Tonio Kroger pisze:Nie chcę tworzyć nowego tematu, więc myślę że to dobre miejsce, choć nie chodzi tylko o jeden dzień. Właściwie od 23 grudnia przez ok. tydzień ciążyło na mnie brzemię myśli czy idą siatką z butami nie uderzyłem nimi dziecka w wózku (z którym ojciec szedł naprzeciw). Ledwo co uporałem się z tą myślą, że to tylko natręctwo, pojawiła się myśl druga - stojąc w kasie muzeum corridy w Hiszpanii naszła mnie okropna myśl, że zrobię coś 3-4 letniej dziewczynce, która wychodziła z tegoż muzeum z rodzicami bodajże. Pomyślałem - na przekór natręctwom nie wrócę się i nie sprawdzę czy niczego jej nie zrobiłem, tym bardziej że musiałem podejść do kasy i zapłacić. Ale... niebawem się pojawiła myśl, że może w przypływie agresji, chwilowej utraty świadomości mogłem z premedytacją uderzyć tą dziewczynkę czego nikt nie zauważył a ja nie poczułem (bo miałem plecak na sobie i tym plecakiem mógłbym uderzyć i nie poczuć).
Zdaję sobie sprawę że dziecko było pod opieką i jeżeli by się coś stało to by mnie od razu szukali, powstałą by wrzawa że dziecku coś się stało, a ja (lub moi znajomi) by to spostrzegli. Myślę, że raczej na pewno poczułbym uderzeniem plecakiem dziewczynki. A jednak... pozostaje procent wątpliwości "a co jeśli...". Nawet nieświadomie. Nie chcę krzywdzić ludzi, boję się że mogę komuś zadać śmierć i to mnie przeraża najbardziej, że często o tym myślę zwłaszcza w miejscach tłocznych, gdy widzę małe dzieci. Wydaję mi się tak kruche i delikatne, że ledwo mocniej je uderzę to umrą. Kiedyś takie myśli miałem w stosunku do ludzi w różnym wieku, teraz w stosunku do dzieci, ew. starszych babć.
Ale to jest jak obsesja. Często staram się ignorować te myśli, ale czasem są silniejsze ode mnie i zaczynam myśleć - "a co jeżeli jestem wariatem, psycholem?". Zaczynam myśleć o sobie jako o ukrytym mordercy, choć na codzień jestem wrażliwy i, wydaje mi się, miły. Zaczynam myśleć, że może słynni mordercy też byli tacy do pewnego momentu, jak jakiś tam np. Karol Kot czy ten koleś który się rzucił na dziewczynkę z siekierą? Czy ci ludzie nie mieli natręctw i coś w nich nie pękło i poszli za "złą myślą"?
Takie miewam myśli, choć idąc za doświadczeniem myślę że to nie prawda. Staram się niczym bohater "Pięknego Umysłu" odróżniać urojenia od realu, choć nie mam schizofrenii a jedynie (aż?) nerwice natręctw.
Czasem jest tak ciężko, a staram się mimo to normalnie żyć. I znów pojawiają się skrupuły - "a jeśli jestem mordercą i w dodatku nie żałuję swych win"?
Inna sprawa, że nie wiem skąd biorą się te myśli agresywne. Raz przechodząc obok mamy która się nachylała pomyślałem, że ją uderzę w głowę i poczułem taki pociąg ku temu. Aż się przeraziłem i spytałem czy nie uderzyłem jej. Ale odpowiedziała że nie i ja chyba też wiedziałem że nie. Ale mam problem z tym że pojawia się sama chęć zrobienia krzywdy. Zazwyczaj w przypływie emocji.
Czy chęć zrobienia krzywdy, osoby z natręctwami, jest już sama w sobie zła moralnie? Myślę o tym, bo nawet jeśli nie uderzyłem/zabiłem kogoś to miałem taki impuls w myśli. Przeraża mnie to. I mimo, że od lat mam natręctwa i w miarę umiem z tym żyć to nie dają mi spokoju, ciągle pojawiają się nowe.
Proszę o trzeźwy komentarz. Nie chcę upiększania prawdy. Jeżeli coś robię nie tak dajcie znać. Nie chcę być złym człowiekiem, nie chcę czuć nienawiści. Myślicie że psychopatyczni-mordercy żałowali swych czynów? Chcę wierzyć, że psychopata a nerwicowiec to dwa skrajne bieguny, ale nie wiem czy tak jest w rzeczywistości.
I jeszcze jedno: czy osoboa z takimi natręcwami jak ja może sobie pozwolić na miłość? W chwili zakochania mam natręctwa czasem wyjątkowo silne (sytuacje z dziewczynką w Hiszpanii). Nie chcę krzywdzić drugiej osoby, będąc wariatem, mając urojenia czy natręctwa. Czy w ogóle o tym mówić drugiej osobie czy kryć się z tymi problemami?
Drogi kolego, aż smutno się robi jak się męczysz. Specjalnie włączyłem komputer , bo aż przykro patrzy jak się męczysz. Jak dla mnie powinieneś porządnie zdobyć wiedzę czym jest nerwica, jak Sobie z nią radzić, a widzę , że pomimo stażu z nerwicą nie odrobiłeś do końca pracy domowej. Polecam poczytać posty moje i innych użytkowników forum. Ostatnio stworzyłem vademecum myśli morderczych i myślę , że powinieneś od tego zacząć. Masz tam też kilka innych postów , które przeczytaj, w tym długi post Victora.
mysli-mordercze-vademecum-t7692.html
Ale stworzę dla Ciebie szereg uwag, które powienieneś wdrażać od jutra.
1) Wiadomo, że nie jesteś żadnym psychopatom. Twoje myśli wynikają z nerwicy, a każda wątpliwość jest przesyłana przez nią. Już nie jeden post był o tym, że morderca nie ma wyrzutów sumienia.
2) Czytając twój post, widać ciągły strach przed myślami. Więc to nerwica lękowa. Przestań się zadręczać.
3) Nie powinieneś analizować myśli, bo to tylko nakręca twój lęk.
4) Koniecznie doucz się , jak żyć z nerwicą, bo nie potrzebnie się męczysz!! (Przesłuchaj nagrania na youtubie)
5) Mi się wydaję, że jako człowiek wierzący, masz dodatkowe wyrzuty sumienia. I też nie powinieneś tego analizować, bo chorują twoje emocje , a nie twoja świadomość. CO BYŁO KATOWANE JUŻ WIELE RAZY - NIGDY NIE STRACISZ ŚWIADOMOŚCI i nikt jeszcze NIGDY NIE WYKONAŁ NATRĘTNEJ MYŚLI.
6) Jako nerwicowiec musisz wiedzieć, że w nerwicy występują IMPULSY NERWICOWE. I przez to, że o czymś myślisz nałogowo, bo jakimś czasie możesz SPRAWDZAĆ , CZY JESTEŚ DO CZEGOŚ ZDOLNY. Ale wynika to tylko z chęci kontroli.
7) Pamiętaj o tzw ALE NERWICOWE. Czyli wiesz co to natręctwa i wiesz, że nic się nie stało, ale jednak chcesz sprawdzać. I właśnie wtedy lęk wzrasta. I co ważne , MASZ NIE SPRAWDZAĆ , czy coś się stało. Masz swoją logikę i świadomość i jak zaczniesz wdrażać w to wszystko natręctwa powinny maleć.
Pozdrawiam