Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
enough
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 24 lutego 2017, o 18:32

21 marca 2017, o 18:22

Hej, mam do Was pytanie. Od jakiegoś czasu (dzięki temu forum zresztą) jest u mnie lepiej. Ataki paniki praktycznie zniknęły, objawy się nie nasilają... I jest coraz lepiej ogólnie, jakoś z tym walczę i się udaje. Tak mi się przynajmniej wydawało. Przedwczoraj zrobiłam sobie zabieg pielęgnacyjny na stopy, z jakimiś kwasami. Różne objawy zaczęły mi towarzyszyć, ale wiedziałam, że to nerwica, więc je zignorowałam. Ciężko było, ale wytrzymałam 1,5 h zabiegu i poszłam spać. A śpiąc... Miałam koszmar. Związany ze stopami, krwią, itd. Budziłam się co chwilę, co mi się nie zdarza, etc. Ogólnie bardzo słabo. I tu pytanie: czy też miewacie tak, że faktycznie wasze samopoczucie się poprawiło, nerwica, ataki, objawy odchodzą w kąt, za to... w snach pojawiają się koszmary i wszystkie lęki dają o sobie znać? Wiem, że kiedyś gdy miałam problemy z jakimiś relacjami, wydarzeniami, itd - i na co dzień już o tym zapominałam, to wszystko mi się śniło i nienawidziłam tego, bo nie dawało mi w pełni zapomnieć. Co mam z tym zrobić? Obudziłam się zmęczona i zlękniona. Walczę z tym świadomie, ale podświadomość robi swoje...
I'm not much
but I'm all
I have.
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

21 marca 2017, o 19:15

Po co sie nad tym zastanawiasz? Sen to sen. Raz masz koszmary a raz przyjemności. Doceń to ze jest lepiej i nie myśl kto co ma. W nerwicy wszystko jest możliwe.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Awatar użytkownika
margo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 18:52

21 marca 2017, o 19:26

Ja osobiście bardzo lubię moje sny, choć są bardzo różne. Czasem straszne, czasem miłe. A lubię je dlatego, że są dla mnie ważną informacją z podświadomości. Kiedy mam jakieś wewnętrzne obawy, boję się czegoś, coś wypierane głęboko w podświadomość, to to mi później wyłazi w snach. W okresach bardzo trudnych śniło mi się przez ponad miesiąc czasu dzień w dzień robactwo, które mnie obłazi. Wiedziałam, że to dlatego, że bardzo się bałam, bo moja współlokatorka się wyprowadziła i zostałam sama w domku jednorodzinnym. Jestem też bardzo niepewna siebie w moim związku, więc często śni mi się, że mój partner mnie zostawia. Choć w prawdziwym życiu to wygląda diametralnie inaczej.
Po prostu potraktuj ten sen jako przebita z tego, że chciałaś to wyprzeć bardzo.

Swoją drogą oglądałam kiedyś bardzo ciekawy eksperyment o snach. Były trzy grupy, jedna była kontrolna, której kazano po prostu spać, drugiej kazano usilnie o czymś konkretnym myslec, a trzeciej kazano o czymś konkretnym NIE myśleć (nie pamiętam co to było dokładnie, jakąś konkretną rzecz). Okazało się, że to w tej grupie, w której kazano nie myśleć o czymś był największy procent snów właśnie o tej konkretnej, zakazanej rzeczy. Osoby które usilnie o tym myślały wcale nie śniły o tym.
Sny, szczególnie te emocjonalne, to tylko zlepek informacji z podświadomości. Staraj się je traktować bardziej informacyjnie, niż emocjonalne :)
"a może by tak rzucić wszystko i pojechać do Kisłowodska...?"
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

21 marca 2017, o 21:52

Enough myślę ze w nerwicy nie ma się co dziwić. Wszystko jest faktycznie możliwe. Zresztą to nieistotne czy to od nerwicy czy nie najważniejsze jest szybciotko tpomyslec O i to tez MOGE zaakceptować. I na tym koniec rozmyślania. Przy czym to jest pętla hihi dopóki nie odpusci powtarzam bez końca. Zauwazylam ostatnio stojąc w korku ze na uczucie dyskomfortu zniecirpliwienia automatycznie pojawiła się myśl i To tez mogę zaakceptować:):):). Taki mały bonus od nerwicy.;)
Awatar użytkownika
dziwny123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 994
Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56

21 marca 2017, o 21:57

Dzisiaj dręczą mnie różne rozkminy w sprawie dlaczego przenoszą mnie do innego działu i jakie zadania mnie tam czekają.
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

22 marca 2017, o 11:44

Pomysl sobie ze wszystko co przyjdzie zaakceptujesz. Intelektualnie się na to zgodz. Oczywiście emocjonalnie nie będzie zgody. Ale nad takim podejściem pracujesz.
LukasWieden
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 20 marca 2017, o 21:32

22 marca 2017, o 13:33

Ja dzisiaj niestety mam słabszy dzień,rano obudziłem się z bolącą głową do tego doszła suchość w ustach,mdłości i 100 myśli na temat różnych chorób.Pogoda również nie sprzyja pozytywnemu nastawieniu.Pozdrawiam wszystkich :)
Awatar użytkownika
Szembek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 4 stycznia 2017, o 21:20

23 marca 2017, o 08:27

Ja się wciąż męczę z moimi silnymi dolegliwościami związanymi z parciem na pęcherz. Z jednej strony trudno się im dziwić, skoro miałem ostatnio dużo wrażeń emocjonalnych, na przykład wczoraj wspólny pogrzeb dwóch członków rodziny. Ale z drugiej już mi się wydawało, że jestem na jakimś etapie odburzania.

I wszystko to co czytam i słucham w forumowych poradach wydaje mi się jasne, tyle że wobec dolegliwości trwających non stop, 24 godziny na dobę (tak, tak, wtedy kiedy mam całkowicie bezsenną noc), umysł nie ma ani chwili odpoczynku, nie ma szans na porzucenie kontroli i skanowania.

Jeśli mieliście takie objawy trwające ciągle, non stop, podpowiedzcie jak wyjść z tego zaklętego kręgu? Jak się z niego wyrwać, jak przełamać tą niemoc?

Od wczoraj po konsultacji telefonicznej z psychiatrą (wizytę mam w przyszłym tygodniu) wróciłem do lekarstw, konkretnie seronilu. Nie brałem go od lipca, niestety wydaje mi się, że bez wsparcia farmakologii się nie obejdzie.
olus77@vp.pl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 1 stycznia 2016, o 13:30

24 marca 2017, o 21:07

Witam was serdecznie. Słuchajcie mam ważne pytanie Czy ktoś z was brał udział w szpitalu w takiej terapii dziennej? To znaczy Chodzi mi konkretnie o oddział dzienny leczenia nerwic depresji i tym podobne. Dziś byłam pierwszy raz 4 godziny na takim czymś nie wiem sama już co o tym myśleć niby uwolniłam się od moich lęków i w ogóle i tak naprawdę nasłuchałam się dziś różnych historii i czuję że to powraca. Doradźcie mi czy lepiej iść i brnąć znowu w tą tematykę Czy lepiej może i dla mnie byłoby tam nie chodzić. Generalnie opinie o tym oddziale są super No ale ja nie widzę sama czy mi się to podoba czy nie
przygnieciony
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 22 sierpnia 2016, o 11:19

24 marca 2017, o 21:16

Kurcze, już nie wiem co mam dalej z tym robić. Niby człowiek wszystko wie, że ma akceptować zaburzenie i olewać samotyke, ale to cholerstwo ciągle człowieka zabija. Dzisiaj byłem na spacerze i postanowiłem pobiegać. Podczas biegu miałem nogi jak z betonu. Całe ciało sztywne do tego stopnia, że biec się nie da, ale mimo wszystko przebiegłem ok. 1 km. Wracając do domu pojawił się niepokój, a po ok 3 h od powrotu nastąpił atak z DD. No cholera jasna, chodzę na terapię, a nadal takie jazdy :?
Awatar użytkownika
Szembek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 4 stycznia 2017, o 21:20

24 marca 2017, o 21:26

olus77@vp.pl pisze:Witam was serdecznie. Słuchajcie mam ważne pytanie Czy ktoś z was brał udział w szpitalu w takiej terapii dziennej? To znaczy Chodzi mi konkretnie o oddział dzienny leczenia nerwic depresji i tym podobne. Dziś byłam pierwszy raz 4 godziny na takim czymś nie wiem sama już co o tym myśleć niby uwolniłam się od moich lęków i w ogóle i tak naprawdę nasłuchałam się dziś różnych historii i czuję że to powraca. Doradźcie mi czy lepiej iść i brnąć znowu w tą tematykę Czy lepiej może i dla mnie byłoby tam nie chodzić. Generalnie opinie o tym oddziale są super No ale ja nie widzę sama czy mi się to podoba czy nie
Twoje wątpliwości są jak najbardziej normalne i zrozumiałe. Wiele osób po pierwszych dniach ma rozterki czy to dla nich. Ja byłem w grupie z samymi kobietami i po dwóch spokojnych dniach, jak się trzeciego zaczęło, kiedy inni opowiadali o swoich problemach, polały się łzy, to chciałem uciekać i nie wracać.
Ale to też ma sens. Słuchając innych możesz ich wesprzeć, nabrać dystansu do swoich problemów. Poza tym praca w grupie to też praca na emocjach pod okiem psychoterapeutów. Jakby się nic nie działo, taka terapia nie ma sensu. Ktoś kto patrzy na to z boku, jak ludzie reagują w różnych sytuacjach, jest w stanie pomóc więcej niż po zwykłej rozmowie.
Poza tym to jest czas dla Ciebie, na terapii będziesz robiła rzeczy, których pewnie w domu byś nie zrobiła, choćby jakieś prace manualne typu szydełkowanie. To odstresowuje.
No i nie siedzisz w domu, gdzie wkręcanie się byłoby jeszcze większe.
Dlatego nie rezygnuj zbyt pochopnie, bo zalet takiej terapii jest sporo.

Aha, jeszcze jedna rzecz - nie marnuj tam czasu, bądź aktywna, mów o sobie i o innych, angażuj się w różne sprawy. Nie chodzi o to, żeby chodzić i siedzieć cicho, tyle tylko żeby terapię zaliczyć.
olus77@vp.pl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 90
Rejestracja: 1 stycznia 2016, o 13:30

24 marca 2017, o 21:36

Dzieki za odp, !!. Generalnie ludzie tam super, nie sadzilam nawet ze jest tam taka atmosfera lajtowa!!. Nikt nie jest sztywny, jest nawet smiesznie, ludzie gadata potocznym jezykiem, jak maja przeklnac to przeklna, wiec pod tym wzgledem super. Ale jak uslyszalam wlasnie, ze ktos ma gorzej niz ja, to w myslach juz mam "czy mnie to nie spotka"???. Mi wlasnie o to chodzi, ze boje sie sluchac o problemach innych, ze bede sobie to przypisywac i za bardzo brac do siebie!!. Boje sie, ze sie "cofne". Ja nawet dzis stojac na izbie przyjec to juz sie balam patrzyc na rozne "przypadki".
Dodam , ze jestem na zadawalajacym etapie: studiuje, wszedzie chodze, moja nerwica w 70% poszla w zapomnienie, boje sie, ze przez ta terapie wroci a nie zrobie kroku do 100%
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 917
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

24 marca 2017, o 21:37

LukasWieden pisze:Ja dzisiaj niestety mam słabszy dzień,rano obudziłem się z bolącą głową do tego doszła suchość w ustach,mdłości i 100 myśli na temat różnych chorób.Pogoda również nie sprzyja pozytywnemu nastawieniu.Pozdrawiam wszystkich :)

TAKA pogoda niestety pewnie należysz do tych ludzi co ja ,że reagujesz na zmianę pogody. Mnie też bardzo bolała głowa i jeszcze boli pomimo tabletki, więc nie jesteś sam/ama , wogle ta zmiana pogody zle wpływa na nasze samopoczucie 'niemoge 'smil
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
Awatar użytkownika
Joannaw27
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 926
Rejestracja: 20 czerwca 2015, o 00:12

24 marca 2017, o 21:41

Ja też bardzo źle reaguje na zmianę pogody, bolinue głowa a żadna tabletka nie pomaga.

-- 24 marca 2017, o 22:41 --
Joannaw27 pisze:Ja też bardzo źle reaguje na zmianę pogody, bolinue głowa a żadna tabletka nie pomaga.
Boli mnie, aj ten telefon.
COCO JUMBO I DO PRZODU
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 917
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

24 marca 2017, o 21:43

olus77@vp.pl pisze:Dzieki za odp, !!. Generalnie ludzie tam super, nie sadzilam nawet ze jest tam taka atmosfera lajtowa!!. Nikt nie jest sztywny, jest nawet smiesznie, ludzie gadata potocznym jezykiem, jak maja przeklnac to przeklna, wiec pod tym wzgledem super. Ale jak uslyszalam wlasnie, ze ktos ma gorzej niz ja, to w myslach juz mam "czy mnie to nie spotka"???. Mi wlasnie o to chodzi, ze boje sie sluchac o problemach innych, ze bede sobie to przypisywac i za bardzo brac do siebie!!. Boje sie, ze sie "cofne". Ja nawet dzis stojac na izbie przyjec to juz sie balam patrzyc na rozne "przypadki".
Dodam , ze jestem na zadawalajacym etapie: studiuje, wszedzie chodze, moja nerwica w 70% poszla w zapomnienie, boje sie, ze przez ta terapie wroci a nie zrobie kroku do 100%
popracuj nad tym bo masz problem zreszta jak kazdy nerwicowiec, cenisz sobie życie. Ja w pewnym momencie juz zaczełam do siebie mówić ,że trudno jak ma sie cos wydarzyć to sie wydarzy, jak ma mnie spotkac już teraz jakaś choroba to spotka nie bede się nad tym zatrzymywąc tracić energii zdrowia psychicznego ponieważ chce życ!...olałam to bo jak przyjdzie to przyjdzie ,a ja juz tak byłam zmęczona tym mysleniem o chorobach(hipochondria) ,że juz postawiłam wszystko na jedną kartę. Pamietam w pewnym momencie doprowadziłam do tego ,że zachowywałam się jakbym czekała juz na tą chorobę - chore to. Ale niestety to my tak myślimy i to my do tego doprowadzamy 'smil
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
ODPOWIEDZ