Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Hipohondria a rodzina/ bliscy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Laurka2018
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 382
Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59

19 kwietnia 2018, o 12:11

Wiesz ze kiedyś ja też chyba coś takiego pomyślałam :) bo ja co dwa-trzy miesiące bym chciała robić cała morfologie i on się wtedy wnerwia ze sobie wkrecam choroby itd. Teraz też mnie już ciągnie ale robiłam w grudniu więc daje sobie czas bo to bez sensu. Po drugie uważam jak ma się coś stać to i tak się stanie. Trzeba w końcu chyba wyluzować bo ta nerwica nas "zeżre".
[/quote]

Wiesz co trzy miesiące to i tak żądło jak dla mnie. Ka ostatnio robiłam co tydzień. Teraz walczę z postanowieniem że do końca miesiąca nie zrobię 😁 no na pewno nie chce tracić resztki życia na nerwicę. Długo się zmagasz z nerwica?
Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
Awatar użytkownika
Majla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 9 kwietnia 2018, o 08:19

19 kwietnia 2018, o 12:21

Laurka2018 pisze:
19 kwietnia 2018, o 12:11
Wiesz ze kiedyś ja też chyba coś takiego pomyślałam :) bo ja co dwa-trzy miesiące bym chciała robić cała morfologie i on się wtedy wnerwia ze sobie wkrecam choroby itd. Teraz też mnie już ciągnie ale robiłam w grudniu więc daje sobie czas bo to bez sensu. Po drugie uważam jak ma się coś stać to i tak się stanie. Trzeba w końcu chyba wyluzować bo ta nerwica nas "zeżre".
Wiesz co trzy miesiące to i tak żądło jak dla mnie. Ka ostatnio robiłam co tydzień. Teraz walczę z postanowieniem że do końca miesiąca nie zrobię 😁 no na pewno nie chce tracić resztki życia na nerwicę. Długo się zmagasz z nerwica?
[/quote]

Wiesz tak naprawdę chyba od dzieciństwa ☺ sprawdzanie wszystkiego drzwi,kontakty,podkladanie ręki pod kran ciągle oglądanie swojego ciała i z byle czym do lekarza lecialam,zamartwianie się o wszystkich. Do tej pory tak mam ale już trochę mniej teraz doszły natretne mysli zlozyczenia których nie chce i to jest dla mnie najgorsze 🙂 a co do tych badań na prawdę wyluzuj 😊 właśnie dobrze ze sobie postanowiłas i wydłużaj sobie coraz więcej i więcej i lęk się zmniejszy 😊
Awatar użytkownika
Natalie1208
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 436
Rejestracja: 17 maja 2017, o 13:39

19 kwietnia 2018, o 12:23

Celine Marie pisze:
19 kwietnia 2018, o 12:01
Natalie1208 pisze:
19 kwietnia 2018, o 11:48
Celine Marie pisze:
19 kwietnia 2018, o 11:34


Czyli olewasz ból, a ona dalej jest? Mało to pocieszające dla mnie ,skoro olewanie nie pomaga to co to znaczy?że to nie od nerwicy?że będzie boleć już zawsze?to po co to całe odburzanie plose
No ja akurat mam po prostu przewlekłą postać migreny i naczynioruchowe bóle głowy, a co za tym idzie szereg innych nieprzyjemnosci fizycznych- tez mozna by myśleć " niemożliwe ze to niz zagrażajacego mojemu życiu skoro tak sie tragicznie ciągle czuje", albo "migreny tak nie wyg;adają, przeciez ludzie maja migreny i nie czują się źle tak często jak ja" "to na pewno coś poważnego, bo przecież ja się tak czuję od wczesnego dzieciństwa"- podważać to my możemy wszystko ;) .
Po prostu zaakceptowałam ten ból, bo miałam dwa wyjscia, albo pół życia leżeć w łózku, nie zdawać matury, nie iść na studia nie iść do pracy bo często mnie boli głowa,nigdzie nie chodzić, bo co jak akurat rozboli mnei głowa albo pomimo tego bólu żyć, dając sobie jednocześnie prawo do tego że czasem mogę mieć po prostu trudniej, że nie wiem, czasem nie naucze sie na egzmain bo mam tyogdnie że cieżko mi cokolwiek robic , czasem nie będę mogła spokojnie siedziec z bliskimi, moze bede musiała zrezygnować z jakiegos spotkania, trudno. Kiedys nawet sie zdarzyło ze pół wesela musiałam przeleżeć w hotelowym pokoju,albo jechac na kroplówke, trudno, każdy cos tam ma. No co innego mam zrobić ? w miarę mozlwiosci biore srodki przeciwbólowe albo leki na recepte i działam na tyle na ile mam siły na dany dzień. ;)
zreszta z biegiem czasu widzę ze coraz lepiej sobie z tym radzę- i mniej się z tym szarpie i frustruje tym lepiej jest lepiej :)
Czyli miałaś migrenę zanim przyszła nerwica ?Ja w sumie też ale ten ból był całkiem inni niż ten co mam go teraz
Tak ja taka cieżka postać migreny mam od 7 roku życia, 2 lata póxniej zaczęłam mieć peirwsze nerwicowe jazdy :)
W sumie neurolog mi kiedyś mówił ze w przypadku przewlekłej migreny zbaurzenia lekowe albo depresje diagnozuje sie u ok 90% chorych. Co pewnie tez wynika z tego ze poczatkowo człowiek nie radzi sobei z objawami i sie wkręca, bo przecież migrena przewlekła to nietylko ból głowy, a w zasadzie ból wszystkiiego,, od mięśni, kosci, przez brzuch, to też derealizacja, zaburzenia wzroku i mowy- naprawdę mozna sie szybko wkręcić ;)
ja co prawa dosc skutecznie olałam wkręcanie sie w jakies fizyczne choroby ;) ale no np- w zeszłym tygodniu miałam pełnoobjawowa migrene prawie tydzień i to wystarczyło zeby mieć wkrętki ze to pewnie schizofrenia bo miesza mis ie w głowie, źle widze, czuje się jakbym traciła kontakt ze światem ;)
Każdy nerwicowiec ma tam jakies swoje straszaki, u Ciebie to są choroby fizyczne, u meni [psychiczne ale sposób działania na to jest dokładnie taki sam :)
Awatar użytkownika
Laurka2018
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 382
Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59

19 kwietnia 2018, o 13:20

[quote=Majla
[/quote]

Wiesz tak naprawdę chyba od dzieciństwa ☺ sprawdzanie wszystkiego drzwi,kontakty,podkladanie ręki pod kran ciągle oglądanie swojego ciała i z byle czym do lekarza lecialam,zamartwianie się o wszystkich. Do tej pory tak mam ale już trochę mniej teraz doszły natretne mysli zlozyczenia których nie chce i to jest dla mnie najgorsze 🙂 a co do tych badań na prawdę wyluzuj 😊 właśnie dobrze ze sobie postanowiłas i wydłużaj sobie coraz więcej i więcej i lęk się zmniejszy 😊
[/quote]

To takie cus to też nerwica???? Kurczę to ja może też ją mam dłużej niż sama myślę.... już jako dziecko o notorycznie sprawdzałam korki od gazu i poprawiłam co rusz czy dobrze zakręcone bo się bałam wybuchu, nie wiem dlaczego tego akurat , ale przed pójściem spać co chwila wstawałam i sprawdzalam czy aby na pewno zakręcone. No i mania siusiania. Przed pójściem spać to i że 4 razy chodzę się wysiusiac, i przed wyjściem z domu, nie ważne czy mi się chce czy nie , muszę być dokładnie wysikana 🤣 nie no serio, nigdy tego nie wiązałam z żadnym zaburzeniem, myślałam że tak mam po prostu
Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
Awatar użytkownika
Majla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 60
Rejestracja: 9 kwietnia 2018, o 08:19

19 kwietnia 2018, o 13:37

Laurka2018 pisze:
19 kwietnia 2018, o 13:20
[quote=Majla
Wiesz tak naprawdę chyba od dzieciństwa ☺ sprawdzanie wszystkiego drzwi,kontakty,podkladanie ręki pod kran ciągle oglądanie swojego ciała i z byle czym do lekarza lecialam,zamartwianie się o wszystkich. Do tej pory tak mam ale już trochę mniej teraz doszły natretne mysli zlozyczenia których nie chce i to jest dla mnie najgorsze 🙂 a co do tych badań na prawdę wyluzuj 😊 właśnie dobrze ze sobie postanowiłas i wydłużaj sobie coraz więcej i więcej i lęk się zmniejszy 😊
[/quote]

To takie cus to też nerwica???? Kurczę to ja może też ją mam dłużej niż sama myślę.... już jako dziecko o notorycznie sprawdzałam korki od gazu i poprawiłam co rusz czy dobrze zakręcone bo się bałam wybuchu, nie wiem dlaczego tego akurat , ale przed pójściem spać co chwila wstawałam i sprawdzalam czy aby na pewno zakręcone. No i mania siusiania. Przed pójściem spać to i że 4 razy chodzę się wysiusiac, i przed wyjściem z domu, nie ważne czy mi się chce czy nie , muszę być dokładnie wysikana 🤣 nie no serio, nigdy tego nie wiązałam z żadnym zaburzeniem, myślałam że tak mam po prostu
[/quote]

Z tego co wiem co czytam tu na forum to tak 😉 najgorzej jak wychodzę do pracy..to potrafię się wrócić i sprawdzić wszystko od początku i tak się patrzę czy oby na pewno dobrze widzę 😋 z tym sikaniem też tak mam przez cały dzień mało a na noc jak wariatka chodzę 😁
Awatar użytkownika
Laurka2018
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 382
Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59

22 kwietnia 2018, o 20:23

Próbowałam podjąć temat psychiatry (mąż nie wie że się zapisałam już), tylko zasugerowałam że może powinnam pomyśleć o jakiejś pomocy typu psycholog czy coś podobnego. Pierwsza reakcja - śmiech. A potem "psycholog? Tu się do psychiatry od razu zapisz i w kaftan ... " no i śmiech... super. Nie ciàgnelam dalej tematu. Teraz postanowiłam znowu spróbować ale gdy tylko zaproponowałam rozmowę to "Jak o lekarzach to nie chce ". No to nie. Koniec tematu. 😯
Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
Awatar użytkownika
nat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 157
Rejestracja: 6 marca 2018, o 16:30

22 kwietnia 2018, o 20:42

Laurka2018 pisze:
22 kwietnia 2018, o 20:23
Próbowałam podjąć temat psychiatry (mąż nie wie że się zapisałam już), tylko zasugerowałam że może powinnam pomyśleć o jakiejś pomocy typu psycholog czy coś podobnego. Pierwsza reakcja - śmiech. A potem "psycholog? Tu się do psychiatry od razu zapisz i w kaftan ... " no i śmiech... super. Nie ciàgnelam dalej tematu. Teraz postanowiłam znowu spróbować ale gdy tylko zaproponowałam rozmowę to "Jak o lekarzach to nie chce ". No to nie. Koniec tematu. 😯
Mój mąż robił podobnie jeśli był poruszany temat chorób i lekarzy. Nie chciał rozmawiać, wkurzał się straszne jak tylko coś nowego wymyślałam. Byłam na niego strasznie zła, nawet raz wykrzyczałam, że jak mi się coś stanie to się dopiero przekona. Ale wiem, że robił to bo chciał żebym dała sobie spokój z tym wszystkim. Tylko troche źle do tego podszedł. Natomiast jeśli chodzi o temat psychiatry - sam mnie namawiał na to. Nie śmiał się ani nic.
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

22 kwietnia 2018, o 20:57

Powiem ci że bywa różnie wzależności od tej drugiej połówki. Mój mąż był bardzo cierpliwy, spokojny, rozumiał, wspierał mnie milczeniem ;-) ale na swój sposób wspierał. Wytrzymywał ciągle moje mówienie o sobie o swoich problemach chorobowych o tym jak się czuję kolejny dzień, wytrzymywał ciągła bieganinę po lekarzach nawet po pracy sam ze mna jezdził. Czasem w sbotote nawet dwa razy na pomoc. Myślałm ,kursze ale on jest kochany. Aż pewnego razu nie wytrzyłam i była awantura, że mam iść do pracy bo już ma tego dosyć ,żebym sie wzieła w garść itp. że już nie chce słuchać wciąż jak ja się czuję. Byłam w szoku!Ale póżniej zrozumiałam ,że tylko ja się liczyłam i tylko moje problemy, miałam pretensję ze on mnie nie rozumie i takie tam. Zrozumiałam jednak ( z forum) ze to pieprzone egoistyczne zaburzeniowe podejście. Zaczłam zmieniac postawę bo zauważyła że kto by do mnie nie przyszedł nawijałam tylko o sobie o chorobach aż w końcu przestano mnie odwiedzać i poczułam się jeszcze bardziej samotna. Dotarło do mnie że on miał prawo tak się poczuć bo wszystko poszło na drugi plan nasze życie. Zaczełam z nim rozmawiać w inny sposób , tłumaczyć mu o zaburzeniu pamiętam czytałam mu jakies krótkie wyrywki z forum czym jest to zaburzenie bo wiedziałam ,że przecież on nie wie z czym ja mam doczynienia. I powiem ci pomogło ale i ja zmieniłam swoje podejście nie raz czułam się zle ale nie mówiłam mu o tym bo chciałam też zmienić sobie podejście do tego. Wyszło mi to na dobre....Rozumiem cię że czujesz się samotna bo to też buduje w tobie dodatkowe napięcie. Tyle tylko że on nie musi i rozumieć i nie rozumie dlaczego i jak się czujesz,
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

22 kwietnia 2018, o 22:12

Ja Ci powiem tak - na jednej z pierwszych wizyt u psychiatry rozmawiałam o nerwicy mojej mamy. Zanim powiedziałam jakie miałam podejście do zaburzenia mojej rodzicielki, psychiatra sama odpaliła - "Co, najpierw pani się bała, potem była zla i wkurzona, a na końcu pojawiła się obojętność?" BINGO! Tak właśnie było. Z perspektywy osoby zdrowiej wiem, że obserwowanie, ciągłe wysłuchiwanie litanii bólu, możliwych chorób, zapowiedzi rychłej śmierci napawa człiwieka złością, irytacją, frustracją a na końcu obojętnością. Ja miałam serdecznie dosyć "ratowania" mamy, która umierała milion razy, a jak na razie świetnie jej się żyje i nie umarła (cóż za zaskoczenie :D). Kiedy ja sama miałam mega schizy i z jednej "wychodzonej" u lekarzy choroby przerzuciłam się na drugą i bałam się jej tak straszliwie, że miałam nawet problem z rejestracją do lekarza, bo śniły mi się koszmary strasznej diagnozy, wtedy chłopak postawił mi ultimatum (robił to później jeszcze kilak razy z dobrym skutkiem) - powiedział, że albo ucinamy temat, nie gadamy o żadnych chorobach i traktujemy je jako wymysły albo mam spadać do lekarza, usłyszeć to samo, co on sam może mi powiedzieć i na pewno zamykamy temat. Także ten. Ja bym Twojemu mężowi zaproponowała albo odsłuchanie jakiegoś nagrania chłopaków albo przeczytanie któregoś z postów albo po prostu usiadła i na spokojnie wytłumaczyła o co chodzi w tym zaburzeniu. Jak zacznie się śmiać, to spróbuj mimo wszystko rozpocząć rozmowę, bo sytuacja w jakiej się znajdujecie sprawia, że męczycie się oboje. Powodzenia ;*
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
Awatar użytkownika
Laurka2018
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 382
Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59

23 kwietnia 2018, o 09:48

Tak wiem że jestem męcząca. Ale ja się boję w domu odezwać w ogóle. Żebym jeszcze była w miarę niezależna, mogłabym pewne sprawy przed nim ukryć... Ale jak ma się małe dzieci od których jest się zależnym (chociażby pod względem opieki) to się nie da np. iść na jakieś badanie bez jego wiedzy, bo komu dzieci upchne? A jak mi powiem że się gdzieś wybieram to znów będzie awantura. ..

Ja już myślę o wizycie u reumatologa, RTG chciałam zrobić klatki piersiowej, usg powtórzyć i ten rezonans kręgosłupa ... Z tym będzie najgorzej bo nie dosyć że drogo to i dojechać trzeba. I tak chodzę po domu i mam coś na końcu języka ale nie wydobywam tego z siebie bo się boję odezwać bo wiem co będzie. Ale to cały czas ża mną chodzi. I taka się czuje wciąż jakbym nie dokończyla pewnych spraw..
Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

23 kwietnia 2018, o 22:05

Laurka2018 pisze:
23 kwietnia 2018, o 09:48
Tak wiem że jestem męcząca. Ale ja się boję w domu odezwać w ogóle. Żebym jeszcze była w miarę niezależna, mogłabym pewne sprawy przed nim ukryć... Ale jak ma się małe dzieci od których jest się zależnym (chociażby pod względem opieki) to się nie da np. iść na jakieś badanie bez jego wiedzy, bo komu dzieci upchne? A jak mi powiem że się gdzieś wybieram to znów będzie awantura. ..

Ja już myślę o wizycie u reumatologa, RTG chciałam zrobić klatki piersiowej, usg powtórzyć i ten rezonans kręgosłupa ... Z tym będzie najgorzej bo nie dosyć że drogo to i dojechać trzeba. I tak chodzę po domu i mam coś na końcu języka ale nie wydobywam tego z siebie bo się boję odezwać bo wiem co będzie. Ale to cały czas ża mną chodzi. I taka się czuje wciąż jakbym nie dokończyla pewnych spraw..
Może pora przestać się badać?
Gdybym wpadła na pomysł robienia takich badań, o których piszesz, to mąż kazałby mi przejść się po oddziale neurologii i zobaczyć pacjentów, którzy naprawdę potrzebują tak dokładnej diagnostyki.
Masz jakiegoś lekarza prowadzącego, który sprawdza teTwoje wyniki, czy wszystko robisz prywatnie i sama analizujesz?
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
Awatar użytkownika
Laurka2018
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 382
Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59

23 kwietnia 2018, o 22:12

Hej. A dlaczego uważasz że to za dokładne badania? Wiesz chodzę do rodzinnego dosyć często ale sama wiesz że oni niechętnie kierują na cokolwiek. Te badania które wymieniłam wyżej to faktycznie nie mam na nie skierowania i musiałabym zrobić prywatnie , część do tej pory też robiłam prywatnie. O reumatologu to myślę pod kątem tych bóli dziwnych ale nie mam skierowania, nie wiem może poproszę rodzinnego o skierowanie skoro on nie potrafi mi pomóc tylko naście przepisuje.

A Ty nie robiłaś badań diagnostycznych ?
Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

23 kwietnia 2018, o 22:36

Laurka2018 pisze:
23 kwietnia 2018, o 22:12
Hej. A dlaczego uważasz że to za dokładne badania? Wiesz chodzę do rodzinnego dosyć często ale sama wiesz że oni niechętnie kierują na cokolwiek. Te badania które wymieniłam wyżej to faktycznie nie mam na nie skierowania i musiałabym zrobić prywatnie , część do tej pory też robiłam prywatnie. O reumatologu to myślę pod kątem tych bóli dziwnych ale nie mam skierowania, nie wiem może poproszę rodzinnego o skierowanie skoro on nie potrafi mi pomóc tylko naście przepisuje.

A Ty nie robiłaś badań diagnostycznych ?
Uważam, że każdy kto podejrzewa u siebie nerwicę, a nie miał badań diagnostycznych powinien je zrobić. Zrobić, omówić z lekarzem i przestać się badać, jeśli wyjdą dobrze. Moim zdaniem należy poprzestać na regularnych badaniach corocznych (lub częstszych jeśli są do tego wskazania medyczne).
Kiedy nie wiedziałam, ze mam nerwę biegałam do lekarzy. Byłam u gastrologa, onkologa i kilku rodzinnych. Zrobiłam kilkanaście badań prywatnych. Dostałam leki ssri. Po ich odstawieniu poza moimi stałymi straszakami, doszły nowe objawy - kołatania serca, duszności, bóle różnych części ciała, mięśni, kręgosłupa, mrowienia, bóle głowy, jakieś drętwienia języka, bóle gardła, budzenie w nocy z uczuciem zapadania się, mdłości, gula w gardle itp. Nie poszłam z żadnym z tych objawów do lekarza, bo zawzięłam się, że skoro pojawiły się nagle po odstawieniu leków, to muszą być od nerwicy, koniec kropka. Było ciężko, przepłakałam wiele dni i nocy, ale wszystkie objawy, które wrzuciłam do wora pt. nerwica - przeszły. Zostały mi tylko te, które pojawiły się jako pierwsze i którym pozwoliła "zagościć" u siebie na dłużej, poprzez ciągłe wątpliwości, czytanie w internecie, chodzenie do lekarzy. One się utrzymują najdłużej, ale nie upośledzają życia.
Co robię - badam się raz na rok (morfologia plus profil wątrobowy, nerkowy, cholesterol, cukier), raz na kilka miesięcy badam tarczycę (mam hasimoto), raz na rok/dwa lata chodzę do ginekologa (usg plus cytologia) i muszę robić usg piersi, bo mam torbiele plus raz na pół roku onkolog, bo mam zalecenie kontroli znamion. Wszystkie te badania poza morfologią (bo jej nikt mi nie zalecił) robię z polecenia lekarzy. Niczego się tam nie doszukuję. Takie mam zalecenia. Raz po odstawieniu leków poszłam na usg jamy brzusznej niemal z płaczem, bo wyczułam "gulę" w brzuchu. Tutaj nijak nie mogłam powiedzieć, że to jest nerwicowe - ma się gulę w jamie brzusznej albo nie. Okazało się, że to nerka, która sobie opadła (ot co!). Wiesz o czym wtedy myslałam? Oczywiście o najgorszym. Szłam na badanie, jak na ścięcie, pewna, że powie, że to guz, śmierć, trumna, good bye. Żadna z moich teorii na temat mojego stanu zdrowia się nie spełniła. ŻADNA.
Dwa dni temu byłam u endokrynologa. Babka robiła mi usg tarczycy, co chwila powtarzając - "Oj, nie podoba mi się to, oj nie podoba. Jeszcze raz musze to sprawdzić, hmmm ale to dziwne". Rok temu rozpłakałabym się na kozetce myśląc o najgorszym. Wróciłabym do domu i zastanawiała się, czy doktor się aby nie pomysliła w ocenie, szukałabym infromacji o nowotworach. Teraz po prostu zaakceptowałam, że kolejny organ mam dziwny i trochę inny niż wszyscy :D No i fajnie.
Życzę dojścia do tego etapu, żyje się milion razy lepiej ;*
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

23 kwietnia 2018, o 23:05

pudzianoska pisze:
23 kwietnia 2018, o 22:36
Laurka2018 pisze:
23 kwietnia 2018, o 22:12
Hej. A dlaczego uważasz że to za dokładne badania? Wiesz chodzę do rodzinnego dosyć często ale sama wiesz że oni niechętnie kierują na cokolwiek. Te badania które wymieniłam wyżej to faktycznie nie mam na nie skierowania i musiałabym zrobić prywatnie , część do tej pory też robiłam prywatnie. O reumatologu to myślę pod kątem tych bóli dziwnych ale nie mam skierowania, nie wiem może poproszę rodzinnego o skierowanie skoro on nie potrafi mi pomóc tylko naście przepisuje.

A Ty nie robiłaś badań diagnostycznych ?
Uważam, że każdy kto podejrzewa u siebie nerwicę, a nie miał badań diagnostycznych powinien je zrobić. Zrobić, omówić z lekarzem i przestać się badać, jeśli wyjdą dobrze. Moim zdaniem należy poprzestać na regularnych badaniach corocznych (lub częstszych jeśli są do tego wskazania medyczne).
Kiedy nie wiedziałam, ze mam nerwę biegałam do lekarzy. Byłam u gastrologa, onkologa i kilku rodzinnych. Zrobiłam kilkanaście badań prywatnych. Dostałam leki ssri. Po ich odstawieniu poza moimi stałymi straszakami, doszły nowe objawy - kołatania serca, duszności, bóle różnych części ciała, mięśni, kręgosłupa, mrowienia, bóle głowy, jakieś drętwienia języka, bóle gardła, budzenie w nocy z uczuciem zapadania się, mdłości, gula w gardle itp. Nie poszłam z żadnym z tych objawów do lekarza, bo zawzięłam się, że skoro pojawiły się nagle po odstawieniu leków, to muszą być od nerwicy, koniec kropka. Było ciężko, przepłakałam wiele dni i nocy, ale wszystkie objawy, które wrzuciłam do wora pt. nerwica - przeszły. Zostały mi tylko te, które pojawiły się jako pierwsze i którym pozwoliła "zagościć" u siebie na dłużej, poprzez ciągłe wątpliwości, czytanie w internecie, chodzenie do lekarzy. One się utrzymują najdłużej, ale nie upośledzają życia.
Co robię - badam się raz na rok (morfologia plus profil wątrobowy, nerkowy, cholesterol, cukier), raz na kilka miesięcy badam tarczycę (mam hasimoto), raz na rok/dwa lata chodzę do ginekologa (usg plus cytologia) i muszę robić usg piersi, bo mam torbiele plus raz na pół roku onkolog, bo mam zalecenie kontroli znamion. Wszystkie te badania poza morfologią (bo jej nikt mi nie zalecił) robię z polecenia lekarzy. Niczego się tam nie doszukuję. Takie mam zalecenia. Raz po odstawieniu leków poszłam na usg jamy brzusznej niemal z płaczem, bo wyczułam "gulę" w brzuchu. Tutaj nijak nie mogłam powiedzieć, że to jest nerwicowe - ma się gulę w jamie brzusznej albo nie. Okazało się, że to nerka, która sobie opadła (ot co!). Wiesz o czym wtedy myslałam? Oczywiście o najgorszym. Szłam na badanie, jak na ścięcie, pewna, że powie, że to guz, śmierć, trumna, good bye. Żadna z moich teorii na temat mojego stanu zdrowia się nie spełniła. ŻADNA.
Dwa dni temu byłam u endokrynologa. Babka robiła mi usg tarczycy, co chwila powtarzając - "Oj, nie podoba mi się to, oj nie podoba. Jeszcze raz musze to sprawdzić, hmmm ale to dziwne". Rok temu rozpłakałabym się na kozetce myśląc o najgorszym. Wróciłabym do domu i zastanawiała się, czy doktor się aby nie pomysliła w ocenie, szukałabym infromacji o nowotworach. Teraz po prostu zaakceptowałam, że kolejny organ mam dziwny i trochę inny niż wszyscy :D No i fajnie.
Życzę dojścia do tego etapu, żyje się milion razy lepiej ;*
Amen😀Świetny post! Ja też często czuję " potrzebę" biegania na badania, ale kontroluję się i wykonuje te, ktore wymieniła autorka postu powyżej. Też mam torbiele w piersiach, najpierw kontrola raz na pół roku, teraz raz w roku (takie zalecenia). Z tego co mi wiadomo torbiele nie ulegają zezłośliwieniu(minimalna szansa), ale usg piersi to podstawa, tak czy inaczej. Laurka, zrób ten rtg klatki piersiowej, a reszcie daj spokój-badan pozostałych nie powtarzaj, bo już je wykonywałaś i były dobre😊
Awatar użytkownika
Laurka2018
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 382
Rejestracja: 22 marca 2018, o 14:59

24 kwietnia 2018, o 08:40

No można zrobić badania i przestać, ale jak wciąż dochodzą nowe objawy to dochodzą nowe badania nie? I tak można w nieskończoność bo chorób na które jeszcze się nie przekazaliśmy jest całe mnóstwo. Ja mam teraz na topie tocznia, i co? Znów kolejne badania.. I nawet o nim nie czytałam tylko ktoś mi coś podpowiedział że tak powiem A na już poleciałam na testy, stąd ten reumatolog mi się wziął. Ale nie byłam jeszcze. Ale sprawdzałam tylko w Internecie ze i nas reumatologia na NFZ nie ma , tylko jeden prywatny . Eh... wiecie co to oznacza...
Nie umiem powiedzieć słowem
Nie słowem tęsknię
Ale rękoma
Zamykajacymi przestrzeń
Ale krwią
Opływającą ręce
ODPOWIEDZ