Mnie potrafił wkurzyć tym, ze coś zjadł i nie umył po tym zębów a denerwował mnie zapach. Tez nie raz odnoszę wrażenie, ze jest to inna osoba, że niekiedy jakbym jakieś obce uczucia miała do obcej osoby. Niekiedy łapał mnie strach przed spotkaniem bo co będzie jak nie poczuje tego i tego. Nie było powodu żebym tak się czuła nic mi nie zrobił nic się nie wydarzyło, a ja mam odczucia jakby to był ktoś inny niekiedy. I mam odczucia ze to nie jest to samo już między nami i jak się wkręcę w myśl to chce mi się plakac i myśle sobie ze dlaczego skoro mieliśmy/ mamy takie plany, ze ja chce je zrealizować z nim.. eh ciężkie toWikzontek pisze: ↑20 grudnia 2023, o 11:50Rozumiem, okropnie przykre to jest i krzywdzące dla partnerówja mam też tak, że jak się widzimy, to poddaje analizie dosłownie każdą rzecz, czynność, słowo, wszystko pod wątpliwość. Na przykład: a co jak kiedyś śmialiśmy się razem więcej? A co jak kiedyś czułam się lepiej leżąc obok niego?
Dodatkowo czasem mam wrażenie, że przez te anchedonie widzę go w zupełnie inny sposób, przez to odcięcie od uczuć momentami robi się dla mnie zupełnie mniej atrakcyjny, są momenty, że jest jak zawsze, ale są momenty, że patrzę na niego i mam wrażenie, jakbym siedziała z jakąś zupełnie inną osobą (w jego zachowaniu nie zmienia się totalnie nic)
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 12 grudnia 2023, o 08:01
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 listopada 2023, o 20:16
u mnie mniej więcej od początku października, więc już dosyć długo, teraz jest spokojniej, bo zaczęłam wierzyć w to, że to nie ja i to nie moje prawdziwe emocje, ale są momenty, że zaczynam w to wątpić i wtedy jest najgorzej, wtedy płaczę, panikuję, tracę sens życia :/marga27 pisze: ↑21 grudnia 2023, o 11:39A ile u Ciebie to trwa?Wikzontek pisze: ↑20 grudnia 2023, o 12:24Ja mam straszny mętlik w głowie, ponieważ w moim otoczeniu zdarzały się zerwania z „wypalenia” i okropnie panicznie się boję, że to jest dokładnie to, że to wszystko zmierza tylko w stronę do zerwania, bo nie mam pojęcia, jak realnie mogę temu wszystkiemu zaradzić i jak się ogarnąć![]()
ale wszystko, co tu wyżej opisałyście tak bardzo pokrywa się z tym, co ja czuję, że mam wręcz wrażenie, jakbym czytała swoje własne myśli
ale czuję, że zaczyna odbijać się to na każdy aspekt mojego życia, nie potrafię się cieszyć z prostych codziennych czynności, które mnie wcześniej cieszyły, bo czuję, że na poziomie mojego związku (w najlepszym aspekcie mojego życia) nie jest tak dobrze, jak było zawsze i to mnie tak na co dzień mocno dobija
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 listopada 2023, o 20:16
i tu też podobnie, irytacja na totalnie najmniejsze głupie rzeczy, strasznie krzywdzące to jest i dla mnie, i dla partneramarga27 pisze: ↑21 grudnia 2023, o 11:51Mnie potrafił wkurzyć tym, ze coś zjadł i nie umył po tym zębów a denerwował mnie zapach. Tez nie raz odnoszę wrażenie, ze jest to inna osoba, że niekiedy jakbym jakieś obce uczucia miała do obcej osoby. Niekiedy łapał mnie strach przed spotkaniem bo co będzie jak nie poczuje tego i tego. Nie było powodu żebym tak się czuła nic mi nie zrobił nic się nie wydarzyło, a ja mam odczucia jakby to był ktoś inny niekiedy. I mam odczucia ze to nie jest to samo już między nami i jak się wkręcę w myśl to chce mi się plakac i myśle sobie ze dlaczego skoro mieliśmy/ mamy takie plany, ze ja chce je zrealizować z nim.. eh ciężkie toWikzontek pisze: ↑20 grudnia 2023, o 11:50Rozumiem, okropnie przykre to jest i krzywdzące dla partnerówja mam też tak, że jak się widzimy, to poddaje analizie dosłownie każdą rzecz, czynność, słowo, wszystko pod wątpliwość. Na przykład: a co jak kiedyś śmialiśmy się razem więcej? A co jak kiedyś czułam się lepiej leżąc obok niego?
Dodatkowo czasem mam wrażenie, że przez te anchedonie widzę go w zupełnie inny sposób, przez to odcięcie od uczuć momentami robi się dla mnie zupełnie mniej atrakcyjny, są momenty, że jest jak zawsze, ale są momenty, że patrzę na niego i mam wrażenie, jakbym siedziała z jakąś zupełnie inną osobą (w jego zachowaniu nie zmienia się totalnie nic)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 12 grudnia 2023, o 08:01
A miewasz dni momenty ze tez nie odczuwasz ani żeby było lepiej ani lęku, strachu tylko tak neutralnie? Albo zobojętnienie jakby
W ogóle przepraszam że zapytam ale masz stwierdzoną nerwice albo cokolwiek innego?
W ogóle przepraszam że zapytam ale masz stwierdzoną nerwice albo cokolwiek innego?
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 listopada 2023, o 20:16
Właśnie tak i wtedy czuję się chyba najgorzej, bo panikuję, że wszystko jest mi obojętne i, że to najgorszy możliwy sygnał, bo nie towarzyszą temu żadne emocje.
Nie mam nic zdiagnozowane, chodzę do psychoterapeutki, która podejrzewa mnie o zaburzenia lękowe, ale jest to zbyt wcześnie, żeby coś powiedzieć, więc nie mam konkretnej diagnozy.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 49
- Rejestracja: 22 marca 2023, o 12:37
Wikzontek pisze: ↑20 grudnia 2023, o 13:34Możesz opisać jak to było u Ciebie i jak się z tego wszystkiego wykaraskałaś?dagmara213 pisze: ↑20 grudnia 2023, o 12:26Wikzontek pisze: ↑20 grudnia 2023, o 12:24Ja mam straszny mętlik w głowie, ponieważ w moim otoczeniu zdarzały się zerwania z „wypalenia” i okropnie panicznie się boję, że to jest dokładnie to, że to wszystko zmierza tylko w stronę do zerwania, bo nie mam pojęcia, jak realnie mogę temu wszystkiemu zaradzić i jak się ogarnąć![]()
Ja jeszcze rok temu się bałam że to się po prostu wypaliło, dzisiaj jestem już ponad 3 miesiące po ślubie![]()
To długa historia, ale postaram się sprawnie opisać. Nigdy nie wiem od czego zacząć… ale dobra jedziemy, może komuś moja historia pomoże. Miewałam dziwne myśli o moim partnerze, np. spodobał mi się inny chłopak i pojawiały się myśli że lepiej żeby mój partner umarł, bo nie musiałabym z nim zrywać, a gdyby umarł to „problem sam by się rozwiązał” to były początki, przepłakiwałam noce, ale jeszcze ROCD nie szalało tak mocno. Pewnego razu poszłam do wróżki, która powiedziała, że mój związek się wypalił i że do małżeństwa nie dojdzie (byliśmy już zaręczeni i planowaliśmy ślub). Nadal nie było ze mną jakoś bardzo źle (powiedziałam sobie wtedy „ja ci jeszcze pokaże”). Minęło parę miesięcy, pojechaliśmy do kościoła zarezerwować termin ślubu… wtedy wszystko się zaczęło (to było około rok temu) - dostałam reakcji walcz bądź uciekaj, czułam się strasznie, ale udało się, wpisaliśmy się na nasz termin. Od tego czasu coś we mnie pękło, natłok myśli, ataki paniki, chęć zerwania, nie miałam pojęcia co się dzieje. Szukałam w necie „oznaki że związek się wypalił”, oglądałam stare zdjęcia, prosiłam partnera, żebyśmy spędzali więcej czasu razem, czułam lęk kiedy patrzyłam na planer ślubny, ale jak ktoś pytał o ślub to opowiadałam jak szalona, z błyskiem w oku, taka naprawdę podekscytowana, potem szukałam w necie „czy wróżka może się mylić”, szukałam nawet jakichś rytuałów żeby miłość wróciła. Potem stwierdziłam że przecież jestem osobą wierzącą, codziennie się modliłam do wszystkich świętych żeby przywrócili mi miłość do mojego narzeczonego. Minął miesiąc, stwierdziłam, że czas iść do psychologa, niestety nadal nie miałam świadomości że istnieje coś takiego jak ROCD, a za 9 miesięcy ślub. Ciagle ataki paniki, impulsy, myśli, natręctwa, obsesje, kompulsje - nie będę ich opisywać, bo praktycznie wszyscy mamy to samo i jak czytam wasze posty, to pod wszystkim mogę napisać „też tak miałam”.
W końcu trafiłam na jakiś post na insta o ROCD -pomyślałam sobie, boże przecież to jest to! Pojawiła się jakaś nadzieja w głowie, która szybko została zrujnowana przez ROCD- „u ciebie jest inaczej” - znacie to prawda? Trafiłam tutaj oraz na yt do Divovica <3 słuchałam, próbowałam wszystko wdrożyć w życie. Ciągle nie było za dobrze, ale pojawiało się już coraz więcej przebłysków, do tego planowanie wesela, wybór sukni ślubnej, dużo różnych emocji (niekoniecznie tych chcianych). Pod koniec kwietnia jedna z osob z forum poleciła mi psychoterapeutkę, z którą się skontaktowałam i której jestem bardzo wdzięczna 🥰 od kwietnia do września miałyśmy sesję praktycznie co tydzień, bardzo mi pomogła. Ostatni atak paniki miałam dzień przed ślubem (po dwóch miesiącach spokoju) a ślub i wesele było WSPANIAŁE. Jestem teraz szczęśliwą mężatką. Nie powiem, że jestem w 100% odburzona, ale uważam, że brakuje mi już niewiele i nie boję się już tych myśli ani tego że może przyjść atak paniki. Wiem, że dam radę i wy też dacie. To tylko iluzja, to tylko myśli, nic wam nie grozi.
Wiem, to naprawdę duży skrót, ale gdybym miała tutaj pisać o szczegółach, to nikt by tego nie przeczytał
Życzę wam wesołych świąt, dużo spokoju, radości i siły i szczęśliwego Nowego Roku. Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało, ale nie obiecuję, że szybko odpowiem, bo rzadko tu wchodzę i wam też to polecam, bo czytanie i pisanie postów to wykonywanie kompulsji, trzeba je przerwać - przerwać błędne koło nerwicowe. Także postanówcie sobie żeby wchodzić tu jak najrzadziej i starać się żyć własnym życiem, zająć głowę czymś innym i nie wchodzić w te idiotyczne myśli, nie analizować, nie odpowiadać im, po prostu je uciąć, zająć się czymś innym i pozwolić im przepłynąć.
Ściskam was mocno
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 listopada 2023, o 20:16
Czy jest tutaj ktoś, kto źle odczytał znaki i okazało się, że to borderline? Usłyszałam takie podejrzenia i okropnie mnie to zestresowało, czy ktoś tak miał? Podejrzewałam się o Rocd i tyle, więc strasznie mnie to stresuje.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 9 sierpnia 2022, o 02:39
Cześć. Głupio mi aż pisać, bo taki szmat czasu było wszystko dobrze - nerwica zeszła na drugi plan, a wręcz prawie została zapomniana. Chwaliłam się, doradzałam. Jednak ostatnio coś mnie uderza. Powiedzcie mi proszę - czy to normalne, że WIEM, a nawet czuję, że kocham, ale moje myśli mówią, że "Ok, kochasz, ale to nie ma sensu. Ten związek nie jest rozwijający, same negatywy". Boje się, że fakt tego, że nie odcięło mi emocji, może wskazywać na to, że to są moje realne wątpliwości, a nie natręty. Oczami mojej wyobraźni jesteśmy skazani na zerwanie, że prędzej czy później do tego dojdzie. Tłumaczę sobie, że te myśli uderzyły mnie po głupich wysrywach na Instagramie, które mimowolnie mi się wyświetliły. Coś typu "10 objawów, że to koniec i nie pasujecie do siebie". Rocd mocno mi się kojarzy (na własnych przeżyciach), że gości ten uciążliwy brak uczuć. No a co jeśli czuję i wiem, a myśli i wątpliwości są? Czy to wtedy oznacza, że są to prawdziwe wątpliwości, a nie natręty?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 92
- Rejestracja: 16 marca 2023, o 17:30
Hej,mógłbym dostać kontakt do tej terapeutki na priv ?dagmara213 pisze: ↑24 grudnia 2023, o 00:38Wikzontek pisze: ↑20 grudnia 2023, o 13:34Możesz opisać jak to było u Ciebie i jak się z tego wszystkiego wykaraskałaś?dagmara213 pisze: ↑20 grudnia 2023, o 12:26
Ja jeszcze rok temu się bałam że to się po prostu wypaliło, dzisiaj jestem już ponad 3 miesiące po ślubie![]()
To długa historia, ale postaram się sprawnie opisać. Nigdy nie wiem od czego zacząć… ale dobra jedziemy, może komuś moja historia pomoże. Miewałam dziwne myśli o moim partnerze, np. spodobał mi się inny chłopak i pojawiały się myśli że lepiej żeby mój partner umarł, bo nie musiałabym z nim zrywać, a gdyby umarł to „problem sam by się rozwiązał” to były początki, przepłakiwałam noce, ale jeszcze ROCD nie szalało tak mocno. Pewnego razu poszłam do wróżki, która powiedziała, że mój związek się wypalił i że do małżeństwa nie dojdzie (byliśmy już zaręczeni i planowaliśmy ślub). Nadal nie było ze mną jakoś bardzo źle (powiedziałam sobie wtedy „ja ci jeszcze pokaże”). Minęło parę miesięcy, pojechaliśmy do kościoła zarezerwować termin ślubu… wtedy wszystko się zaczęło (to było około rok temu) - dostałam reakcji walcz bądź uciekaj, czułam się strasznie, ale udało się, wpisaliśmy się na nasz termin. Od tego czasu coś we mnie pękło, natłok myśli, ataki paniki, chęć zerwania, nie miałam pojęcia co się dzieje. Szukałam w necie „oznaki że związek się wypalił”, oglądałam stare zdjęcia, prosiłam partnera, żebyśmy spędzali więcej czasu razem, czułam lęk kiedy patrzyłam na planer ślubny, ale jak ktoś pytał o ślub to opowiadałam jak szalona, z błyskiem w oku, taka naprawdę podekscytowana, potem szukałam w necie „czy wróżka może się mylić”, szukałam nawet jakichś rytuałów żeby miłość wróciła. Potem stwierdziłam że przecież jestem osobą wierzącą, codziennie się modliłam do wszystkich świętych żeby przywrócili mi miłość do mojego narzeczonego. Minął miesiąc, stwierdziłam, że czas iść do psychologa, niestety nadal nie miałam świadomości że istnieje coś takiego jak ROCD, a za 9 miesięcy ślub. Ciagle ataki paniki, impulsy, myśli, natręctwa, obsesje, kompulsje - nie będę ich opisywać, bo praktycznie wszyscy mamy to samo i jak czytam wasze posty, to pod wszystkim mogę napisać „też tak miałam”.
W końcu trafiłam na jakiś post na insta o ROCD -pomyślałam sobie, boże przecież to jest to! Pojawiła się jakaś nadzieja w głowie, która szybko została zrujnowana przez ROCD- „u ciebie jest inaczej” - znacie to prawda? Trafiłam tutaj oraz na yt do Divovica <3 słuchałam, próbowałam wszystko wdrożyć w życie. Ciągle nie było za dobrze, ale pojawiało się już coraz więcej przebłysków, do tego planowanie wesela, wybór sukni ślubnej, dużo różnych emocji (niekoniecznie tych chcianych). Pod koniec kwietnia jedna z osob z forum poleciła mi psychoterapeutkę, z którą się skontaktowałam i której jestem bardzo wdzięczna 🥰 od kwietnia do września miałyśmy sesję praktycznie co tydzień, bardzo mi pomogła. Ostatni atak paniki miałam dzień przed ślubem (po dwóch miesiącach spokoju) a ślub i wesele było WSPANIAŁE. Jestem teraz szczęśliwą mężatką. Nie powiem, że jestem w 100% odburzona, ale uważam, że brakuje mi już niewiele i nie boję się już tych myśli ani tego że może przyjść atak paniki. Wiem, że dam radę i wy też dacie. To tylko iluzja, to tylko myśli, nic wam nie grozi.
Wiem, to naprawdę duży skrót, ale gdybym miała tutaj pisać o szczegółach, to nikt by tego nie przeczytałuwierzcie, każdy z nas ma bardzo podobnie, mechanizm jest dokładnie taki sam. To naprawdę TYLKO nerwica, ja wiem jakie to straszne na początku, ale jak pomyślicie REALNIE, to zdacie sobie sprawę, że to totalne bzdury.
Życzę wam wesołych świąt, dużo spokoju, radości i siły i szczęśliwego Nowego Roku. Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało, ale nie obiecuję, że szybko odpowiem, bo rzadko tu wchodzę i wam też to polecam, bo czytanie i pisanie postów to wykonywanie kompulsji, trzeba je przerwać - przerwać błędne koło nerwicowe. Także postanówcie sobie żeby wchodzić tu jak najrzadziej i starać się żyć własnym życiem, zająć głowę czymś innym i nie wchodzić w te idiotyczne myśli, nie analizować, nie odpowiadać im, po prostu je uciąć, zająć się czymś innym i pozwolić im przepłynąć.
Ściskam was mocno![]()
- anilewe
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 102
- Rejestracja: 10 września 2018, o 11:49
Też bym poprosiła prywatnie o kontakt do tej terapeutkidagmara213 pisze: ↑24 grudnia 2023, o 00:38Wikzontek pisze: ↑20 grudnia 2023, o 13:34Możesz opisać jak to było u Ciebie i jak się z tego wszystkiego wykaraskałaś?dagmara213 pisze: ↑20 grudnia 2023, o 12:26
Ja jeszcze rok temu się bałam że to się po prostu wypaliło, dzisiaj jestem już ponad 3 miesiące po ślubie![]()
To długa historia, ale postaram się sprawnie opisać. Nigdy nie wiem od czego zacząć… ale dobra jedziemy, może komuś moja historia pomoże. Miewałam dziwne myśli o moim partnerze, np. spodobał mi się inny chłopak i pojawiały się myśli że lepiej żeby mój partner umarł, bo nie musiałabym z nim zrywać, a gdyby umarł to „problem sam by się rozwiązał” to były początki, przepłakiwałam noce, ale jeszcze ROCD nie szalało tak mocno. Pewnego razu poszłam do wróżki, która powiedziała, że mój związek się wypalił i że do małżeństwa nie dojdzie (byliśmy już zaręczeni i planowaliśmy ślub). Nadal nie było ze mną jakoś bardzo źle (powiedziałam sobie wtedy „ja ci jeszcze pokaże”). Minęło parę miesięcy, pojechaliśmy do kościoła zarezerwować termin ślubu… wtedy wszystko się zaczęło (to było około rok temu) - dostałam reakcji walcz bądź uciekaj, czułam się strasznie, ale udało się, wpisaliśmy się na nasz termin. Od tego czasu coś we mnie pękło, natłok myśli, ataki paniki, chęć zerwania, nie miałam pojęcia co się dzieje. Szukałam w necie „oznaki że związek się wypalił”, oglądałam stare zdjęcia, prosiłam partnera, żebyśmy spędzali więcej czasu razem, czułam lęk kiedy patrzyłam na planer ślubny, ale jak ktoś pytał o ślub to opowiadałam jak szalona, z błyskiem w oku, taka naprawdę podekscytowana, potem szukałam w necie „czy wróżka może się mylić”, szukałam nawet jakichś rytuałów żeby miłość wróciła. Potem stwierdziłam że przecież jestem osobą wierzącą, codziennie się modliłam do wszystkich świętych żeby przywrócili mi miłość do mojego narzeczonego. Minął miesiąc, stwierdziłam, że czas iść do psychologa, niestety nadal nie miałam świadomości że istnieje coś takiego jak ROCD, a za 9 miesięcy ślub. Ciagle ataki paniki, impulsy, myśli, natręctwa, obsesje, kompulsje - nie będę ich opisywać, bo praktycznie wszyscy mamy to samo i jak czytam wasze posty, to pod wszystkim mogę napisać „też tak miałam”.
W końcu trafiłam na jakiś post na insta o ROCD -pomyślałam sobie, boże przecież to jest to! Pojawiła się jakaś nadzieja w głowie, która szybko została zrujnowana przez ROCD- „u ciebie jest inaczej” - znacie to prawda? Trafiłam tutaj oraz na yt do Divovica <3 słuchałam, próbowałam wszystko wdrożyć w życie. Ciągle nie było za dobrze, ale pojawiało się już coraz więcej przebłysków, do tego planowanie wesela, wybór sukni ślubnej, dużo różnych emocji (niekoniecznie tych chcianych). Pod koniec kwietnia jedna z osob z forum poleciła mi psychoterapeutkę, z którą się skontaktowałam i której jestem bardzo wdzięczna 🥰 od kwietnia do września miałyśmy sesję praktycznie co tydzień, bardzo mi pomogła. Ostatni atak paniki miałam dzień przed ślubem (po dwóch miesiącach spokoju) a ślub i wesele było WSPANIAŁE. Jestem teraz szczęśliwą mężatką. Nie powiem, że jestem w 100% odburzona, ale uważam, że brakuje mi już niewiele i nie boję się już tych myśli ani tego że może przyjść atak paniki. Wiem, że dam radę i wy też dacie. To tylko iluzja, to tylko myśli, nic wam nie grozi.
Wiem, to naprawdę duży skrót, ale gdybym miała tutaj pisać o szczegółach, to nikt by tego nie przeczytałuwierzcie, każdy z nas ma bardzo podobnie, mechanizm jest dokładnie taki sam. To naprawdę TYLKO nerwica, ja wiem jakie to straszne na początku, ale jak pomyślicie REALNIE, to zdacie sobie sprawę, że to totalne bzdury.
Życzę wam wesołych świąt, dużo spokoju, radości i siły i szczęśliwego Nowego Roku. Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało, ale nie obiecuję, że szybko odpowiem, bo rzadko tu wchodzę i wam też to polecam, bo czytanie i pisanie postów to wykonywanie kompulsji, trzeba je przerwać - przerwać błędne koło nerwicowe. Także postanówcie sobie żeby wchodzić tu jak najrzadziej i starać się żyć własnym życiem, zająć głowę czymś innym i nie wchodzić w te idiotyczne myśli, nie analizować, nie odpowiadać im, po prostu je uciąć, zająć się czymś innym i pozwolić im przepłynąć.
Ściskam was mocno![]()

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 12 grudnia 2023, o 08:01
A czy ktoś miewał takie dni że było okej miedzy wami jak byliście razem spędzaliście czas nie trzymał was lęk ale nie czuliście miłości? Ja miałam jakiś czas lęk, strach ( zazwyczaj jak nie było go obok ) a jak już jesteśmy razem to nie mam lęku czy strachu ale no blokada przed powiedzeniem słów " kocham Cię " mam wrażenie że jakbym miała to powiedzieć to na siłę ..
jeszcze mialam dwa sny w którym to ja myślę o zdradzie chłopaka w śnie ( ale do tego nie dochodzi ) tak naprawdę no nie planuje tego w realnym życiu ani nic. W ten dzień ostatniego sny popłakałam się i humor miałam zepsuty do końca dnia. Myśli chodzą mi po głowie że dlaczego mi to się przytrafiło znowu, że jak z tego wyjść i co będzie jak nie wyjdę, czy oznacza to że związek tylko nadaje się do przekreślenia? Masakra.. Nic mnie nie cieszy ostatnimi czasy. Męczące to jest bo chce czuć ciepło, miłość i szczęście tak jak to czułam pomimo zgrzytów czy kłótni.
jeszcze mialam dwa sny w którym to ja myślę o zdradzie chłopaka w śnie ( ale do tego nie dochodzi ) tak naprawdę no nie planuje tego w realnym życiu ani nic. W ten dzień ostatniego sny popłakałam się i humor miałam zepsuty do końca dnia. Myśli chodzą mi po głowie że dlaczego mi to się przytrafiło znowu, że jak z tego wyjść i co będzie jak nie wyjdę, czy oznacza to że związek tylko nadaje się do przekreślenia? Masakra.. Nic mnie nie cieszy ostatnimi czasy. Męczące to jest bo chce czuć ciepło, miłość i szczęście tak jak to czułam pomimo zgrzytów czy kłótni.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 27 listopada 2023, o 20:16
mam dokładnie tak samo, czasem odczuwam miłość, ale bez tej euforii/fajerwerków, jakieś to wszystko jest przyćmione, jestem w stanie być szczęśliwa, ale mam wrażenie, że nie jest to to samo co wcześniej niestety i cierpię z tego powodu przeokropnie. Czasem mam myśli, że "luuuz, zdarza się, jest wszystko dobrze", a czasem popadam w kompletną panikę z tego powodu.marga27 pisze: ↑4 stycznia 2024, o 16:28A czy ktoś miewał takie dni że było okej miedzy wami jak byliście razem spędzaliście czas nie trzymał was lęk ale nie czuliście miłości? Ja miałam jakiś czas lęk, strach ( zazwyczaj jak nie było go obok ) a jak już jesteśmy razem to nie mam lęku czy strachu ale no blokada przed powiedzeniem słów " kocham Cię " mam wrażenie że jakbym miała to powiedzieć to na siłę ..
jeszcze mialam dwa sny w którym to ja myślę o zdradzie chłopaka w śnie ( ale do tego nie dochodzi ) tak naprawdę no nie planuje tego w realnym życiu ani nic. W ten dzień ostatniego sny popłakałam się i humor miałam zepsuty do końca dnia. Myśli chodzą mi po głowie że dlaczego mi to się przytrafiło znowu, że jak z tego wyjść i co będzie jak nie wyjdę, czy oznacza to że związek tylko nadaje się do przekreślenia? Masakra.. Nic mnie nie cieszy ostatnimi czasy. Męczące to jest bo chce czuć ciepło, miłość i szczęście tak jak to czułam pomimo zgrzytów czy kłótni.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 12 grudnia 2023, o 08:01
A ile jesteście razem? I jak wygląda twoje mówienie do partnera " kocham Cię” bo u mnie ostatnio blokadaWikzontek pisze: ↑4 stycznia 2024, o 23:29mam dokładnie tak samo, czasem odczuwam miłość, ale bez tej euforii/fajerwerków, jakieś to wszystko jest przyćmione, jestem w stanie być szczęśliwa, ale mam wrażenie, że nie jest to to samo co wcześniej niestety i cierpię z tego powodu przeokropnie. Czasem mam myśli, że "luuuz, zdarza się, jest wszystko dobrze", a czasem popadam w kompletną panikę z tego powodu.marga27 pisze: ↑4 stycznia 2024, o 16:28A czy ktoś miewał takie dni że było okej miedzy wami jak byliście razem spędzaliście czas nie trzymał was lęk ale nie czuliście miłości? Ja miałam jakiś czas lęk, strach ( zazwyczaj jak nie było go obok ) a jak już jesteśmy razem to nie mam lęku czy strachu ale no blokada przed powiedzeniem słów " kocham Cię " mam wrażenie że jakbym miała to powiedzieć to na siłę ..
jeszcze mialam dwa sny w którym to ja myślę o zdradzie chłopaka w śnie ( ale do tego nie dochodzi ) tak naprawdę no nie planuje tego w realnym życiu ani nic. W ten dzień ostatniego sny popłakałam się i humor miałam zepsuty do końca dnia. Myśli chodzą mi po głowie że dlaczego mi to się przytrafiło znowu, że jak z tego wyjść i co będzie jak nie wyjdę, czy oznacza to że związek tylko nadaje się do przekreślenia? Masakra.. Nic mnie nie cieszy ostatnimi czasy. Męczące to jest bo chce czuć ciepło, miłość i szczęście tak jak to czułam pomimo zgrzytów czy kłótni.a co do tych snów, to to samo! co chwile śni mi się ktoś inny, to już chyba jakaś paranoja, podświadomość chce mi zepsuć dzień na starcie xd też nie myślę o nikim innym, nie oglądam się za innymi partnerami, nie myślę o byłych, a potrafią mi się czasem przyśnić (też np. jako zdrada)
prędzej mu okaże to tym, przytulę, że pocałuje
A co do snów narazie miałam takie dwa.. mam też tak, że mam wrażenie, że gdyby się to skończyło miałabym lekką i pustą głowę w sensie, że problem by odszedł bo to jest męczące takie myślenie, analizowanie co się czuję itp.