Opisze moze swoj problem postaram sie zrobic to krotko ;D Na poczatku pazdziernika tego roku troche mialam klopotow w domu, one ciagna sie od dlugiego czasu, problemy finansowe ogolnie napieta atmosfera ale juz kiedys dawniej sie to zdarzalo wiec nie wiem czy to moge traktowac jako powod, troche nie bardzo wiedzialam co robic ze soba w przyszlosci i bylam w tym okresie jakas zagubiona. W kazdym razie tego dnia bylo troche bardziej stresowo niz zwykle i po 10 wyszlam z domu i dostalam napadu paniki choc nie byl to jakis wielki atak to jednak serce mi walilo, spocilam sie bardzo, odczuwalam suchosc w ustach i dziwne przerazenie i mysl ze musze szybko dostac sie do domu albo wezwac pomoc. Wrocilam do domu polozylam sie ale nie pomoglo tylko bylo coraz gorzej. Dopszly dusznopsci, jakies sciskanie w karku, pieczenie twarzy calej jakbym miala dostac jakis wylew, w glowie mnie jakos swedzialo i kulo.
Ale wytrzymalam jakos choc ciagle bylam zdenerwowana tym wszystkim, wieczorem niestety pogorszylo mi sie bo zaczelam wszystko dziwnie odczuwac, jakbym przestala byc soba i jakbym oddalila sie od siebie samej, trudno jest to opisac bardzo.
Ale od tego sie wszystko zaczelo bo juz dwa dni pozniej odczuwalam to jako ciagly niepokoj, taki lęk, mialam rozne fizyczne objawy jak sciskanie gardla, palenie twarzy, dretwienie nog i skaczace miesnie w roznych czesciach ciala.
Najgorsze bylo jednak uczucie ze stracilam swoje cialo i osobowosc, zupelnie do dzis nie wiem od tamtej pory kim jestem, logicznie wiem ale stracilam jakby osobowosc swoja, czlowieczenstwo, nie wiem co mam robic, kim jestem, jak sie zachowywac, zupelnie stracilam poczucie swojego ja, choc wiem jak mam na imie to zupelnie tego nie odczuwam jakby to mnie nie dotyczylo. Wszystkie moje pasje, marzenia tez mi idcielo, nie czuje z nimi zwiazku, patrzac na zdjecia nie czuje siebie na nich, nie czuje ze to ja tam jestem, patrz na rodzine i nie czuje ze ich snam choc wiem kto jest kto, czuje w stosunku do nich poczucie obcosci.
Czuje jakby znieczulenie na cialo, ze rece i nogi mam doczepione, ze moja osoba zmienila sie w nic. Czuje NIC. Jestem pista w srodku i nie czuje swoich emocji, nie czuje zadnych emocji.
Mam zaburzone odczuwanie czasu, miesza mi sie czy jest piatek czy niedziela, nie czuje potrzeby czasu zupelnie. To takie jedne z gorszych objawow. Pierwsze 3 dni mialam atak paniki za atakiem bo myslalam ze zwariowalam, poszlam do swojego lekarza takiego rodzinnego ale ona powiedziala mi ze to wymaga specjalisty co mnie tylko zdolowalo jeszcze bardziej.
Balam sie ze mam raka mozgu bo dla mnie nioepojete jest ze zdrowy czlowiek tak sie moze czuc! Do dzis nie do konca to pojmuje ze nie czuje siebie, nie czuje rodziny, milosci uczuc a niby jestem zdrowa....
Ale tak wertowalam internet po objawach i znalazlam was, oczywiscie wielka ulga bo ktos czuje to co ja...bo ktos to nazwal i takie cos nie musi byc rakiem ani zwariowaniem. Ale oczywiscie to nie dziala tak prosto

Zaczelam stosowac rady z forum i poszlam tez do psychiatry, bardzo sie balam tego on jednak mnie cierpliwie wysluchal i stwierdzil ze to jest nerwica lekowa i depersonalizacja, po wizycie czulam ulge jak po forum ale krotko, dostalam leki afobam oraz paxtin. Tego drugiego jeszcze nie biore, psychiatra kazal isc tez na terapie akle wizyte mam pierwsza dopiero zaraz po swietach.
W miedzy czasie oczywiscie przeszlam badania, duzo ich bylo wszystkie dobre...a ja umieram codziennie i wariuje! Dla mnie niepojete to nadal.
I teraz tak przez ten caly okres sie sporo zmienilo, bralam co jakis czas afobam, stosowalam sie do waszych nieocenionych slow i porad i tak niepokoj przestalam odczuwac, nie mam juz objawow na razie fizycznych, od czasu do czasu mnie telepie, jednakze depersonalizacje odczuwam ciagle taka sama. Tak samo sie nie czuje, tak samo mam mysli ze wszystko jest inne, ciagle mam uczucie ze to co zrobilam nie wydarzylo sie, ze nie ma jutra i wszystko to moja wyobraznia. Bylam jeszcze raz u tego psychiatry potwierdzil ze nie zwariowalam ze to od nerwicy tak mam, wszystko sie zgadza, wszystko z tym co i wy piszecie a ja nadal mam depersonalizacje

Ale i tak pytam was kochani czy to wszystko wyglada wam na nerwice i depersonalizacje, moze psycholog by sie tez wypowiedzial? jakbym ladnie poprosila

I czy jesli ja juz nie mam niepokoju to znaczy ze terapia mo moze nadal pomoc? Jesli mam tylko odczuwanie tego odrealnienia to leki antydepresyjne tez moga mi pomoc?
Ufff nie jest krotko, przepraszam
