

Właśnie to mam na myśli,że faszeruje się Tak wysoką dawką a lęki są włącznie z natretami i nie ma ich ani mniej ani więcej Tak jak to bylo zanim zaczęłam je brać,tylko Tak jak wspomnialam wyciszyly mi tylko objawy somatyczne typu kołatanie serca.Kretu pisze:Zacznie wracać gdy zmniejszysz dawkę. Ogólnie ciężko trafić na leki które pomagają w natręctwach myślowych, w lękach oraz depresji owszem ale natręctwa myślowe to inna półka mimo że wszystko jest spowodowane właśnie lękiem, obecne badania pokazują że nerwica natręctw jest spowodowana złym przekaźnictwem glutaminianu. Moim skromnym zdaniem powinnaś CAŁKOWICIE zejść z leków i zacząć świadomie wychodzić z nerwicy gdyż zaburzone emocje nie są wstanie wyrządzić Ci żadnej krzywdy oprócz oczywiście presji psychicznej. Szkoda się truć lekami które działają tylko w iluś procentach a oprócz tego mają mase skutków ubocznych niekiedy utrzymujących się kilka miesięcy po zaprzestaniu stosowania leku. Omamy słuchowe, euforia mogą być spowodowane stosowaniem zbyt dużych dawek serotoniny - nie tylko dopamina za to odpowiada.
Tylko,że na tym nie koniec.Ogólnie na nerwicę lękowa leczenie się od 2005 roku,miałam wszystkie objawy o których mowa na forum.W 2007 roku pojechałam do szpitala na oddzial nerwic w Międzyrzeczu,to bardziej było sanatorium jak szpital ale ok.Była terapia grupowa,zajęcia relaksacyjne itp itd.Był też lekarz(ordynator)który zmienił mi lek z xanaxu na clonazepam bo stwierdził,że Tak będzie lepiej.Jest gowno za przeproszeniem a nie lepiej bo mija 10 lat a ja nadal jadę na koloniach z których ciężko mi zejść a probowalam już kilkakrotnie niestety samopoczucie było straszne.Do szpitala na detoksykacje nie chciałam pójść bo jak usłyszałam co tam się dzieje,to się przerazilam,bałam się przede wszystkim padaczki polekowej.Jestem wściekła na lekarza i na sama siebie,że dałam się wciągnąć w ten syfon.Owszem brałam różne leki,ale doraźnie jak źle się poczułam afobam,xanax itp ale nie klony dzień w dzień przez 10 lat.Lekarz do którego chodzę wypisuje tylko recepty bo żeby Tak z nim porozmawiać to nie ma szans...Kretu pisze:Więc po co brać leki? odstaw je, skonfrontuj się z zaburzeniem lękowym.. wyjdź z niego świadomie, to pozwoli Ci w końcu zaznać spokoju i inaczej patrzyć również na życie.
Dodam jeszcze,że na natrectwa choruje od 5 roku życia.Przerabialam wszystko,dotykanie światła tysiąc razy,mycie rąk,cofanie się,oj było tego mnóstwo,ale wtedy uwazalam to za dziwactwo i tak z tym żyłam tyle lat.Nawet jak byłam na oddziale nerwic to nie z ZOK tylko zaburzeniami lekowymi i somatyzacja która dawała mi w kość a natręty mialam gdzieś nawet lekarzowi o nich nie mówiłam.Sytuacja zmieniła się zaraz po porodzie pierwszego dziecka,było to dla mnie niezrozumiałe skąd parę dosłownie parę minut po porodzie pojawily się takie myśli.Objawy somatyczne zupełnie poszły na bok a zaczęła się jazda z natretnymi strasznymi myślami i tak jest do dzisiaj.Nie zwracam już uwagi jak coś mnie zaboli,mam to w nosie.Teraz najważniejsze są okropne myśli dotyczące moich dzieci które zabijają mnie od środka.zrezygnowana pisze:Tylko,że na tym nie koniec.Ogólnie na nerwicę lękowa leczenie się od 2005 roku,miałam wszystkie objawy o których mowa na forum.W 2007 roku pojechałam do szpitala na oddzial nerwic w Międzyrzeczu,to bardziej było sanatorium jak szpital ale ok.Była terapia grupowa,zajęcia relaksacyjne itp itd.Był też lekarz(ordynator)który zmienił mi lek z xanaxu na clonazepam bo stwierdził,że Tak będzie lepiej.Jest gowno za przeproszeniem a nie lepiej bo mija 10 lat a ja nadal jadę na koloniach z których ciężko mi zejść a probowalam już kilkakrotnie niestety samopoczucie było straszne.Do szpitala na detoksykacje nie chciałam pójść bo jak usłyszałam co tam się dzieje,to się przerazilam,bałam się przede wszystkim padaczki polekowej.Jestem wściekła na lekarza i na sama siebie,że dałam się wciągnąć w ten syfon.Owszem brałam różne leki,ale doraźnie jak źle się poczułam afobam,xanax itp ale nie klony dzień w dzień przez 10 lat.Lekarz do którego chodzę wypisuje tylko recepty bo żeby Tak z nim porozmawiać to nie ma szans...Kretu pisze:Więc po co brać leki? odstaw je, skonfrontuj się z zaburzeniem lękowym.. wyjdź z niego świadomie, to pozwoli Ci w końcu zaznać spokoju i inaczej patrzyć również na życie.
Hey nie martw sie,ja też to kiedyś uslyszalam od swojej mamy która kompletnie nie miała pojęcia jak ja się czuje a ja nie miałam sił nogi wsadzić do wanny żeby się umyć.Szkoda,że choć na chwilę nie można się zamienić ciałem i duchem z ludźmi którzy mają nas za przegranych...sebastian86 pisze:nazwano mnie dzis pasozytem...bo nie pracuję...bolesna opinia...
@zrezygnowana - masz rację. Niech by się taka osoba zamieniła z nami choćby na tydzień. Zobaczyła jak to jest być ciągle w nerwach, jak się nie da spać, jak to jest dostać ataku paniki...sebastian86 pisze:nazwano mnie dzis pasozytem...bo nie pracuję...bolesna opinia...