Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
zaburzony25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 191
Rejestracja: 29 sierpnia 2017, o 18:54

5 marca 2019, o 20:00

Przede wszystkim przestań czytać o chorobach na internecie, samoleczenie to najgorsze co może być. Jeżeli to nie trwa długo to odpalaj nagarania na yt i słuchaj i stosuj się do tego
nomeolvides
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 4 marca 2019, o 16:49

5 marca 2019, o 20:06

Przede wszystkim dziękuję za odpowiedź i chęć pomocy. Oczywiście zastosuje się do rad. Wiem, ze dr google z każdej dolegliwości zrobi raka i czasem się już z tego śmieję. Zaczęlam od niedzieli proóbować medytować. Próbuję coś z tym zrobić, ale chęć googlowania, sprawdzania czy mama oddycha jest okropna. Nie do przeskoczenia czasami.
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

5 marca 2019, o 20:07

TheHermit pisze:
5 marca 2019, o 14:42
sennajawie pisze:
5 marca 2019, o 10:01
A właśnie, a puściłaś kontrolę? Tzn podczas ataku paniki przestałaś kontrolować swój stan i powiedziałaś "niech się dzieje co chce, najwyżej umrę"? To jest klucz do poprawy według mnie. :D
Bierzesz jakieś leki? Trochę masakra z tymi atakami po parę h, ja tak miałam na samiutkim początku i to tylko parę razy. Później atak max 30 minut.
staram się tak robić za każdym razem, ale wtedy lęk eskaluje w koooooooosmos i wtedy staram się robić oddechy powoli, rozmawiam ze sobą itd, ale no mam wrażenie, że poza doraźną pomocą, na dłuższą metę nic to nie zmienia...

dzisiaj kolejny dzien nie poszłam na uczelnię :(: w sumie nie wiem czy to była nerwica czy serio coś mi było... wczoraj wieczorem źle się czułam trochę jakbym miała stan podgorączkowy, miałam lekkie mdłości, bóle mięśni itd, oczywiście już odezwał się niepokój i to jest okropnie męczące kiedy nie możesz się na niczym skupić, bo twój mózg ciągle rozkminia, czy to osłabienie to przypadkiem nie jest tak, że umierasz :? w każdym razie poszłam spać, rano się obudziłam i było w miarę ok, zjadłam śniadanie no i zaczęła się masakra, najpierw gorąco mi uderzyło do twarzy, zawroty głowy, biegunka, okropne mdłości i pieczenie w żołądku. dostałam porządnego ataku paniki i musiałam zadzwonić do matki, żeby z kimś pogadać, bo byłam wtedy sama w mieszkaniu. potem położyłam się do łóżka, jeszcze przez kolejną godzinę mnie mdliło, nadal trochę boli mnie brzuch, ale jest w miarę ok. no i nie wiem czy naprawdę miałam jakieś zatrucie i ono spowodowało ten atak, czy to wszystko było z powodu nerwicy. obstawiam raczej to pierwsze, ale cholera jasna, jeżeli mój organizm będzie na każde osłabienie reagował w ten sposób to nie wróżę sobie świetlanej przyszłości. 'niemoge
i mam teraz kolejne zagadnienie do przemyślenia - jak odróżnić nerwicę od prawdziwej choroby? zaczynam się już gubić w tych wszystkich symptomach 'niemoge
Ja wychodzę z założenia że wszystko co się dzieje podczas nerwicy to nerwica i koniec. 😂Znacznie ułatwiło mi to życie, bo przestałam wyszukiwać kolejnych chorób i zaakceptowałam że to nerwica i tyle. Teraz jak nerwica opuściła mogę się bawić w jakieś tarczyce i inne. Ja od nerwicy miałam i grypę, i grypę żołądkowa i zygalam, i umierałam, i chyba wszystkie choroby świata przeżyłam w nerwicy. A wszystkie badania miałam wzorowe, a lekarze się zachwycali moim zoladkiem, sercem itd.
A biorąc pod uwagę w jakim silnym lęku jesteś, gdzie masz ataku paniki na codzień itp, myślę że takie objawy spokojnie możesz mieć od nerwy.

A co do opuszczania kontroli, to musisz przetrwać jeden raz a porządnie ta eskalacje lęku w kosmos, poczekać aż minie samoistnie. Po prostu dać się ponieść lękowi i nie przerywac tego stanu dopóki sam nie minie.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
IceTea
Świeżak na forum
Posty: 144
Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 22:03

5 marca 2019, o 20:19

///Nie umiem cieszyć się z życia, Nie rozumiem ludzi, którzy się nie martiwą, wszak trzeba się martwić, możemy mieć tyle okropnych chorób.///

Bardzo fajnie i nawet z humorem opisałaś swoje przeżycia :) odnośnie powyższego, tak myślę, że martwienie się w niczym nie pomoże, przed niczym nie uchroni, a tylko niepotrzebnie nas obciąża. Może z tej perspektywy warto do tego podejść.
Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno
Awatar użytkownika
sennajawie
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 324
Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54

5 marca 2019, o 20:29

IceTea pisze:
5 marca 2019, o 20:19
///Nie umiem cieszyć się z życia, Nie rozumiem ludzi, którzy się nie martiwą, wszak trzeba się martwić, możemy mieć tyle okropnych chorób.///

Bardzo fajnie i nawet z humorem opisałaś swoje przeżycia :) odnośnie powyższego, tak myślę, że martwienie się w niczym nie pomoże, przed niczym nie uchroni, a tylko niepotrzebnie nas obciąża. Może z tej perspektywy warto do tego podejść.
Bardzo dobrze rozumiem Twój brak zrozumienia. :D miałam to samo.
Ale tak na ludzki rozum, co Ci da matrwienie się chorobami? Konkretnie, co? Wiadomo że nieszczęścia chodzą po ludziach, ale martwienie się na zapas domniemana choroba jest po prostu utrata życia i czasu który możemy przeznaczyć na coś innego.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.

Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem :si

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
nomeolvides
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 4 marca 2019, o 16:49

5 marca 2019, o 20:32

Z dystansu patrząc na to, to tak to wygląda, jak czysta komedia a pośrodku wariatka czyli ja i moje myśli, które są wyolbrzymiane tak bardzo, że przeradzają się w horror. Nawet dzisiaj rozmawiałam z mamą, że strach przed lataniem samolotem i tak przed niczym nie uchroni-co ma być to będzie. I oczywiście, ja to wiem. Zawsze to powtarzałam. Tylko teraz coś mi się w deklu poprzewracało, kable mi się poluzowały.
Awatar użytkownika
TheHermit
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 56
Rejestracja: 8 grudnia 2018, o 05:59

5 marca 2019, o 21:11

sennajawie pisze:
5 marca 2019, o 20:07

Ja wychodzę z założenia że wszystko co się dzieje podczas nerwicy to nerwica i koniec. 😂Znacznie ułatwiło mi to życie, bo przestałam wyszukiwać kolejnych chorób i zaakceptowałam że to nerwica i tyle. Teraz jak nerwica opuściła mogę się bawić w jakieś tarczyce i inne. Ja od nerwicy miałam i grypę, i grypę żołądkowa i zygalam, i umierałam, i chyba wszystkie choroby świata przeżyłam w nerwicy. A wszystkie badania miałam wzorowe, a lekarze się zachwycali moim zoladkiem, sercem itd.
A biorąc pod uwagę w jakim silnym lęku jesteś, gdzie masz ataku paniki na codzień itp, myślę że takie objawy spokojnie możesz mieć od nerwy.

A co do opuszczania kontroli, to musisz przetrwać jeden raz a porządnie ta eskalacje lęku w kosmos, poczekać aż minie samoistnie. Po prostu dać się ponieść lękowi i nie przerywac tego stanu dopóki sam nie minie.
ma to sens :D
ja robiłam niedawno morfologię, crp, tarczycę, kortyzol, cukier, zaliczyłam też okulistę... poza lekko obniżoną odpornością wszystko w normie. myślę nad badaniem serca, ale w sumie nigdy nie miałam z nim żadnych problemów, póki nie zaostrzyła mi się nerwica. i podczas wysiłku też nic mi nie jest... no i gastro i kolonoskopia. miałam tak, że raz na jakiś czas miałam okropne skurcze żołądka/jelit?, takie że czołgałam się do łazienki, trwało to z 5-6 godzin i samo przechodziło. ostatnio miałam tak w grudniu i od tego czasu nic, nie wiem kompletnie od czego to jest zależne, a mam tak od kilku lat raz na kilka tygodni albo miesięcy.
no i mam zdiagnozowane IBS, częste biegunki, teraz jak mi się pogorszyło to już całkiem. zaczynam brać probiotyk, może coś pomoże...
w sumie o moich objawach można by było książkę napisać, a są one tak niepowiązane ze sobą, że chyba taka choroba nie istnieje :haha: duszności, jakieś wariacje serca, uderzenia gorąca na twarzy (albo zimna), drżenie całego ciała, jakieś dziwne mrowienia, sztywnienie mięśni, zaburzenia wzroku, bóle brzucha, biegunki... sypię się ;oh
Why were you born
Just to play with me,
To freak out
Or to be beautiful, my dear?
Awatar użytkownika
miniper
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 113
Rejestracja: 24 października 2017, o 21:33

6 marca 2019, o 06:44

U mnie kryzys :(
Dzisiejsza noc - sen niespokojny, glupie mysli, nocne poty.
Wszystko przez bol brzucha (jelit).
Im bardziej sie stresuje, tym bardziej bola i tym sie znowu stresuje.
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

6 marca 2019, o 10:16

Ja miałem tez do dupy noc. Nie mogłem sobie poradzić z myślami kompulsywnymi i czułem mocne napięcie nerwowe. Do tego doszły uciski i bóle w klatce. W pewnym momencie przestraszyłem się żeby z tych nerwów nie dostać zawału, czy to możliwe...
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

6 marca 2019, o 19:19

Ja tylko chciałam się wyżalić. Od paru dni jest źle. Po rozstaniu z chłopakiem czuję się po prostu źle. Na czas spotykania się z nim zapomniałam o nerwicy i swoich problemach. Z jednej strony to dobrze, bo w końcu czułam się dobrze. Z drugiej zaś nie bo problemy nie zostały rozwiązane a jedynie zamiecione pod dywan. Teraz to właśnie odczuwam. Dodatkowo odstawiam lek i też pewnie ma to jakąś rolę. Czuję się od kilku dni po prostu zagubiona, w mojej głowie jest chaos i stoję w miejscu. Nie wiem jak mam ruszyć. Lęk oczywiście spotęgował się i uruchomiła się analiza lękowa. Nie mogę się na niczym skupić, bo analiza jest tak ogromna, że cokolwiek nie pomyślę, to jest poddawane wielkiej analizie i nie mogę do niczego dojść. Lęk temu towarzyszy a gdy nie mogę nic poukładać w głowie pojawia się frustracja i koło się zamyka. Wpadłam w duży dołek. Boję się, że nie zdołam sobie tego wszysfkiego poukładać. Spadło na mnie wszystko w jednym momencie. A nerwica to wykorzystuje. Czuję się po prostu bezsilna na ten moment. Taki o to spory kryzys. Czuję jakbym miała tysiąc problemów do rozwiązania. Taki jeden wielki chaos w głowie. Czuję się zagubiona. Tyle potrafię napisać na ten moment. Czuję jakbym miała zwariować od tego chaosu i zagubienia. Nie wiem po prostu na czym stoję. Jedno wielkie zagubienie.
Dlatego czuję się na ten moment źle. Chciałam się po prostu wyżalić w tym dużym dla mnie kryzysie i prosić może o otuche ludzi, którzy przez to przechodzili i mnie rozumieją. Wiadomo od mamy też mam duże wsparcie ale osoba nie doświadczająca zaburzenia nie rozumie nas do końca. Nie dziwię się. Pomaga jak umie i doceniam to.
Proszę o otuche jeśli by ktoś chciał coś powiedzieć 💟
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

6 marca 2019, o 19:20

Czy mówisz o ruminacjach?
Awatar użytkownika
Furry
Artystka Forum
Posty: 240
Rejestracja: 1 stycznia 2017, o 21:24

6 marca 2019, o 19:22

Juliaaa78569 pisze:
6 marca 2019, o 19:19
Ja tylko chciałam się wyżalić. Od paru dni jest źle. Po rozstaniu z chłopakiem czuję się po prostu źle. Na czas spotykania się z nim zapomniałam o nerwicy i swoich problemach. Z jednej strony to dobrze, bo w końcu czułam się dobrze. Z drugiej zaś nie bo problemy nie zostały rozwiązane a jedynie zamiecione pod dywan. Teraz to właśnie odczuwam. Dodatkowo odstawiam lek i też pewnie ma to jakąś rolę. Czuję się od kilku dni po prostu zagubiona, w mojej głowie jest chaos i stoję w miejscu. Nie wiem jak mam ruszyć. Lęk oczywiście spotęgował się i uruchomiła się analiza lękowa. Nie mogę się na niczym skupić, bo analiza jest tak ogromna, że cokolwiek nie pomyślę, to jest poddawane wielkiej analizie i nie mogę do niczego dojść. Lęk temu towarzyszy a gdy nie mogę nic poukładać w głowie pojawia się frustracja i koło się zamyka. Wpadłam w duży dołek. Boję się, że nie zdołam sobie tego wszysfkiego poukładać. Spadło na mnie wszystko w jednym momencie. A nerwica to wykorzystuje. Czuję się po prostu bezsilna na ten moment. Taki o to spory kryzys. Czuję jakbym miała tysiąc problemów do rozwiązania. Taki jeden wielki chaos w głowie. Czuję się zagubiona. Tyle potrafię napisać na ten moment. Czuję jakbym miała zwariować od tego chaosu i zagubienia. Nie wiem po prostu na czym stoję. Jedno wielkie zagubienie.
Dlatego czuję się na ten moment źle. Chciałam się po prostu wyżalić w tym dużym dla mnie kryzysie i prosić może o otuche ludzi, którzy przez to przechodzili i mnie rozumieją. Wiadomo od mamy też mam duże wsparcie ale osoba nie doświadczająca zaburzenia nie rozumie nas do końca. Nie dziwię się. Pomaga jak umie i doceniam to.
Proszę o otuche jeśli by ktoś chciał coś powiedzieć 💟
Do tego co już napisałam Ci prywatnie, dodaj, że tulę, jesteś silna i dasz radę cmok
Podstawowa zasada: pierdol to.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

6 marca 2019, o 19:23

Furry pisze:
6 marca 2019, o 19:22
Juliaaa78569 pisze:
6 marca 2019, o 19:19
Ja tylko chciałam się wyżalić. Od paru dni jest źle. Po rozstaniu z chłopakiem czuję się po prostu źle. Na czas spotykania się z nim zapomniałam o nerwicy i swoich problemach. Z jednej strony to dobrze, bo w końcu czułam się dobrze. Z drugiej zaś nie bo problemy nie zostały rozwiązane a jedynie zamiecione pod dywan. Teraz to właśnie odczuwam. Dodatkowo odstawiam lek i też pewnie ma to jakąś rolę. Czuję się od kilku dni po prostu zagubiona, w mojej głowie jest chaos i stoję w miejscu. Nie wiem jak mam ruszyć. Lęk oczywiście spotęgował się i uruchomiła się analiza lękowa. Nie mogę się na niczym skupić, bo analiza jest tak ogromna, że cokolwiek nie pomyślę, to jest poddawane wielkiej analizie i nie mogę do niczego dojść. Lęk temu towarzyszy a gdy nie mogę nic poukładać w głowie pojawia się frustracja i koło się zamyka. Wpadłam w duży dołek. Boję się, że nie zdołam sobie tego wszysfkiego poukładać. Spadło na mnie wszystko w jednym momencie. A nerwica to wykorzystuje. Czuję się po prostu bezsilna na ten moment. Taki o to spory kryzys. Czuję jakbym miała tysiąc problemów do rozwiązania. Taki jeden wielki chaos w głowie. Czuję się zagubiona. Tyle potrafię napisać na ten moment. Czuję jakbym miała zwariować od tego chaosu i zagubienia. Nie wiem po prostu na czym stoję. Jedno wielkie zagubienie.
Dlatego czuję się na ten moment źle. Chciałam się po prostu wyżalić w tym dużym dla mnie kryzysie i prosić może o otuche ludzi, którzy przez to przechodzili i mnie rozumieją. Wiadomo od mamy też mam duże wsparcie ale osoba nie doświadczająca zaburzenia nie rozumie nas do końca. Nie dziwię się. Pomaga jak umie i doceniam to.
Proszę o otuche jeśli by ktoś chciał coś powiedzieć 💟
Do tego co już napisałam Ci prywatnie, dodaj, że tulę, jesteś silna i dasz radę cmok
Wiem wiem, dziękuję oczywiście. Musiałam to z siebie wyrzucić na forum 💞
Awatar użytkownika
TheHermit
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 56
Rejestracja: 8 grudnia 2018, o 05:59

7 marca 2019, o 13:12

Eh, staram się nie poddawać, ale to jest okropnie męczące. Staram się "porzucać kontrolę" i przepuszczać przez siebie całą tą adrenalinę, ale pod względem somatycznym tak źle nie było jeszcze chyba nigdy. Staram się w miarę funkcjonować, akceptować to że czuję się gównianie, ale no męczę się okropnie. Od kiedy postanowiłam przepuścić przez siebie następny mocny atak paniki... nie było takiego :P tzn. czuję, że coś zaczyna we mnie rosnąć, taki niepokój w brzuchu jak przed egzaminem ;) potem mdłości, sztywnienie mięśni, pocą mi się dłonie... trwa to może z pół minuty i odchodzi. za 5 minut znowu to samo i tak całą dobę, nawet jak staram się zasnąć, albo budzę się w nocy. dosłownie czuję tę falę adrenaliny jedną po drugiej. coś mi się totalnie rozregulowało
Why were you born
Just to play with me,
To freak out
Or to be beautiful, my dear?
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

7 marca 2019, o 14:40

Uprawiasz jakiś sport?
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
ODPOWIEDZ