12 sierpnia 2014, o 16:35
marianna, pomarancza, dzięki za dodanie mi otuchy. Już trochę jestem spokojniejsza, ale nie miałam tak jeszcze żeby ten stres badaniowy trzymał aż do dnia po wszystkim.
Też tak miałam podczas badania, że pytałam babkę co 2 sekundy czy wszystko ok, czy coś tam widzi, bo ona skupiony wzrok, zmarszczone czolo i patrzy w ten ekran, a te sekundy to jak godziny trwały. I ona też " umówmy się, że jak coś będzie nie tak, to powiem". I cisza, cisza, napięcie coraz większe. Z resztą, same wiecie, pamiętacie jak to jest. Dzisiaj sobie analizowałam to co pisałyście, że patrząc z perspektywy czasu to już miałam tyle tych badań i organów sprawdzonych, że naprawdę powinnam być spokojna. Koleżanka mi kiedyś powiedziała, że nie zna nikogo, kto by się tyle badał co ja. I dało mi to do myślenia, że dość często do tych lekarzy chodzę...ostatnio to 1-2 wizyty w tygodniu...ale to też z badaniami okresowymi w pracy się zbiegło, co z resztą też mnie mega zawsze stresuje.
Co do okresu, to jak brałam leki ( Paroxinor), to często mi się okres opóźniał. Teraz dla odmiany dostałam 4 dni wcześniej. Tu akurat to wiem, że stres bardzo na to wpływa i rozregulowuje, także pomarancza, możesz być spokojna, że to nic niepokojącego. Taki objaw po prostu napięć, stresu, tak z resztą jak Ci psychiatra powiedział.
Misia, co do leków, rozumiem, że się boisz i chcesz uniknąć brania, myślę, że to dobra decyzja, ale chcę też Ci napisać, że leki pomagają i nie należy się ich bać. Ja po nich czułam się duzo lepiej, zaczełam jeść bo w początkowej fazie nerwicy dużo schudłam. Mogłam się też w końcu wyspać i organizm miał kiedy się zregenerować i choć przez te parę godzin odpocząć od tej ciagłej walki i napięcia. Za pierwszym razem brałam 1,5 roku, teraz 4 miesiące bo myślę o zajściu w ciążę a przy lekach to nie bardzo. I jak tylko się lepiej poczułam, wróciłam " do żywych" to zaczęłam je odstawiać.
marianna, wiem, że te lęki moje przed chorobami to tylko objaw, manifestacja czegoś innego, ale jeszcze na terapii do tego nie dotarłam. No może trochę tak, wiem, że to ucieczka od tego co jest na co dzień, stresów i napięć w pracy, w związku, w życiu, ale jeszcze nie wiem dokładnie co i jak, gdzie ten mechanizm się zaczyna i co zmenić. A jak u Ciebie było ? Jak na to wpadłaś ?