Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Przywitanie i od razu porada :)

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

5 lutego 2015, o 14:03

Oczywiscie ze nie wzial sie znikad! Wzial sie od pierwszego przepelnienia czary goryczy :) Przyszedl atak paniki i tez lek wolnoplynacy, to nie jest dziwne, widzialem to tu na forum wiele razy i ja sam tak mialem, tylko ze mialem jeszcze odrealnienie.
Jesli masz powod, trudne dziecinstwo, nalezy to rozpracowac sobie (jesli sama nie mozesz sie pogodzic z przeszloscia) na terapii. Po to aby w przyszlosci nie byl to powod do blokowania swoich decyzji oraz po to aby w przyszlosci nie bylo z uwagi na to ciaglych presji czy jakis wewnetrznych boli.
Ale zrozum ze lęk i objawy moga trwac tylko dlatego ze sie pojawily na poczatku a akceptacja i ignorowanie moze w tym pomoc, nie ma powodu do tego aby tak nie bylo, bo emocja (objawy i mysli takze) bez uwagi opadaja.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Doris
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 3 lutego 2015, o 12:59

5 lutego 2015, o 14:09

A czy dozwolone jst sobie popłakanie sobie przy partnerze " że jest mi tak cieżko, że tak cierpię, że chcę bay było dobrze..." takie pochlipanie sobie ? czy jest to już użalanie się nad sobą i wciąż błaganie by minęło :)
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

5 lutego 2015, o 14:15

Jak czujemy potrzebe placzu bo sie zbiera to wrecz dobrze jest sobie poplakac, akceptacja leku czy jego ignorowanie to nie ma byc robienie z siebie silacza ponad miare. Wrecz przeciwnie, jak czujemy sie mocno zmeczeni to nawet trzeba sie zatrzymac i odpoczac, a nawet poplakac, placz takze oczyszcza.
Ty nie masz byc silaczka ktora POKONA na sile lek. Pokonywac to trzeba strach i obawy jakie daje lek czyli np nie moge tego i tamtego zrobic bo mam lek i nie wiem jak wyjdzie, to trzeba pokonywac ale sam lęk, objaw dobrze jest przyjac i zaakceptowac.
Wiem co czujesz bo ja tez sie staram od dluzszego czasu i jest to ciezkie ale efekty ktore sie osiaga w sposobie patrzenia na to sa tego warte.
I ja np na psychoterapie chodze i tak jak ddd napisal zajmuje sie na niej innymi rzeczami ale dzieki temu ze wiem jak traktowac zaburzenie nie trace terapi na marne a samo zaburzeni jest juz dosc male w porownaniu do tego co bylo.

pozdrawiam
Doris
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 3 lutego 2015, o 12:59

5 lutego 2015, o 15:11

MOja pani psycholog mówi tak:

" nie akceptuje pani lęku, jak przyjdzie niepokój, ale toleruje go Pani i odrzuca zananymi sposobami....JAK NAJSZYBCIEJ "


Co ty na to ??? bo ja głupieje już ...

-- 5 lutego 2015, o 14:30 --
Wiem kiedy czara goryczy sie u mnie przelała, kiedy mama była w szpitalu, ja kupowałam sobie mieszkanie, byłam sama, dwa domy na głowie...pamiętam, jak malowałam mieszkanie to płakałam, serio zamiast się cieszyć jak wyłam księżyca i miałam mega doły, że czemu ja mam tak ciężko ? czemu mi się to przytrafia ? nikt mi nie pomaga , jestem sama ?,,,a po tygodniu dostałam ataku paniki - TO BYŁA TA CZARA :)

-- 5 lutego 2015, o 15:11 --
Ktos ? coś? jeszcze doda może...
Awatar użytkownika
Kamień
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1458
Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47

5 lutego 2015, o 15:13

Ja coś dodam. Zamknij forum na dziś i idź porób coś ze swoim Chłopakiem :) Odwróć myśli od tych głupot :) Zatańcz mu :DD albo przygotuj coś dobrego, weź na spacer. Szkoda życia na te iluzje :) Zobaczysz, że oboje się usmiechniecie :)
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

5 lutego 2015, o 15:20

Bo widzisz ty sie troche jakby "czepiasz" nazewnictwa, ja np mowie akceptuje, twoja psycholog toleruje ale gwoli scislosci chodzi o to aby sobie na to PRZYZWOLIC. A w tym jak najszybciej nie w tym rzecz ze lek ma zniknac jutro ;) juz, natychmiast bo inaczej bedzie koniec swiata, tylko aby najszybciej jak sie da przyjac ta nowa postawe przyzwalajaca ale na miliard procent jestem pewien (co potwierdzi ci twoja psycholog) ze jej tak samo nie chodzilo o to, zeby sobie zrobic z tego wyscigi!
Bo kazdy czlek ma rozne swoje zdolnosci przystosowawcze i chodzi o to aby robic to swoim tempem ale robic! A nie tylko czytac czy rozmawiac.

Nie widze rozbieznosci miedzy tym co mowimy tu my czy tym co powiedzila twoja psycholog, obydwie wersje sa sluszne.
Po prostu na koniec zastanow sie czy ty nie szukasz raczej tak zwanych "wymowek" nerwicowych aby czepiac sie szczegolow i dochodzic ciagle JAK i JAK ;) zamiast tego aby w koncu na to przyzwolic :)
Nie musisz byc niezwyciezona, nie chodzi o to jak slusznie helpmi napisal, kryzysy sa i beda jeszcze nie raz ale chodzi o sumiennosc.

Jak chcesz akceptowac cz tolerowac to musisz zaczac to robic, ze swiadomoscia z swoje przecierpisz jakis czas i tyle :)
Bo czytasz czytasz, sluchasz psychologa a widac ze nie do konca jednak ta tolerancje czy akceptacje stosujesz :)

A do problemow w zyciu trzeba miec dystans, bo zamiast probowac ukladac za kogos zycie (matke), to moglas sie cieszyc ze masz az dwa domy i mozesz sobie cos w nich porobic, z mysla o sobie i swoim zyciu ;)
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Doris
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 3 lutego 2015, o 12:59

5 lutego 2015, o 15:35

no wiem już wszystko , akceptować czy tolerować, po prostu jest sobie niepokój, a ja mimo wszystko robię wszystko jak do tej pory, nie staram się na siłę go wyrzucić, tylko żyje normalnie , przełamuje strach i obawy jakie on niesie ( bo to jest tylko iluzja), a niepokój olewam .. chodź jest to trudne,,,postaram się na nim nie skupiać, tylko zapodać dzisiaj jakiś dobry film z moim miśkiem i nie nastawiać się, że on jutro minie, jak będzie to OK a ja będę nadal żyła i działała jakby go nie było...nie chcę aby on mnie ograniczał, chce robić wszystko jak do tej pory, jakby go nie było...chcę cieszyć się życiem i tym co mam :) , może jak najzwyczajniej oleje i nie będę z nim na siłę walczyła " jest czy nie jest " to któregoś pięknego dnia sam odejdzie, bo zobaczy, że ja nie nadaje mu wratości, że żyje mimo wszystko że on jest..

poprosiłam panią psycholog abyśmy w sesjach wrócili do przeszłości, ja wiem że tam tkwi szkopuł, żyłam nie z mątką, ale za nią, teraz jestem z facetem i nagle nie potrafię sie odnaleźć, bo nie umiem żyć z kimś, we dwoje, zawsze byłam sama , ,mam ogromny żal do matki, za wieczne jej leki, za to że nie miałm dzieciństwa jak inni, boli mnie to, że nie mam takich wspomnień jak inni, mam niskie poczuwie swojej wartości...jest tego :(
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

5 lutego 2015, o 19:33

Czytam ten watek z zainteresowaniem od poczatku bo problem mam taki jak Ty Doris, włącznie z mamą.
I ten lęk ciągły, różnica jest tylko taka że nie mam faceta, ale kredyt mały ale mam.
No i miewam jeszcze dodatkowo ataki paniki;)
A tak poza tym to wszystko jest tak samo.
Mnie przynosi ulgę właśnie ta akceptacja, jak już uda mi się ją złapać.
Wszelkie rozkminki, kombinowanie i szarpanie się z tym lękiem, żal że on jest kończy się tylko tym
że dochodzę do wniosku że to nie minie, i lęk się rozkręca.
Więc mówię sobie że tak teraz po prostu mam, taki gorszy czas.
Ale wiem dokładnie co czujesz:) 3maj sie:)
Ps: mnie na terapii uczą żeby się emocjonalnie odseparować od mamy, że ona to ona, a ja to ja.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Doris
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 3 lutego 2015, o 12:59

6 lutego 2015, o 08:29

Hej wszystkim dzisiaj :)

Chciałam bardzo podziękować wszystkim , którzy wczoraj pomogli mi przetrwać jakoś dzień, bo było mega ciężko ( niepokój sięgał zenitu, aż śliny nie mogłam przełknąć) .
Naprawdę dziękuję za miłe słowa i porady. PO powrocie do domu zaczęłam słuchać raz jeszcze tematu dotyczącego akceptacji ( może jeszcze raz go przesłucham ) i faktycznie , akceptacja polega na tolerowaniu lęku , nie koncentrowaniu się na sobie 24 h, nie na egocentryzmie,..no jest ciężko, nie powiem, dzisiaj jest on znowu ale ja jestem już jakoś spokojniejsza wewnętrznie , bo przecież mam chore emocje, a nie logikę (świadomość). Postanowiłam, że dzisiaj będę robiła wszystko to na co mam ochotę pomimo lęku, bo jedyne co on może mi zrobić to mnie straszyć i nic poza tym, a ja nie dam się wciągnąć w jego gierki.
Z panią psycholog także sobie popisałam, że nie oczekuję od niej, aby wrzucała mnie w schematy itd.. tylko aby wróciła ze mną do dzieciństwa, do mojej przeszłości, bo moim problemem jest właśnie ona. Nie potrafię się pogodzić z nią, rozliczyć i wiem , że tam jest podłoże mojego niepokoju. Mamy zacząć to teraz omawiać.
Poza tym porozmawiałam także ze swoim chłopakiem i ustaliłam jakieś priorytety w życiu, nasze plany. Ja nie chcę być dalej pół kobietą, pół facetem w życiu, nie chcę ciągle się martwić o kredyt, o rachunki. Ja nie miałam dzieciństwa, bo matka obciążała mnie problemami z ojcem, wieczne ich kłótnie, wyzwiska, ciężki rozwód, a potem jej nieustająca choroba z malutkimi przerwami i wiecznie " Dorotka pomożesz mi ostatni raz, ...to już ostatni raz", albo " ja to nie mam dzieci tylko bachory, które nie chcą mi pomóc w życiu " ( jak tylko się sprzeciwiałam), nieustające z nią awantury, bluzgi itd.. Myślałam, że nigdy się od niej nie uwolnię. Z jednej strony kochałam, a z drugiej nienawidziłam ( i takie ciągle miałam wyrzuty sumienia). Obiecywałam jej, że ostatni raz jej pomagam, że się odcinam , a jak tylko zadzwoniła to ja i tak leciałam pomagać, no bo to matka jednak...i tak do usranej śmierci.
Brat miał lepiej, bo był na tzw. dochodne, więc jak coś się z nią działo to i tak wszystko spadało na mnie. Tyle razy ja prosiłam, że ma jeszcze syna, że nie tylko mnie powinna tak męczyć..na nic były moje prośby, a za to słyszałam, że " jestem niewdzięczna, że sama nas wychowywała, że żałuje że ma dzieci...tragedia jednym słowem.
Ostatnio zauważyłam, że mój chłopak się uśmiecha sam do siebie, więc się go pytam " z czego ty się tak cieszysz sam do siebie", a on " a bo pomyślałem o jakiejś fajnej rzeczy z przeszłości, z wakacji, jakieś wspomnienia, Ty tak nie masz "....kurde i zadałam siebie sprawę z tego, że ja pierdzielę, ja nie mam żadnych miłych wspomnień, jedyne co pamiętam to ta moja matka i jej " jazdy ". Nigdy nigdzie nie wychodziłam, moje życie to tylko praca-dom-praca-dom, a jak zbliżał się weekend to przesiedziałam w domu przed tv i marzyłam o jakimś księciu, który zabierze mnie z tego syfu. Wakacje ? kurde ja chyba nigdy w życiu nigdzie nie byłam, na żadnych wakacjach. Nawet na pewno. Zawsze brałam kasę za urlop, bo potrzebne na jakieś meble, na coś, bo auto sobie kupiłam, potem na wkład do mieszkania i tak w koło...a gdzie ja ? gdzie tzw. RESET ? gdzie wakacje, gdzie zmiana otoczenia myślowego ? gdzie fajne wspomnienia ? NO nic nie ma...nie potrafię zbudować przyszłości,. bo tkwię w tym gównie z przeszłości.

Poprosiłam faceta, a mieliśmy plany, aby wynająć moje mieszkanie od przyszłego roku, a kupić na kredyt większe ( mamy zdolność, głównie z uwagi na moją pensję ) no i plany aby mieć dzidziusia. Ja w końcu nie robię się młodsza, w tym roku 32 lata skończę...i tak ciągła presja. Znowu zero wakacji, zero wyjść, wyjazdów, bo zbieramy na wkład, potem remont, potem dziecko, a gdzie JA ?????. Dlatego koniec z tym. Powiedziałam facetowi, że żaden kredyt nie wchodzi w grę. Nie ma takiej opcji. Dosyć z tą wieczną pogonią za rzeczami materialnymi. Mamy możliwość mieszkania u jego rodziców. Mamy całą górę dla siebie. Sorry, ale ja chcę mieć już spokojniejsze życie. W sumie ucieszył się bardzo, bo taki był jego pierwotny plan, abyśmy tam zamieszkali ale oczywiście ja SWOJE< SWOJE< SWOJE i kredyty , kredyty ..w dupie to już mam. Jesteśmy teraz we dwoje niech on się troszkę pomartwi. Zawsze będziemy mieli spokojniejszą przyszłość. Ja nie chcę, aby znowu czacha mi parowała od natłoku tego wszystkiego :).

Tak, więc pierwsze co: to biorę w najbliższym czasie parę dni wolnego aby pojechać w góry. Kurde to było moje marzenie. Jechać do Zakopca, nigdy tam nie byłam, bo z kim ? bo strata kasy i ciągle coś...i tak mi życie przeleciało, bo ciągle musiałam komuś dorównywać, bo inni mają, a ja nie, bo inne mają dziecko, a ja nie. Ciągle mi powtarzano Jezu Dorota zostaniesz sama, ten wiek, daj spokój. Nawet moja matka, ja w twoim wieku to już dawno miałam dzieci..nosz k....wa, że tak powiem. Miała dzieci, ale z kim ? totalnym debilem, który je zrobił i go przerosło bycie tatusiem? Tacy ludzie nie powinni mieć dzieci nigdy. Nie zapewnić żadnych warunków, ale aby dzieci narobić, bo co ludzie powiedzą...
Ale nie powiem, weszło mi na głowę to, że jestem sama, że lata lecą, że dziecka nie będę miała itd..ale to się już zmieniło, poznałam super faceta, mamy plany, on jest totalnym przeciwieństwem mnie, wie o mojej nerwicy i to akceptuje. Nie pozwolę, aby moje wygórowane ambicje zniszczyły nasz związek, aby mój niepokój ( to tylko zwykłe uczucie) zaczął kierować moim życiem.

Odnosząc się do forum , że służy nakręcaniu się nie miałam na myśli nic złego. Nie chciałam też tym nikogo urazić.. ale wiem po matce jakie błędy popełniała. Jej życie kręciło się tylko w koło lęku, silnego bo od benzo, od uzależnienia, więcej i więcej.. Jej jedynym tematem był lęk, siedzenie w domu, łóżku i czekanie aż minie. Co robiła jeszcze ? a to, że zamiast mieć koleżanki " zdrowe" to ona obstawiała się wyłącznie tymi z zaburzeniem i jedyny ich temat to 24 h lęk i leki. Tej to pomaga, tej to nie..itd. Zamiast wstać z wyrka, pójść do pracy, do ludzi, zmienić otoczenie myślowe, pogadać o czymś innym niż tylko lęk to by nie wiedziała kiedy by to minęło. Robiła wszystko to co najgorsze. Nakręcała się. Dlatego przestrzegam przed tym i jedynie to miałam na myśli pisząc o forum. Fajnie jest szukać pomocy i wiedzieć, że są inni z tym samym problemem, ale też trzeba żyć :).

Marianno :)
dziękuję za miłe słowa wsparcia, trzymaj się także , walcz a właściwie nie walcz ( bo ponoć z nerwicą się nie walczy) tylko może żyj, bo życie ma się jedno ...
i faktycznie kluczem u ciebie może być tak samo jak u mnie moja wiecznie zalękniona matka...z przeszłością trzeba się rozprawić, bo nie pozwoli iść nam dalej...
widocznie jak i u ciebie, tak i u mnie granica odporności na to wszystko została przekroczona, po prostu kable zostały przegrzane i tyle :)...trzeba zdać sobie sprawę z jednego, że " nikt za twoja mamę życia nie przeżyje"...
fajnie , że poruszasz to na terapii, właśnie o to samo poprosiłam moją terapeutkę, bo ona jedynie wrzucała mnie w schematy, wykresy, tabelki itd...a ja bardziej potrzebuję psychoanalizy, rozprawienia się z przeszłością...
będzie dobrze kochana ;ok
ODPOWIEDZ