Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
cynamon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 92
Rejestracja: 7 września 2018, o 13:27

27 lutego 2019, o 17:50

Miał ktoś tak ze po calym dniu w robocie slyszal ktos w glowie glos wspolpracownika? Kurde te schizo odpaly mnie wykoncza kiedys nie wiem czy to wyobraznia mysl z wydzwiekiem czy hipnagogia ale po poludniu? (Tyle ze wracam.padnieta) kurde bede miec znowu rozkime schizowa na miesiac
xAga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 126
Rejestracja: 26 września 2018, o 14:28

27 lutego 2019, o 22:06

cynamon pisze:
27 lutego 2019, o 17:50
Miał ktoś tak ze po calym dniu w robocie slyszal ktos w glowie glos wspolpracownika? Kurde te schizo odpaly mnie wykoncza kiedys nie wiem czy to wyobraznia mysl z wydzwiekiem czy hipnagogia ale po poludniu? (Tyle ze wracam.padnieta) kurde bede miec znowu rozkime schizowa na miesiac
Ja tak miałam często po powrocie z pracy czy nawet długim dniu na uczelni ;)
Kaja987
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 29 października 2018, o 14:42

28 lutego 2019, o 15:01

Hej jak radzicie sobie z uczuciem niepokoju ? Czuje straszny lek boje sie nie wiem czego , az mi sie flaki w brzuchu przewracaja :/
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

28 lutego 2019, o 15:07

Kaja987 , daj temu lękowi być , przytul go i powiedz zobacz lęku nie ma czego się bać :friend:
Jestem bezpieczna :lov: powtarzaj to sobie .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 399
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

28 lutego 2019, o 16:21

Lęk to nasz przyjaciel i kumpel.Tak spróbujcie do tego podejść.
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

28 lutego 2019, o 17:10

menago49 pisze:
28 lutego 2019, o 16:21
Lęk to nasz przyjaciel i kumpel.Tak spróbujcie do tego podejść.
Brawo :friend:
Awatar użytkownika
TheHermit
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 56
Rejestracja: 8 grudnia 2018, o 05:59

1 marca 2019, o 14:24

Właśnie wróciłam zapłakana do domu. Czuję się jak gówno i jak tak dalej pójdzie to zawalę całe swoje życie :( od kilku miesięcy mam ataki paniki codziennie i niestety są one coraz częstsze i mocniejsze, pomimo że staram się przełamywać lęk i nie ograniczać swojej aktywności. jako że zaczął się nowy semestr na studiach, obiecałam sobie że wezmę się w garść, będę chodziła na wszystkie zajęcia i zajmowała się czymś cały czas. dzisiaj miałam przeprowadzić dość stresującą rozmowę z profesorem na temat zaliczenia pewnego przedmiotu i pójść na zajęcia. wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie, no a potem to już tylko karuzela objawów :( do zaciskania się gardła jakoś tam się przyzwyczaiłam, ale dziś zaczęłam mieć strasznie dziwne jazdy z sercem, siedziałam sobie i nagle taki podskok, że poczułam to w przełyku, potem chwila nic i znów to samo. oczywiście wywaliło mi już adrenalinę, ale zacisnęłam zęby i zbieram się dalej do wyjścia. potem zaczęły się uderzenia zimna, gorąca, duszności, ściśnięte gardło... panika już na całkiem poważnym levelu, ale pomyślałam że nie dam się i choćby się waliło to i tak pójdę na tę cholerną uczelnię. po drodze zatrzymywałam się ze 3 razy z powodu duszności i tego dziwnego przeskakiwania serca, kiedy doszłam na uczelnie było już cholernie źle, siedziałam na ławce i płakałam, a serce biło mi tak mocno że ciężko mi było oddychać :( skończyło się na tym, że sprawę z profesorem musiała załatwić za mnie pani od spraw studenckich u której wylądowałam cała zapłakana i roztelepana. na zajęcia nie poszłam, teraz jestem w domu i płaczę z bezsilności...
Why were you born
Just to play with me,
To freak out
Or to be beautiful, my dear?
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

1 marca 2019, o 14:38

TheHermit pisze:
1 marca 2019, o 14:24
Właśnie wróciłam zapłakana do domu. Czuję się jak gówno i jak tak dalej pójdzie to zawalę całe swoje życie :( od kilku miesięcy mam ataki paniki codziennie i niestety są one coraz częstsze i mocniejsze, pomimo że staram się przełamywać lęk i nie ograniczać swojej aktywności. jako że zaczął się nowy semestr na studiach, obiecałam sobie że wezmę się w garść, będę chodziła na wszystkie zajęcia i zajmowała się czymś cały czas. dzisiaj miałam przeprowadzić dość stresującą rozmowę z profesorem na temat zaliczenia pewnego przedmiotu i pójść na zajęcia. wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie, no a potem to już tylko karuzela objawów :( do zaciskania się gardła jakoś tam się przyzwyczaiłam, ale dziś zaczęłam mieć strasznie dziwne jazdy z sercem, siedziałam sobie i nagle taki podskok, że poczułam to w przełyku, potem chwila nic i znów to samo. oczywiście wywaliło mi już adrenalinę, ale zacisnęłam zęby i zbieram się dalej do wyjścia. potem zaczęły się uderzenia zimna, gorąca, duszności, ściśnięte gardło... panika już na całkiem poważnym levelu, ale pomyślałam że nie dam się i choćby się waliło to i tak pójdę na tę cholerną uczelnię. po drodze zatrzymywałam się ze 3 razy z powodu duszności i tego dziwnego przeskakiwania serca, kiedy doszłam na uczelnie było już cholernie źle, siedziałam na ławce i płakałam, a serce biło mi tak mocno że ciężko mi było oddychać :( skończyło się na tym, że sprawę z profesorem musiała załatwić za mnie pani od spraw studenckich u której wylądowałam cała zapłakana i roztelepana. na zajęcia nie poszłam, teraz jestem w domu i płaczę z bezsilności...

Hej, hej. Trudno, widać, nie na wszystko jesteś jeszcze gotowa. Daj sobie więcej wyrozumiałości i troski. Byłaś twarda, bo przetrzymalas pierwsze objawy leku i w ataku paniki dotarłaś na uczelnie. Cholera, mało który nerwicowiec byłby w stanie tego dokonać. A to, że nie wykonałas całego zamierzenia to nic. Kiedyś będziesz mieć na tyle siły, że stawisz kolejny krok w tym boju. Nie rób sobie wyrzutów, że się rozplakalas, bo to nikomu nie pomaga, wręcz przeciwnie powoduje, że czujesz się jeszcze gorzej. Przesyłam Ci wirtualne uściski!
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
Awatar użytkownika
TheHermit
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 56
Rejestracja: 8 grudnia 2018, o 05:59

1 marca 2019, o 14:52

SasankaLesna pisze:
1 marca 2019, o 14:38
Hej, hej. Trudno, widać, nie na wszystko jesteś jeszcze gotowa. Daj sobie więcej wyrozumiałości i troski. Byłaś twarda, bo przetrzymalas pierwsze objawy leku i w ataku paniki dotarłaś na uczelnie. Cholera, mało który nerwicowiec byłby w stanie tego dokonać. A to, że nie wykonałas całego zamierzenia to nic. Kiedyś będziesz mieć na tyle siły, że stawisz kolejny krok w tym boju. Nie rób sobie wyrzutów, że się rozplakalas, bo to nikomu nie pomaga, wręcz przeciwnie powoduje, że czujesz się jeszcze gorzej. Przesyłam Ci wirtualne uściski!
:lov: :lov:

Wiesz, cały czas czytam, że najgorsze co można zrobić to zamykać się w domu z powodu lęków. Od kiedy zmagam się z atakami paniki (nerwicę mam już kilka lat, ale były to raczej natręctwa myślowe, ataków paniki nie miałam praktycznie wcale...) staram się myśleć co bym teraz zrobiła jakbym była "normalna" no i to robię. A ile się przy tym namęczę to inna sprawa :( Np. zaczęłam mieć ataki w sklepach, szczególnie kiedy jest duża kolejka do kasy. Nie przestałam chodzić przez to do sklepu :roll: ale jest to po prostu dla mnie dużo bardziej niekomfortowe niż kiedyś. Tak samo jest z uczelnią, wyjściami ze znajomymi, jazdą autobusem, pociągiem etc. I nie widzę żeby to, że całkiem nie zamykam się w domu sprawiało, że te ataki stają się mniej nasilone. Wręcz odwrotnie - systematycznie z miesiąca na miesiąc są coraz silniejsze :buu: i tak naprawdę to był pierwszy raz, że z powodu ataku nie byłam w stanie być na tych zajęciach - często miewam ataki na uczelni, ale idę do łazienki, oddycham, ogólnie staram się uspokoić i NIE IŚĆ DO DOMU. dotychczas mi się udawało. i to ten właśnie regres sprawia, że teraz czuję się beznadziejnie :(: :(: to daje mi poczucie, że mimo wszystko nie mam na to żadnego wpływu i wszystkie moje postanowienia mogę sobie włożyć w...
Why were you born
Just to play with me,
To freak out
Or to be beautiful, my dear?
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

1 marca 2019, o 15:08

Ej, to tak nie działa. To szcztuczka nerwicy. Ona chce Cię sprawdzić. Musisz robić konsekwentnie to co robisz, nawet jeśli padniesz na kolana, dzisiaj jutro i za miesiąc. Ale zawsze miej świadomość, że gdzieś tam czeka spokojna wyspa do której płyniemy. Każdy z nas ma takie dni, że wydaje mu się, że to koniec i masa czarnych scenariuszy jest dla nas pisana. Widzę, że nie dajesz sobie cierpliwości, mam to samo. Wydaje nam się, że robimy wszystko co polecane i nie ma rezultatów. Ja też jestem w innym miejscu niż byłam rok temu. Widocznie jestem w tym miejscu, w którym powinnam być właśnie w tym momencie. Ostatnio usłyszałam, że w terapii to normalne, że następuje wzmożony atak objawów. Trzymam za Ciebie kciuki ! Jakbyś chciała pogadać to pisz :)
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

1 marca 2019, o 15:49

Ja zawaliłam pracę przez objawy,tak mnie bolą mięśnie ,że po prostu nie mogłam wysiedzieć, a ich spięcie dodatkowo pogłębia moją mgłę umysłową,kiepsko widzę moją przyszłość skoro pracować nie mogę ale o dziwo mam to coraz bardziej w d bo i tak na dużo nie liczyłam.Mam przekichane od urodzenia ,więc jedna porażka w tą czy w tamtą nie robi już na mnie takiego wrażenia .Depresja,nerwica i fibromialgia to piękna mieszanka :D
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
TheHermit
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 56
Rejestracja: 8 grudnia 2018, o 05:59

1 marca 2019, o 15:57

Od razu się robi lepiej na duszy kiedy się czyta takie słowa :^ Ogólnie ostatnio mój sposób "radzenia sobie" z nerwicą to robienie sobie (czy może raczej lękowi...) na złość. Są takie dni kiedy czuję się gorzej i nie mam ochoty nigdzie wychodzic, bo czuję niepokój. No i mogłabym załóżmy zjeść to co mam w domu i nie iść po jakąś tam rzecz do sklepu, bo w sumie nie muszę. Ale wtedy już się denerwuję i myślę sobie, że jakbym nie miała nerwicy to pewnie z nudów bym poszła. No i zmuszam się i idę, oczywiście skutek jest taki, że zazwyczaj mam atak paniki, który muszę jakoś przetrzymać żeby załatwić sprawę, potem szybko wracam do domu i czuję się gorzej jeszcze przez jakiś czas... tak samo kiedy mam do wyboru jechać autobusem, a iść gdzieś na piechotę (bo w autobusie czuję się źle) to na złość sobie wybieram autobus. no i potem wywala mi adrenalinę co chwilę :roll: ale kuźwa nigdy nie pogodzę się z tym, że musiałabym zrezygnować z czegoś przez tę cholerną nerwicę. poza tym nawet jak uda mi się coś załatwić mimo lęku to i tak nie potrafię się z tego cieszyć, bo zaraz mam mysli "serio? pójście do sklepu po chleb to takie osiągnięcie? miliony ludzi na świecie codziennie chodzi do sklepu i nawet nie myślą o tym w kategoriach wyzwania. jesteś żałosna" i chyba to mnie gubi :(
Why were you born
Just to play with me,
To freak out
Or to be beautiful, my dear?
Kaadoka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 41
Rejestracja: 15 grudnia 2016, o 17:02

1 marca 2019, o 16:21

A ja od paru tygodni , cały czas mam jakiś niepokój w glowie ,wieczna analiza skan siebie i swoich myśli , słabe samopoczucie , to jakiś kryzys czy coś,bo już czasami czuje się zagubiony w tym całym bajzlu? Wcześniej miałem tak, że jak poczytałem forum ,albo mówiłem sobie " ee tam przejdzie , nie jest źle " to mi w jakimś stopniu dawało ulgę , a teraz mam same negatywne myśli, mam lepsze i gorsze momenty ale teraz jest ten gorszy który dlugo się utrzymuje , jestem teraz na etapie robienia prawa jazdy i mam już teorie za sobą ale czeka mnie kolejny egzamin praktyczny , trzeci raz do tego podchodzę ,i spędza mi to sen z powiek bo bardzo mi na tym zależy, żeby mieć prawko . W trakcie gdy byłem na urlopie i czekałem na egzamin to miałem straszną derealizacje i stres. Moze to jest punkt zapalny mojego stanu teraz?
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

1 marca 2019, o 16:51

TheHermit pisze:
1 marca 2019, o 15:57
Od razu się robi lepiej na duszy kiedy się czyta takie słowa :^ Ogólnie ostatnio mój sposób "radzenia sobie" z nerwicą to robienie sobie (czy może raczej lękowi...) na złość. Są takie dni kiedy czuję się gorzej i nie mam ochoty nigdzie wychodzic, bo czuję niepokój. No i mogłabym załóżmy zjeść to co mam w domu i nie iść po jakąś tam rzecz do sklepu, bo w sumie nie muszę. Ale wtedy już się denerwuję i myślę sobie, że jakbym nie miała nerwicy to pewnie z nudów bym poszła. No i zmuszam się i idę, oczywiście skutek jest taki, że zazwyczaj mam atak paniki, który muszę jakoś przetrzymać żeby załatwić sprawę, potem szybko wracam do domu i czuję się gorzej jeszcze przez jakiś czas... tak samo kiedy mam do wyboru jechać autobusem, a iść gdzieś na piechotę (bo w autobusie czuję się źle) to na złość sobie wybieram autobus. no i potem wywala mi adrenalinę co chwilę :roll: ale kuźwa nigdy nie pogodzę się z tym, że musiałabym zrezygnować z czegoś przez tę cholerną nerwicę. poza tym nawet jak uda mi się coś załatwić mimo lęku to i tak nie potrafię się z tego cieszyć, bo zaraz mam mysli "serio? pójście do sklepu po chleb to takie osiągnięcie? miliony ludzi na świecie codziennie chodzi do sklepu i nawet nie myślą o tym w kategoriach wyzwania. jesteś żałosna" i chyba to mnie gubi :(
Kochana, nawet nie wiesz, że możesz być inspiracją dla innych. Na przykład dla mnie :). Bo ja w takie dni często siadam i użalam się nad sobą. I potem kończę z takimi samymi myślami, jakie Ciebie gnębią - "jesteś żałosna". Tylko, że ja obwiniam się za brak działania, a Ty za działanie :D. Dzisiaj widzę, że robię błędy odburzeniowe, widzisz je i Ty. Bo traktowanie siebie bez wyrozumiałości jest błędem. To powinno wyglądać na takiej zasadzie: siadłam i płakałam? nie poszłam do sklepu? poszłam do sklepu, ale się bałam? A chu*steczka z tym. Nasz problem polega na tym, że cały czas wydaje nam się, że robimy coś źle, że inni robią to lepiej, bo inaczej, nieważne co robią. Widzisz, ja nawet teraz popełniam ten błąd, bo uważam, że Twój sposób radzenia sobie jest lepszy niż mój :D. Ale kończę już te analizy, bo mnie zaprowadzą na manowce. W każdym razie dzięki za Twój post, bo uzmysłowił mi znowu nowe rzeczy i sprawił, że jestem bardziej świadoma :lov:
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
Awatar użytkownika
SasankaLesna
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 307
Rejestracja: 8 lutego 2019, o 13:51

1 marca 2019, o 16:59

Kaadoka pisze:
1 marca 2019, o 16:21
A ja od paru tygodni , cały czas mam jakiś niepokój w glowie ,wieczna analiza skan siebie i swoich myśli , słabe samopoczucie , to jakiś kryzys czy coś,bo już czasami czuje się zagubiony w tym całym bajzlu? Wcześniej miałem tak, że jak poczytałem forum ,albo mówiłem sobie " ee tam przejdzie , nie jest źle " to mi w jakimś stopniu dawało ulgę , a teraz mam same negatywne myśli, mam lepsze i gorsze momenty ale teraz jest ten gorszy który dlugo się utrzymuje , jestem teraz na etapie robienia prawa jazdy i mam już teorie za sobą ale czeka mnie kolejny egzamin praktyczny , trzeci raz do tego podchodzę ,i spędza mi to sen z powiek bo bardzo mi na tym zależy, żeby mieć prawko . W trakcie gdy byłem na urlopie i czekałem na egzamin to miałem straszną derealizacje i stres. Moze to jest punkt zapalny mojego stanu teraz?
Skoro, kiedyś Ci to dawało ulgę to dzisiaj też może, czytaj więc forum i rozmawiaj z ludkami :). Jak widzisz, wszystko faluje, teraz masz kiepskie dni, tygodnie, ale potem przychodzi spokój i lepsze dni. Ważne żeby nie uważać, że nie ma już dla nas jasnej przyszłości, bo ona jest i czeka z utęsknieniem na Ciebie. A z prawem jazdy to tak jest, zdaje się póki się zda :) nie inaczej. Czasami popełniamy błędy, a czasem się upierdliwy egzaminator trafi. Trzy razy to mało :). Im dłużej będziesz zdawać, tym lepiej będziesz jeździł, nie rób sobie presji, spróbuj nastawić się na długie zdawanie :D. Ja zdałam za pierwszym razem i co z tego? Przez 3 lata nie wsiadałam za kierownicę, bo się bałam jak cholera. Dopiero na terapii dostałam kopa w dupę i teraz czasem, gdzieś pojadę. Chociaż widzę, że nadal szukam wymówek żeby nie jeździć. Myślę, że jakbym więcej razy musiała zdawać to bym się bardziej oswoiła z kółkiem.
Czasami lepiej użyć miotacza ognia niż narzekać na ciemność. [T. Pratchett]
ODPOWIEDZ