Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nawrót choroby

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ZnerwicowanyRafał
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 11 maja 2015, o 11:31

11 maja 2015, o 11:57

Hej wszystkim,

Chciałbym opisać to co mnie spotkało i kim jestem. Od małego byłem nerwusem, szybko się denerwowałem, miałem problemy gastryczne, czasem występowały ataki paniki, ale wtedy nie wiedziałem co jest ze mną nie tak. Dodatkowo miałem taki objaw, że często kręciłem włosy i czasem je wyrywałem, szczególnie w sytuacjach stresowych. Jestem takim typem człowieka, który dużo i mocno się stresuje. Moje dotychczasowe życie można udać za udane. Dorastałem w kochającej rodzinie, napisałem maturę, dostałem się na studia na które chciałem, znalazłem narzeczoną z którą chcę żyć do końca. W listopadzie 2013 roku zaczęło się. Nagłe ataki paniki, permanentne uczucie lęku. To wzięło się tak nagle, może miały na to wpływ poprzednie wydarzenia (stresy związane z egzaminami, samobójstwo znajomego). Zacząłem się zastanawiać czy może jestem chory psychicznie, bałem się, że mam schizofrenie. W nocy jeszcze przed tym atakiem paniki pierwszym zaczęły się pojawiać myśli egzystencjalne, na temat życia, tego co jest po śmierci itp. Lęk w czasie dnia był tak silny, że nie mogłem normalnie funkcjonować. Nie mogłem jeść, miałem biegunkę, nic mi się nie chciało, byłem sparaliżowany. Dodatkowo zacząłem odczuwać bezsens życia. Miałem też myśli samobójcze, ale bałem się ich, wiedziałem, że tego nie zrobię, ale bałem się samych tych myśli. Doszły objawy derealizacji, wszystko było obce, zaczynałem się zastanawiać czy istnieje, kontrolować każdy ruch i inne tego typu charakterystyczne objawy dla tego stanu. Stwierdziłem, że tak nie dam rady i że musze się leczyć. Poszedłem do lekarza psychiatry, który stwierdził, że mam lekką depresję. Wizyta sama w sobie mi pomogła, przestałem się bać, że jestem chory psychicznie. Jednak dostałem tylko leki, doksepine. Lek uśmierzył trochę lęki, ale objawy derealizacji myśli egzystencjalne były takie same. Lekarza zaczął tylko zwiększać dawkę co spowodowało otumanienie, senność. Myśli egzystencjalne zostały, czytałem dużo o wolnej woli, zacząłem bawić się w filozofa. Zaczęło mnie przerażać, że nie mamy wolnej woli. Chociaż cały czas wierzyłem, że ją mamy. Nie wierzę zbytnio w Boga, jednak wierzę w coś co jest po naszym życiu. Jestem człowiekiem nauki, ale ciężko mi się pogodzić z tym, że możemy być tylko biologiczną machiną. To mnie przerażało najbardziej. Jednak te myśli jakoś o wolnej woli uciekły, przestałem o tym myśleć. Poszedłem do nowego lekarza, który przepisał mi Aciprex z grupy SSRI. Lekarstwo szybko pomogło i na lęki i na moje myśli. Czułem się coraz lepiej. Pierwsza wizyta była w lutym, ostatnia w listopadzie. Przez ten czas brałem ten lek, odstawiłem go jakoś w grudniu stopniowo zmniejszając dawkę. Jakoś od kwietnia czułem się praktycznie normalnie. Motywacja wróciła, tak samo jak chęć do życia, przestałem się zastanawiać nad wolną wolą, sensem życia itp. Żyłem i byłem szczęśliwy. Niestety po pół roku po odstawieniu, czyli jakoś dwa tygodnie temu objawy wróciły. Wszystko zaczęło się podobnie. Ataki paniki, lęk, poczucie braku sensu życia, demotywacja i myśli egzystencjalne. Znowu wróciły rozważania o wolnej woli i znowu mnie to dobija. Znowu nie widzę sensu życia, mimo że przez ostatni rok wszystko już było ok. Zaplanowaliśmy ślub, zacząłem przygotowania do doktoratu, piszę pracę magisterkę. Jak na razie nie mam derealizacji. Boje się, że wszystko zawale, pracę magisterską, egzaminy na studia, nawet swój ślub. Narzeczona mnie wspiera, ale boję się, że to ją przerośnie, chociaż mówi mi "że na dobre i na złe". Wtedy mi bardzo pomogła. Najgorszzy jest brak motywacji, uczucie braku sensu życia oraz te rozważania o wolnej woli. Umówiłem sobie wizytę do mojego lekarza, chociaż to mnie też dobija bo to jednak trochę kosztuje. Dobija mnie fakt, że to wróciło i że nie potrafię z tym walczyć mimo iż już to przechodziłem. Boje się, że już zawsze będę musiał brać te leki by zyć normalnie...
Awatar użytkownika
Lipton
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 437
Rejestracja: 26 maja 2014, o 23:24

11 maja 2015, o 12:00

Powiem Ci że nie wiem co takiego ogólnie się dzieje na wiosnę, ale jakoś wtedy wysyp nerwicowców. Nawet ja gdzie radziłem sobie bardzo dobrze z lękami, teraz mam z tym problem :D Ale Stary, będzie dobrze. Już to przechodziłeś, poprzypominaj sobie wszystko co i jak i wracamy do odburzenia :D
Najczęstszą przyczyną niepokoju jest poszukiwanie spokoju
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

11 maja 2015, o 12:46

Też miałam myśli egzystencjalne- po co żyć, skoro i tak umrzemy, braku sensu życia. To normalne w nerwicy. Ale nie myśl, że Twoje życie nie miało sensu. Ja sobie myśle, że to ktoś inny mógł dostać życie od Boga, a ja je dostałam, i żeby starać się fajnie je przeżyć. Tak sobie myśl.
Awatar użytkownika
Yayatoure
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 266
Rejestracja: 12 lutego 2014, o 15:29

11 maja 2015, o 12:53

Rafał: myślę, że Twój problem wziął się z tego, że walka z nerwicą u Ciebie była tylko chemiczna tj. przy użyciu leków, a nie zmieniałeś tego co było przyczyną nerwicy, być może nie wiesz tego bo to nie zostało określone np. przez psychologa. U każdego z nas istnieje jakaś podstawa nerwicy: trudne dzieciństwo, wymagający rodzice, alkoholizm i masa różnych. Może spróbuj sobie odpowiedzieć co u Ciebie jest stymulatorem nerwicy i zmieniaj ten obszar.
ZnerwicowanyRafał
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 11 maja 2015, o 11:31

11 maja 2015, o 13:08

Lipton pisze:Powiem Ci że nie wiem co takiego ogólnie się dzieje na wiosnę, ale jakoś wtedy wysyp nerwicowców. Nawet ja gdzie radziłem sobie bardzo dobrze z lękami, teraz mam z tym problem :D Ale Stary, będzie dobrze. Już to przechodziłeś, poprzypominaj sobie wszystko co i jak i wracamy do odburzenia :D
Ja zazwyczaj, nawet przed tym jak "zachorowałęm", miałem objawy takiego obniżonego nastroju podczas zmian pór roku. Zazwyczaj z zimy na wiosnę bądź gdy zaczęło się robić ciemno. Niestety u mnie nie pomagało to, że podczas wiosny budzi się wszystko do życia. Nie lubię zmian, nawet tych w pogodzie :P Teoretycznie narzeczona mówi, że mam takie same objawy, mówię podobne rzeczy, mam takie same lęki i mnie też się tak wydaje. Niestety, choroba sprawia poczucie, że to wszystko jest nowe i tak samo jak wtedy czuję, że nie dam rady, mimo iż wtedy jakoś dałem.
kasiaaaaka pisze:Też miałam myśli egzystencjalne- po co żyć, skoro i tak umrzemy, braku sensu życia. To normalne w nerwicy. Ale nie myśl, że Twoje życie nie miało sensu. Ja sobie myśle, że to ktoś inny mógł dostać życie od Boga, a ja je dostałam, i żeby starać się fajnie je przeżyć. Tak sobie myśl.
Nie myślę w tych ramach, że ono nie miało sensu. Raczej teraz mam takie odczucie, a pocieszam się tym, że jak zwalczyłem objawy to wszystko wróciło do normy. Dzięki za odpowiedź. Nie jestem chyba człowiekiem, który wierzy w Boga tak jak już to pisałem. Bynajmniej nie wierzę tak jak to narzuca kościół i Biblia. Wierzę w jakiś niematerialny byt i chyba w to, że nasze życie nie kończy się jedynie na tym świecie.
Yayatoure pisze:Rafał: myślę, że Twój problem wziął się z tego, że walka z nerwicą u Ciebie była tylko chemiczna tj. przy użyciu leków, a nie zmieniałeś tego co było przyczyną nerwicy, być może nie wiesz tego bo to nie zostało określone np. przez psychologa. U każdego z nas istnieje jakaś podstawa nerwicy: trudne dzieciństwo, wymagający rodzice, alkoholizm i masa różnych. Może spróbuj sobie odpowiedzieć co u Ciebie jest stymulatorem nerwicy i zmieniaj ten obszar.
Patrząc w tył też tak myślę. Teraz będę chciał połączyć leczenie farmakologiczne z psychoterapią. Jednak żeby podejść do psychoterapii muszę trochę się uspokoić i złagodzić objawy. Z tego co pamiętam psychiatra mówił wtedy o takiej opcji, lecz nie pamiętam czy ja ją odrzuciłem, czy ze względu na to, że objawy szybko odeszły po zmianie leczenia, to on zaprzestał takiej propozycji. Nie pamiętam niestety.
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

11 maja 2015, o 13:16

I zapamiętaj raz a dobrze - nerwica to nie choroba, a zaburzenie :)

I niestety, ale lekami nie da się odburzyć, musisz popracować nad sobą, a efekty przyjdą szybko :))
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

11 maja 2015, o 13:24

Troche mnie dziwi twoje podejscie i sam fakt tego ze piszesz choroba . To nie jest choroba to jest zaburzenie do ktorego kazdy z nas z osobna sam doprowadzil w niewiedzy . Tu chodzi o to ze dotychczasowe myslenie postrzeganie swoich emocji bylo zle co spowodowalo jak my tu mowimy przegrzanie kabli . I to nie wyniklo w jeden dzien zbieralo sie zbieralo i wkoncy wybuchlo. Tu trz3ba zmienic swoj stosunek do zycia trzeba miec dystans akceptowac i logicznie i swiadomie oddzielac zycie od zycia emocjami bo do tej pory to powodowalo napelnianie tego gara . Trzeba wiecej luzu . Chorzy to bardzo nie namiejscu jezeli tak mowisz i to traktujesz powinienes sie zastanowic . Ale wlasnie z tego posta wynika jaki do tej pory miales stosunek .poszedles do psychiatry to lekarz przepisal tablety i powiedzial biez przez tyle i tyle i przejdzie i tak sie stalo. A powrocilo bo tak naprawde nic nie zmieniles w swoim dotychczasowym zyciu ktore tak naprawde spowodowalo caly ten stan . Terapia to bardzo dobry pomysl , leki pewnie tez nie wiem bo ja jie korzystam , ale to co tak ma naprawdr sprawidz ze zaburzenie przejdzie to zmiana sposobu myslenia a tego nie wyeleminujesz lekami mozesz sobie pomoc nimi poprzez oddalenie objawow zatrzec je , ale praca nad soba to jest lekarstwo do pelnego odburzenia
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
ZnerwicowanyRafał
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 11 maja 2015, o 11:31

11 maja 2015, o 14:02

Może i masz rację, jednak wtedy po lekach czułem się świetnie. Jednak nie popracowałem chyba nad utrzymaniem tego wyniku. Sam już nie wiem co mam robić.
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

11 maja 2015, o 14:04

Rafale zapoznaj sie przedewszystkim z tym co to jest zaburzenie lekowe jest tu multum artykulow nagran . A sam stwierdzisz ze zle podejscie do tego wywnioskowales
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

11 maja 2015, o 14:11

Wszyscy Ci tu mądrze radzą. Czytaj uważnie, a zamiast do psychiatry pójdź najpierw do dobrego psychologa.

Zaburzenie przy zmianach pór roku, a nawet przy skokach ciśnienia (kiedy gwałtownie spada) i silnym wietrze (w miejscach gdzie bardzo mocno wieje występuje duże nasilenie zaburzeń psychicznych) są normalne i dotykają sporego odsetka społeczeństwa. U jednych skończy się bólami głowy, strzykaniem, brakiem energii, bezsennością albo nadmierną sennością, a u drugich mogą wystąpić stany depresyjne i/lub lękowe.

Miałem podobnie jak Ty - odstawiłem leki (tyle, że brałem 2,5 roku), a po kilku miesiącach lęki wróciły i to ze zdwojoną siłą. Popełniłem wtedy błąd - zamiast wrócić do psychologa pobiegłem najpierw do psychiatry i kupiłem zapas leku, który brałem wcześniej. Niestety - tym razem wystąpiło u mnie większość objawów niepożądanych i po 6 dniach odstawiłem to gówno. Byłem wrakiem bo lek nasilił lęki (bałem się wyjść z domu), pobudzenie (nie wiem czy brałeś kiedyś amfetaminę, ale przy tym gównie była ona jak witaminka C dla dzieci), bezsenność (bez afobamu nie byłem w stanie przez tydzień zasnąć), jadłowstręt (jadłem 1 mały posiłek dziennie, schudłem kilka kilogramów), itd.
Do tego ciągłe myślenie o bezsensie życia, myśli samobójcze, strach przed zrobieniem krzywdy bliskim, odrealnienie, depersonalizacja, bla bla bla.

Na szczęście w międzyczasie zdążyłem spotkać się z psycholożką, do której wcześniej chodziłem (niestety - leki tak mnie wtedy wyprostowały, że przerwałem terapię po kilku miesiącach i wydawało mi się, że wszystko jest super), natknąłem się na to forum, przeczytałem jakieś książki psychologiczne i stwierdziłem, że leki dają jedynie złudzenia. To jak malować farbą spleśniałą ścianę - jak długo ją malujesz, wygląda jak nowa.

To co teraz Ci dolega jest straszne i większość z nas doskonale wie w jakiej dupie się znalazłeś, zwłaszcza że masz dużo planów, a czujesz się jakby połknął Cię wieloryb bezsilności. Zapewne ta duża liczba wielkich zdarzeń w Twoim życiu (mgr, ślub, studia dr) nie była bez wpływu. Zapewne jesteś gościem, który z racji swojej inteligencji lubi nad wszystkim panować i być może wykonywać każde zadanie perfekcyjnie. Zapewne trudno Ci uwierzyć, że można osiągnąć poprawę porzucając kontrolę nad rzeczami, na które nie mamy wpływu i zapewne jeszcze trudniej Ci uwierzyć, że czasem lepiej położyć na coś laskę i nie starać się tak bardzo.

Posłuchaj sobie nagrań Divovica, poczytaj artykuły i książki polecane na forum, zacznij medytować, zamiast użalać się nad sobą - idź pobiegać albo zapisz się na jogę. Jak skończysz pracę magisterską miesiąc później to nikt z tego powodu nie umrze. Ja złożyłem 2 miesiące po terminie, a nie miałem jeszcze wtedy rozwiniętej nerwicy :)), a i tak promotor pytał czy nie chciałbym zostać na studiach doktoranckich. Wszystko da się zrobić, ale nie zawsze trzeba wszystko robić już, zwłaszcza jak jesteś rozwalony przez stany lękowe. Działaj spokojnie, planuj na razie małe rzeczy, dbaj o siebie i prowadź ze sobą pozytywne dialogi. Pamiętaj - to tylko lęk. Lęk jest iluzją Twojego umysłu, który gdzieś po drodze się pogubił i szuka potwierdzenia dla nieistniejącego zagrożenia. Nic Ci nie będzie, nawet jak będziesz myślał, że masz zawał, wylew, że zaraz się powiesisz, albo zarżniesz kogoś piłą do drzewa.

Zaakceptuj swój stan i rób to co musisz robić. Poddając się lękowi umacniasz nerwicę, a działając wbrew niemu - osłabiasz go.

Peace.
Ostatnio zmieniony 11 maja 2015, o 14:20 przez Jerry, łącznie zmieniany 1 raz.
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
ZnerwicowanyRafał
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 11 maja 2015, o 11:31

11 maja 2015, o 14:23

Bart26 wybacz mi, ale jestem pod wpływem lęku i piszę to wszystko na szybko. Masz rację, to jest zaburzenie i to moja osobowość i styl myślenia do tego doprowadziła bo tak jak pisałem wcześniej jestem typem nerwicowca i stresora od małego. Wszystko przeżywam podwójnie, martwię się na zapas, denerwuje na błahostki.

Wiem, że to nie pojawia się z dnia na dzień, jednak te ataki paniki i wszystko tak właśnie wyszło. Wiem, że to wszystko się zbierało. Sam nie potrafię z tego wyjść i wtedy też nie potrafiłem. Odczucie bezsensu życia demotywuje mnie do wszystkiego, a co dopiero by podjąć walkę o samego siebie.

Co do samej definicji. Traktuję to jak chorobę, ale nie ze względu na to, że wezmę tabletki i to przejdzie. Może wtedy tak myślałem bo te objawy szybko ustąpiły i za szybko pomyślałem, że to koniec. Uznaję to za chorobę mojej osobowości, nie tylko mojego mózgu na zasadzie wezmę tabletki i mi się przekaźniki uregulują. Dlatego moja definicja choroby w tym przypadku, pokrywa się z Twoją definicją przyporządkowaną do zaburzenia.

-- 11 maja 2015, o 14:23 --
Jerry dzięki za tak obszerny post :)

Czytanie i pogłębianie wiedzy na ten temat chyba mi nie sprzyja. To nie jest to, że nie chcę zrozumieć co mi dolega. Po prostu już dużo się naczytałem i zawsze to pogarszało mój stan zdrowia psychicznego. To zawsze działało w ten sposób, że wszystkie objawy, które widziałem gdzieś wypisane to zaraz wyszukiwałem u siebie. Wszystkie jakieś myśli egzystencjalne, które gdzieś ktoś miał, zaraz przechodziły na mnie. Chciałbym popracować nad sobą, ale nie mogę, jestem sparaliżowany. Chcę pracować nad sobą, ale z kimś, chce aby ktoś mi wskazał drogę. Dlatego chcę porozmawiać chyba o tym z psychologiem.
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

11 maja 2015, o 14:31

Po prostu nie potrafisz odpowiednio reagowac na mysli lekowe i same objawy, nie tylko to jest kwesita przyczyn ale tego jak reagujemy na samo zaburzenie a tu droge ci wskaza nagrania chlopakow i wpisy

odburzanie-wedlug-divovica.html

wpisy o leku spis-tresci-autorami-t4728.html

a tu masz o derealizacji
derealizacja-nierealnosc.html

Bo masz to jzu jakis czas a nieponiemajet zupelnie ni co zaburzeniach, dziwisz sie swoim objawom, stad one sa tak silne.
A ogolnie to jest to co prawda dluzszy tekst ale polecam
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html

Ciagnela sie za mna nerwica tak samo, psycholog i terapia super sprawa ale jesli chodzi o zaburzenie i objawy to to co podalem wyzej jest wskazowka generalnie zlota.
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

11 maja 2015, o 14:32

haha, to normalne. ale ja nie zalecam Ci czytania postów ludzi, którzy są w takim stanie jak Ty. chodzi mi bardziej o metodykę działań. doraźnie bardzo pomagają rozwiązania z psychologii behawioralno-poznawczej. polecam.
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

11 maja 2015, o 14:34

I wlasnie w tym popelniasz blad, jesli chcesz naprawde miec spokoj do nerwicy, trzeba poznac dosadnie mechanizmy i trzeba umiec na mysl kazda i objaw zareagowac tak samo, wtedy mija to niezaleznie od tego jakie mamy zycie, nie wkrecamy sie w to.
Kazdy na poczatku sie nakreca ale wlasnie w tym rzecz aby nauczyc sie podczas lęku innego punktu spojrzenia.
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

11 maja 2015, o 14:39

Bo tu nie chodzi o wiele strachow lekow czy somatycznych objaw , lek to lek jest jeden i tyle tresc moze byc rozna dzis z choroba psychiczna za tydzien z rakiem lob guzem mozgu . Ale wszystko jest załatane lekiem i to na niego trzeba skierowac arsenal logiki i swiadomosci . Tresc nie ma znaczenia
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
ODPOWIEDZ