Witajcie!
Dawno się na forum nie udzielałam, ciekawe czy ktoś mnie pamięta
W ostatnim czasie tak bardzo pochłonęła mnie 'codzienność', że wpadam tu czasem i Was poczytam, ale na pisanie już nie znajduje czasu
Ale wiem, że takie wpisy są dla zaburzonych ważne, dlatego znalazłam dziś chwilkę
Czuję się ostatnio bardzo dobrze. Ostatni mały kryzys miałam na początku stycznia, jednak poza tym już od listopada konsekwentnie walczę, i walka ta przynosi rezultaty.
Choć walka to pewnie złe słowo. Bo w zasadzie to ta walka polega na tym, że przestałam walczyć, szarpać się. Odpuściłam. I dziś mogę z całą pewnością stwierdzić, że nie mam już zaburzenia pt. Nerwica lękowa.
Czy zdarzają mi się gorsze dni? - Pewnie, a komu nie

czy miewam jeszcze jakieś objawy? - Cóż, czasem coś się przyplącze, ale zazwyczaj trwa parę minut bo nie robi na mnie wrażenia.
Czy uważam się za osobę odburzoną? - Chyba jeszcze nie do końca. Cały czas jeszcze prostuje różne sprawy. W toku mojej terapii okazało się, że do prostowania jest dużo duuuużo więcej, niż przypuszczałam. Praktycznie w każdej sferze życia w pewnym momencie się trochę pogubiłam

ale to co, jestem na dobrej drodze, mam zapał i wiem że sobie poradzę.
Kiedy uznam moment za stosowny na pewno podziele się z Wami tym w formie postu odburzeniowego
Na koniec gratuluję Wam wszystkim postępów - pamiętajcie, że każdy, nawet najmniejszy kroczek w przód jest super, ale to kroki w tył uczą nas pokory
Dla mnie nerwica na tym etapie stała się sprzymierzeńcem, który sygnalizuje mi, gdy nie mam odpowiedniego dystansu do pewnych spraw i należy to poprawić. Życzę Wam, abyście i Wy znaleźli wspólny język ze swoim demonikiem
