A więc zaczne od tego że nikt mnie nie rozumie. Nie chce być ignorantem i nie mam zamiaru wchodzić w to kto ma gorzej.. Współczuje wam i nie pisze tego żeby kogoś atakować. Mam przejebane jak każdy.
Cały czas pisze o tym samym, dlaczego? Bo nie rozumiem w jaki sposób bez nerwicy utrzymywało mi się dd przez 6 lat.. Jak to jest możliwe

I to 2 walone objawy ja roumiem żę jakbym miał DD takie jak teraz to mógłbym tego nie akceptować ale takie lajtowe jak wcześniej? Przecież ja prawie wgl o tym nie myślałem, przeczytałem kiedyś że to DD i puściłem to w prącie bo mi to nie przeszkadzało. Nie miałem myśli a co jeśli nie zejdzie, a co jeśli będzie tak zawsze? Bo nie interesowało mnie to ja się zajmowałem życiem po prostu sobie z tym żyłem... Wiedziałem że jest jakoś inaczej i tyle... Że inaczej widze i że to pewnie przez ten dopalacz i będe tak miał do końca życia, potem dowiedziałem się że ktoś przez coś podobnego stracił np płuca i się cieszyłem że tylko to mi się stało i to tylko jakis uszczerbek.więcej chociaż mnie namawiali, mówiłem sobie że to nauczka i cieszyłem się że to dostałem wgl wkręcałem sobie że bóg ochronił mnie przed stoczeniem się dlatego teraz się tego boje.. Gówno prawda pamiętam jak błagałem boga żeby to przeszło jak miałęm 15 lat i prącie nigdy nie przeszło nauczyłem się z tym żyć... I teraz czuje do niego nienawiść że dał mi to gówno a teraz jeszcze mnie dobił za damski prącie, mam wrażenie że on chce mnie wykończyć po prostu .. i mówi chodz Wiktor jebnij się i tak już straciłeś życie... Pamiętam jak sobie mówiłem kiedyś że się zabije bo życie jest chujowe haha kobieta luźna w udach teraz widze jak było zajebiście nawet z tym lekkim DD. Chociaż prącie wie co to było tak naprawde bo nie mam pewności, wiekszość objawów się nie zgadzało.. Wy widzieliście domy z papieru a ja miałem lekko zmienione widzenie i piski w uszach. Olałem to zająłem się życiem.. Miałem jakieś jazdy że mi szybciej serce biło w toalecie a toaleta odpływała ale to na początku, potem po prostu zrobiłem z tego normalność w necie szukałem o tym na początku, w lęku .. szukałem czy ktoś tak miał po marihuanie i było bardzo dużo wpisów.. Było mi lepiej bo nie byłem z tym sam a to tylko derealizacja nic ci nie bedzie zajmij sie zyciem.. No i się zająłem miałem to ale żyłem bo w niczym mnie to nie ograniczało i nie było tak dokuczliwe jak teraz.. Czy zwracałem uwage? Myśle żę tak zwracałem bo często widziałęm że coś jest nie tak, myślałęm żę będe miał to już zawsze.. Nie było tak jak przy nerwicy że chciałęm o tym wszystkim mówić, powiedziałęm kolegom i tyle.. Matce nie chciałęm bo by była zła że jarałem..
Po roku poszedłem do psychiatry i nic nie czaił ;< Wy gadaliście o odpływających przedmiotach, oddychających a ja nic takiego nie miałęm co rodziło kolejne wątpliwości. Żyłem z wiedzą że coś jest nie tak, myślałem czesto że mam raka, guza etc. Nie lękowo tak normalnie mówie a pewnie nie długo mi ten glejak w mózgu pęknie itp.... NIe zwiększało się to nie wychodziłęm poza życie nie płakałem że to mam było i prącie tak miało być najwyraźniej. Trace nadzieje bo wydaje mi się że wszystko robiłem normalnie, akceptowałem to.. ( nie mówiłem że akceptuje po prostu z tym żyłem nic sobie nie racjonalizowałem) Teraz przy rozstaniu jak mnie dopadła nerwica to jest mój konik bo ja już wiem że to nie zniknie.... Tak samo jak tamto a żyłem normalnie. Nie wiem co to znaczy akceptować , w niczym mi to nie przeszkadzało.. Zwracałem uwage jak np siedziałem przed komputerem że jakoś mam obraz z boku przyciemniony itp pamiętam jak się przestawiałem z zimy na lato to było inaczej w prącie i nie lubiłęm lata bo jakoś inaczej widziałem. Nie brałem tego jako choroby coś co musiało być. Siedziałęm w szkolnej ławce patrzyłem się na okna i myślałęm że kiedyś OKNA to były OKNA a teraz takie jakieś inne bez sensu. Że światło jest jakieś inne, potem mi zatykało uszy itp i juz nie wiedziałęm co jest grane. Teraz jak już mam taki stan którego nie potrafie wgl zaakceptować to nw jak ja z tego wyjde. Myślicie że jestem jakimś debilem który pisze w kolo to samo, tak pisze bo mam realne obawy które nie są tylko nerwicowymi obawami. Utrzymywanie stanu DD przez lęk rozumiem ale stale? Boje się żę teraz to zaakceptować bo cały czas w głowie mam że nie wiem co to znaczy akceptować...
Mój schemat
6lat DD po dopalaczu( nawet nw czy to dd ) + DD od nerwicy = Nie zniknie to i to bo to już oddzielne.
Nawet divin powiedział no to pozwól może ci chociaż to przejdzie.. Wtedy to zamrałem i zwątpiłem we wszystko... Przecież jak miałęm to stare dd to teraz z tym nowym to stare też nie zniknie.. a moze to nie było dd..
Nie wiem czy miałem nerwice czy nie etc eh znowu to samo..
Po prostu jestem tak zagubiony że nie wiem co mam robić
Szanuje że jest to forum i jest dużo wiedzy ale czuje się najgorszym przypadkiem(bez ignorancji) bo ja miałęm to wcześniej to już się nie da wyjść...
Przypomina mi się post Natalii z forum.. Chciałbym żeby moja historia potoczyła się tak samo ; p
Wy mi mówicie że się da ja wszystko neguje bo nie wiem jakim lujem ma mi 6 letnie dd zniknąć...
Z drugiej strony to nie miałęm takiej wiedzy o tym wiedziałęm żę jest po prostu.. No ale przecież u mnie się nie da

Bo to już kaplica.. Przepraszam że wam tak spamie ale ja nikomu nie wierze dosłownie nikomu , lekarzowi teraz pewnie psycholog.. Jak mowie sobie ze da sie z tego wyjsc to odrazu mam w głowie placz " no jak kobieta luźna w udach przeciez masz to 6 lat "... Nikt mi nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie czy miałem dd czy nie , czy można wyjść jak się teraz nerwica przyplątała i zwiększyła odcięcie? , czy miałęm nerwice?
Lżej mi troche jak się wypłacze... przepraszam
Myśle że nikt na tym forum by mi nie powiedział że się nie da