14 grudnia 2017, o 14:05
Słuchajcie, nie daje rady już. Jeden z gorszych okresów. Przerażające objawy za objawami. Przepraszam że będę takie opisy wstawiał, ale już nie wiem co mam robić. Musze z siebie to wyrzucić. Strasznie głupio to wszystko zabrzmi.
Ostatnie dni to jednoczesne dwa objawy, za to zanikł prawie całkowicie objawy związane z dyskomfortem w jelitach.
1 objaw - krawienie
Mam protezę zębową która drażni dziąsła, przez co jest krwawienie, poza tym mam jeszcze do usunięcia zęby z zapaleniem, którym również zdarza się lekko krwawić. Za kończenie leczenia zabieram się teraz. Trauma w tym temacie zaczęła sie też jeszcze w sierpniu (1 sierpnia poczatek hipochondrii, związany ze strachem z nerkami) kiedy myślałem ze krew leci mi z gardła lub żołądka, ale szybko doszedłem że to krwawiące zęby. Byłoby by po temacie. Jednak ostatnio znowu czułem posmak krwi w ustach. Kilka razy wyplułem z tyłu języka a nawet z gardła slinę zmieszaną z krwią. No i brak pewności czy to na pewno krew z zębów. Tutaj nastąpiła seria ataków paniki (jakieś 3-4 dni temu?). Zasysałem ślinę z tyłu podniebienia żeby sprawdzić czy to stamtąd jest krew. Ku mojemu przerażeniu była krew. Panika. Jednak potem zobaczyłem ze to wyraźne krwawienie z dziąseł, spod protezy. Ulga.
Następnie (chyba następny dzień) zrobiłem zdjęcie gardła. Następna panika. Gardło tam gdzie jest podniebienie miękkie z czerwonym, brzydkim nalotem, takie kropy. Masakra. Pomyślałem że to jednak mogło być krwawienie stamtąd. Załamka. No ale w ogóle brak bólu tego miejsca, żadnego dyskomfortu. Później, tego samego dnia, przyszła eureka - przecież właśnie tam zasysałem wielokrotnie ślinę dzień wcześniej - powstała po prostu tzw.: malinka. Stąd też brak bólu itp, tylko same czerwone kropki. Wyjaśnienie -ulga.
No ale robiąc zdjęcia przy okazji zauważyłem z tyłu gardła jasniejszą plamkę - nie jest to nalot, żadna krosta, nie jest to naruszenie śluzówki, zero bólu, zero uczucia podrażnienia w tym miejscu. Wygląda to jak po prostu jaśniejszy moment, ale jednak widoczny. Uspokoiłem się trochę jak przeczytałem że rak gardła objawia sie powstaniem guza o kolorze otaczającej go tkanki, anie jasniejszy. No i poza tym ból. Poza tym to niejst guz. Jakis czas temu miałem zatkane ucho po prawej stronie, teraz jakby to przeszło, przynajmniej w 98% - i oczywiście powiązałem to ucho z ta plamką. Przed pół godziną poczułem lekko to ucho, cos co w większym natężeniu mogłoby byc bólem. Poczułem to po tym jak przeczytałem ze jednym z objawów raka gardła moze byc ból ucha.
Chyba nawet to jak piszę świadczy w jakim jestem stanie.
2 objaw - częstomocz i podejrzewam że wielomocz. tu już krócej.
To jest w ogóle objaw od którego zaczęła sie moja hipochondria na początku sierpnia. Potem ten objaw znikał (dosłownie, mocz zaczynałem oddawać normalnie), oddając pola innym tematom. W ostatnich dniach znowu sie pojawił, właściwie wtedy kiedy zaczęła mi odpuszczać schiza z rakiem odbytu. Ostatnio zauważyłem ze prawdopodobnie wydalam więcej moczu niż piję. Strach przed odwodnieniem, mam wysuszone dłonie. Strach przed poważną chorobą nerek. No ale przeciez badania krwi z połowy sierpnia nie wykazały ani białka ani krwi w moczu, wszystkie inne wyniki w normie. Przy tym od jakiegos czasu czuje delikatnie plecy z boku, z tyłu. Wiec ból nerek. No ale nerki bola niżej, poza tym próba wstrząśnienia (chyba tak to sie nazywa) nie wykazała zeby to były nerki.Poza tym własciwie żadnych innych objawów choroby nerek. No ale skad czestsze oddawanie moczu? Wczoraj przez cały dzień byłem 8 razy i 2 razy w nocy. Wg moich, nieprecyzyjnych obliczeń moczu było więcej niż wypitych płynów.
Przepraszam za chaos. Muszę prawdopodobnie iść do psychiatry, ponieważ moje przerażenie, poczucie grozy, przygnębienie, sa wielkie. Jestem w coraz gorszym stanie psychicznym. Proszę was o jakieś odpowiedzi.