Juz niedługo pekne jak mydlana bańka od tych natrectw. Mija nerwica skupia się na tematach seksualnych głowie od ponad 3 lat i w sumie od tego się zaczęło i pociagnelo za sobą cały ciąg negatywnym myśli i w końcu dd i lekka depresję . Kiedyś bałem się shizy, że kogoś zabije teraz śmiało mogę powiedzieć że to banał i głupoty.
Ale wracając do temstu Usłyszę w radiu na temat jakiś zboczencow i zaczyna się jazda "ja też taki mogę być bo mam takie myśli " do jakiegoś czasu tak przedstawalo mnie to obchodzić. Jakoś sobie żyłem. Mimo.tych natretow jakoś sobie radziłbym ale teraz to już przesada. Opowiem co czymś co mi ze zdarzyło że 3 razy ale ta.jedna sytuacja bardzo utrwala mi w pamięci i bardzo mnie to gryzie i obrzydza. A mianowicie wróciłem od swojej dziewczyny. Spędziliśmy super czas na moment zapomniałem o tym.całym syfie co siedzi mi w głowie. Moja dziewczyna nakręcila mnie bardzo i byłem bardzo podnieceny lecz na tym się skończyło. Wróciłem do domu i podniecenie nie mijalo. Chciałem temu jakiś zaradzić. Włączyłem zwyczajny z bardzo znanej strony
film porno . Lec wkradła mi się myśl której e żaden sposób nie mogłem odgonic masakra, obraz małej dziewczynki. Na początku się tym nie przejmowalem bo pomysłalem kolejny natret, kolejna głupia myśl lecz im bardziej z tym walczyłem.tym.bardziej nie mogłem tej myśli usunąć. Ta myśl towarzyszyła mi do końca. Lek i poczucie winy nie ma końca i ciągle "musiałem chcieć tej myśli że to ona wywołała podniecenie " tragedia ale z drugiej strony jakbym chciał fantazjowac na takie tematy to bym się tego nie bał a ja się tym brzydze.
Z jednej strony to głupie że będąc w związku ogląda.się takie.filmy ale z drugiej strony nawet żyjąc w normalnych szczęśliwych związkach ludzie oglądają takie filmy i wiadomo co przy tym robią.
Już nie daje rady normalnie żyć, brzydze się tym syfem, na każdym kroku coś,
Szukałem info w necie czy inni ludzie mają podobnie lecz nie znalazłem prawie.niczego
Może post.trochę chaotycznie napisany ale już nie mam siły do tego dziadostwa, chciałbym żyć swoim życiem a nie pod dyktando nerwicy