


Tak więc.. nie pisałam, ponieważ od poprzedniego weekendu wszystkie natretne myśli na temat tego ze ktoś mi się niby podoba itd MINĘŁY. Przestałam na nie po prostu reagować... byłam już tak wykończona, że po prostu poddałam się i nie walczyłam z nimi.. Wiecie jak jest super? Budząc się rano nie mając ani jednej mysli? Nie potrafię opisać tego uczucia ale jest serio super

Jak przychodziły te mysli, to zaczęłam się po prostu śmiać czasem.. naprawdę.. szłam do domu np i pod nosem się śmiałam, czasem mówiłam "o znowu jestescie" i uśmiech na maksa.. moment i nie było ich. Nie wiem czy to czary czy co, ale działa, chociaż bałam się nie raz ze olewajac te mysli będę miała wielkie wyrzuty sumienia ale mam to w dupie, serio

Jednak wczoraj zepsuł mi się humor (pod koniec dnia) ale to żadne myśli <okey> Opowiem w skrócie. Siedziałam z pewną klasą na sali, no i siedziała tam dziewczyna która działa mi swoim zachowaniem na nerwy
