Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 52
- Rejestracja: 13 lutego 2016, o 09:26
Sub - ja kiedyś ( tak wiem odniesienie do przeszłości) byłam mega przebojowa, a teraz to mam lęk przed zrobieniem obiadu (bo np nie wiem co ugotować) Wiem że to irracjonalne, ale tak mnie dopadło. Gdybym mogła się wyluzować, pewnie szybciej by mi przeszło, ale i tak po przeczytaniu waszych postów jest mi o niebo lepiej. Dziękuję
- ola36
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 91
- Rejestracja: 7 grudnia 2015, o 12:34
Egeria, co to znaczy "lęk przed zrobieniem obiadu"? Może to tylko zniechęcenie? bo to wymyslanie co dzień bywa dobijające, wiem o tym.
Z drugiej strony, gdybys miała kucharza, kelnera i panią do zakupów i sprzątania, to czy czułabyś sie lepiej? Na co poświęciłabyś swój wolny czas?
Nie każde nasze odczucie to objaw nerwicowy..
Z drugiej strony, gdybys miała kucharza, kelnera i panią do zakupów i sprzątania, to czy czułabyś sie lepiej? Na co poświęciłabyś swój wolny czas?
Nie każde nasze odczucie to objaw nerwicowy..
- schanis22
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2199
- Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28
Hej egeria1975 , mam troszkę podobną sytuację ja też mam drugi epizod lękowy , wcześniej wyszłam z tego po 8 miesiącach - miłość mnie uleczyła serio zakochałam się wtedy - 15 lat temu w moim obecnym mężu . Teraz trzyma troszkę dłużej bo już 10 miesięcy jestem na forum , ale objawy się zmniejszają . Ja myślę że Ty za szybko byś chciała się odburzyć , a to jest proces i trzeba czasu , po malutku do celu , Twoja postawa jest bardzo dobra !
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 52
- Rejestracja: 13 lutego 2016, o 09:26
Właśnie tak jadąc rowerem pomyślałam sobie, że może ja leniwa jestem.ola36 pisze:Egeria, co to znaczy "lęk przed zrobieniem obiadu"? Może to tylko zniechęcenie? bo to wymyslanie co dzień bywa dobijające, wiem o tym.
Z drugiej strony, gdybys miała kucharza, kelnera i panią do zakupów i sprzątania, to czy czułabyś sie lepiej? Na co poświęciłabyś swój wolny czas?
Nie każde nasze odczucie to objaw nerwicowy..

- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Egerio kochana mi poczucie pustki, bezsensu dlugo towarzyszylo. A wiesz dlaczego? Prosta odpowiedz: Przez lęk. Lęk zaczął sie zmniejszać przez mój udział w zyciu, leki byly coraz mniejsze to i radość zaczela wracać. Dodam, ze to byl proces, to nie trwalo kilka dni, ale miesiące. Miesiące przelamywania sie. Robienia na przekor nerwicy. Bylo cholernie trudno. Ale da się i Tobie sie uda, zobaczysz. Rob to w swoim tempie, a zobaczysz efekty.egeria1975 pisze:- Ja też tak sobie założyłam, że będę mimo wszystko żyła aktywnie. Uprawiam sport, pracuję, zajmuję się domem. Tylko jakoś tak nie czerpię z niczego satysfakcji. Miałam nadzieję, że po pół roku to będę w zupełnie innym nastawieniu do życia. Widocznie potrzebuję więcej czasu.subzero1993 pisze:Może moja odpowiedź nie będzie satysfakcjonująca, ale po prostu zacząć to robić. Zacząłem zauważać, ile rzeczy mnie omija przez bezsensowne tkwienie w lękach zatem zacząłem sam szukać tych zalet. Trochę to udawane i sztuczne ale to był mój stan desperacji w której zniknęły marzenia. Może nie było to rozwiązanie jakieś rewelacyjne, ale trochę mnie odepchnęło od poczucia beznadziei.
- jacobsen
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20
To jest bardzo dobra postawa. Nie rezygnujesz z niczego i to na bank pomaga. Ja niestety zeezygnowalam z ćwiczeń, bardzo tego żałuję, bo pamiętam jak bardzo pomagały mi na początku nerwicy. Teraz się niestety boje. Mam lęk przed utratą przytomności podczas ćwiczeń. Płakać mi się chce, aż czasami przez to.
Nie wyobrażam sobie z kolei, aby zaniedbać dom albo pracę. To byłaby dla mnie mega porażka. Mam dni, że okropnie się czuję i nie posprzątam czy nie ugotuję, ale trwa to zazwyczaj 1 lub 2 dni w ekstremalnych sytuacjach. Z kolei praca? Nie dopuszczam do sytuacji, w której nie idę do pracy, bo nerwica. To byłby mój koniec. Wiem, że muszę pracować (lubię nawet
) i nie ma, że l4 albo inne wymówki. Mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Odczuwam z kolei to o czym Ty piszesz, czyli brak satysfakcji. Teraz w szczególności kiedy mam duszności przez wielkie "D". Robię co muszę, ale wszystko na siłę. Nachodzą mnie myśli "Po co ro robisz, skoro może zaraz sie udusisz" albo "Po co to robisz skoro Twoje objawy wskazują na śmiertelna chorobę?". Wiem jak to brzmi, ale duszności 24h/7 od 2 miesięcy nie napawają optymizmem i znów odbierają "nadzieje", że to nerwica, a nie choroba..
Nie wyobrażam sobie z kolei, aby zaniedbać dom albo pracę. To byłaby dla mnie mega porażka. Mam dni, że okropnie się czuję i nie posprzątam czy nie ugotuję, ale trwa to zazwyczaj 1 lub 2 dni w ekstremalnych sytuacjach. Z kolei praca? Nie dopuszczam do sytuacji, w której nie idę do pracy, bo nerwica. To byłby mój koniec. Wiem, że muszę pracować (lubię nawet

Odczuwam z kolei to o czym Ty piszesz, czyli brak satysfakcji. Teraz w szczególności kiedy mam duszności przez wielkie "D". Robię co muszę, ale wszystko na siłę. Nachodzą mnie myśli "Po co ro robisz, skoro może zaraz sie udusisz" albo "Po co to robisz skoro Twoje objawy wskazują na śmiertelna chorobę?". Wiem jak to brzmi, ale duszności 24h/7 od 2 miesięcy nie napawają optymizmem i znów odbierają "nadzieje", że to nerwica, a nie choroba..
-
- Gość
Ja się zgadzam z Bartkiem, Divinem (nagranie o celu akceptacji) że to jest podstawą. "Być jak płynąca rzeka, milcząc w środku nocy. Bez strachu przed jej mrokiem. Gdy na niebie gwiazdy - być ich odbiciem. Kiedy niebo zaciąży chmurami, a chmury jak rzeka wodą się staną, być ich odbiciem beztroskim. W spokojnych głębinach". Jeszcze do niedawna to do mnie nie dotarło. Czym innym bowiem jest rozumieć coś, wiedzieć, niż kiedy dociera do naszych przekonań i czujemy to w duszy. Mam niedaleko domu taki strumyk, chodziłem tam i nadal chodzę, żeby się wpatrywać w przepływającą wodę. Przecież my w ponad 3/4 jesteśmy taką wodą i wbrew swojej naturze tak często próbujemy zawracać jej nurt (kontrola - to nas wykańcza. Nie potrafimy godzić się z tym że woda w rzece musi płynąć i nigdy nie będzie dwa razy w tym samym miejscu) Chodzę nad ten strumyk i widzę jak przez lata zmieniło się otoczenie. Każdego dnia płynie woda, ale ta którą była wczoraj jest dużo dalej, z kolei woda ciągle jest wodą. Akceptacja, co to jest? Może to, że jesteś wodą, a woda ciągle płynie i tak do końca.
- bpta
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 73
- Rejestracja: 26 maja 2016, o 18:25
Witam wszystkich:) jak z tą akceptacją u was było. Jak tylko wydaje mi się ,że zbliżam się do choćby niewielkiej akceptacji nerwica dodaje mi coś nowego. Od wczoraj to puchnięcie i drętwienie nogi.Do tego takie uczucie pieczenia w stopie i jak zawsze niekończące się zawroty głowy i po akceptacji..ale za to coraz lepiej sobie radzę z życiem z nerwicą..wczoraj sama zrobiłam zakupy w centrum handlowym.Bez uspokajaczy a jak mnie dopadł lęk to po prostu pozytywne myslenie i tłumaczenie sobie że to tylko nerwica i pomogło.. lęk może nie minął ale dałam radę..
Na dobre, na niedobre i na litość boską...
- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 921
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
wszystko robisz dobrzebpta pisze:Witam wszystkich:) jak z tą akceptacją u was było. Jak tylko wydaje mi się ,że zbliżam się do choćby niewielkiej akceptacji nerwica dodaje mi coś nowego. Od wczoraj to puchnięcie i drętwienie nogi.Do tego takie uczucie pieczenia w stopie i jak zawsze niekończące się zawroty głowy i po akceptacji..ale za to coraz lepiej sobie radzę z życiem z nerwicą..wczoraj sama zrobiłam zakupy w centrum handlowym.Bez uspokajaczy a jak mnie dopadł lęk to po prostu pozytywne myslenie i tłumaczenie sobie że to tylko nerwica i pomogło.. lęk może nie minął ale dałam radę..


Spokojnie wyrobisz sobie akceptacje ona od razu nie przyjdzie musisz sobie ja małymi kroczkami wypracować

strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
- ola36
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 91
- Rejestracja: 7 grudnia 2015, o 12:34
Nic się nie martw bpta
jak nie wypracujesz akceptacji, to ona i tak przyjdzie z czasem. Bo chcesz żyć i nie da się "nie żyć". Nie da się leżeć całymi dniami, jęczeć i patrzyć w sufit. Po jakimś czasie mówisz sobie "ok, mam nerwicę ale trzeba żyć".
Kręci się w głowie - jadę na zakupy
Nic się nie chce - do pracy trzeba iść, z synem na rowerze trzeba pojeździć
Obawiam się złego samopoczucia - idę na imprezę mimo to, spotykam się z przyjaciółmi, jadę w góry, jadę na wakacje i robię wszystkie inne rzeczy, które robiłabym bez zaburzenia.
Okna mam takie brudne, że szok, ale zaraz się biorę za mycie, bo to że mam nerwicę nie znaczy, że umyją się same.
I to jest według mnie akceptacja - mimo złego samopoczucia żyję normalnie. Nie czekam ani na cud ani na oświecenie. Po prostu żyję

Kręci się w głowie - jadę na zakupy
Nic się nie chce - do pracy trzeba iść, z synem na rowerze trzeba pojeździć
Obawiam się złego samopoczucia - idę na imprezę mimo to, spotykam się z przyjaciółmi, jadę w góry, jadę na wakacje i robię wszystkie inne rzeczy, które robiłabym bez zaburzenia.
Okna mam takie brudne, że szok, ale zaraz się biorę za mycie, bo to że mam nerwicę nie znaczy, że umyją się same.
I to jest według mnie akceptacja - mimo złego samopoczucia żyję normalnie. Nie czekam ani na cud ani na oświecenie. Po prostu żyję

- nerwula93
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 11 maja 2016, o 11:56
kurcze u mnie to tak dziwnie jest z tą nerwicą - a może normalnie? nie wiem, ale jest to irytujące bo nie można sobie życia zaplanować.
Generalnie jest co raz lepiej, objawy fizyczne męczą mnie co raz rzadziej (psychiczne prawie w ogóle). Wczoraj był super dzień, energia, chęć działania, całkowicie normalne samopoczucie.
Zauwazyłam tylko, że od pewnego czasu troche jakby "mrowiło" mnie w gardle (takie nowe uczucie, którego nigdy nie miałam). jednak nie przejełam się tym bo nie było to mocno uciążliwe.
jednak od wczoraj wieczorem czuje taki zacisk na gardle no i dzisiaj rano się budzę i czuje sie ociężała, wszystko mnie boli, cieżkość w klatce, brak energii, jakbym przeziębiona była czy coś...
no i tak to jest że jakis okres jest ok a potem człowiek się nie martwi, nagle wstaje z łózka i zmarnowany dzień bo czuje się jak wrak człowieka, wszystko boli....
nie wiem czy to nerwica czy to jakieś przeziębienie mnie łapie czy co to..
Generalnie jest co raz lepiej, objawy fizyczne męczą mnie co raz rzadziej (psychiczne prawie w ogóle). Wczoraj był super dzień, energia, chęć działania, całkowicie normalne samopoczucie.
Zauwazyłam tylko, że od pewnego czasu troche jakby "mrowiło" mnie w gardle (takie nowe uczucie, którego nigdy nie miałam). jednak nie przejełam się tym bo nie było to mocno uciążliwe.
jednak od wczoraj wieczorem czuje taki zacisk na gardle no i dzisiaj rano się budzę i czuje sie ociężała, wszystko mnie boli, cieżkość w klatce, brak energii, jakbym przeziębiona była czy coś...
no i tak to jest że jakis okres jest ok a potem człowiek się nie martwi, nagle wstaje z łózka i zmarnowany dzień bo czuje się jak wrak człowieka, wszystko boli....
nie wiem czy to nerwica czy to jakieś przeziębienie mnie łapie czy co to..
- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 921
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
egeria1975 pisze:Sub - ja kiedyś ( tak wiem odniesienie do przeszłości) byłam mega przebojowa, a teraz to mam lęk przed zrobieniem obiadu (bo np nie wiem co ugotować) Wiem że to irracjonalne, ale tak mnie dopadło. Gdybym mogła się wyluzować, pewnie szybciej by mi przeszło, ale i tak po przeczytaniu waszych postów jest mi o niebo lepiej. Dziękuję
to tak jest ,że zazwyczaj w nerwicy nasze życie się odwraca o 180 stopni...nie jesteś wyjatkiem więc nie ubolewaj nad tym ,że ja przed nerwicą....
widzisz ja też taka byłam jak ty na dupie w domu nie mogłam usiedzieć , a w nerwicy nabawiłam się lęku społecznego



strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 4 kwietnia 2014, o 16:27
Witam!
Od 4 dni biorę Zoloft 25 mg, od jutra wskakuje na 50mg i od 4 dni nie mam ochoty wychodzić na dwór, bo moje samopoczucie jest kiepskie szczególnie wczoraj i dzisiaj, kiedy na dworze jest 34 stopnie. Mam nerwicę lekową i boję się, żebym się całkiem nie zamknął. Wziąłem sobie z pracy 3 tygodnie urlopu, mam okazję jechać z żona i dzieckiem nad morze teraz we wtorek, żona prowadziłaby auto, ale ja mam wrażenie, że to wszystko jak na razie jest ponad moje siły, że lek raczej nie zacznie działać po tygodniu i będzie lepiej. Mogę ten wyjazd odwołać jeszcze i pojechać w innym terminie, a teraz jakoś się wziąć za siebie, chociaż ciężko. Walczę już z nerwicą 4 lata i bez leków, ale teraz nie dałem już rady. Do tego dzień przed braniem Zoloftu tak się nakręciłem i bałem się tego leku, że miałem atak paniki w domu przy członkach rodziny, normalnie wstyd. Może jestem niecierpliwy, ale chciałbym już na prostą wychodzić.
Od 4 dni biorę Zoloft 25 mg, od jutra wskakuje na 50mg i od 4 dni nie mam ochoty wychodzić na dwór, bo moje samopoczucie jest kiepskie szczególnie wczoraj i dzisiaj, kiedy na dworze jest 34 stopnie. Mam nerwicę lekową i boję się, żebym się całkiem nie zamknął. Wziąłem sobie z pracy 3 tygodnie urlopu, mam okazję jechać z żona i dzieckiem nad morze teraz we wtorek, żona prowadziłaby auto, ale ja mam wrażenie, że to wszystko jak na razie jest ponad moje siły, że lek raczej nie zacznie działać po tygodniu i będzie lepiej. Mogę ten wyjazd odwołać jeszcze i pojechać w innym terminie, a teraz jakoś się wziąć za siebie, chociaż ciężko. Walczę już z nerwicą 4 lata i bez leków, ale teraz nie dałem już rady. Do tego dzień przed braniem Zoloftu tak się nakręciłem i bałem się tego leku, że miałem atak paniki w domu przy członkach rodziny, normalnie wstyd. Może jestem niecierpliwy, ale chciałbym już na prostą wychodzić.
- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 921
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
Pitek...nie rozumiem jednego 4 lata dales rade bez leków, a teraz po nie siegnoles. widocznie nie leczyles sie poprawbie i to nie przynosilo rezultatów. Rozumiem przez co przechodzisz skoro siegnoles po leki bo sama je bralam powiec teraz czujesz sie lepiej?..spokojniejszy?..dam ci rade postaw sie troche na nogi i nie zaglebiaj sie w leki bo to nie jest dobry pomysl.
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 4 kwietnia 2014, o 16:27
Martusia dawałem rade, ale te lęki krążyły zmieniając skupienie na różne dziedziny życia. W końcu tak dały popalić, że przestałem autem jeździć i ograniczyłem obszar życia blisko domu.Prace mam 3 minuty od domu, więc jakoś to szło, tyle że ostatnio czułem wyczerpanie, drażliwość i lęki. Doszło do tego, żeby gdzieś wyjść ostatnio np. na grilla rodzinnego, wypad z kolegami na pole golfowe, do fryzjera piłem przed wyjściem 2 piwka i było dobrze, ale to na tym nie polega.Zaczęło mnie miasto przytłaczać. Próbowałem psychoterapii dynamicznej oraz behawioralno - poznawczej. Lepsze działanie na mnie miała ta pierwsza. Chciałem wrócić na psychoterpię, ale na urlopie do końca sierpnia jest moja sprawdzona psychoterapuetka. Jak na razie leki zwiększyły u mnie przygnębienie, zmiany nastroju mam i nie chce mi się wychodzić z domu, taki słaby się czuje. Po pierwszym dniu taka nadzieja wstąpiła we mnie,a teraz tak sobie.