Już zwariowałam, także za późnoewagos pisze: ↑21 stycznia 2019, o 09:59Agnefka nie wariuj, i co z tego ,że bedzie brał leki.Ja też zaczęłam brać lek na obniżenie cholesterol gdy miałam trzydzieści parę lat.U mnie to było zpowodowane chorą tarczycą te problemy ze zbyt wysokim cholesterolem ale lek biorę już kilka lat.To dobrze ,że się bada i wcześniej zacznie zapobiegać by nie dopuścić do póżniejszych problemów z krążeniem.To ,że jego ojciec miał zawał wcale nie znaczy ,że i on będzie dzielił ten sam los.A Tobie radzę iść jak najszybciej do pracy ,do ludzi ,bo naprawdę z takim podejściem do życia jak masz teraz to się tylko męczysz.A masz dziewczyno teraz najlepsze swoje lata, nie marnuj ich na życie w ciągłym lęku.Pozdrawiam serdecznie![]()
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: 13 stycznia 2018, o 12:13
Cześć wam. Postanowiłem, że wygadam się, żeby nie trzymać sobie tylu nerwów i emocji.
Pod koniec ubiegłego roku miałem bardzo duże problemy w pracy, a co za tym idzie wielki stres. Nie skupiałem się wcale na samopoczuciu, moim głównym celem było rozwiązanie problemów w pracy. W ten sposób zadziałała reakcja "walcz bądź uciekaj", która spowodowała powstanie nerwicy lękowej. Przesłuchałem nagrania DivoVic na YT, czytam także posty na forum i znam już podstawy zaburzeń, które mam.
Mam lęk przed rozmowami z kierownikami w pracy, trudno mi jest odpowiedzieć negatywnie, przez co zgadzałem się na rzeczy, na które wcale nie miałem ochoty a nawet konieczności wykonywania. Czuję po swoim ciele, że mam napięte mięśnie z powodu szukania zagrożenia przez mój mózg. Odczuwam to, że jestem zalękniony i mam ciągle smutny nastrój i z byle powodu chcę płakać.
Kiedy pojawiają mi się jakieś natrętne myśli to staram się sam uspokajać poprzez dialogi wewnętrzne.
Teraz pracuję nad zaakceptowaniem tego, że mam zaburzenie i przez jakiś czas mogę odczuwać to wszystko, ponieważ to jest kręgosłup do porzucenia kontroli oraz odburzenia. Czasem potrafi mi się pojawić atak paniki związany z tym, że stracę kontrolę nad ciałem, przestanę czuć ręce czy nogi i mnie sparaliżuje. Ciągle poszerzam swoją wiedzę na temat nerwicy i wiem już, że to wszystko to tylko mechanizm lękowy i mimo cierpienia muszę przeżyć i przeczekać te ataki próbując uspokoić się wewnętrznie.
Dodatkowo mam uczucie odrealnienia, szczególnie wtedy gdy zamyślę się nad czymś za bardzo. Wtedy gdy "wracam" do siebie to czuję się zagubiony i mimo tego, że wiem gdzie jestem i co robię to czuję się "obco". To jest uczucie jakbym był tylko oczami, nie czuł tego co robię swoimi rękoma czy tego gdzie idę. Ale cały czas mam czucie w nich. Ale gdy skupię się na jakimś zajęciu to nie czuję tego stanu. Z DivoVica dowiedziałem się, że to może być DD. Dziwił mnie fakt, że podczas skupienia się na jakimś zajęciu nie odczuwałem tego stanu. Nie wiem czy wtedy stan odrealnienia wyłączał się czy po prostu nie zwracałem na niego uwagi. Staram się nie roztrząsać tego i nie nadawać uwagi temu stanowi mimo, że jest to trudne. Mimo wszystkim odczuciom chodzę do pracy mimo, że nie jest lekko. Ale wiem, że zamykając się w 4 ścianach zrobię sobie tylko krzywdę i nawet na siłę muszę wychodzić choćby do marketu czy gdzieś po prostu do ludzi.
Już kiedyś miałem problemy ze stanami lękowymi i byłem z tym u psychiatry. Po badaniach dowiedziałem się, że nie mam schizofrenii ani żadnej choroby mózgu tylko zaburzenia nerwicowe. Wtedy zwalczyłem to lekami. Pewnie dlatego przy długim przypływie nerwów to wszystko wróciło. Dlatego teraz zdecydowałem się iść do psychologa na terapię behawioralno - poznawczą. Sam jestem ciekaw, bo umówiony jestem dopiero pod koniec stycznia. Staram się działać według rad z filmów mimo wszystkich trudności. Spokoju mi nie daje to uczucie odrealnienia odchodzące i wracające. Nie wiem czy to DD czy inny objaw po prostu spowodowany przez nerwicę. Przez to mam problem z zaakceptowaniem tych stanów. Trochę się rozpisałem ale jakoś starałem się wyrzucić z siebie to co odczuwam żeby wyrzucić trochę tych emocji z siebie.
Pod koniec ubiegłego roku miałem bardzo duże problemy w pracy, a co za tym idzie wielki stres. Nie skupiałem się wcale na samopoczuciu, moim głównym celem było rozwiązanie problemów w pracy. W ten sposób zadziałała reakcja "walcz bądź uciekaj", która spowodowała powstanie nerwicy lękowej. Przesłuchałem nagrania DivoVic na YT, czytam także posty na forum i znam już podstawy zaburzeń, które mam.
Mam lęk przed rozmowami z kierownikami w pracy, trudno mi jest odpowiedzieć negatywnie, przez co zgadzałem się na rzeczy, na które wcale nie miałem ochoty a nawet konieczności wykonywania. Czuję po swoim ciele, że mam napięte mięśnie z powodu szukania zagrożenia przez mój mózg. Odczuwam to, że jestem zalękniony i mam ciągle smutny nastrój i z byle powodu chcę płakać.
Kiedy pojawiają mi się jakieś natrętne myśli to staram się sam uspokajać poprzez dialogi wewnętrzne.
Teraz pracuję nad zaakceptowaniem tego, że mam zaburzenie i przez jakiś czas mogę odczuwać to wszystko, ponieważ to jest kręgosłup do porzucenia kontroli oraz odburzenia. Czasem potrafi mi się pojawić atak paniki związany z tym, że stracę kontrolę nad ciałem, przestanę czuć ręce czy nogi i mnie sparaliżuje. Ciągle poszerzam swoją wiedzę na temat nerwicy i wiem już, że to wszystko to tylko mechanizm lękowy i mimo cierpienia muszę przeżyć i przeczekać te ataki próbując uspokoić się wewnętrznie.
Dodatkowo mam uczucie odrealnienia, szczególnie wtedy gdy zamyślę się nad czymś za bardzo. Wtedy gdy "wracam" do siebie to czuję się zagubiony i mimo tego, że wiem gdzie jestem i co robię to czuję się "obco". To jest uczucie jakbym był tylko oczami, nie czuł tego co robię swoimi rękoma czy tego gdzie idę. Ale cały czas mam czucie w nich. Ale gdy skupię się na jakimś zajęciu to nie czuję tego stanu. Z DivoVica dowiedziałem się, że to może być DD. Dziwił mnie fakt, że podczas skupienia się na jakimś zajęciu nie odczuwałem tego stanu. Nie wiem czy wtedy stan odrealnienia wyłączał się czy po prostu nie zwracałem na niego uwagi. Staram się nie roztrząsać tego i nie nadawać uwagi temu stanowi mimo, że jest to trudne. Mimo wszystkim odczuciom chodzę do pracy mimo, że nie jest lekko. Ale wiem, że zamykając się w 4 ścianach zrobię sobie tylko krzywdę i nawet na siłę muszę wychodzić choćby do marketu czy gdzieś po prostu do ludzi.
Już kiedyś miałem problemy ze stanami lękowymi i byłem z tym u psychiatry. Po badaniach dowiedziałem się, że nie mam schizofrenii ani żadnej choroby mózgu tylko zaburzenia nerwicowe. Wtedy zwalczyłem to lekami. Pewnie dlatego przy długim przypływie nerwów to wszystko wróciło. Dlatego teraz zdecydowałem się iść do psychologa na terapię behawioralno - poznawczą. Sam jestem ciekaw, bo umówiony jestem dopiero pod koniec stycznia. Staram się działać według rad z filmów mimo wszystkich trudności. Spokoju mi nie daje to uczucie odrealnienia odchodzące i wracające. Nie wiem czy to DD czy inny objaw po prostu spowodowany przez nerwicę. Przez to mam problem z zaakceptowaniem tych stanów. Trochę się rozpisałem ale jakoś starałem się wyrzucić z siebie to co odczuwam żeby wyrzucić trochę tych emocji z siebie.
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Ale tata żyje i dziadek też czyli jak widzisz można żyć długo,są osoby które mają mnóstwo chorób, a żyją długo ,a czasem te niby okazy zdrowia pyk ! i się zabierają na tamten świat raz dwaagnefka28 pisze: ↑21 stycznia 2019, o 09:41Jego trójglicerydy są trzykrotnie podwyższonetapurka pisze: ↑21 stycznia 2019, o 09:21Ej, spokojnie. Teraz lekarze zaniżyli normy na cholesterol, cukier, itp. żeby więcej leków sprzedawać, kiedyś to co teraz jest poza normą było w normieagnefka28 pisze: ↑20 stycznia 2019, o 21:56Problem z myślami okazał się prawdą. Mąż lat 31, o którego życie i zdrowie obawiam się od lat ma wysoki poziom trójglicerydów. Z miejsca dostał lek obniżający ten poziom. Tyle, że tego typu leki stosuje się do końca życia...Żeby było ciekawiej jego dziadek i ojciec mieli zawały i problem z cholesterolem. Żaden psychiatra mi nie pomoże, bo faktycznie mąż jest zagrożony...Nie umiem sobie z tym poradzić...Moja siostra też ma podwyższony cholesterol ale nie będzie brała leków, bo jak się zacznie to możliwe że do końca życia trzeba będzie je brać. Więcej ruchu, warzyw i owoców, do picia woda, ew. herbata. Kilka miesięcy i będzie jak nowy
![]()
Nie ma mowy o obniżeniu bez leków.Mało tego ten problem ma od lat, tylko trochę bagatelizowaliśmy, myśląc, że samą dietą zbije się go, ale nie udało się na tyle ile powinno.Dziadek i jego ojciec mają ten sam problem. Tata miał zawał spowodowany cholesterolem i nikotynizmem. Tym razem nie jest to problem wymyslony przeze mnie, tylko przedstawiam jak mają się fakty racjonalnie. Gdyby miał te 20lat więcej nie byłoby problemu, bo znaczna część ludzi ma podobny problem, ale fakt, że ma niespełna 32 lata, leki i takie obciążenie genetyczne, przeraża mnie.
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Dziadek zmarł, ale nie na zawał. W wieku 82lat, także sprawa normalna. Wiem, wiem, to wszystko jest takie jasne, ale na głowe padło mi kompletnie i chwytam się wszystkiego już.Celine Marie pisze: ↑21 stycznia 2019, o 16:56Ale tata żyje i dziadek też czyli jak widzisz można żyć długo,są osoby które mają mnóstwo chorób, a żyją długo ,a czasem te niby okazy zdrowia pyk ! i się zabierają na tamten świat raz dwaagnefka28 pisze: ↑21 stycznia 2019, o 09:41Jego trójglicerydy są trzykrotnie podwyższonetapurka pisze: ↑21 stycznia 2019, o 09:21
Ej, spokojnie. Teraz lekarze zaniżyli normy na cholesterol, cukier, itp. żeby więcej leków sprzedawać, kiedyś to co teraz jest poza normą było w normieMoja siostra też ma podwyższony cholesterol ale nie będzie brała leków, bo jak się zacznie to możliwe że do końca życia trzeba będzie je brać. Więcej ruchu, warzyw i owoców, do picia woda, ew. herbata. Kilka miesięcy i będzie jak nowy
![]()
Nie ma mowy o obniżeniu bez leków.Mało tego ten problem ma od lat, tylko trochę bagatelizowaliśmy, myśląc, że samą dietą zbije się go, ale nie udało się na tyle ile powinno.Dziadek i jego ojciec mają ten sam problem. Tata miał zawał spowodowany cholesterolem i nikotynizmem. Tym razem nie jest to problem wymyslony przeze mnie, tylko przedstawiam jak mają się fakty racjonalnie. Gdyby miał te 20lat więcej nie byłoby problemu, bo znaczna część ludzi ma podobny problem, ale fakt, że ma niespełna 32 lata, leki i takie obciążenie genetyczne, przeraża mnie.
- znerwicowana85
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 268
- Rejestracja: 24 maja 2018, o 10:16
Ja Cie rozumiem i wiem jak tacy jak my myślą o chorobach, ale masz wlasnie okazje to zmienić! Żadne leki nie są obojętne, ale moze jemu serio poslużą. Zreszta jest tyle alternatyw na zbijanie cholesterolu, że znajdziecie jakies najlepsze rozwiązanieagnefka28 pisze: ↑21 stycznia 2019, o 08:51Na pewno masz racje. Tylko moje myślenie i historia jego rodziny przeraża mnieznerwicowana85 pisze: ↑21 stycznia 2019, o 08:15Od cholesterolu do zawalu to jeszcze teoche czasuagnefka28 pisze: ↑20 stycznia 2019, o 21:56Problem z myślami okazał się prawdą. Mąż lat 31, o którego życie i zdrowie obawiam się od lat ma wysoki poziom trójglicerydów. Z miejsca dostał lek obniżający ten poziom. Tyle, że tego typu leki stosuje się do końca życia...Żeby było ciekawiej jego dziadek i ojciec mieli zawały i problem z cholesterolem. Żaden psychiatra mi nie pomoże, bo faktycznie mąż jest zagrożony...Nie umiem sobie z tym poradzić...leki i dieta zniwelują nadwyżkę. Bądz dobrej mysli i nie stresuje się, bo nie ma narazie czym.
Leki na cholesterol nie są zupełnie obojętne i dlatego martwi mnie, ze raczej do końca życia będzie musiał je brać.
„Tylko rozsadek mnie dzis uratuje” 
- znerwicowana85
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 268
- Rejestracja: 24 maja 2018, o 10:16
Hej. Wg mnie to normalne, że u osób podatnych, przy dużym stresie wracają stany lękowe, a w tym DD. Mi juz nawet nie jest potrzebny stres dotyczacy samej mnie, a wystarczy alcja jak ta w Gdansku i tydzien nawrotu. Barzo dobrze, ze masz juz wyznaczona terapię, powinna Ci pomoc bardziej dlugofalowo niz leki, ktore w sumie wyciszaja nas, a nie rozwoazuja problem, ktory powiduje nerwice. Trzymam kciuki za szybki spokójP4V3U pisze: ↑21 stycznia 2019, o 13:58Cześć wam. Postanowiłem, że wygadam się, żeby nie trzymać sobie tylu nerwów i emocji.
Pod koniec ubiegłego roku miałem bardzo duże problemy w pracy, a co za tym idzie wielki stres. Nie skupiałem się wcale na samopoczuciu, moim głównym celem było rozwiązanie problemów w pracy. W ten sposób zadziałała reakcja "walcz bądź uciekaj", która spowodowała powstanie nerwicy lękowej. Przesłuchałem nagrania DivoVic na YT, czytam także posty na forum i znam już podstawy zaburzeń, które mam.
Mam lęk przed rozmowami z kierownikami w pracy, trudno mi jest odpowiedzieć negatywnie, przez co zgadzałem się na rzeczy, na które wcale nie miałem ochoty a nawet konieczności wykonywania. Czuję po swoim ciele, że mam napięte mięśnie z powodu szukania zagrożenia przez mój mózg. Odczuwam to, że jestem zalękniony i mam ciągle smutny nastrój i z byle powodu chcę płakać.
Kiedy pojawiają mi się jakieś natrętne myśli to staram się sam uspokajać poprzez dialogi wewnętrzne.
Teraz pracuję nad zaakceptowaniem tego, że mam zaburzenie i przez jakiś czas mogę odczuwać to wszystko, ponieważ to jest kręgosłup do porzucenia kontroli oraz odburzenia. Czasem potrafi mi się pojawić atak paniki związany z tym, że stracę kontrolę nad ciałem, przestanę czuć ręce czy nogi i mnie sparaliżuje. Ciągle poszerzam swoją wiedzę na temat nerwicy i wiem już, że to wszystko to tylko mechanizm lękowy i mimo cierpienia muszę przeżyć i przeczekać te ataki próbując uspokoić się wewnętrznie.
Dodatkowo mam uczucie odrealnienia, szczególnie wtedy gdy zamyślę się nad czymś za bardzo. Wtedy gdy "wracam" do siebie to czuję się zagubiony i mimo tego, że wiem gdzie jestem i co robię to czuję się "obco". To jest uczucie jakbym był tylko oczami, nie czuł tego co robię swoimi rękoma czy tego gdzie idę. Ale cały czas mam czucie w nich. Ale gdy skupię się na jakimś zajęciu to nie czuję tego stanu. Z DivoVica dowiedziałem się, że to może być DD. Dziwił mnie fakt, że podczas skupienia się na jakimś zajęciu nie odczuwałem tego stanu. Nie wiem czy wtedy stan odrealnienia wyłączał się czy po prostu nie zwracałem na niego uwagi. Staram się nie roztrząsać tego i nie nadawać uwagi temu stanowi mimo, że jest to trudne. Mimo wszystkim odczuciom chodzę do pracy mimo, że nie jest lekko. Ale wiem, że zamykając się w 4 ścianach zrobię sobie tylko krzywdę i nawet na siłę muszę wychodzić choćby do marketu czy gdzieś po prostu do ludzi.
Już kiedyś miałem problemy ze stanami lękowymi i byłem z tym u psychiatry. Po badaniach dowiedziałem się, że nie mam schizofrenii ani żadnej choroby mózgu tylko zaburzenia nerwicowe. Wtedy zwalczyłem to lekami. Pewnie dlatego przy długim przypływie nerwów to wszystko wróciło. Dlatego teraz zdecydowałem się iść do psychologa na terapię behawioralno - poznawczą. Sam jestem ciekaw, bo umówiony jestem dopiero pod koniec stycznia. Staram się działać według rad z filmów mimo wszystkich trudności. Spokoju mi nie daje to uczucie odrealnienia odchodzące i wracające. Nie wiem czy to DD czy inny objaw po prostu spowodowany przez nerwicę. Przez to mam problem z zaakceptowaniem tych stanów. Trochę się rozpisałem ale jakoś starałem się wyrzucić z siebie to co odczuwam żeby wyrzucić trochę tych emocji z siebie.
„Tylko rozsadek mnie dzis uratuje” 
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Oby! Póki co dostał bóli mięśniowych prawdopodobnie od leku, także idzie się skonsultować z lekarzem w czwartek co dalej. Wiadomo, leki, są po to, żeby leczyć. Tylko alternatywa "do końca życia" w młodym wieku nie jest napawająca optymizmem, nie ma co ukrywać. No zobaczymy, co dalejznerwicowana85 pisze: ↑21 stycznia 2019, o 18:52Ja Cie rozumiem i wiem jak tacy jak my myślą o chorobach, ale masz wlasnie okazje to zmienić! Żadne leki nie są obojętne, ale moze jemu serio poslużą. Zreszta jest tyle alternatyw na zbijanie cholesterolu, że znajdziecie jakies najlepsze rozwiązanieagnefka28 pisze: ↑21 stycznia 2019, o 08:51Na pewno masz racje. Tylko moje myślenie i historia jego rodziny przeraża mnieznerwicowana85 pisze: ↑21 stycznia 2019, o 08:15
Od cholesterolu do zawalu to jeszcze teoche czasuleki i dieta zniwelują nadwyżkę. Bądz dobrej mysli i nie stresuje się, bo nie ma narazie czym.
Leki na cholesterol nie są zupełnie obojętne i dlatego martwi mnie, ze raczej do końca życia będzie musiał je brać.
![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1491
- Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02
moje zaburzenia lękowe maleją stopniowo ale nadal nie ma postepu w zaburzeniach nastroju...moze trzeba poczekac do wiosny...czesto czuje pustke w duszy,sercu i umysle...
Mistrz 2021 (L)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 505
- Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34
Ja żeby nie mieć takich wkrętów robię wszystko raz w roku, taka moja postawa. Ginekolog + badania ogólne i raz na 2 lata rtg płuc.
- Pomidor
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 61
- Rejestracja: 8 czerwca 2018, o 00:31
Strasznie dawno mnie tu nie było (to na plus na szczęście),ale zauważyłam, ze póki co objawów nerwicy lękowej nie mialam aż nadto. Tylko ciagle mam stany DD, nasilają sie strasznie w pomieszczeniach jasnych i głośnych czyli gdzie sie nie pojawię na ulicy w dzień, w sklepie itp od razu mam takie coś, że czuję sie jakby ktoś mnie włączał i wyłączał, ze chwilę widzę rozmazany obraz, zaraz ciemność i nagle znowu wszytsko widzę normlanie i tak w kółko . Może by mi to nie przeszkadzało, ale przy tej nerwicy za bardzo sie zaczynam nakręcać(tego akurat nie umiem opanować, wcale a wcale). Ostatnio tez mi doszły stresy ze względu na nacisk rówieśników, ze do pracy byś poszła, dorosła jesteś wszyscy pracują a ty nie. Tyle, ze ja bym chciala iść, ale nie mogę zrozumieć czemu mam takie zaburzenia, ze chwilowo na okrągło tracę "świadomość" w miejscach-glosno i jasno. I znowu nawracaja mi myśli, ze nic nie jest naprawdę, wymyslasz sobie to wszystko. Potrafię poplakac sie kilka razy dziennie bo nie panuje nad tym co mi sie dzieje. Ostatnie kilka miesięcy było naprawdę super, zero myśli lękowych, tylko te dziwne DD. Ostatnio tez nie. Moge spac w nocy bo nagle mam myśli jesteśmy na tej ziemi, planecie co jak zaraz zacznie spadać i umrzemy wszyscy, co jak zaraz blok sie zawali, co jak zaraz asteroida w nas wleci, co jak zaraz umrę na zawał itp itd duzo by pisać. Nie wiem czy chcialam sie tu wyzalic czy znowu szukać pomocy. Przepraszam, ze tak chaotycznie to napisalam, ale mam tyle słów na sekundę, ze mi głowę juz rozwala. Nie wiem jakieś leki wam w tym wszystkim pomogły? Już nie wiem gdzie o pomoc sie ubiegać. U psychiatry i psychologa bylam, ale, ze jako otwarcie o tym mowilam i szczegółowo to machnął na mnie ręką.
Zapomnialam dodac, ze przy rozmowie, zwykłej, ożywionej, monotonnej tez dostaje straszne DD
Zapomnialam dodac, ze przy rozmowie, zwykłej, ożywionej, monotonnej tez dostaje straszne DD
carpe diem

-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 574
- Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51
Jak ma się predyspozycje do dd, to ono lubi wracać. Mnie np. czasem łapie takie odcięcie w miejscach które kojarzą mi się z nerwicą, np. moje łóżko czy gabinet psychiatry. Z miejscami gdzie najbardziej cierpiałam i miałam największe objawy. I wiem że dd pewnie jeszcze nie raz mnie zaszczyci, nie możemy oczekiwać tego żeby minęło i już nigdy nie wróciło bo to jest po prostu nierealne. To tak jakby osoba ze skłonnością do opryszczki miała nadzieję że już nigdy się ona nie pojawi, może nie być jej rok, dwa, ale kiedyś raczej wróci. Tu nie dd jest problemem tylko Twoje podejście do niego.Pomidor pisze: ↑23 stycznia 2019, o 20:36Strasznie dawno mnie tu nie było (to na plus na szczęście),ale zauważyłam, ze póki co objawów nerwicy lękowej nie mialam aż nadto. Tylko ciagle mam stany DD, nasilają sie strasznie w pomieszczeniach jasnych i głośnych czyli gdzie sie nie pojawię na ulicy w dzień, w sklepie itp od razu mam takie coś, że czuję sie jakby ktoś mnie włączał i wyłączał, ze chwilę widzę rozmazany obraz, zaraz ciemność i nagle znowu wszytsko widzę normlanie i tak w kółko . Może by mi to nie przeszkadzało, ale przy tej nerwicy za bardzo sie zaczynam nakręcać(tego akurat nie umiem opanować, wcale a wcale). Ostatnio tez mi doszły stresy ze względu na nacisk rówieśników, ze do pracy byś poszła, dorosła jesteś wszyscy pracują a ty nie. Tyle, ze ja bym chciala iść, ale nie mogę zrozumieć czemu mam takie zaburzenia, ze chwilowo na okrągło tracę "świadomość" w miejscach-glosno i jasno. I znowu nawracaja mi myśli, ze nic nie jest naprawdę, wymyslasz sobie to wszystko. Potrafię poplakac sie kilka razy dziennie bo nie panuje nad tym co mi sie dzieje. Ostatnie kilka miesięcy było naprawdę super, zero myśli lękowych, tylko te dziwne DD. Ostatnio tez nie. Moge spac w nocy bo nagle mam myśli jesteśmy na tej ziemi, planecie co jak zaraz zacznie spadać i umrzemy wszyscy, co jak zaraz blok sie zawali, co jak zaraz asteroida w nas wleci, co jak zaraz umrę na zawał itp itd duzo by pisać. Nie wiem czy chcialam sie tu wyzalic czy znowu szukać pomocy. Przepraszam, ze tak chaotycznie to napisalam, ale mam tyle słów na sekundę, ze mi głowę juz rozwala. Nie wiem jakieś leki wam w tym wszystkim pomogły? Już nie wiem gdzie o pomoc sie ubiegać. U psychiatry i psychologa bylam, ale, ze jako otwarcie o tym mowilam i szczegółowo to machnął na mnie ręką.
Zapomnialam dodac, ze przy rozmowie, zwykłej, ożywionej, monotonnej tez dostaje straszne DD
you infected my blood
- znerwicowana85
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 268
- Rejestracja: 24 maja 2018, o 10:16
Ja tez robie raz na rok, ale i tak mam wkrety, a co mc nie bede robic, wiec na mnie chyba nie ma sposobu. Poza tym badania to trauma, bo czas od pobrania do wyniku to jest 15 wizyt w kibelku i atak paniki raz za razem
„Tylko rozsadek mnie dzis uratuje” 