Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
N-e-r-w-u-s
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 891
Rejestracja: 28 lutego 2014, o 17:36

31 stycznia 2021, o 19:15

Leki to ostateczność najpierw ruch , wysiłek fizyczny, ograniczenie soli, z czasem jak nie pomoże to dopiero.
Trzeba zapisywać wyniki w zeszycie i jeżeli w przeciągu np. dwóch tygodni wartości pomiarów utrzymują się wysokie to można zacząć łykać jakieś niewielkie dawki by wyregulować.
;witajka W chwili obecnej bardzo rzadko zaglądam na forum z powodów osobistych. Co za tym idzie brakiem czasu.... Na PW w miarę możliwości odpowiem ;)
sucha27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 1 października 2017, o 17:01

31 stycznia 2021, o 21:27

Rozpierający ból krtani - głównie pojawia się podczas płaczu ale również poza płaczem. Zastanawiam się czy to nie na tle nerwowym skoro dokładnie podczas płaczu taki występuje. Komuś z Was też taki objaw dokucza? :(
Awatar użytkownika
mżawka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 202
Rejestracja: 5 września 2016, o 19:31

31 stycznia 2021, o 23:11

sucha27 pisze:
31 stycznia 2021, o 21:27
Rozpierający ból krtani - głównie pojawia się podczas płaczu ale również poza płaczem. Zastanawiam się czy to nie na tle nerwowym skoro dokładnie podczas płaczu taki występuje. Komuś z Was też taki objaw dokucza? :(
Ja to mam, czasem wlasnie sobie mysle, ze to taki bol jak przy placzu :) Płacząc jest tam wszystko napięte, a nerwica powoduje napięcia w całym ciele. U mnie nerwica bardzo skupia się na gardle więc te uczucia nie są mi obce. Staram sie to ignorowac, bo gdy kompletnie o tym nie myślę to tego nie ma ;)
sucha27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 1 października 2017, o 17:01

31 stycznia 2021, o 23:17

Też staram sie nie myslec i jest wtedy lepiej albo znika calkiem :D Tylko w sumie trudno o tym nie myśleć, bo to denerwujące bardzo. :D
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

1 lutego 2021, o 07:57

A co poradzicie na lęk przed depresją? Dopadły mnie chyba jakieś nerwicowe natręctwa odnośnie depresji, myśli, że nie wstanę z łóżka, że nie będę jeść. Ostatnio troszkę mniej jadłem. Dzisiaj w nocy doszła pierwsza bezsenna noc od kilku miesięcy. Nakręcanie się, że to depresja itp. Jak sobie z tym radzicie? :)
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 905
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

1 lutego 2021, o 08:13

malutki pisze:
1 lutego 2021, o 07:57
A co poradzicie na lęk przed depresją? Dopadły mnie chyba jakieś nerwicowe natręctwa odnośnie depresji, myśli, że nie wstanę z łóżka, że nie będę jeść. Ostatnio troszkę mniej jadłem. Dzisiaj w nocy doszła pierwsza bezsenna noc od kilku miesięcy. Nakręcanie się, że to depresja itp. Jak sobie z tym radzicie? :)
Mam ten sam problem i kompletnie sobie nie radzę. Obecny mój stan czyli właściwie zmuszanie się do wszystkiego już jest dla mnie początkiem depresji. Mam wrażenie że nie potrafię już tego traktować jako nerwicowe myśli. Najgorsze jest dla mnie to że nie umiem zaakceptować gorszego czasu. A teraz taki właśnie mam. W ub środę jeden pogrzeb jutro idę na drugi. Czuję złość, lęk przed śmiercią, przed chorobami, zamartwiam się tylko co będzie z moim dzieckiem gdyby mnie się coś stało. W domu ciągle kłótnie nie umiem się dogadać z partnerem. Ciągle mnie krytykuje o byle co nie zapyta nigdy jak ja się czuje nie zatroszczy. Czuję się mega nieszczęśliwa.
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

1 lutego 2021, o 08:26

znerwicowana_ja pisze:
1 lutego 2021, o 08:13
malutki pisze:
1 lutego 2021, o 07:57
A co poradzicie na lęk przed depresją? Dopadły mnie chyba jakieś nerwicowe natręctwa odnośnie depresji, myśli, że nie wstanę z łóżka, że nie będę jeść. Ostatnio troszkę mniej jadłem. Dzisiaj w nocy doszła pierwsza bezsenna noc od kilku miesięcy. Nakręcanie się, że to depresja itp. Jak sobie z tym radzicie? :)
Mam ten sam problem i kompletnie sobie nie radzę. Obecny mój stan czyli właściwie zmuszanie się do wszystkiego już jest dla mnie początkiem depresji. Mam wrażenie że nie potrafię już tego traktować jako nerwicowe myśli. Najgorsze jest dla mnie to że nie umiem zaakceptować gorszego czasu. A teraz taki właśnie mam. W ub środę jeden pogrzeb jutro idę na drugi. Czuję złość, lęk przed śmiercią, przed chorobami, zamartwiam się tylko co będzie z moim dzieckiem gdyby mnie się coś stało. W domu ciągle kłótnie nie umiem się dogadać z partnerem. Ciągle mnie krytykuje o byle co nie zapyta nigdy jak ja się czuje nie zatroszczy. Czuję się mega nieszczęśliwa.
Widzisz, ja też właśnie mam ten problem z tematem depresji. Mam uczucie, że wróciłem do punktu wyjścia, do początku mojej historii z nerwicą, że będę musiał zaczynać od początku. Mimo, że znam te mechanizmy nerwicy, znam zasady, teorię ogarniam, ale i tak się temu daję jeszcze, ten kryzys miesza się z lepszymi dniami. Gdy pojawi się kilka lepszych dni, to wtedy mówię sobie, że ogarniam już to, że daję radę, zaczyna, to się układać - przyjdzie kryzys i dupa. Walka, a przy okazji znowu dawanie się nerwicy, chociaż wtedy naprawdę przykładam się do tego, żeby przyzwolić sobie na gorsze samopoczucie, że kryzysy są i będą, jeśli chcemy się odburzyć. Mimo wszystko jednak bardziej w 70% poddaję się temu, a 30% to taka "walka". No nic, musimy wziąć, to na przeczekanie, pogodzić się z tym i zaakceptować, że tak jest.. Nikt za nas tej drogi nie przejdzie, a jak będziemy się tym użalać, to będziemy dalej w tym tkwić. Przypomnijmy sobie w takich chwilach, że przecież jest coraz więcej prześwitów, tych lepszych dni - a chcemy ich więcej, prawda? Dlatego musimy działać mimo przeciwnościom!
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 905
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

1 lutego 2021, o 08:42

malutki pisze:
1 lutego 2021, o 08:26
znerwicowana_ja pisze:
1 lutego 2021, o 08:13
malutki pisze:
1 lutego 2021, o 07:57
A co poradzicie na lęk przed depresją? Dopadły mnie chyba jakieś nerwicowe natręctwa odnośnie depresji, myśli, że nie wstanę z łóżka, że nie będę jeść. Ostatnio troszkę mniej jadłem. Dzisiaj w nocy doszła pierwsza bezsenna noc od kilku miesięcy. Nakręcanie się, że to depresja itp. Jak sobie z tym radzicie? :)
Mam ten sam problem i kompletnie sobie nie radzę. Obecny mój stan czyli właściwie zmuszanie się do wszystkiego już jest dla mnie początkiem depresji. Mam wrażenie że nie potrafię już tego traktować jako nerwicowe myśli. Najgorsze jest dla mnie to że nie umiem zaakceptować gorszego czasu. A teraz taki właśnie mam. W ub środę jeden pogrzeb jutro idę na drugi. Czuję złość, lęk przed śmiercią, przed chorobami, zamartwiam się tylko co będzie z moim dzieckiem gdyby mnie się coś stało. W domu ciągle kłótnie nie umiem się dogadać z partnerem. Ciągle mnie krytykuje o byle co nie zapyta nigdy jak ja się czuje nie zatroszczy. Czuję się mega nieszczęśliwa.
Widzisz, ja też właśnie mam ten problem z tematem depresji. Mam uczucie, że wróciłem do punktu wyjścia, do początku mojej historii z nerwicą, że będę musiał zaczynać od początku. Mimo, że znam te mechanizmy nerwicy, znam zasady, teorię ogarniam, ale i tak się temu daję jeszcze, ten kryzys miesza się z lepszymi dniami. Gdy pojawi się kilka lepszych dni, to wtedy mówię sobie, że ogarniam już to, że daję radę, zaczyna, to się układać - przyjdzie kryzys i dupa. Walka, a przy okazji znowu dawanie się nerwicy, chociaż wtedy naprawdę przykładam się do tego, żeby przyzwolić sobie na gorsze samopoczucie, że kryzysy są i będą, jeśli chcemy się odburzyć. Mimo wszystko jednak bardziej w 70% poddaję się temu, a 30% to taka "walka". No nic, musimy wziąć, to na przeczekanie, pogodzić się z tym i zaakceptować, że tak jest.. Nikt za nas tej drogi nie przejdzie, a jak będziemy się tym użalać, to będziemy dalej w tym tkwić. Przypomnijmy sobie w takich chwilach, że przecież jest coraz więcej prześwitów, tych lepszych dni - a chcemy ich więcej, prawda? Dlatego musimy działać mimo przeciwnościom!
Mnie się tak pogorszylo na jesień wraz z drugą falą pandemii.szczerze tu byłam przerażona na myśl o szczepieniach, już sobie wyobrażalam jak po szczepieniu ja albo moje dziecko umieramy (trochę mi ułożyło jak okazało się że dzieci nie będą szczepione).. Moja terapeutka mówi że przez pandemie wielu ludziom się pogorszylo bo żyjemy w ciągłym poczuciu zagrożenia. I to prawda. Często myślę o tym że świat się zrobił taki popaprany, że niedługo każdy dzień to będzie walka o przetrwanie itd. Martwię się finansami przyszłością dziecka. To myślę Akurat nie są nerwicowe natręty a normalne ludzkie obawy. Ale masz rację trzeba działać.
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

1 lutego 2021, o 08:52

znerwicowana_ja pisze:
1 lutego 2021, o 08:42
malutki pisze:
1 lutego 2021, o 08:26
znerwicowana_ja pisze:
1 lutego 2021, o 08:13


Mam ten sam problem i kompletnie sobie nie radzę. Obecny mój stan czyli właściwie zmuszanie się do wszystkiego już jest dla mnie początkiem depresji. Mam wrażenie że nie potrafię już tego traktować jako nerwicowe myśli. Najgorsze jest dla mnie to że nie umiem zaakceptować gorszego czasu. A teraz taki właśnie mam. W ub środę jeden pogrzeb jutro idę na drugi. Czuję złość, lęk przed śmiercią, przed chorobami, zamartwiam się tylko co będzie z moim dzieckiem gdyby mnie się coś stało. W domu ciągle kłótnie nie umiem się dogadać z partnerem. Ciągle mnie krytykuje o byle co nie zapyta nigdy jak ja się czuje nie zatroszczy. Czuję się mega nieszczęśliwa.
Widzisz, ja też właśnie mam ten problem z tematem depresji. Mam uczucie, że wróciłem do punktu wyjścia, do początku mojej historii z nerwicą, że będę musiał zaczynać od początku. Mimo, że znam te mechanizmy nerwicy, znam zasady, teorię ogarniam, ale i tak się temu daję jeszcze, ten kryzys miesza się z lepszymi dniami. Gdy pojawi się kilka lepszych dni, to wtedy mówię sobie, że ogarniam już to, że daję radę, zaczyna, to się układać - przyjdzie kryzys i dupa. Walka, a przy okazji znowu dawanie się nerwicy, chociaż wtedy naprawdę przykładam się do tego, żeby przyzwolić sobie na gorsze samopoczucie, że kryzysy są i będą, jeśli chcemy się odburzyć. Mimo wszystko jednak bardziej w 70% poddaję się temu, a 30% to taka "walka". No nic, musimy wziąć, to na przeczekanie, pogodzić się z tym i zaakceptować, że tak jest.. Nikt za nas tej drogi nie przejdzie, a jak będziemy się tym użalać, to będziemy dalej w tym tkwić. Przypomnijmy sobie w takich chwilach, że przecież jest coraz więcej prześwitów, tych lepszych dni - a chcemy ich więcej, prawda? Dlatego musimy działać mimo przeciwnościom!
Mnie się tak pogorszylo na jesień wraz z drugą falą pandemii.szczerze tu byłam przerażona na myśl o szczepieniach, już sobie wyobrażalam jak po szczepieniu ja albo moje dziecko umieramy (trochę mi ułożyło jak okazało się że dzieci nie będą szczepione).. Moja terapeutka mówi że przez pandemie wielu ludziom się pogorszylo bo żyjemy w ciągłym poczuciu zagrożenia. I to prawda. Często myślę o tym że świat się zrobił taki popaprany, że niedługo każdy dzień to będzie walka o przetrwanie itd. Martwię się finansami przyszłością dziecka. To myślę Akurat nie są nerwicowe natręty a normalne ludzkie obawy. Ale masz rację trzeba działać.
Ja natomiast na temat pandemii staram się nie udzielać, ani nie oglądać tego w TV, szukać ani czytać w Internecie, czy słuchać w radiu. Staram się mieć do tego dystans i nie rozmyślać nad tym. Po prostu jakieś swoje wnioski wyciągam na temat tego, co się dowiem, a niestety od tego się nie ucieknie, bo chociażby jadąc autem, to i tak w radiu się coś usłyszy, albo na fejsie, ktoś coś udostępni, czy powie w pracy. Mimo wszystko zachowuję dystans!
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 905
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

1 lutego 2021, o 10:12

malutki pisze:
1 lutego 2021, o 08:52
znerwicowana_ja pisze:
1 lutego 2021, o 08:42
malutki pisze:
1 lutego 2021, o 08:26


Widzisz, ja też właśnie mam ten problem z tematem depresji. Mam uczucie, że wróciłem do punktu wyjścia, do początku mojej historii z nerwicą, że będę musiał zaczynać od początku. Mimo, że znam te mechanizmy nerwicy, znam zasady, teorię ogarniam, ale i tak się temu daję jeszcze, ten kryzys miesza się z lepszymi dniami. Gdy pojawi się kilka lepszych dni, to wtedy mówię sobie, że ogarniam już to, że daję radę, zaczyna, to się układać - przyjdzie kryzys i dupa. Walka, a przy okazji znowu dawanie się nerwicy, chociaż wtedy naprawdę przykładam się do tego, żeby przyzwolić sobie na gorsze samopoczucie, że kryzysy są i będą, jeśli chcemy się odburzyć. Mimo wszystko jednak bardziej w 70% poddaję się temu, a 30% to taka "walka". No nic, musimy wziąć, to na przeczekanie, pogodzić się z tym i zaakceptować, że tak jest.. Nikt za nas tej drogi nie przejdzie, a jak będziemy się tym użalać, to będziemy dalej w tym tkwić. Przypomnijmy sobie w takich chwilach, że przecież jest coraz więcej prześwitów, tych lepszych dni - a chcemy ich więcej, prawda? Dlatego musimy działać mimo przeciwnościom!
Mnie się tak pogorszylo na jesień wraz z drugą falą pandemii.szczerze tu byłam przerażona na myśl o szczepieniach, już sobie wyobrażalam jak po szczepieniu ja albo moje dziecko umieramy (trochę mi ułożyło jak okazało się że dzieci nie będą szczepione).. Moja terapeutka mówi że przez pandemie wielu ludziom się pogorszylo bo żyjemy w ciągłym poczuciu zagrożenia. I to prawda. Często myślę o tym że świat się zrobił taki popaprany, że niedługo każdy dzień to będzie walka o przetrwanie itd. Martwię się finansami przyszłością dziecka. To myślę Akurat nie są nerwicowe natręty a normalne ludzkie obawy. Ale masz rację trzeba działać.
Ja natomiast na temat pandemii staram się nie udzielać, ani nie oglądać tego w TV, szukać ani czytać w Internecie, czy słuchać w radiu. Staram się mieć do tego dystans i nie rozmyślać nad tym. Po prostu jakieś swoje wnioski wyciągam na temat tego, co się dowiem, a niestety od tego się nie ucieknie, bo chociażby jadąc autem, to i tak w radiu się coś usłyszy, albo na fejsie, ktoś coś udostępni, czy powie w pracy. Mimo wszystko zachowuję dystans!
W ciągu dnia też nie słucham ale mój facet jak tylko wraca do domu odpala różne fakty itd i musze słuchać czy chce czy nie.
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

1 lutego 2021, o 10:56

znerwicowana_ja pisze:
1 lutego 2021, o 10:12
malutki pisze:
1 lutego 2021, o 08:52
znerwicowana_ja pisze:
1 lutego 2021, o 08:42


Mnie się tak pogorszylo na jesień wraz z drugą falą pandemii.szczerze tu byłam przerażona na myśl o szczepieniach, już sobie wyobrażalam jak po szczepieniu ja albo moje dziecko umieramy (trochę mi ułożyło jak okazało się że dzieci nie będą szczepione).. Moja terapeutka mówi że przez pandemie wielu ludziom się pogorszylo bo żyjemy w ciągłym poczuciu zagrożenia. I to prawda. Często myślę o tym że świat się zrobił taki popaprany, że niedługo każdy dzień to będzie walka o przetrwanie itd. Martwię się finansami przyszłością dziecka. To myślę Akurat nie są nerwicowe natręty a normalne ludzkie obawy. Ale masz rację trzeba działać.
Ja natomiast na temat pandemii staram się nie udzielać, ani nie oglądać tego w TV, szukać ani czytać w Internecie, czy słuchać w radiu. Staram się mieć do tego dystans i nie rozmyślać nad tym. Po prostu jakieś swoje wnioski wyciągam na temat tego, co się dowiem, a niestety od tego się nie ucieknie, bo chociażby jadąc autem, to i tak w radiu się coś usłyszy, albo na fejsie, ktoś coś udostępni, czy powie w pracy. Mimo wszystko zachowuję dystans!
W ciągu dnia też nie słucham ale mój facet jak tylko wraca do domu odpala różne fakty itd i musze słuchać czy chce czy nie.
Wydaje mi się, że musisz nabrać do tego dystansu. Ja podszedłem do tego w ten sposób, że każdy może się zarazić, nieważne, czy nosisz maseczkę, czy nie itp. Po prostu przestałem wierzyć w to, co mówią na każdym kanale, co piszą na każdym portalu. Pamiętaj, że z wiadomościami o koronawirusie, jest jak z pogodą - co kanał to inna pogoda, tak samo jest tutaj. Powiedz sobie, że jak masz zachorować, to zachorujesz i nie masz na to żadnego wpływu. Zresztą, jak do każdej nerwicowej zagrywki - trzeba podejść tak samo, z dystansem i mówić sobie, że jest to tylko i wyłącznie iluzja, która chce Nami manipulować. Niby to wydaje się takie proste, tutaj się radzi innym, jakie to łatwe, a jak złapie Nas samych, to już tacy wielcy nie jesteśmy - ah te paradoksy.. ;)
daniels
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 150
Rejestracja: 27 lutego 2017, o 16:50

6 lutego 2021, o 11:30

Już to pisałem ale nie w tym dziale co trzeba. Może też tak macie???
Kładę się spać, przykładam głowę, ucho do poduszki i wyraźnie czuję i słyszę w uchu własny puls. Mam to w lewym i prawym uchu. Wydaję mi się wtedy, że moje serce bije bardzo mocno. Nie szybko ale mocno. Niestety to mi przypomina o nerwicy nawet gdy czuję się dobrze, to po leżeniu i słuchaniu własnego pulsu zaczynam się denerwować. Wariactwo totalne.
W moim życiu są dwa wilki. Dobry i Zły. Do niedawna nie wiedziałem który przeżyje i wygra. Teraz już wiem że wygra ten którego będę karmił.
Immo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: 10 stycznia 2021, o 05:40

8 lutego 2021, o 15:38

Ma ktoś takie uczucie że co jakiś czas w różnych miejscach jest takie jakby szczypniecie jakby skóra pękała? Nakręca mnie to niesamowicie
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 905
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

8 lutego 2021, o 16:48

Immo pisze:
8 lutego 2021, o 15:38
Ma ktoś takie uczucie że co jakiś czas w różnych miejscach jest takie jakby szczypniecie jakby skóra pękała? Nakręca mnie to niesamowicie
Luz to pewnie parastezje nic groznego. Ja mam uczucie palenia przy skrzydłach nosa i często na prawej stopie. Olewam
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Awatar użytkownika
mżawka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 202
Rejestracja: 5 września 2016, o 19:31

10 lutego 2021, o 19:49

Męczy mnie od kilku dni pulsowanie z lewej strony głowy, nad uchem. Nie mialam tego wczesniej. To takie pojedyncze pulsy z uczuciem ucisku i jak dotykam glowe to czuje pod palcami jak cos tam skacze jak szalone (miesien? nerw?). Troche mnie to denerwuje, nie ukrywam. Mialam kilka takich pulsow, godzina spokoju i teraz są znowu :?
ODPOWIEDZ