Teraz przez jakieś może 2 lub 3 tygodnie to wróciło. Boję się tego jak niczego innego. Moje myśli i lęki dotyczą tego że zwariowałem lub powoli wariuję.Mam natłok myśli. Urywki zdań , jakieś przypadkowe słowa wyrwane z kontekstu. Analizuje to co się stało, może się stać, ale nie musi, to co ktoś powiedział lub co ja powiedziałem, co powinienem powiedzieć.Usłyszę jakąś melodię lub ktoś coś powie a ja powtarzam to aż do znudzenia. Zdarzają się takie sytuacje że w myślach mówie coś do kogoś np; moja mama gra na komputerze a ja sie jej pytam "kiedy skończysz" lub mój ojciec wchodzi do pokoju i w myślach pojawia sie zdanie "sebastian idz z psem" . Mam iść np do apteki i zanim tam się znajdę rozmyślam o tym co powiem lub co ktoś do mnie powie. Istna udręka. Wiem że to są moje myśli na 100%, żadne omamy. To właśnie o tych kilku tygodni tak mnie nakręca i myśle że to ta straszna choroba której nazwy nie jestem w stanie napisać. Może to przez to napięcie lękowe które mi towarzyszy od tych wszystkich miesięcy i sprawia że tak myśle.Spanikowałem i bylem u psychoterapeutki i u psychiatry oboję mówią ze mi daleko do tej choroby tak samo jak i im lecz wątpliwości są nadal. Z domu nie chce mi się wychodzić, ciągle bym spał by mieć choć trochę spokoju, nie mam siły na nic, jak coś już robie to z wielkim wysiłkiem. Chciałbym wrócić do równowagi , żyć normalnie i cieszyć się życiem tak jak kiedyś. Czuje jak przez to wszystko moje życie przecieka mi przez palce. Powiedzcie czy to w nerwicy jest spotykane

