lens pisze: ↑10 sierpnia 2018, o 00:05
Ooo i kto to pisze, hipochondryk z NFZ, który ma lekarzy i badania na wyciągnięcie ręki....

Nie kumasz, że jak człowiekowi coś dolega, to szuka pomocy i chce się wymienić spostrzeżeniami z innymi użytkownikami, co to takie dziwne?
Poszedłem do lekarza z tym piekącym językiem i zapisał mi szereg badań, przez kolejne dwa tygodnie robiłem badania, wróciłem z wynikami, które okazały się dobre. Poszedłem na kontrolę i lekarz powiedział, że to nerwica prawdopodobnie i z tym należy udać się do psychiatry. Myślał, że ma mnie z głowy ale ja twardy zawodnik jestem i nie do końca wierzę w słowa tych konowałów,więc postanowiłem udać się z wynikami do innego lekarza i co? Ten stwierdził, że to refluks ale jak spytałem jakie może być tego podłoże i przy tym sugerując nerwicę wręcz się zaśmiał i powiedział, że w dzisiejszych czasach dla łatwizny wszystko zwala się na stres i nerwicę. No i powiedz mi pudzianoska co ja mam o tym sądzić, dziwisz się że pytam na forum czy ktoś tak miał i szukam tu pomocy? Dla Ciebie wszystko jest takie proste, typu boli ucho idź do laryngologa, boli serce idź do kardiologa, głowa nie tak, to do psychiatry/psychologa. Lekarze ci na wszystko pomogą. Trudno mi uwierzyć, że nie wiesz o co mi chodzi.
Kochany, gdybym nie kumała, czyt. nie miała nerwicy, tego samego lęku, który masz i Ty, nie byłoby mnie tutaj na forum. Jedyne, co nas na tę chwilę różni to to, że ja uprałam się z większością swoich upiorów, dlatego z serca radzę, by w odpowiednim momencie przerwać swoje błędne przekonania na temat zdrowia. Byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby ktoś 4 lata temu, kiedy biegałam od lekarza do lekarza modląc się o dobry wynik powiedziałby mi - stop, nie tędy droga - i ja to właśnie próbuję wam powiedzieć. Myślisz, że ja miałam jeden objaw somatyczny, zrobiłam jedno badanie i nerwica uleciała ze mnie w kilka sekund? Ten proces trwa nadal, ale zbyt wiele czasu poświęciłam kręcąc się wokół własnej osi i za bardzo szkoda mi osób, które kręcą się nadal, zatem próbuję tę karuzelę zatrzymać. Może nieudolnie, ale nie jestem psychologiem i wiem, że nie trafię ze swoimi radami do wszystkich.
Jako pracownik NFZ tym rzadziej robię badania, bo ta praca nauczyła mnie jednego - nie ma nic na 100%. Są różni lekarze, są różne diagnozy ,są ich rózne podejscia, wiedza. Jeden lekarz potraktuje zaburzenia psychogenne serio, drugi je wyśmieje, trzeci pokręci z irytacją głową. Po drugie, pracując w NFZ widzę, że hipochondrycy są wyłapywani przez pracowników w mig, więc gdybym się kłuła i prześwietlała z taką częstotliwością z jaką podpowiadały mi myśli, to od razu przypięto by mi łatkę hipochondryka, a póki co nikt w pracy nie ma bladego pojęcia, że mam nerwicę

Po trzecie w nerwicy przekonania na temat własnego zdrowia są BŁĘDNE, są irracjonalne, mamy tendencję do wyolbrzymiania swoich objawów, zatem jesteśmy podatni na stwierdzanie, że dany lekarz to głupek, cała służba zdrowia to barany, nikt się na niczym nie zna, sami musimy wszystko sprawdzać, na pewno lekarz się pomylił itd. Skoro zatem w nerwicy nie potrafimy POPRAWNIE interpretować swoich objawów, to na czymś musimy się oprzeć, żeby przerwać koło nerwicowe - zatem musimy się oprzeć na badaniach. W związku z tym, że objawów przy nerwie jest bez liku, w pewnym momencie musimy spróbować dostrzec i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nie dzialamy przypadkiem według pewnego schematu - objaw -> myśli katastroficzne -> lęk -> badanie ->wątpliwości -> ponowne badanie ->uspokojenie/dalsze wątpliowści ->nowy objaw/stary silniejszy objaw->myśli katastroficzne -> lęk -> badanie itd. Rozumiesz o co mi chodzi? Przecież nie napisałam nigdzie i nikt na czele z adminami nie pisze na forum - nie badajcie się, to tylko nerwica!!! Zawsze trzeba zaczać od badań. Problem w tym, że trudniej przestać, bo ciąąąąąągle są wątpliwości. I mimo tych wątpliwości trzeba w końcu zaryzykować i porzucić swój skarb! Dlatego wyszukiwanie coraz to nowych badań, coraz bardziej specjalistycznych, mimo, że pozostałe wychodzą okej, a poza tym jesteśmy już zdiagnozowani pod kątem nerwicy, to tylko dokładanie sobie cierpień. Zaraz pewnie usłyszę (niekoniecznie od Ciebie) -" a co jeśli badania wychodzą jako tako albo faktycznie zdiagnozowano jakąś chorobę?" - Zadałabym wtedy pytanie - czy wynik faktycznie jest tak zły, jak się spodziewałeś/spodziewałaś? Czy wszyscy ludzie oprócz Ciebie są całkowicie zdrowi, a tylko ty masz coś poza normą? Jakie masz przekonanie na temat własnego zdrowia, czym ono dla ciebie jest? Zdrowie = brak choroby, czy zdrowie = szczęśliwe życie mimo choroby/objawów?
Prawidłowe przekonanie na temat swojego zdrowia zakłada, że kiedy pojawia się objaw, nie traktujemy go z automatu jako coś groźnego, nietypowego, śmiertelnego, a jednocześnie kiedy takowy się nasila/nie przechodzi bierzemy pod uwagę, że być może wymaga diagnostyki. Problem w tym, że w spirali lęku nie ma się dystansu, lęk włącza się za każdym razem, gdy zaboli cokolwiek. Tegodystansu trzeba się nauczyć, a to trudna sprawa
A co do Twojego konkretnego przypadku - skoro jesteś na forum zaburzeni.pl to mogę podejrzewać, że jesteś zaburzony, mam rację? W związku z tym, problem z językiem może mieć podłoże psychogenne, nawet jeśli język to skutek refluksu, który jest częstym objawem tzw. nerwicy żołądka. Zatem jedna i druga diagnoza odpowiada stanowi faktycznemu. Dlaczego zatem pierwszy lekarz to konował, a drugi nie?
Kolejna sprawa - czemu nie ufam radom ludzi z internetu - bo 90% internautów nie ma żadnych kompetencji na temat zlecania/polecania badań. Wiemy tyle, ile przeczytamy i tyle, ile doświadczyliśmy. Czasem warto skorzystać, ja nie jestem przeciwna badaniom, ależ skąd. Jednak ludzie z nerwicą to osobna kategoria pacjentów, jesteśmy o wiele bardziej podatni na sugestie;)
No, to tyle. Mam wrażenie, że mój apel został opacznie odebrany. Mam nadzieję, że rozwiałam choć niektóre wątpliwości
