[quote="era49"]Pozatym zawsze są rodzice,gotowi wspomóc(bo dalej kochają),nawet dorosłego czlowieka.
?
ja mysle, ze skoro rodzice nie dali mi milosci takiej, jak powinni dac, to nie oznacza to ze mnie w ogole nie kochaja, tyko, ze kochali jak umieli, prawda?
No wlasnie, to, ze dzisiaj kompletnie maja w tylku oznacza, ze mnie nie kochaja ? Mysle, ze kochaja na swoj sposob, tylko sa to strzepy milosci w moim mniemaniu, a oni tego tak nie widza. Nie maja swiadomosci, z eich milosc nie jest wystarczajaca. To wynikac moze z tego, ze sami sa nadal zaburzeni, hmm?
Era przepraszam za moje posty, juz nigdy nie bede narzucac swojego zdania innym. Przynajmniej postaram sie, moze nie od razu wyjdzie, ale zrozumialam, ze kazdy moze miec swoj punkt widzenia, swoja droge w odburzaniu i moze pytac ile wlezie, po to jest forum. Oczywiscie, sadze, ze warto motywowac osoby, ktore po prostu od roku czy dwoch zadaja non stop identyczne pytania, nie ?
Czytalam twoje posty, jestem pelna podziwu, ze dalas rade wyjsc z benzo po latach brania, jesli dobrze zrozumialam, to jest cholerstwo i brawo, bo ciezko z tego zejsc.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW
- dziwny123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 994
- Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56
Ja byłem takim dzieckiem. Nigdy, odkąd pamiętam nie miałem uczuciowej więzi z rodzicami i było mi z tym dobrze. Nigdy nie czułem miłości ani od rodziców, ani do rodziców; nie czułem się także niekochany, mój umysł w ogóle nie obsługuje stanów kochany/niekochany.era49 pisze:Radzą sobie z czym?.Uwierz mi nie ma takich dzieci którym obojętna jest miłosc rodziców.To skrzywdzeni dorosli brakiem tej miłości tak to sobie tłumaczą.Próbuja zagłuszyć swój ból.
Dopiero kilka lat temu uświadomiłem sobie, że mam ograniczenia w obsłudze niektórych emocji, uczuć przez mój umysł i ciekawość pociągnęła mnie do zapoznania się w internecie z definicjami emocji, uczuć, których mój umysł w ogóle nie obsługuje lub słabo obsługuje. No i zapoznałem się m.in. z opisem, czym jest miłości i jak wygląda jej okazywanie i tak poznałem czym jest miłość od strony teoretycznej. I dopiero wtedy doszedłem do teoretycznego wniosku, że matka okazywała mi miłość, tylko dzięki internetowi

Czy to defekt neurologiczny, czy po prostu taka moja uroda bez obsługi m.in. miłości, nie wiem, ale dobrze mi z tym. I na pewno nie byłem jedynym takim dzieckiem, więc są dzieci, którym miłość rodziców jest obojętna.
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
a moze ten brak odczuwania emocji pojawil sie u ciebie jako efekt twoich zaburzen urojeniowych? Nie sadzisz ? Ze cos tam sie poblokowalo moze, jakas czesc, odpowiedzialna za czucie, odczucie i emocje, czyli niby ta prawa czesc mozgu?dziwny123 pisze:Ja byłem takim dzieckiem. Nigdy, odkąd pamiętam nie miałem uczuciowej więzi z rodzicami i było mi z tym dobrze. Nigdy nie czułem miłości ani od rodziców, ani do rodziców; nie czułem się także niekochany, mój umysł w ogóle nie obsługuje stanów kochany/niekochany.era49 pisze:Radzą sobie z czym?.Uwierz mi nie ma takich dzieci którym obojętna jest miłosc rodziców.To skrzywdzeni dorosli brakiem tej miłości tak to sobie tłumaczą.Próbuja zagłuszyć swój ból.
Dopiero kilka lat temu uświadomiłem sobie, że mam ograniczenia w obsłudze niektórych emocji, uczuć przez mój umysł i ciekawość pociągnęła mnie do zapoznania się w internecie z definicjami emocji, uczuć, których mój umysł w ogóle nie obsługuje lub słabo obsługuje. No i zapoznałem się m.in. z opisem, czym jest miłości i jak wygląda jej okazywanie i tak poznałem czym jest miłość od strony teoretycznej. I dopiero wtedy doszedłem do teoretycznego wniosku, że matka okazywała mi miłość, tylko dzięki internetowi, (ale miłość matki nijak na mnie wpływała, bo mój umysł i tak tego nie obsługiwał i praktycznie miłości nigdy nie byłem w stanie poczuć).
Czy to defekt neurologiczny, czy po prostu taka moja uroda bez obsługi m.in. miłości, nie wiem, ale dobrze mi z tym. I na pewno nie byłem jedynym takim dzieckiem, więc są dzieci, którym miłość rodziców jest obojętna.

Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
- dziwny123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 994
- Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56
Nie wiem, ale raczej nie, prędze może jako objaw negatywny. Zaburzenia psychotyczne mam od 7-go roku życia, czy mogły mi one zablokować niektóre "drivery emocji i uczuć", nie wiem. Nie wiem, jak było całkowicie przed psychozą, bo z wcześniejszego dzieciństwa nie pamiętam prawie nic.Halina pisze:a moze ten brak odczuwania emocji pojawil sie u ciebie jako efekt twoich zaburzen urojeniowych? Nie sadzisz ? Ze cos tam sie poblokowalo moze, jakas czesc, odpowiedzialna za czucie, odczucie i emocje, czyli niby ta prawa czesc mozgu?dziwny123 pisze:Ja byłem takim dzieckiem. Nigdy, odkąd pamiętam nie miałem uczuciowej więzi z rodzicami i było mi z tym dobrze. Nigdy nie czułem miłości ani od rodziców, ani do rodziców; nie czułem się także niekochany, mój umysł w ogóle nie obsługuje stanów kochany/niekochany.era49 pisze:Radzą sobie z czym?.Uwierz mi nie ma takich dzieci którym obojętna jest miłosc rodziców.To skrzywdzeni dorosli brakiem tej miłości tak to sobie tłumaczą.Próbuja zagłuszyć swój ból.
Dopiero kilka lat temu uświadomiłem sobie, że mam ograniczenia w obsłudze niektórych emocji, uczuć przez mój umysł i ciekawość pociągnęła mnie do zapoznania się w internecie z definicjami emocji, uczuć, których mój umysł w ogóle nie obsługuje lub słabo obsługuje. No i zapoznałem się m.in. z opisem, czym jest miłości i jak wygląda jej okazywanie i tak poznałem czym jest miłość od strony teoretycznej. I dopiero wtedy doszedłem do teoretycznego wniosku, że matka okazywała mi miłość, tylko dzięki internetowi, (ale miłość matki nijak na mnie wpływała, bo mój umysł i tak tego nie obsługiwał i praktycznie miłości nigdy nie byłem w stanie poczuć).
Czy to defekt neurologiczny, czy po prostu taka moja uroda bez obsługi m.in. miłości, nie wiem, ale dobrze mi z tym. I na pewno nie byłem jedynym takim dzieckiem, więc są dzieci, którym miłość rodziców jest obojętna.
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Mi sie taK Halina wydaje, ze rodzicom jest bardzo ciezko dostrzec te braki, bo jak maja je dostrzec skoro ich nie dali? Nie dali, bo inaczej nie umieli. Druga sprawa to czy potrafią sie otworzyc na drugiego człowieka i wysłuchać go z jego uczuciami i poczuciem tych braków. Gorzej jak podchodzą do tematu w stylu: Dziecko to dziecko i to ja jako rodzic mam zawsze racje.Halina pisze:era49 pisze:Pozatym zawsze są rodzice,gotowi wspomóc(bo dalej kochają),nawet dorosłego czlowieka.
?
ja mysle, ze skoro rodzice nie dali mi milosci takiej, jak powinni dac, to nie oznacza to ze mnie w ogole nie kochaja, tyko, ze kochali jak umieli, prawda?
No wlasnie, to, ze dzisiaj kompletnie maja w tylku oznacza, ze mnie nie kochaja ? Mysle, ze kochaja na swoj sposob, tylko sa to strzepy milosci w moim mniemaniu, a oni tego tak nie widza. Nie maja swiadomosci, z eich milosc nie jest wystarczajaca. To wynikac moze z tego, ze sami sa nadal zaburzeni, hmm?
Era przepraszam za moje posty, juz nigdy nie bede narzucac swojego zdania innym. Przynajmniej postaram sie, moze nie od razu wyjdzie, ale zrozumialam, ze kazdy moze miec swoj punkt widzenia, swoja droge w odburzaniu i moze pytac ile wlezie, po to jest forum. Oczywiscie, sadze, ze warto motywowac osoby, ktore po prostu od roku czy dwoch zadaja non stop identyczne pytania, nie ?
Czytalam twoje posty, jestem pelna podziwu, ze dalas rade wyjsc z benzo po latach brania, jesli dobrze zrozumialam, to jest cholerstwo i brawo, bo ciezko z tego zejsc.
Ale żeby nie widzieć rodzicow w jednym świetle warto tez zastanowić sie co nam dali. Dla niektórych moze to być ciezki temat, bo emocje mogą pewne rzeczy zaslaniac. Warto jednak chyba i nad tym się pochylić żeby tych rodziców jakos tak realniej zobaczyć.
Halinka, fajnie, ze juz dostrzeglas to w sobie. Jak juz to widzisz-to narzucanie innym zdania- to wiesz juz nad czym masz pracować


-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
Olalala pisze:Mi sie taK Halina wydaje, ze rodzicom jest bardzo ciezko dostrzec te braki, bo jak maja je dostrzec skoro ich nie dali? Nie dali, bo inaczej nie umieli. Druga sprawa to czy potrafią sie otworzyc na drugiego człowieka i wysłuchać go z jego uczuciami i poczuciem tych braków. Gorzej jak podchodzą do tematu w stylu: Dziecko to dziecko i to ja jako rodzic mam zawsze racje.Halina pisze:era49 pisze:Pozatym zawsze są rodzice,gotowi wspomóc(bo dalej kochają),nawet dorosłego czlowieka.
?
ja mysle, ze skoro rodzice nie dali mi milosci takiej, jak powinni dac, to nie oznacza to ze mnie w ogole nie kochaja, tyko, ze kochali jak umieli, prawda?
No wlasnie, to, ze dzisiaj kompletnie maja w tylku oznacza, ze mnie nie kochaja ? Mysle, ze kochaja na swoj sposob, tylko sa to strzepy milosci w moim mniemaniu, a oni tego tak nie widza. Nie maja swiadomosci, z eich milosc nie jest wystarczajaca. To wynikac moze z tego, ze sami sa nadal zaburzeni, hmm?
Era przepraszam za moje posty, juz nigdy nie bede narzucac swojego zdania innym. Przynajmniej postaram sie, moze nie od razu wyjdzie, ale zrozumialam, ze kazdy moze miec swoj punkt widzenia, swoja droge w odburzaniu i moze pytac ile wlezie, po to jest forum. Oczywiscie, sadze, ze warto motywowac osoby, ktore po prostu od roku czy dwoch zadaja non stop identyczne pytania, nie ?
Czytalam twoje posty, jestem pelna podziwu, ze dalas rade wyjsc z benzo po latach brania, jesli dobrze zrozumialam, to jest cholerstwo i brawo, bo ciezko z tego zejsc.
Ale żeby nie widzieć rodzicow w jednym świetle warto tez zastanowić sie co nam dali. Dla niektórych moze to być ciezki temat, bo emocje mogą pewne rzeczy zaslaniac. Warto jednak chyba i nad tym się pochylić żeby tych rodziców jakos tak realniej zobaczyć.
Halinka, fajnie, ze juz dostrzeglas to w sobie. Jak juz to widzisz-to narzucanie innym zdania- to wiesz juz nad czym masz pracowaćna zachętę Ci powiem, ze to można zmieniać czego jestem przykładem
tak, ojej i nie tylko to, wiesz, na przyklad mam dylematy, otoz, dla niektorych wydaja sie blahe, ale ja zastanawiam sie, czy drugi raz pomalowac sufit, jest troche sladow. Reaguje tak "no jak pomaluje, to bedzie oznaczac, ze jestem perfekcjonistka". Troche nie umiem rozpoznac zdrowej granicy tego pomieszania :;)
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 379
- Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05
Halino mam na mysli zdrową relację rodzic-dziecko.Jesli się tyczy kochania , to każdy rodzic będzie twierdził ze kocha swoje dziecko.Bo nawet jesli bije to po to by było grzeczne, jesli zamęcza praca to po to by było pracowite itp i itd.Co zas wynika dla samego dziecka, często własnie nerwica lub inne problemy które przerabia na terapii.Jesli na tą terapię dotrze , a nie zacznie radzic sobie w inny sposób.
Dla mnie na dzień dzisiejszy trudno znaleźć,cos za co bym swoim rodzicom była wdzięczna(zycie chyba).Tak brałam benzo 20 lat z czego 14 ostatnich codziennie.Od dwóch lat nie biorę żadnych leków.Moje zycie było piekłem i to nie z powodu benzo ,bo własnie dzięki niemu trwałam w tym piekle.
Co do twoich postów masz prawo je pisac, ale dla mnie są przytłaczajáce.Gdybym na początku swego odburzania trafiła na taki post, to bym się bała wejsc na forum po raz drugi
To moje zdanie.Pozdraeiam cię serdecznie
Dla mnie na dzień dzisiejszy trudno znaleźć,cos za co bym swoim rodzicom była wdzięczna(zycie chyba).Tak brałam benzo 20 lat z czego 14 ostatnich codziennie.Od dwóch lat nie biorę żadnych leków.Moje zycie było piekłem i to nie z powodu benzo ,bo własnie dzięki niemu trwałam w tym piekle.
Co do twoich postów masz prawo je pisac, ale dla mnie są przytłaczajáce.Gdybym na początku swego odburzania trafiła na taki post, to bym się bała wejsc na forum po raz drugi

-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
wiesz era, zdaje sobie sprawe i nie bede juz nikogo gnoic, bo sama zostalam zgnojona i pozytywnieera49 pisze:Halino mam na mysli zdrową relację rodzic-dziecko.Jesli się tyczy kochania , to każdy rodzic będzie twierdził ze kocha swoje dziecko.Bo nawet jesli bije to po to by było grzeczne, jesli zamęcza praca to po to by było pracowite itp i itd.Co zas wynika dla samego dziecka, często własnie nerwica lub inne problemy które przerabia na terapii.Jesli na tą terapię dotrze , a nie zacznie radzic sobie w inny sposób.
Dla mnie na dzień dzisiejszy trudno znaleźć,cos za co bym swoim rodzicom była wdzięczna(zycie chyba).Tak brałam benzo 20 lat z czego 14 ostatnich codziennie.Od dwóch lat nie biorę żadnych leków.Moje zycie było piekłem i to nie z powodu benzo ,bo własnie dzięki niemu trwałam w tym piekle.
Co do twoich postów masz prawo je pisac, ale dla mnie są przytłaczajáce.Gdybym na początku swego odburzania trafiła na taki post, to bym się bała wejsc na forum po raz drugiTo moje zdanie.Pozdraeiam cię serdecznie

Co do rodzicow, jestem na etapie gniewu i nazwania rzeczy po imieniu.
Wiem, ze mnie kochaja, ale moj gniew tego nie wie.
Ja dorosla, wiem! Dziecko moje, ktore cierpi - tego nie rozumie i nie jarzy, jak rodzic moze kochac, skoro dopuscil sie do przemocy.
Wiec po raz pierwszy w zyciu przestalam bronic rodzicow. Zawsze ich bronilam, a to cierpienie ktore mam, cierpialo bardziej.
Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale mam nadizeje, ze dam rade, rowniez cie pozdrawiam.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)