Ciężkie słowa ale prawdziwe, nie raz mam wrażenie, ze ja uciekam w sumie... zajmuje się tym, ze mi źle, od nieumiejętności znoszenia niepowodzeń i strachu przed nimi.Victor pisze: ↑16 lipca 2017, o 20:04Łatwo mówisz...jasne, brak zaburzenia powoduje, że wszystko jest wyjebiśc.ie proste a z chmur leci wata cukrowa.
Powiem Ci coś szczerze i dosadnie.
Obecnie ja życiowo jestem w sumie czasowym wrakiem. I taki jest fakt, potraciłem to co planowałem, to co było bliskie zniknęło w 1 dzień. To co stało się ważne przestało istnieć, zostały pewne zobowiązania.
Drugie bliskie w rodzinie rozpada się w oczach, niknie tak samo jak to pierwsze. Nie będę wdawał się w szczegóły tego wszystkiego. Ale jest mi źle.
Ale...łatwo?? Bo co nie mam zaburzenia?
Coś Ci powiem przyjacielu, ja nie mam JUŻ takiego jak Ty "LUXUSU" "spiep.rzania" do googlowania chorób, i biegania po lekarzach. Bo 5 lat temu wskoczyłem na pewną świadomą drogę wzięcia za pewne rzeczy odpowiedzialności.
A wiesz jaka jest prawda?
Kurevsko chciałbym w tym okresie mieć choćby taką depersonalizację, pogadać sobie o tym, ze nie czuję ręki, ciała, że mam LĘK. Serio - chciałbym! Iść jutro do poradni i pobadac się u neurologa, popisac posty o tym jakie mam objawy.
Chciałbym...ale nie mogę.
Nie mów mi więc, ze mam łatwiej, bo ja musze to wszystko świadomie przezyć, z wizją jutra, pojutrza bez mówienia o zaburzeniu, bez skupiania się na nim. Bez tematów zastepczych. I jeszcze musze wziąć za pewne rzeczy odpowiedzialność aby innym nie narobić gorzej.
Szczerze mam łatwiej? Nie do końca jestem tego pewien.
Jesteś co prawda zaburzony i nie przeczę temu, że zaburzenie to cierpienie ale też dobra sprawa aby mówić - mam problem - mam zaburzenie. Nic nie zrobię, będę najpierw kombinował...
A szczerze...jeśli chcesz najpierw ryzykować i wychodzić z nerwicy a potem dopiero próbowac mierzyć się z problemami, które Ci to nasilają to daruj sobie. Gówno Ci to ryzykowanie da.
Przykre trochę? Niezrozumiałe? Sory. Kiedyś to pojmiesz.
I nie atakuje tym postem ludzi zaburzonych, wiem, ze to przychodzi samo, wiem, że cierpicie ale ktoś bystry powiedział ciekawą rzeczy - życie to gówno a nerwica czasem jest Naszym "wybawieniem".
I po części takie posty jak Twój rafal3net trochę o tym świadczą![]()
Choć być może będąc w zaburzeniu nie zawsze to widać i nie zawsze się to pojmuje.
Zrób z tym co uważasz ale odpowiedzialność trzeba wziąć zanim się przystąpi do działania.
Na pewno będzie lepiej, ja jestem bardziej zmotywowany niż gdy pisałem pierwszego postaaveno pisze: ↑17 lipca 2017, o 12:41Patryk, jak Cie pocieszy to nie jestes sam. Tez mam juz prawie 27 lat i jedyne co osiagnelam to studia, nie mam zadnej pracy obecnie bo nie jestem aktualnie w stanie. Ostatnio wrocila mi cala somatyka i nerwica co skutecznie utrudnia mi funkcjonowanie. Zero znajomych, meza itd .. tez mam juz dosc serdecznie czuje sie jak 80 latka, ale jakos ¨pcham do przodu¨. I znowu na okraglo latam po lekarzach bo mi slabo, mdli mnie, musze co chwile jesc, tyje, cukier podwyzszony ... no nie ciekawie jednym slowem, jak sie okaze ze to znowu nerwiczka kochana to chyba juz nigdy nie pojde do lekarza wiecej ...
Dobrze, ze jest chociaz forum, mozna popisac, poczytacJakos z tego wkoncu wyjdziemy
![]()

Oczywiście, że nerwica jest i problemy są ale nie można podejmowac decyzji jak jest gorszy okres bo wychodza potem kwiatki rózne i człowiek potem żałuje.