Dziękuję, że pytasz.
W szpitalu bardzo dobrze, o wiele lepiej niż na zewnątrz. Serio. Czasem żartuję, że nie pozbędą się mnie. Chyba pierwszy raz w życiu doświadczam opieki, troski, podania jedzenia, pracy ze mną.
Odnosząc się do uzależnień - właśnie w szpitalu zobaczyłam dziewczyny po zaburzeniach odżywiania. Piękne laski. Dziękuję za to, co jest pod spodem tego piękna <sarkazm>. Takie samo ...bnięcie jak inny nałóg, kontrola uber alles, w tym przypadku nad własnym ciałem.
Nie dają mi psychotropów.
Przejmujące jest dla mnie doświadczanie, jak ludzie wierzą w te proszki. Nie można spać - proszeczek, smutno - proszeczek, dół psychiczny - proszeczek na aktywizację, mańcia - inszy proszek.
Widzę, jak ludzie przyzwyczajają się do działania leków i po pewnym czasie nawet duże dawki na nich nie działają. Widzę też trudne sytuacje ludzi, którzy uodparniają się na wszystkie leki. Chwilami zastanawiam się , czy diagnoza jest prawidłowa, ale lekarzem nie jestem.
Nawet na oddziale , który uważam za bardzo dobry, ludzie googlują bezustannie, "sprawdzają" lekarza, a ci naprawdę starają się być nieco empatyczni i życzliwi.
Szkoda, że dopiero teraz doświadczam takiej kultury psychiatrów .
Widzę pacjentów brnących w zaburzenia, etykieta zaburzenia to zawsze jakaś tożsamość

Widzę też ludzi z zaburzeniami, z którymi szarpią się potwornie i mówią, że woleliby cieżką chorobę fizyczną niż to coś we własnej głowie.
Widzę lekomanię, znajomości też, za to personel jest niesamowity, to są ludzie świetnie wyszkoleni, inteligentni, wnikliwi. Niekóre salowe uwielbiam.
Btw. scenka z mojej pierwszej nocki w szpitalu: nie mogłam spać, więc po 6-ej wychodzę do jadalni. Za mną ruszyły sprintem godnym U. Bolta pani pielęgniarka z salową, pewnie bały się , że mam napad psychozy czy czego

Powiem Ci, że przyspieszenie miały dobre
W cwale za mną pytają, jak mam na nazwisko i która sala, na co ja przestraszona ich dociekliwością mówię, że jestem po doświadczeniu stalkingu i w jakim celu chcą to o mnie wiedzieć
Po tym przytuliła mnie pielęgniarka. Jest jedną z najsłodszych, najmądrzejszych osób, jakie spotkałam.
Czasem przychodzą ludzie po pobycie w innych oddziałach, ich opowieści potrafią strwożyć. Oddziały zamknięte są bardzo dobrze pilnowane.
Program leczenia jest taki sam jak na innych oddziałach dziennych: relaksacje (bardziej mi służy medytacja z mojego tel.), zajęcia z CBT czy umiejętności społecznych, wyklejanki czy inne filce. Jest nawet wf.
PTSD potrafi spektakularnie objawić się w nocy: przy nagłym dźwięku tak podskoczyłam na łóżku, jak niektóre gimnastyczki (z leżenia w siad , z siadu podskoczyłam bez użycia rąk

). Do tej pory nie wiedziałam, że jestem tak wysportowana
Sale są delikatnie podświetlone w nocy, co przeszkadza we śnie, podobnie jak chrapanie ludzi po środkach nasennych.
Kraty w oknach mi nie przeszkadzają, nie zauważam ich. Ciekawsze są drzwi bez klamek
W salach nie ma kontaktów, poza salami jest ich niewiele, czasem trzeba oblegać rozgałęziacz, bo niektórzy są niemal stale w laptopie/ necie itp. - co czasem sprawia na mnie wrażenie uzależnienia.
Ludziska na oddziale są różne. Są fajne, nadwrażliwe, mądre, inteligentne chłopaki, i takie też dziewczyny. Pierwszego dnia podzielili się z mną jedzeniem, gdy byłam głodna. Poruszyło mnie to.
Jedzenie takie, że schudłam w ciągu tygodnia

wyjdę ze szpitala jak gwiazda ze spa czy sanatorium

tyle, że w szpitalu jest tak spokojnie i bezpiecznie, że do czego w życiu na zewnątrz się pchać?
Może jednak to świat oszalał.
Tam jest dobrze, nie było się czego bać. Inna sprawa, że przy całej trosce i życzliwości uważnie obserwuje się pacjentów, jakże subtelna inwigilacja dla dobra pacjenta .
Cieszę się, że nie jestem szczególnie skomplikowanym przypadkiem, nie zamierzam takowym być.
Dziś mam pierwszą przepustkę, ponoć już jestem o wiele spokojniejsza. Chwilami żałuję, że dopiero teraz tego (spokoju, leczenia, klasy opieki) doświadczam. Tyle lat życia w marnotrawieniu szans, siebie.
Pozdrawiam mocno i sorry za offtop.