Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Powrót

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
reptiler
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 12 lutego 2014, o 09:17

12 lutego 2014, o 09:58

Forum przeglądam już od jakiegoś miesiąca, bardzo dużo mi ono dało - uspokoiło, natomiast wczoraj nastąpił zwrot akcji, więc postanowiłam napisać, żeby poniekąd się uspokoił.

Od początku...
Jestem A mam 22 lata, dwójkę wspaniałych dzieciaczków córkę - 5 latek, synka 8 m-cy. Męża - cywilnego , 1 Marca biorę z nim ślub kościelny.
Dużo by opisywać, pewnie zajęłoby mi to z miesiąc. W każdym razie istotnym czynnikiem jest to, że jestem dzieckiem adoptowanym. Miałam 3 m-ce kiedy zabrano mnie od matki, do adopcji trafiłam mając 6 m-cy. Do wspaniałej, kochającej rodziny. Niestety te 3 m-ce spędzone w domu dziecka prawdopodobnie spowodowały we mnie traumę - tak twierdzi mój terapeuta. Syndrom dziecka odrzuconego, Działania mające na celu chęć bycia odrzuconą przez otoczenie, zanim zrobią to inni, lęk przed tym odrzuceniem. Nerwicę prawdopodobnie miałam od zawsze. Darłam się, rzucałam przedmiotami, uczucie lęku nie było mi obce - natomiast żyłam z tym i było mi całkiem dobrze tzn nieświadomie poniekąd, wiedziałam że jest coś nie tak ale nie wgłębiałam się w to. Bodajże nerwica wegetatywna ? Do tego fobia społeczna, która uniemożliwiła mi chodzenie do szkoły, skończenie jej. Mając 17 lat zaszłam w ciążę, urodziła się córka, ja byłam zakochana - było cudownie. Do ok 6 m-ca życia. Wtedy zaczęły mnie denerwować choroby męża, kaszel, katar itp. Poszliśmy do psychiatry po 10 min rozmowy stwierdził boderline - teraz wiem, że nietrafnie, leki po których spałam nie pamiętam nazwy, pamiętam że brało się je razem z przeciwpadaczkowymi. Odsatwiłam je, bo spałam a musiałam zająć się dzieckiem. Żyłam w tych nerwach, wrzeszczałam na męża, prowokowałam kłótnie. Teraz wiem, że to było tylko sprawdzanie granic, na ile mogę sobie pozwolić, w końcu nie wytrzymał - uderzył mnie. No nie ważne. Przeprowadziliśmy się, zaczęłam szkolę zaocznie. Nie skończyłam jej - przez fobię społeczną. Po 4 latach pojawił się temat mojej pracy, Córka poszła do przedszkola a ja ciągle w domu, wykręcałam się, że ta praca nie pasuje, innych ofert nie ma - każda wymówka dobra. W końcu wymyśliłam - jakoś podświadomie, że zajdę w ciążę. Zaszłam, ciąża była cudowna, całkowicie się wkręciłam w oczekiwanie na synka, kompletowanie wyprawki, natomiast pojawiła się niechęć do córki - teraz wiem, że spowodowana nierozładowanymi emocjami. Problemy z teściową, brak przyjaciół itp - łatwo było mi się na niej wyżyć - mam ogromne poczucie winy z tego powodu. Urodził się synek, po terminie. Z 6 punktami. Ale szybko i bez bólu. Nie jest on łatwym dzieckiem jak córka, najpierw kolki, wstawianie w nocy.. zmęczenie. Później przeczytałam gdzieś o pewnej chorobie - stres bo doszukałam się u małego objawu, jeden lekarz, drugi lekarz. Powiedział, że ok. Po chwili zaczęłam się zagłębiać w dziecięce porażenie mózgowe - znalazłam objawy, wizyta u neurologa wykazała wzmożone napięcie mięśniowe i obniżone - czyli kosmetyka jak to mówi rehabilitantka, zrobiliśmy usg główki - wszystko ok, ale tydzień czekania na nie był wyjęty z życia.. stres ogromny przed gabinetem prawie zemdlalam. Coraz częściej pojawiało się u mnie uczucie napięcia, tego lęku że coś jest nie tak, ale nie przeszkadzało mi to jakoś - żyłam tym.
Po 1,5 mcy zmarł dziadek, no ok miał 90 lat, raka, nie był to szok, wręcz czekałam na to, żeby nie cierpiał. Ale cały dzień czytałam o jakiś przesądach pośmiertnych , i innych strasznych rzeczach. Moją fobią są duchy, przez obejrzany w dzieciństwie horror. Wieczorem atak paniki, wrażenie że wariuję, pojechałam z mężem na dyżur - relanium w tyłek i zasnęłam, o 2 obudził się syn, ja już nie mogłam zasnąć, kolejny atak paniki taki normalny, telepawki, zimne ręce - w sumie miałam tak wcześniej ale było to normalne - SOR - hydroksyzyna, przespałam dwa dni. Ale to uczucie przerażenia nie znikało, w zasadzie jeden atak paniki za drugim, zajmowałam się czymś - było lepiej. W sylwestra znowu masakra, zaczęłam się bać, że wariuje , pewnie znacie, straszne wizje, mąż z dwójką dzieci ja w psychiatryku jako warzywo - tak więc sylwka spędziłam w psychiatrycznej izbie przyjęć. Czasu nie było, więc padły pojęcia śmierć dziadka - lęk adaptacyjny, przejdzie po 2 tygodniach.. Nie przeszło. W tym czasie poszukiwania psychoterapeuty. Pierwsza wizyta - mieszane uczucia, każda kolejna lepiej. Lęk przed schizą, pan P nawet napisał mi kartkę, że jej nie mam. Wiecie jak to jest google - wikipedia, DD objawy nerwicy, zmęczenia , depresji a na czerwono nam mózg podkreśla schizę :D no to się doszukujemy, analizujemy każde zachowanie, natrętne myśli, który były wcześniej ale niezauważalne, te myśli przed snem - bo skąd one się biorą, wypytywanie "słyszałeś to?" itp No ok, przeczytałam, żeby olewać, racjonalizować - pomagało, zaczęłam z tym coraz lepiej sobie radzić, ataki paniki opanowane "boję się, jest źle ale przejdzie, zawsze przechodzi" Wczoraj na wizycie wyrzuciłam z siebie wszystko, pan doktor powiedział, że schizy nie da się ukryć jakkolwiek bym się starała i nie umiala wyrazić myśli, schizy nie mam, ani żadnej choroby. No więc olewałam, cieszyłam się, pozytywne myśli dam radę - nawet dziękowałam nerwicy bo jakby nie patrzeć dzięki niej mam dzieci, będę lepsza jak wyzdrowieje i przede wszystkim to, że nie nakrzyczałam nawet na córcię od czasu pierwszego ataku. No ale przyszedł wieczór. Prowadzę bloga, jeżeli ktoś chce, chętnie podam. Stworzyłam sobie tożsamość - tzn osobę jaką bym chciała być, wiecie takie dowartościowywanie się, studiuję, pracuję z bogatego domu, inne imię i nazwisko ale generalnie zakupy, kosmetyki i dzieci - więc tylko informacje o mnie są błędne ale piszę jako ja. Wcześniej w chwilach kryzysy z mężam siadywałam na fotce też jako ta osoba - nie jest to rozdwojenie jaźni bo ja jestem świadoma tego, że to nie ja tylko sobie to stworzyłam i wiem w jakim celu. Poznałam takiego Gościa, imponowało mi to, że mu się podobam, że nie odpuszcza, nawkręcałam rożne bajeczki, żeby się dowartościować,raz się spotkałam, nawet byl jakiś buziak, no ale ja mam potrzebę podobania się facetom. Wczoraj okazało się, że gościu mnie zdemaskował, pojawił się ogromny lęk, wiecie takie gdybanie przyjedzie, porwie mnie zrobi coś - w sumie mam prawo się bać, bo nagle zaczął pisać do moich znajomych, wypytywać pisać dziwne smsy tzn zawsze tak pisał "kocham cię, chcę być z wami" - myślałam, że taki jego styl, nie zwracałam na to uwagi, nawet mi imponowało, że mam osobe która stale mnie dowartościowuje. No ale teraz znowu wkręcam sobie schizę, że wiecie schizofremicy boją się, że ktoś ich śledzi, ich lęk jest realny tak jak w wypadku tego mojego. Musiałam wziąć hydroksyzynę i co dalej z tym robić? Schizy nie mam, bo nadal się jej boję, no ale wiecie jak to jest, to doszukiwanie się.. Chcę rozpocząć tą metodę 1000 kroków, bo rzeczywiście działa np. olewanie, wyznaczanie sobie celów. Boję się, że gościu mi wparuje na ślub, zna datę i moje miejsce zamieszkania, mieszka 20 km ode mnie, więc jeżeli jest psycholem może taj zrobić... Wiem, że będę się bała wyjść z domu itp, ale to jest ta cienka granica, nawet nie wiem jak to opisać, że wkręcam sobie że ten lęk jest realny, więc to na pewno schiza... A już było tak dobrze, no.. Olewać dalej? Co robić? Dodam, że leki nie wchodzą w grę/
a) karmię synka piersią
b) chcę wyzdrowieć sama, bo taka prawda, że nawet biorąc wszystkie leki świata, nie pomogą mi jeżeli ja nie będę nad tym pracować..

Już mi lepiej, fajnie jest to z siebie wyrzucić.
Nie liczę, że ktoś dotrwał do końca, jeśli tak miło mi :)

Bo tak ogólnie to ja całkiem fajny człowiek jestem i niegłupi, ale pogubiony bardzo :)
Awatar użytkownika
lenka89
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 177
Rejestracja: 13 grudnia 2013, o 22:18

12 lutego 2014, o 11:10

Przedewszystkim odrzuc wujka google. I To mowie kazdemu z nerwica. Ja sama wiem ze google nie pomaga a wrecz na prawde szkodzi w naszym stanie. To pierwsze jest i najwazniejsze moim zdaniem :) Nerwica to taka suka ktora chce tez jejsc :) Nie dosc ze karmisz ja swoim lekiem ( i dlatego w tobie jeszcze siedzi) a i na deser serwujesz jej wujka google. No to juz ona jest w niebowzieta :D! Tlusciutka tak szybko nie odpusci dopoki nie przestaniesz jej dawac jedzonka :)
Nerwica jest czescia nas i dlatego walka z tym wszystkim tak na prawde no nie ma sensu. Bo sami sobie stawiamy upor etc etc. Najlepszym i jedynym wyjsciem jest OLANIE tych objawow i dzialania mimo im. To jest najtrudniejsze no bo niby jak ja mam isc pobiegac / pracowac jak ja taka slaba i na pewno bardzo schorowana. :) Wlasnie nerwica tak nas podkreca i wrzuca w ta spirale z ktorej tak trudno wyjsc. :)
Fatk ze nasze dziecinstwo jest bardzo wazne ja moje mialam wspaniale, pozniej zetkniecie sie z rzeczywistoscia pomoglo mi usiasc na tylek no i nerwica przyszla sobie :) Mi zanim somatyka zaczela dopierdzielac to wydaje mi sie ze nerwice mialam duzo wczesniej -ale to taka utajniona.
No co by tu duzo pisac. Poczytaj posty Victora, Sprbobuj metody 1000 krokow nie zaszkodzi. Na prawde to jest tylko iluzja to co sie dzieje z nami a prawda jest zupelnie inna.
Pozdrawiam i powodzenia.

-- 12 lutego 2014, o 11:10 --
PS Pewnie ze jestes fajny czlowiek, tak jak ja i reszta tutaj ale w pewnym momencie sie pogubilismy :) Ale co nas nie zabije moze nas tylko wzmocnic :)
Awatar użytkownika
wawe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 13:34

12 lutego 2014, o 11:26

Ja natomiast lepiej czuje sie biegając niż siedząc...macie tak...
Awatar użytkownika
lenka89
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 177
Rejestracja: 13 grudnia 2013, o 22:18

12 lutego 2014, o 11:39

Wawe nie wiem nie probowalam ale mam taki zamiar wrocic do cwiczen i na silownie :) wiec wtedy ci odpowiem :)
Wiesz czemu lepiej czujesz sie biegajac? Bo organizm podczas sportu wytwarze endorfiny :) I one zakrywaja te zle hormony stresu :)
Awatar użytkownika
wawe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 13:34

12 lutego 2014, o 11:47

To sie zgadza Lenka - najgorsze co może byc to siedziec i myśleć o swoim stanie...
Awatar użytkownika
lenka89
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 177
Rejestracja: 13 grudnia 2013, o 22:18

12 lutego 2014, o 11:51

Wawe a ja wlasnie tak robilam. Boje sie trenowac bo nie wiadomo czy na bank zdrowa jestem etc etc :) Gowno macieja :) wiesz nerwica jeszcze jest mna nie ma glupich
Awatar użytkownika
Franczeska
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 29 grudnia 2013, o 22:02

12 lutego 2014, o 12:41

Droga A :) Ja dzięki temu forum i artykułom Victora wiem z czym mam do czynienia i jest lepiej bo nie świruje ze mam nowotwory i wiem ze ataki paniki to tylko ataki paniki a nie Apokalipsa i szybko i gwałtownie nadchodząca śmierć, co do google to wyszukiwanie tych objawów daje setki różnych chorób i oczywiście - wszystkie nas dotyczą :DD Także ma fobię społeczną, ale najważniejsze to konfrontacja z lękiem :)

Pozdrawiam :)
To czego najbardziej pragniesz, znajduje się po drugiej stronie strachu
Awatar użytkownika
wawe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 73
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 13:34

12 lutego 2014, o 12:56

Polecam nie wyszukiwac sobie chorób - to dopiero osłabia...
reptiler
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 12 lutego 2014, o 09:17

12 lutego 2014, o 15:03

A co mi powiecie na temat sytuacji z tym kolesiem ? Powinnam się go obawiać? Bo tak sobie analizuję, że ja się dalej schizy boję, że sobie stworzyłam realne zagrożenie w jego postaci i teraz nie wiem czy powinnam się go bać, czy nie... Obłęd jakiś, teraz dzwonił domofon i sobie pomyślałam, że to może być on a z drugiej strony, przecież jestem bezpieczna w domu, mam telefon, jak go spotkam na ulicy to też zawsze mogę krzyczeć, wołać o pomoc.. Ehhh już byłam na dobrej drodze... a tutaj takie coś.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

12 lutego 2014, o 15:38

Moim zdaniem powinnaś iść na solidną psychoterapię aby własnie troszkę popracowac nad takim swoim dowartościowaniem się i w ogóle wieloma sprawami jakie widać po poście. Czemu odrzucasz boderline?
Co do faceta to po prostu raczej nie ma powodu żeby się go obawiać, po prostu wiesz no dawałaś mu pewne sygnały i się zainteresował, faceci jak się interesują kobieta to zwykle nie po to aby pogadac o kupionych butach :)
Musisz dac mu do zrozumienia, że nie da rady dalej i już, minie czas i mu przejdzie.
Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka :) Nie da się podoobac i robić wiele aby nas podziwiano i potem co chwila się wycofywać ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
reptiler
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 12 lutego 2014, o 09:17

12 lutego 2014, o 19:47

Na psychoterapię chodzę tak raz na tydzień. Dowiedziałam się o tej ciąży, że to była moja ucieczka przez fobię, zdecydowałam na krok odnalezienia rodziny no i powolutku dążę do tego kim jestem, jakieś nawet małe szczegóły, rozważam nad tym co mnie cieszy co nie...
Boderlina odrzucam bo tak jak przy każdej chorobie część rzeczy się zgadza ale większość jednak nie, teraz nawet nie chcę czytać o tym bo wiem, że się utożsamiam z każdą chorobą, ale pamiętam, że tak na "trzeźwo" przeanalizowałam i wyszło, że nie mam. Psychiatra powiedział, że mam kilka cech tego zaburzenia ale tak naprawdę nie ma osoby nie zaburzonej wcale :)

Z tym gościem to sobie wszystko wytłumaczyłam, tzn sama sobie, żeby nie popaść w jakąś paranoję bo dążyłam do tego, że sobie sama w nim nakręcam realne zagrożenie, tylko po to żeby sobie znowu schizę wkręcić, nawet nie umiem tego wytłumaczyć, w każdym razie przeanalizowałam , że fakt poniekąd jest realnym zagrożeniem bo może przyjechać ale co z tego ? Przecież nie zaatakuje mnie w moim domu, nie chodzę też gdzieś sama po ciemku czy bezdrożami, nawet jak przyjedzie to nie będę wtedy sama, oczywiście ostrożność muszę zachować ale nie popadać w paranoję :) No i dupa, to jest lekarstwo na wszystko :D Mieć to w dupie.

Najlepszym dowodem na to, że jestem zdrowa są te chwile kiedy sobie zdaję sprawę, że jest zupełnie normalnie, jak jestem czymś bardzo zajęta ale po chwili to ukłucie.. "masz przecież nerwicę" chwila zawahania i albo olewam dalej i jest super albo się zagłębiam w te myśli i kończy się na telepawkach, coraz częściej jednak udaje mi się wygrać.

Dzisiaj zaczęłam metodę 1000 kroków, i mam nadzieję, że dokończę o ile mi potworki moje pozwolą :)

Fajnie, że się ktoś zainteresował, razem zawsze lepiej i przez to, że mamy podobne objawy o ile nie takie same - te somatyczne coraz łatwiej mi wyrzucić z głowy tą schizę :)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

13 lutego 2014, o 20:27

Wiesz, nie przypadkowo poruszylem kwestie boderline, Bowiem wile osób traktuje zaburzenia osobowości ogólnie jako straszną ciezką chorobę, czytają i myślą o boże to straszne, podczas gdy ani osobowośc chwiejna boderline ani lękowa osobowośc ani osobowośc np. zależna nie są CHOROBAMI. Sa po prostu typem danej osobowości jaka wykształciła się u człowieka.
Ja sam mam wiele cech boderline i mam taką osobowosc stwierdzoną w połączeniu z lękową i tu nie w tym rzecz aby robić z siebie ciężko chorego czy się nakręcac bo ja jestem zdania, że wszystko można zmienić.
Cechy osobowości boderline są dość charakterystyczne, i dla przykładu chwiejne emocje np w jednej chwili bezgraniczna miłośc do męza a sekundę potem ogromne uczucie nienawiści i chęc zgnojenia takiej osoby, są jedną z takich cech, i masz rację nie chodzi o to aby wmawiać sobie jakieś zaburzenie, bo każdy człowiek ma osobowość i często składa się z rozmaitych cech różnych osobowości, dlatego wiele osób czytając o takich zaburzeniach obawia sie ze moga to miec, podczas gdy każdy ma jakieś takie cechy.
Tu bardziej chodzi o to aby własnie zająć się taką cecha, byc świadomym tego problemu ze sobą i próbowac to naprawić, bo osobowość można kształtować, każda, bez wyjątku.
Tak więc nie musisz mieć boderline strasznej choroby ale jeśli masz pewne cechy popracuj nad nimi, bo czesto negatywne cechy osobowoe doprowadzają do powstawania stresów, których by nie musiało być, jak choćby w wypadku tegoż chłopaka ;)

Schizofreni nie masz, nie musisz się tego obawiać.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
reptiler
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 12 lutego 2014, o 09:17

21 lutego 2014, o 10:50

Dzisiaj mam już 10 dzień tej metody 1000 kroków, i do wczoraj było super, żyłam jak przed atakiem, strachu prawie nie było tylko same nerwy, szybkie wkurzanie, ciężko mi było zapanować nad emocjami. No i DD ale nie jakieś uciążliwe. Wczoraj przeczytałam tekst o tym wyrażaniu uczuć, myślałam że bezpieczny ale wcale nie.. Zacytuję fragment
".***********************************************************************" I znowu błędne koło. Wkręciłam sobie, że u mnie się tak stało, że mam psychozę, bo nie wyrażam uczuć.... siedzę i się trzęsę. Nie powinno być czegoś takiego w tym tekście.

Do tego synek ma zapalenie oskrzeli, w niedzielę byliśmy u babci, babcia mówiła że kaszle, kaszlała ale ona taka zawsze jest lubi jak ktoś się lituje nad nią więc nie wiedziałam, że to kaszel jakiś chorobowy no i siedziałam tam, bo ciężko tak samej z dzieckiem, mimo iż pomocy z ich strony nie mam wielkiej to zawsze przynajmniej to, że dziadek ponosi małego a ja odpocznę, pogadam z nimi o pierdołach i wtedy nie myślę.. no ale stało się, mały się zaraził cierpi bardzo :( Mam za tydzień ślub, nienawidzę za to tej baby i walczę z tym bo po tym tekście boję się, że moja nienawiść do niej to psychoza, że obwiniam ją o wszystko, chociaż to było bardzo nieodpowiedzialne z jej strony i każdy to przyznaje. Do tego jest zmęczona, przytłoczona, maluszek marudzi a ja siedzę i się boję.

Do lekarza nie mam jak iść bo mały musi siedzieć w domu, inaczej szpital :( Do ślubu wiele rzeczy nie jest gotowych a ja nie mogę wpakować synka w wózek i wyjść :(

Nie wiem co robić? Olać na tę chwilę ciężko ale spróbuję bo tylko to działa.... No i robię ten 10 dzień, ale znowu boję się, że jak np. mi się nie chce robić tych ćwiczeń to nie podziałają...
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

21 lutego 2014, o 10:59

Nie chodzi tylko o olanie tylko o pewne świadome nastawienie sie do życia i uświadomienie sobie, że PSYCHOZA to ciezkie zaburzenie psychiczne, które widać bardzo dokładnie, i które dostrzegają inni manifestujące się wieloma róznymi objawami a objawy jakiegoś tam braku wyrażania uczuć czy odczuwani uczyć nie jest psychozą. Wszystko trzeba czytać z głową a nie w lękowy sposób.
Natomiast posta edytowałem bowiem dobrze jest nie wklejac tekstów tu na forum po których inni mogą się nakrecić na takie dyrdymały, szczególnie, ze tekst wyrwany z kontekstu w sposób typowo lekowy, a dokładnie za pomoca uwagi wybiórczej, czyli lękowiec wybiera z tekstu tylko te fragmenty, które mu pasują do nakrecania, nie śledzac całości tekstu i nie myślac w sposób racjonalny tylko lękowy.

A cała reszta problemów to cóż... życie, lepiej, gorzej musimy przez nie brnąc sprowadzając stresy do pułapu w których stresami nie są, bo wszystko można ułożyć, lepiej, gorzej byle bez nadmiernej presji.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
blackhat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 17 lutego 2014, o 21:18

21 lutego 2014, o 11:18

Dzięki Victor za edycję, niestety przeczytałem posta przed nią :P Uchroni resztę przed niepotrzebnymi myślami.
ODPOWIEDZ