I nie chodzi o jakieś borderlajny czy inne straszne rzeczy

A Tobie minęły zaburzenia osobowości wraz z odburzeniem?
Tak bo przeczekiwanie lęku i natręctw dało mi też dystans np. do rodziny i też motywację że nie musze chować w sobie emocji. Odburzanie było kluczowesennajawie pisze: ↑7 stycznia 2019, o 19:35A Tobie minęły zaburzenia osobowości wraz z odburzeniem?![]()
Czyli tak jakby powrociles do stanu myślenia sprzed nerwicy? Bo u mnie problem jest taki, że ja przed nerwicą też miałam nierówno pod sufitemdarekp pisze: ↑7 stycznia 2019, o 19:37Tak bo przeczekiwanie lęku i natręctw dało mi też dystans np. do rodziny i też motywację że nie musze chować w sobie emocji. Odburzanie było kluczowesennajawie pisze: ↑7 stycznia 2019, o 19:35A Tobie minęły zaburzenia osobowości wraz z odburzeniem?![]()
![]()
Do stanu myslenia ze nie mialem natrectw. Ale tez wiecej mowilem o sobie i pogodzilem sie z przeszloscia. Bo wczesniej tez mialem z tym problemy i tez bym mogl powiedziec ze nie bylo tak jak nalezy w glowiesennajawie pisze: ↑7 stycznia 2019, o 19:40Czyli tak jakby powrociles do stanu myślenia sprzed nerwicy? Bo u mnie problem jest taki, że ja przed nerwicą też miałam nierówno pod sufitemdarekp pisze: ↑7 stycznia 2019, o 19:37Tak bo przeczekiwanie lęku i natręctw dało mi też dystans np. do rodziny i też motywację że nie musze chować w sobie emocji. Odburzanie było kluczowesennajawie pisze: ↑7 stycznia 2019, o 19:35
A Tobie minęły zaburzenia osobowości wraz z odburzeniem?![]()
![]()
i tutaj sprawa się komplikuje
To może Ty opisz o czym mowasennajawie pisze: ↑7 stycznia 2019, o 19:52No, właśnie. Ja też powróciłam do stanu myślenia bez lęku i tego całego nerwicowego szitu, aczkolwiek myślenie ktore wpedzilo mnie w nerwice niestety nadal jest.jakby tak okiem spojrzeć to z nerwicy odburzyłam się już 2 lata temu, a nadal męczą mnie dziwne zachowania.
Pliz, podziel się ktoś swoją historia.
Ja się nie znam. Jednak jestem pewna, że z Twoja determinacja powoli się ogarniesz.sennajawie pisze: ↑8 stycznia 2019, o 11:36No więc u mnie sprawa wygląda tak że dostałam sobie nerwicy w wieku 17 lat. Głównie za sprawą używek. I tak się bujałam z nią z 4 lata. Nie odburzałam się z forum bo na forum trafiłam niedawno. Psychoterapie i leki. I nadszedł dzień gdzie odzyskałam, hmm, zdrowie. Wprawdzie wszystko to co opisane na tym forum, idąc drogą rozumowania, i desperacji.Ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że PRZED nerwicą lękową byłam bardzo agresywna, wybuchowa, nienawidziłam ludzi, byłam przekonana że wszyscy chca mnie zranić i wykorzystać, miałam problemy w związkach, z przyjaciółmi, z rodziną. Uciekałam w używki, głównie alkohol. Byłam nie do wytrzymania. Nagle dostałam nerwicy więc stałam się innym człowiekiem. Z agresywnej i pewnej siebie osoby, lękową i bojącą się mrówki, nieśmiała itp itd. No i jak sobie już wyszłam tak z tej nerwicy, odzyskałam część swoich prawdziwych cech(bo miałam też jakies tam dobre) zrozumiałam wszystkie mechanizmy, skąd się wzięła nerwica, i również mechanizmy moich zachowań przed nią. Mimo to zachowania te wracają do mnie jak bumerang. Czuje się jednak trochę dziwnie. Bo nerwicy już nie mam, miałam dwa nawrtoty depresji przez rozstania, przez które wróciłam do leków, a ja wiecznie chodziłam i powtarzałam ze to ta nerwica.. Dopiero w zeszłym roku uświadomiłam sobie ze gówno a nie nerwica, bo ja nerwice mam w 1 palcu. Mogę iść ze spadochronem skończyć. Błędne myślenie wpedzilo mnie w depresję po zakończeniu związków. I teraz, jestem po drugim epizodzie, gdzie już wiedziałam że to nie żadna nerwica. Mam zaburzenia osobowości, usłyszałam to od 2 psychoterapeutek. Mam wrażenie że moja nerwica była tylko czubkien góry lodowej. To jest tak, że znikają somaty, lęki, znika dd. Wraca percepcja w 100% CIEBIE sprzed nerwicy, a tu nagle czujesz taką złość i nienawiść... I to nie jest jakaś tam końcówka odburzeniowa. Bo mi nerwica tak naprawdę opuściła niecałe 2 lata temu. A ja przedłużałam mówiąc sobie ze mam nerwice dlatego taka jestem. Zresztą, powtarzają się moje schematy z ludźmi i inne takie. Czytam to forum i czytam. I nie widzę tu już nic dla siebie. Bo ja to wszystko wiem. I wykonałam już dawno. W skrócie, chodzi mi o to, że myślę że moje zaburzenia osobowości, które mam od dziecka, bo w wieku 12 roku życia się samookaleczałam, spowodowały nerwicę, ataki paniki, a gdy już poradziłamnsobie z nią, osobowość została nadal zaburzona, i powoduje nadmierny stres, depresję w sytuacjach kryzysowych. Nie wspomnę o PTSD gdzie reaguje ogromnym lękiem jak coś przypomina mi jakieś traumatyczne sytuacje. Eh?
wiadomo. siła musi być
Też od dłuższego czasu o tym myślałam... bo im bliżej wyjścia z nerwicy tym bardziej staje się jasne że to jest wyjście do "starej" mnie. Czyli smutnej, strachliwej, zamkniętej w sobie osoby. Która w myślach podbija świat i jest super towarzyska, a w normalnym życiu boi się powiedzieć słowa, która o wszystkim myśli za bardzo i czuje się gorsza. Jak mijało dd, to było super, czułam że żyję, że najgorsze za mną, że teraz będzie zajefajnie i zawojuję świat. Cieszyłam się tym bardziej że zaburzenie miałam od dziecka, pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej, byłam molestowana przez wujka, równieśnicy w szkole się nademną znęcali. Dużo by pisać, ale właśnie nie chcę, nie chcę być dalej tą samą osobą co była, lata nerwicy i 2 lata dd dokopały mi mocno, czy jest dla mnie nadziejasennajawie pisze: ↑3 lutego 2019, o 18:12Hej to znowu ja. Mam swój temat więc będę spamować. Co prawda rzadko proszę o porade ale szlag idzie z tym wszystkim trafić. Jak to jest, że schodzi Ci dd, schodzi Ci nerwica, i nagle jesteś nadal tym samym szarym czlowieczkiem z beznadziejnym poczuciem własnej wartości i postawy w stosunku do świata? Kuwa mać, podobno to mija w pakiecie. No ja pierdziu. Nie o taka siebie walczyłam. Czy jestem jedyna na tym kurna forum osoba, która wylazi z dd i nerwicy i nie jest super wersja siebie? Mam wrażenie że mechanizmy nerwy to dla mnie pikuś. A mechanizmy swojego zachowania to jakaś czarna magia.
STRES - powie mi ktoś jak przeżywać stres po nerwicy???? Jak sobie radzić w stresowych sytuacjach? Może być wszystko pięknie ale jak przypieprzy stresem to jest pozamiatane.
Emocje. Ehhh, emocje. Jak je przeżywać? Smutne, bolesne, ciężkie, uciążliwe, przykre, nie znośne, tlumiace, dolujace. Kiedyś to mija? Czy będę musiała jakieś syfy z przeszłości "przerabiać" do końca życia? Ile można siedzieć w jednej emocji i jednej sytuacji? Jak to cholerstwo przerobić żeby nie wracało?
Polubiłam się z dd, z somatami, z atakami paniki, ze wszystkim, pokochamy się nawet. Ale z trudnymi nieprzerobionymi emocjami, i z własną beznadziejnoscia no nie da się. Nikt tak nie chce żyć. W wiecznym przykrytym bólu, złości, nienawiści.
A tak btw to moja nerwica trwa łącznie 6 lat. Serio chodziłam na 3 psychoterapie, miałam czas się wypłakać, przeżywać i takie tam. I nadal kuuurrrna mało. Od traumatycznych wydarzeń minęło tyle czasu że czasem się zastanawiam czy to w ogóle byłam ja. A to nadal siedzi. Ja już czasami sama nie wiem o co mi chodzi.♀️
♀️
♀️ I o co w tym wszystkim chodzi? Czemu to wraca? Ten stan alarmowy? To myślenie alarmowe? Szukanie wszędzie zagrożenia? Myślenie że życie to wieczne cierpienie? A jak sobie radzić z życiem. To jest dopiero sztuka.
Życie jest jeszcze kuźwa cięższe niż cała ta nerwica razem wzieta. W nerwicy można przynajmniej sabotowac wszystko. A tutaj nie ma wymowek. Porażki, stresy, rywalizacja, walka o samego siebie, ludzie, problemy, kłody pod nogi, codzienne sytuację, wypadki, śmierć. To wszystko to codzienność jest no. W nerwicy masz stan alarmowy bo coś zauważyłeś kontem oka. W życiu masz prawo mieć stan alarmowy z racjonalnych przyczyn. Jak żyć w tym i nie być przytloczonym?
No i to beznadziejne zakorzenione myślenie. Od 3 roku życia. Jak nagle zmienić, i zacząć myśleć inaczej, zacząć widzieć świat inaczej? Skoro wszystko co do tej pory przeżyłeś, utwierdzało Cię w tej wizji świata, która masz? I bynajmniej nie jest ona jakaś ekstra kolorowa? Równowaga, powinna być wszędzie równowaga. To jest klucz. A nie czarno białe, północ i południe.
Nie dostałam nerwicy od jakiegoś tam sobie zioła. Gdyby tak było to zapewne by mnie tu na tym forum nawet nie było. Bo bym była sto lat temu odburzona.
#trudneprzypadki #help![]()