Zaczne od tego ze jechalismy nad polskie morze w upał 9,5 godziny

Naprawdę myślałam ,że będzie gorzej a tu rozczarowanie!!!!!!! Jestem naprawdę zadowolona i dumna z siebie

zaburzony86 pisze:Ja też się muszę podzielić radością.
Dziś wróciłem z wyjazdu wakacyjnego. Niezbyt długiego (5 noclegów), ale spędzał mi on sen z powiek od około miesiąca, tj. od momentu gdy okazało się, że będziemy jechać. W związku z tym wyjazdem czekały mnie następujące atrakcje:
- podróż samochodem ok. 3 godziny w każdą stronę
- codzienne pobudki i marsz na śniadanie do restauracji pełnej ludzi
- duuużo przebywania na zewnątrz, a to nad jeziorkiem, a to na hamaku, a to w innym miejscu pośród natury
- codzienne wyprawy do miasta na obiad połączone ze spacerami (nie jakimiś dlugimi, ale zawsze)
- obiady w zatłoczonej knajpce
- prawie codzienne wyprawy do supermarketu
I co? I właśnie i nic. Zero ataku paniki. Były oczywiście ciężkie chwile. Najgorsze były poranki, gdyż nie cierpię być głodny i iść gdziekolwiek głodny, a tu niestety trzeba było. Do tego czasem dziwne wrażenia podczas spacerów, nie były to stricte DD a raczej taki stan wyczekiwania na DD, przez co też bywało dziwnie. Z drugiej jednak strony była cała masa chwil i sytuacji gdy czułem się zupełnie normalnie. Przed wyjazdem tam byłem w pobliskim supermarkecie i ledwo to przeżyłem. Tam chodziłem po supermarkecie i było normalnieTutaj spacer do pobliskiego parku i z powrotem (ok. 300-400m) to nie lada emocje. Tam chodziliśmy i po pół godziny zarówno po mieście jak i po terenie zielonym i było generanie spoko
Jedyne czego bym sobie teraz życzył to aby te wszystkie pozytywne emocje i przeżycia przenieść do normalnego codziennego życia już po urlopie. Ten wyjazd pokazał mi, że możliwe jest względnie normalne funkcjonowanie.
I na koniec refleksja - tak jak strasznie bałem się tam jechać i tak naprawdę do końca nie wyobrażałem sobie jak ja to przeżyję, tak dziś, kilka godzin po powrocie, jest mi autentycznie smutno, że to już koniec. Było fajnie