No prawda, mocno sfrustrowana jestes, ale to jak kazdy na poczatku. Ja sie z Toba nie zgodze, pewnie, ze nerwica uszlachetnia i duzo uczy, ale to zrozumiesz dopiero jak z tego wyjdziesz i bedziesz patrzala na swiat znowu tak jak wczesniej. Ja juz czuje, ze wiele bledow popelnialem, wiele decyzji moglem podjac inaczej, nie dostrzegalem pewnych spraw, a niektore dostrzegalem choc nie powinienem.

Jak sie troche uspokoisz to i pewnie do tego tez dojdziesz! Mowisz, ze chcesz biec i sie rozwijac ale z drugiej strony pomysl, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny i ja nauczony swoimi doswiadczeniami z zycia w to wierze bardzo mocno.
No mi tez powiedzieli, ze wyolbrzymiam. Babcia powiedziala, ze sie migam od pracy, ze jak chcialem sobie zrobic dluzsze wakacje to moglem im powiedziec, a nie wymyslac choroby. Slyszalem, tez ze jestem nieodpowiedzialny, pol rodziny mnie obgadalo za posrednictwem babci. Nie bylo to mile, czulem sie tak jakbym umieral, a ona do mnie kierowala pytania zlosliwe w stylu "i jak szukanie pracy idzie? no Ty nie mozesz sie zle czuc, musisz isc zarabiac pieniadze" Wiesz jak sie czulem zapewne, kiedy nie myslalem o niczym innym tylko o tym, by przezyc jakos do nastepnego dnia, a nie o jakies pracy czy pieniadzach. Te pieniadze byly dla mnie takie wazne, ze moglbym je wszystkie porwac przy nich wszystkich. To jest ciemnogrod wlasnie tyle, ze nie wiem jak sam bym sie zachowal na ich miejscu, wiec trudno mi to powiedziec ...
Mnie tez na poczatku zlapal lęk przed wychodzeniem i zostawaniem samemu w domu. Chyba tez dosc typowe. Balem sie, ze to agorofobia. Tyle, ze ja chetnie wychodzilem z domu, ale z kims. Jak mialem to zrobic samemu to silniejsze DD z miejsca sie zalaczalo.