bart26 pisze:
acha, a to zarzadzanie emocjami to jak?
ja np zarzadzam nimi mowiac glosno do siebie przy jakiejs konfliktowej sprawie, badz nauczylam sie mowic co mysle, by emocji nie tlumic, ale wmiatam je w wysilek sportowy, a ty?
fajny watek zarzadzanie emocjami
niestety emocje lekowo-nerwicowe wracajace z nienacka mnie jeszcze dobijaja i[/quote]
Tak jak napisala Olalala zarzadzanie emocjami.dla mnie to jest bycie obserwatorem nie wchodzenie w nie w sposob ze robie lub moqie na zewnatrz to co mi one podsylaja .
Np to ze mowisz ze nauczylas sie mowic to co myslisz tez bardzo czesto jest z emocji . Dajmy na to ktos cie wkurzy nadepnie na stope . Ty sie wkurzasz to jest EMOCJA i twoja emocjonalnosc da ci pewnie odrazu na mysl zeby wydrzec sie na kogos i pwoedziec mu zeby uwazal . Logika tak nie dziala przeciesz moze zrobil to niechcaco a wtedy nawet nalezy mu sie usmiech i stwierdzenie ze nic sie nie stalo .
Ogolnie zeby w jaki kolwiek zaczac zarzadzac emocjami trzeba sie najpierw dokrztalcic czym one sa to jak z wszystkim .[/quote]
no nie to mialam na mysli, mialam na mysli moja propozycje ostatnia mojej szfowej, ktora zarzadzila, bym pracowala w zamian za tydzien wakacji bez zaplaty. Nie, nie zdenerwowalam sie, zachowalam wielki spokoj, jasnsc umyslu (to byl dzien "wolny" od NN) i odmowilam, przedstawiajac swoje racje bardzo delikatnie, ale stanowczo.
Coz, w sumie nie pracowalam w ogole godzi dodatkowych i swietnie !
Jeszcze rok temu, wkurzylabym sie, trzasnela biurkiem i drzwiami i generalnie winilabym siebie za taki obrot sprawy, gdyz nie jest filozofia sie wkurzyc i trzaskac, krzyczec, filozofia jest wysluchanie drugiej strony, przyjecie jesgo argumentow i wylozenie swoich kart.
Mysle, ze z tym jestem do przodu.
Ale ... jak wyszlam z roboty, to taka bylam podminowana, ze nawet 16 km na rowerze nie pomogly. Wydawalo mi sie, ze pieknie panuje nad emocjami, a na drugi dzien dalam sie wkrecic..... No, coz.... Sama nie wie jak to interpretowac ...
bart brawo ty jestes odburzony, nie widzialam !!!!
tylko dzieki temu ryzykowaniu ? czyli niech sie dzieje, co chce ja i tak zrobie, co mam do zrobienia ????????