Moim więziniem była praca , właściwie podejście do tej pracy , zmieniłam nastwienie do niej w 99 % , wiadomo nie od razu Rzym zbudowanoAngel pisze: ↑18 czerwca 2018, o 10:25Przepraszam za taki wtręt, jestem nowa może jeszcze pewnych rzeczy, mechanizmów nie rozumiem, ale jak przeczytałam twój post zaraz pojawilo mi sie pytanie. Jak to się ma (to "chcenie" być tu a nie gdzie indziej) do problemów z nasza podświadomością? Bo często czytam, także i tu na forum, że nerwica ujawnia się również wtedy, gdy robimy coś czego nasza podświadomość w gruncie rzeczy nie akceptuje. I mozemy sobie wcale nie zdawac sprawy że dana sytuacja nam "nie leży", tkwimy w niej z różnych powodów, ale podświadomość wie swoje. Ona wie lepiej co dla nas dobre i gdy długo ignorujemy pewne znaki,psychika nam w koncu wywala w postaci nerwicy chociazby. No i teraz jak to się ma do tego co napisalas? Czy takie wmawianie sobie ze chce byc tu, gdzie w gruncie rzeczy wcale nie chce, nie doprowadzi w konsekwencji do zupełnie odwrotnego skutku?
Rozglądam się troszkę za czymyś nowym , ale obecnej nie traktuję jak więzinie przez to czuję ulgę .
Tak jak dziewczyny piszą w poście chodzi o to żeby nie robić sobie wiązień z normanych sytuacji życiowych tylko chcieć w nich być , i diametralnie zmienić swoje nastawienie .
Inna sytuacja jesteś w związku gdzie mąż chla, i codziennie Cię leje to logicznie nie będziesz tkwiała w tym związku .
Powiem Ci jak dałam tego posta miałam takie same przemyślenia jak Ty , ale jednak zmiania nastawienie na więzienie które sama sobie robię , czy myślenie chcę tu być , dużo daje . I moim zdaniem to nie jest oszukiwanie siebie tylko właśnie wspieranie .