Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nawrót choroby

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ZnerwicowanyRafał
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 11 maja 2015, o 11:31

11 maja 2015, o 14:40

Da się z tego wyjść, wyzdrowieć na stałe? Bo wtedy myślałem, że to już jest za mną. Wiem, że zawsze jest możliwość nawrotu, ale leczenie jest pewnie żmudne i długie. Jednak czy da się żyć z tym normalnie tak jak człowiek czuł się przed wybuchem objawów?
Awatar użytkownika
nierealna
Ex Moderator
Posty: 1184
Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22

11 maja 2015, o 14:42

ZnerwicowanyRafał pisze:Da się z tego wyjść, wyzdrowieć na stałe? Bo wtedy myślałem, że to już jest za mną. Wiem, że zawsze jest możliwość nawrotu, aleleczenie jest pewnie żmudne i długie. Jednak czy da się żyć z tym normalnie tak jak człowiek czuł się przed wybuchem objawów?

TY nie jesteś chory.
Ty­le ra­zy narze­kał na nor­malność i nudę w je­go życiu.
Te­raz od­dałby wszys­tko,żeby cho­ciaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.


akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
ZnerwicowanyRafał
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 11 maja 2015, o 11:31

11 maja 2015, o 14:43

W ogóle to jestem bardzo mile zaskoczony tym, że tyle osób się udziela. Naprawdę jestem Wam wdzięczny. Ciężko opowiadać o tym przyjaciołom lub narzeczonej. W sumie to ze dwóch względów. Po pierwsze, nie przechodzili takiego stanu rzeczy, więc ciężko im się ustosunkować. Po drugie zawalać ich ciągle swoimi problemami to też takie trochę samolubne. Narzeczona pomaga mi jak może, ale jej też na pewno jest ciężko mimo że nie okazuje teog.
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

11 maja 2015, o 14:46

Da sie, obecnie z mojego zaburzenia zostalo mi doslownie 2 % ale trzeba wiedziec jedna prawde jaka w koncu w ktoryms momencie odkrylem. Nie da sie wyjsc z nerwicy tak aby nigdy wiecej sie nie wkrecic w nerwice jak przyjdzie jakis objawy stresu czy presji jesli chcemy lekami lub terapia ominac to ze z lękami trzeba sie swiadomie konfrontowac, to ze trzeba zrozumiec czym sa te mysli, to ze takim mysla uczymy sie nie nadawac wartosci.
Dzieki takiemu innemu zupelnie podejsciu mozna calkiem nauczyc sie tego ze mechanizm lekowy moze nie istniec.
I ja to obecnie potwierdzam sam na sobie bo kiedys to tylko powtarzalem to co mowili innni ktorzy z tego wyszli.
Dlatego polecam ci zapoznac sie z materialami do ktorych podalem ci linki i jesli bedziesz zainteresowany czyims innym niz branie lekow byle TO sobie poszlo jak najszybciej to ci sie to przyda.

A zapoznaj sie z tymi informacjami bo twoja wiedza o nerwicy doslownie lezy i kwiczy i sam stosunek do zaburzenia tak samo.
No chyba ze taki stosunek masz i ci on odpowiada to nie naciskam.

Pozdrawiam!
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

11 maja 2015, o 15:00

Choroba tu mozna wyzdrowiec masz racje .
Zaburzenie tu sie nie zdrowieje bo nie jest sie chorym tu sie zmienia siebie i swiadomie konfronruje z swoimi emocjami . Tu sie trzeba uczyc siebie i samej nerwicy . Tu sie odburzamy . Zacznij od pjecia samego zaburzenie
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
ZnerwicowanyRafał
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 11 maja 2015, o 11:31

11 maja 2015, o 15:14

Stosunek taki może i mam, ale jak się przekonałem nie jest on właściwy. Wypada chyba rzeczywiście to zmienić. Myślałem, że pobiorę tabsy i to przejdzie. Czułem się ok bo teoretycznie przeszło, nie było objawów, które tak na mnie działały. Nawyków jak i samego siebie chyba nie zmieniłem wcale, po odstawieniu leków czułem się jak przed wystąpieniem zaburzeń i o to mi chodziło. Nie potrafiłem chyba zrozumieć, że to się skądś wzięło. Że nie przyszło jak wirus grypy, nagle tak jak objawy, tylko rozwijało się we mnie, a każde moje lęki , które kiedyś tam miałem, każde obawy przed śmiercią, utratą kontroli, ciężką chorobą czy nawet dostaniem biegunki w autobusie, zaprocentowały w postaci rozregulowania mojego układu nerwowego. Tabletki go uregulowały, ale po odstawieniu chyba "zegarek zaczął się od nowa nakręcać" i znowu doszło do rozregulowania mnie.

Teraz najbardziej dokucza mi poczucie beznsesu życia, aspekt wolnej woli i brak motywacji do czegokolwiek. I teraz nie wiem, czy nigdy nie miałem sensu życia i to spowodowało lęki, czy po prostu to przyszło wraz z lękami. Z jednej strony, ponad poltora roku temu, przed wystapieniem tego pierwszego "rozregulowania" czułem się normalnie. Miałem motywacje, nie zastanawiałem się nad sesnem życia bo nie miałem takiej potrzeby. Bałem się śmierci i chorób, jednak potrafiłem te myśli odgonić. Wszystko przyszło wraz z chronicznym lękiem. Potem po tablektach to "przeszło" znowu cieszyłem się życiem, byłem aktywny itp. Jedną najgorszą rzeczą, która zawsze mnie dotyczyła był fakt szybkiego przemijania życia. Zawsze mnie to dobijało, że życie jest krótkie i że coraz mniej mi go zostało. Chyba to jest jedyna rzecz z która nigdy się nie pogodziłem, a która paradoksalnie przyczyniła się do tego, że teraz nie potrafię z niego korzystać. Co chyba moim zdaniem wyklucza moje obawy o to, że nigdy nie czułem sensu życia? Skoro bałem się, że ono za szybko się skończy. Więc raczej to nerwica spowodowała takie uczucie.
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

11 maja 2015, o 15:19

Wychodzi się z tego w taki sposób, że akceptujesz objawy, przez co stają się coraz słabsze, aż w końcu - niezauważalne, ale ponieważ masz większą świadomość - kiedy znajdziesz się w gorszym stanie (znów jakiś większy stres) to nie reagujesz już paniką i nawet jak zaboli Cię serce czy zakręci w głowie to znasz te objawy, ignorujesz je i żyjesz dalej. Teraz, ponieważ strasznie się boisz - wzmacniasz nerwicę. Jak przestaniesz się jej bać to okaże się, że król jest nagi.
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

11 maja 2015, o 22:07

Znając te myśli egzystencjonalne z autopsji mogę poradzić tylko jedno - ignorowanie.
Przypominanie sobie tematów typu wolna wola, sens życia itd. to w sumie nie jest nic innego jak nerwica myśli natrętnych.

Im większą uwagę na to zwracasz i próbujesz analizować sens tych myśli, znaleźć jakąś odpowiedź która Cię
wyciszy wpada się w marazm bo odpowiedzi na te pytania po prostu nie znamy, co wtedy jeszcze tylko wzmaga poczucie bezsensu.

To jest coś co w nerwicy wspominasz niemiło więc taka zmiana życiowa jak ślub, lub coś stresowego
może być wyzwalaczem szukania najprostszego wg. umysłu zagrożenia czyli - tego czego się gdzieś tam w duchu boisz, czyli ...tych myśli.
Gdybys był hipochondrykiem to w ogóle byś o sensie życia nie myślał tylko o tym na co jesteś chory i jakie badania zrobić.
Ale to akurat nie Twój temat.
Staraj się od razu przekierunkowywać myśli na coś innego, automatycznie, aż nie wejdzie Ci w nawyk.
Sposób sprawdzony, bezpłatny i bez leków.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
ZnerwicowanyRafał
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 11 maja 2015, o 11:31

12 maja 2015, o 21:57

marianna pisze:Znając te myśli egzystencjonalne z autopsji mogę poradzić tylko jedno - ignorowanie.
Przypominanie sobie tematów typu wolna wola, sens życia itd. to w sumie nie jest nic innego jak nerwica myśli natrętnych.

Im większą uwagę na to zwracasz i próbujesz analizować sens tych myśli, znaleźć jakąś odpowiedź która Cię
wyciszy wpada się w marazm bo odpowiedzi na te pytania po prostu nie znamy, co wtedy jeszcze tylko wzmaga poczucie bezsensu.

To jest coś co w nerwicy wspominasz niemiło więc taka zmiana życiowa jak ślub, lub coś stresowego
może być wyzwalaczem szukania najprostszego wg. umysłu zagrożenia czyli - tego czego się gdzieś tam w duchu boisz, czyli ...tych myśli.
Gdybys był hipochondrykiem to w ogóle byś o sensie życia nie myślał tylko o tym na co jesteś chory i jakie badania zrobić.
Ale to akurat nie Twój temat.
Staraj się od razu przekierunkowywać myśli na coś innego, automatycznie, aż nie wejdzie Ci w nawyk.
Sposób sprawdzony, bezpłatny i bez leków.
W sumie fajnie to ujęłaś. Szukam cały czas czegoś na ten temat bo próbuję znaleźć odpowiedź i to w dodatku taką, która by mówiła, że wolna wola istnieje. Mimo że to wszystko przypuszczenia głębsze lub płytsze bo takich racjonalnych dowodów brak to ja i tak to przyjmuję w najgorszym możliwym kontekście, że jestem biologicznym robotem, która ma iluzje wolnej woli. Jakoś do mnie nie dociera, że to są przypuszczenia. Od razu biorę tą negatywną stronę, nawet jak wcześniej przeczytam coś o tym, że ta wolna wola istnieje.
Dodam, że nigdy nie miałem zapędów filozoficznych, wręcz potępiałem ludzi, którzy całe swoje życie spędzają na rozmyślaniu o życiu. Paradoksem jest to, że teraz sam to robię :P

Wtedy te myśli jakoś same znikały albo pojawiały się inne po paru dniach. Teraz też najpierw poczułem lęki, ataki paniki, a dopiero potem przyszedł temat wolnej woli, po paru dniach życia w lęku. Możliwe, że to pytanie, które mnie dręczy dlatego przychodzi w najgorszych momentach, a gdy jest dobrze to je zlewam.

Co do hipochondrii to w poprzednim epizocie miałem takie objawy. Myślałem, że zaraz zemdleje, że mam jakiś guz w móżgu. Czasem miałem tak, że jak mnie zabolała głowa to od razu myślałem, że mam udar. Dlatego znam już trochę ten temat i jakoś wyzbyłem się tego i takie myślenie na szczęście odrzucam.

-- 12 maja 2015, o 21:57 --
Dzisiaj byłem u mojego psychiatry. Stwierdził zaburzenia mieszane czyli lekowo depresyjne. Dostalen rexetin i trittico na noc. Plus mam sie udać na terapie. I teraz pytanie. Lekarz jest prywatny i nie może mi wystawić skierowania so psychologa bo podobno noe uznaja tego poradnie. Dlugo sie czeka na nfz?
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

13 maja 2015, o 17:55

Nie chcę Cię oceniać czy krytykować Twoich wyborów, ale pieniądze wydane na psychiatrę mogłeś np. wydać na prywatną wizytę u psychologa..:) Jak zapewne zauważyłeś - Twoje lęki wróciły chociaż stosowałeś antydepresanty. Oznacza to, że masz robotę do wykonania. Ty sam na sobie samym. Leki pewnie zaczną działać zanim doczekasz się pierwszej wizyty u psychologa i ch.. bombki strzeli bo już nie będzie materiału do pracy.
Będziesz czuł się "jak przedtem", a problemy lękowe odejdą w niepamięć, przynajmniej do momentu kiedy znów odstawisz tabletki i wrócą jakieś większe stresy. To nie jest tak, że chcę Cię nastraszyć - po prostu czuję, że te kilka dni obecności na forum nie utwierdziły Cię w przekonaniu, że to "tylko" nerwica i że Ty sam możesz, a przynajmniej powinieneś, podjąć walkę z tym przeciwnikiem.
Opisałem Ci wyżej skrót mojej historii i nieudanej próby powrotu do leków (też spowodowanej obrzydliwym, paraliżującym lękiem). Po 4 miesiącach i 2 tygodniach pracy nad sobą nie mam już prawie objawów. To pozostałe "prawie" jest tak łagodne, że osoba która nie wie co to jest nerwica, nie odróżniłaby tych objawów od zwykłego stresu, zdenerwowania czy jakiejś tam chandry. Są dni lepsze i gorsze, ale mój poziom "wyjebania" na nerwicę jest wysoki i szybko dystansuje się od wkręcających się czasem złych myśli. Widzę cały proces nakręcania się lęku, po tym czasie znam go w każdym szczególe i potrafię przerwać, przekierować uwagę, rozproszyć myśli. Czy potrafiłbym to samo łykając tabletki? Yeah, right ;) Wiem, że jeszcze trochę pracy pozostało, że jeszcze to "prawie" też musi zniknąć, ale dotychczasowe osiągnięcia i wsparcie forum mobilizuje mnie do nieustannego pokazywania środkowego palca nerwicy. I wiem, że tą pracę wykonam sam bo to tylko nerwica, a nie, kuźwa, rak mózgu.
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
Awatar użytkownika
korek
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 154
Rejestracja: 19 lipca 2014, o 19:25

13 maja 2015, o 18:11

ZnerwicowanyRafał pisze:Stosunek taki może i mam, ale jak się przekonałem nie jest on właściwy. Wypada chyba rzeczywiście to zmienić. Myślałem, że pobiorę tabsy i to przejdzie. Czułem się ok bo teoretycznie przeszło, nie było objawów, które tak na mnie działały. Nawyków jak i samego siebie chyba nie zmieniłem wcale, po odstawieniu leków czułem się jak przed wystąpieniem zaburzeń i o to mi chodziło. Nie potrafiłem chyba zrozumieć, że to się skądś wzięło. Że nie przyszło jak wirus grypy, nagle tak jak objawy, tylko rozwijało się we mnie, a każde moje lęki , które kiedyś tam miałem, każde obawy przed śmiercią, utratą kontroli, ciężką chorobą czy nawet dostaniem biegunki w autobusie, zaprocentowały w postaci rozregulowania mojego układu nerwowego. Tabletki go uregulowały, ale po odstawieniu chyba "zegarek zaczął się od nowa nakręcać" i znowu doszło do rozregulowania mnie.

Teraz najbardziej dokucza mi poczucie beznsesu życia, aspekt wolnej woli i brak motywacji do czegokolwiek. I teraz nie wiem, czy nigdy nie miałem sensu życia i to spowodowało lęki, czy po prostu to przyszło wraz z lękami. Z jednej strony, ponad poltora roku temu, przed wystapieniem tego pierwszego "rozregulowania" czułem się normalnie. Miałem motywacje, nie zastanawiałem się nad sesnem życia bo nie miałem takiej potrzeby. Bałem się śmierci i chorób, jednak potrafiłem te myśli odgonić. Wszystko przyszło wraz z chronicznym lękiem. Potem po tablektach to "przeszło" znowu cieszyłem się życiem, byłem aktywny itp. Jedną najgorszą rzeczą, która zawsze mnie dotyczyła był fakt szybkiego przemijania życia. Zawsze mnie to dobijało, że życie jest krótkie i że coraz mniej mi go zostało. Chyba to jest jedyna rzecz z która nigdy się nie pogodziłem, a która paradoksalnie przyczyniła się do tego, że teraz nie potrafię z niego korzystać. Co chyba moim zdaniem wyklucza moje obawy o to, że nigdy nie czułem sensu życia? Skoro bałem się, że ono za szybko się skończy. Więc raczej to nerwica spowodowała takie uczucie.
Po pierwsze: widzisz, że masz problem, staraj się go rozwiązać, tak żeby osiągnąć cel i wyjść na prostą. Dajesz sobie zbyt mały margines błędu, próbujesz patrzeć tak jakby z poza siebie, bardzo krytycznie. Powinieneś bardziej poznać siebie i swoje stany, z czasem nauczysz się to kontrolować. Dojdziesz do wniosku, że są takie dni, kiedy na prawdę gorzej być nie może, a po krótkim czasie następuje cudowne ozdrowienie, motywacja i chęci wracają. Nie możesz przewidzieć co będziesz odczuwał w danym momencie, ale zawsze możesz odpuścić, nie ciągnąć tego dalej i się odizolować od złych czynników. "Carpe diem" odważ się żyć. :)
Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła.
~Dmitry Glukhovsky (z książki Metro 2033)
ZnerwicowanyRafał
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 11 maja 2015, o 11:31

13 maja 2015, o 18:41

Jerry pisze:Nie chcę Cię oceniać czy krytykować Twoich wyborów, ale pieniądze wydane na psychiatrę mogłeś np. wydać na prywatną wizytę u psychologa..:) Jak zapewne zauważyłeś - Twoje lęki wróciły chociaż stosowałeś antydepresanty. Oznacza to, że masz robotę do wykonania. Ty sam na sobie samym. Leki pewnie zaczną działać zanim doczekasz się pierwszej wizyty u psychologa i ch.. bombki strzeli bo już nie będzie materiału do pracy.
Będziesz czuł się "jak przedtem", a problemy lękowe odejdą w niepamięć, przynajmniej do momentu kiedy znów odstawisz tabletki i wrócą jakieś większe stresy. To nie jest tak, że chcę Cię nastraszyć - po prostu czuję, że te kilka dni obecności na forum nie utwierdziły Cię w przekonaniu, że to "tylko" nerwica i że Ty sam możesz, a przynajmniej powinieneś, podjąć walkę z tym przeciwnikiem.
Opisałem Ci wyżej skrót mojej historii i nieudanej próby powrotu do leków (też spowodowanej obrzydliwym, paraliżującym lękiem). Po 4 miesiącach i 2 tygodniach pracy nad sobą nie mam już prawie objawów. To pozostałe "prawie" jest tak łagodne, że osoba która nie wie co to jest nerwica, nie odróżniłaby tych objawów od zwykłego stresu, zdenerwowania czy jakiejś tam chandry. Są dni lepsze i gorsze, ale mój poziom "wyjebania" na nerwicę jest wysoki i szybko dystansuje się od wkręcających się czasem złych myśli. Widzę cały proces nakręcania się lęku, po tym czasie znam go w każdym szczególe i potrafię przerwać, przekierować uwagę, rozproszyć myśli. Czy potrafiłbym to samo łykając tabletki? Yeah, right ;) Wiem, że jeszcze trochę pracy pozostało, że jeszcze to "prawie" też musi zniknąć, ale dotychczasowe osiągnięcia i wsparcie forum mobilizuje mnie do nieustannego pokazywania środkowego palca nerwicy. I wiem, że tą pracę wykonam sam bo to tylko nerwica, a nie, kuźwa, rak mózgu.
Jedna wizyta u psychologa wątpię by mi pomogła. To chyba oczywiste. Zamierzam podjąć terapię i staram się aby zaczęła się jak najszybciej. Jestem świadom tego co mi dolega, jednak nie jestem w stanie przezwyciężyć bądź pominąć objawy, które czuję. Nie wierzę w to, że w takim stanie jakim jestem teraz byłbym w stanie podjąć jakąkolwiek terapie. Czy to by była autoterapia czy terapia z psychologiem. Nie jestem na tyle silny by dać sobie radę z tym na własną rękę. Wtedy też próbowałem, wszystko zamykało się w pętli. Mówiłem sobie "aaa po gorszym dniu przyjdzie lepszy", to tylko objawy. Co z tego, skoro za pięć minut miałem inne zdanie. Chwytam się tego co mi wtedy pomogło, chociaż mam doświadczenie, że nie do końca wtedy z tego wyszedłem. Jednak moim zdaniem leki zrobią podwaliny pod to abym mógł w ogóle o tym z kimś porozmawiać.

Czytałem to forum już ponad rok temu, czy to forum o depresji, czy to nerwicowe. Dziwi mnie trochę podejście większości użytkowników do farmakologii zaburzeń psychicznych. Rozumiem, że ktoś może preferować terapię, ale większość osób po prostu potępia istotę lekarza psychiatry i brania leków. Niech nikt tego nie traktuje ofensywnie. Po prostu nie rozumiem czemu każdy jest tak bardzo negatywnie nastawiony.
usunietenaprosbe
Gość

13 maja 2015, o 18:53

Juz Ci wyjasniam, dlaczego tak jest. Bo WIEKSZOSC psychiatrow stawia tylko na leki. Podam Ci na prostym przykladzie. Czlowiek X boi sie wezy, ktore sa w rzece. Musi przejsc przez rzeke na druga strone. Czlowiek Y podaje mu benzodiazepine, aby ten sie nie lekal i przeprowadza go przez te rzeke. Ale ten czlowiek dalej sie leka wezy, tylko na chwile o tym 'zapomnial'. I na to stawiaja psychiatrzy w wiekszosci przypadkow, na takie chwilowe zamaskowanie problemow, wiesz biznes tez musi sie krecic, czlowiek przyjsc po recepte, zaplacic. Ale jeszcze raz podkreslam, WIEKSZOSC , nie wszyscy.
Ja sama chodze i do psychiatry i biore leki i chodze do psychologa, i jeszcze korzystam z forum. Jest cala masa drog do odburzenia, ale problem trzeba rozwiazan, a nie maskowac.
Pozdrawiam Cie cieplo.
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

13 maja 2015, o 23:03

Dokładnie tak jak pisze Divam. Mam jednak wrażenie, że Ty nie zrozumiałeś czym jest nerwica. Po prostu nie chcesz się już tak czuć i koniec. Ma być lepiej i tyle. Ok, masz prawo tak czuć i tego chcieć (to bardzo normalne pragnienie w fazie silnych lęków, ale potwierdza jedynie całkowity brak akceptacji dla zaburzenia i niezdolność do porzucenia kontroli nad własnym życiem - odburzanie polega na zaakceptowaniu i przyjęciu tego na klatę bez specjalnego rozkminiania jacy to jesteśmy właśnie nieszczęśliwi). Tylko zapamiętaj, że Twój organizm to nie McDonald's i chociaż lekami zmusisz go do "właściwego" działania to kiedy któregoś dnia odstawisz antydepresanty - on i tak pójdzie swoją drogą. Jeżeli będzie to droga konfliktów wewnętrznych to zapewne znów pobiegniesz do psychiatry.

Co do nastawienia forum - tak, jest to forum dość mocno nastawione na leczenie metodami niefarmakologicznymi, chociaż spora część jego uczestników bierze lub brało antydepresanty czy anksjolityki. Jeżeli ktoś z nas uważa, że branie ich nie jest niezbędne to jest to często spowodowane własnym doświadczeniem oraz różnymi badaniami naukowymi nt. antydepresantów, które np. przynoszą sprzeczne rezultaty (nie wspominając o tym, że dawniej psychiatrzy twierdzili że np. depresja bierze się z niedoboru serotoniny, a dzisiaj twierdzą że w pewnych obszarach mózgu serotoniny jest aż za dużo - sprzeczność? spoko, ważne żeby zapłacić za wizytę i wykupić leki).

Ja nie twierdzę, że leki nie działają bo na mnie działały znakomicie. Tak znakomicie, że po niespełna pół roku psychoterapii uznałem się za wyleczonego. Gdybym dziś mógł cofnąć czas to nie sięgnąłbym więcej po antydepresant bo przez 4,5 miesiąca ciężkiej walki zyskałem więcej niż przez 2,5 roku brania proszków. One tylko kupiły mi czas i dlatego jestem na nie, ale nikomu nie mówię że ma robić tak samo. Wskazuję tylko, że można inaczej. Nerwica to nie depresja endogenna, w której bez proszków nie wstaniesz z łóżka. Nie bez powodu psychoterapia osiąga skuteczność wyleczenia zaburzeń lękowych rzędu 90%. Kombinowana psychoterapia z lekami jest bardzo skuteczna, ale po sobie widzę że leki prostują aż za mocno i przestajemy widzieć problemy, które problemami pozostają. Zmienia się jedynie filtr naszych antydepresyjnych okularów.

Także jeżeli będziesz bardzo szczęśliwy łykając tabsy to łykaj. Na zdrowie. Tylko pracuj nad sobą żebyś nie miał później kilka razy mocniejszych lęków po odstawieniu. Gdybyś jednocześnie pozostał wyjątkowo niezadowolony z faktu, że to forum wspiera samodoskonalenie, a nie branżę farmaceutyczną to istnieje bardzo sprawne, konkurencyjne forum - Nerwica. Jest tam dużo znawców i miłośników leków, z którymi godzinami można dyskutować o wspaniałych efektach działania SSRI albo SNRI ;)
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
ssaa
Gość

13 maja 2015, o 23:17

Wlasnie i to jest sedno, biorac leki raz ze nie mamy mozliwosci nauczenia sie reakcji na objawy a dwa jesli potrzeba nam psychoterapii to na lekach w zasadzie jest ona bezsensowna bo zwyczajnie nie do konca mozemy wtedy zobaczyc co jest nie tak i gdzie zachowania nasze czy reakcje wymagaja zmian.
Ja osobiscie jestem zdania ze tutaj nie jestesmy negatywnie nastawieni do psychiatry ani do lekow ale POZYTYWNIE w kwestii solidnego poradzenia sobie w koncu ze swoimi lękami i problemami.
Nie ma takich objawow z ktorymi nie mozna poradzic sobie, ktorych nie mozna zaakceptowac, z ktorymi nie mozna zyc, ale zeby to zobaczyc trzeba to sprawdzic samemu na sobie.
Domyslam sie ze biorac leki z objawami musi byc latwiej ale jak rozumiem przeciez przyszedles tutaj bo w koncu leki nie spelnily roli calkowitego wybawcy, wiec w sumie to dziwi mnie to ze nadal je traktujesz jako ofensywe.
Ale kazdy ma prawo wyboru i jesli zdecydujesz sie na leki to na pewno i tu dostaniesz wsparcie.
Powinienes sie cieszyc ze trafiles w miejsce gdzie ktos ci doradza inaczej niz recepta i dawka leku psychotropowego, czy porada aby udac sie do specjalisty. Bo te porady sa na wage zlota o czym kiedys sie sam przekonasz bo predzej czy pozniej kazdy przeglada na oczeta swoje.
Tak wiec Rafal sluchaj, czytaj i decyduj a my cie w tym wesprzemy jak juz ta decyzje podejmiesz.
ODPOWIEDZ