Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Wyzdrowienie bez leków
Regulamin forum
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
Uwaga! Prośba dotycząca tworzenia wątków.
Wszyscy użytkownicy, którzy zamieszczają w tym dziale wątek dotyczący swojego wyzdrowienia, proszeni są w wypadku gdy nowy temat dotyczy dojścia do pełni zdrowia, aby do tytułu tematu dopisywali: Wyleczony/ona
Pozwoli to na rozróżnienie tematów osób, które w pełni wyzdrowiały od tych, którzy czują się lepiej oraz tych którzy opisują swoją obecną walkę.
Przykładowo Ania chce podzielić się swoim pełnym wyzdrowieniem, tworzy nowy temat o tytule:
"Ania dzieli się szczęściem" i dopisuje do tego Wyleczona - "Ania dzieli się szczęściem.Wyleczona". Osoby, które chcą opisać swoje lepsze samopoczucie, bądź postępy w leczeniu nie dodają tej końcówki.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 26 grudnia 2013, o 18:57
Jak już wspomniałam we wcześniejszym poście-ze swoimi lękami zmagam się już trzy lata.Po półtora-myślałam, że już depresja odeszła,ataki paniki to przeszłość.Pomogła mi miła pani doktor i LEKI.
Został tylko Setaloft i tak było dobrze przez jakiś rok i nagle BUM-powrót myśli:umieram,mam raka,te okropne przebudzenia w nocy z zimnym potem, dreszczami, biegunką i chodzenie jak dzikie zwierzę w zamkniętej klatce:(
Myślałam,że mam to już wszystko za sobą...
W poszukiwaniu pomocy natknęłam się na to forum-wydało mi się, że w końcu konkretne podejście.
Szukałam tu sposobów na walkę z atakami lęku i paniki:zaczęłam słuchać muzyki relaksacyjnej,rozmawiać z własnymi myślami i przekonywać siebie,że dam radę.
No właśnie:i tu pytanie:czy z tego cholerstwa można wyjść bez pomocy leków?czy człowiek może wytrenować swój umysł do pozytywnego myślenia.
Boję się leków_xanax wezmę jak już naprawdę jestem w stanie krytycznym.Szczerze już nie pamiętam(w ogóle nie am pamięci do nazw,twarzy itp.)czym psychiatra mnie faszerował ale trochę tego było.Nigdy nikt nie zaproponował mi psychoterapi, choć prawdę mówiąc nie lubię pogaduszek z psychologiem.
Dobrze wiem, że to wszystko przez złe doświadczenia, stres, przykre przeżycia.Pogodziłam się z tym,więc czemu wciąż"dusza płacze"?
chcę żyć normalnie-czy to możliwe bez pomocy psychiatrów,psychologów?,bo szczerze straciłam zaufanie do ich metod...,a może nie trafiłam jeszcze na osobę z powołania.W końcu istnieje przeświadczenie, że na psychologię idą ludzie z problemami...
Został tylko Setaloft i tak było dobrze przez jakiś rok i nagle BUM-powrót myśli:umieram,mam raka,te okropne przebudzenia w nocy z zimnym potem, dreszczami, biegunką i chodzenie jak dzikie zwierzę w zamkniętej klatce:(
Myślałam,że mam to już wszystko za sobą...
W poszukiwaniu pomocy natknęłam się na to forum-wydało mi się, że w końcu konkretne podejście.
Szukałam tu sposobów na walkę z atakami lęku i paniki:zaczęłam słuchać muzyki relaksacyjnej,rozmawiać z własnymi myślami i przekonywać siebie,że dam radę.
No właśnie:i tu pytanie:czy z tego cholerstwa można wyjść bez pomocy leków?czy człowiek może wytrenować swój umysł do pozytywnego myślenia.
Boję się leków_xanax wezmę jak już naprawdę jestem w stanie krytycznym.Szczerze już nie pamiętam(w ogóle nie am pamięci do nazw,twarzy itp.)czym psychiatra mnie faszerował ale trochę tego było.Nigdy nikt nie zaproponował mi psychoterapi, choć prawdę mówiąc nie lubię pogaduszek z psychologiem.
Dobrze wiem, że to wszystko przez złe doświadczenia, stres, przykre przeżycia.Pogodziłam się z tym,więc czemu wciąż"dusza płacze"?
chcę żyć normalnie-czy to możliwe bez pomocy psychiatrów,psychologów?,bo szczerze straciłam zaufanie do ich metod...,a może nie trafiłam jeszcze na osobę z powołania.W końcu istnieje przeświadczenie, że na psychologię idą ludzie z problemami...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 63
- Rejestracja: 8 listopada 2013, o 21:51
podobo jest tak ze leki niweluja objawy a dopiero wlasnie terapia jest tym czyms co leczy. Na poczatku terapii nabywa sie zaufania do terapety, po jakims czasie staje sie dla ciebe osoba godna zafania i mozesz powiedziec o wielu rzeczach. Mnie terapia dwa razy pomogla tak ze stanalem na nogi.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 29 grudnia 2013, o 01:13
Wedlug mnie mozna, jestem sama na etapie pokonywania ogromnej agorafobii, naprawde ogromnej, postep jest o 60 % ale mysle teraz zeby terapia sie wspomoc. Ja leki probowalam brac pare razy ale strasznie sie po nich zle czulam i lekarka odstawiala.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 26 grudnia 2013, o 18:57
terapię rozumiem jako rozmowy,analizowanie tylko,że ja nie potrzebuję się żalić i mówić o czymś o czym wiem.Szanuję wybory ludzi,że decydują się na terapie i pomaga im to, jednak osobiście nie należę do osób odczuwających potrzebę analizowania sensu istnienia
A co do leków, owszem na samy początku czułam się fatalnie ale bez nich nie wiem czy dałabym sobie radę tylko przeraża mnie fakt ile można funkcjonować z ich pomocą.
I tak sobie pomyślałam,że skoro my sami wpędziliśmy się w chorobę to i nasz umysł ma lekarstwo na nią.

A co do leków, owszem na samy początku czułam się fatalnie ale bez nich nie wiem czy dałabym sobie radę tylko przeraża mnie fakt ile można funkcjonować z ich pomocą.
I tak sobie pomyślałam,że skoro my sami wpędziliśmy się w chorobę to i nasz umysł ma lekarstwo na nią.
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Ja odstawiłem w końcu leki, które coś tam dawały i wziąłem się za przełamywanie, zmiany samego siebie. I owszem potwierdzam, ze można, co zresztą opisałem już na forum.
Co do terapii, to sprawa nie wyglada tak, ze chodzimy tam się żalić ale głównie zmieniać myślenie, stosunki do życia, świata, siebie i innych ludzi. To ni epolega na gadaniu tylko na wdrazaniu w życie, to włąsnie trzeba zrozumieć, że to co na terapii się mówi potrzeba wdrażac w życie. Samym gadaniem nic a nic się nigdy i nigdzie nie wskóra.
Owszem umysł ma lekarstwo ale najpierw musimy potrafić odróżnić lękowe myśli, umieć prowadzić odpowiednie dialogi, potrafić spychać zaburzenie na drugi plan, tak aby przestało istnieć. To tak w zarysie, terapia ma w tym pomóc ale nie zrobi nic za nas.
To jest własnie lekarstwo a terapia to jedno z narzędzi.
Jedni potrzebują analizowania bo akurat tego wymagają, inni po prostu nauki myślenia nie lękami a świadomością.
To, ze ktoś ma wiedze o nerwicy, wie co ma, niczego nie zmienia. Wiedza, wiedzą, lęki, lękami. Ta wiedze trzeba w życie wprowadzać POMIMO lęków.
Co do terapii, to sprawa nie wyglada tak, ze chodzimy tam się żalić ale głównie zmieniać myślenie, stosunki do życia, świata, siebie i innych ludzi. To ni epolega na gadaniu tylko na wdrazaniu w życie, to włąsnie trzeba zrozumieć, że to co na terapii się mówi potrzeba wdrażac w życie. Samym gadaniem nic a nic się nigdy i nigdzie nie wskóra.
Owszem umysł ma lekarstwo ale najpierw musimy potrafić odróżnić lękowe myśli, umieć prowadzić odpowiednie dialogi, potrafić spychać zaburzenie na drugi plan, tak aby przestało istnieć. To tak w zarysie, terapia ma w tym pomóc ale nie zrobi nic za nas.
To jest własnie lekarstwo a terapia to jedno z narzędzi.
Jedni potrzebują analizowania bo akurat tego wymagają, inni po prostu nauki myślenia nie lękami a świadomością.
To, ze ktoś ma wiedze o nerwicy, wie co ma, niczego nie zmienia. Wiedza, wiedzą, lęki, lękami. Ta wiedze trzeba w życie wprowadzać POMIMO lęków.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 26 grudnia 2013, o 18:57
Wszystko się zgadza i nawet byłabym skłonna spróbować terapii tylko szczerze nie wiem jak się do tego zabrać.
Przyznaję,że w przeszłości próbowałam tej metody i widocznie nie trafiłam na odpowiednią osobę.Nic nie wynosiłam z tych spotkań a nawet odnosiłam wrażenie,że człowiek który miał za zadanie mi pomóc patrzył tylko na zegarek.Nic nie wynosiłam z tych spotkań.Pewnie to powód teraźniejszego zniechęcenia do psychologów.
Orientowałam się czy w mojej okolicy jest jakiś terapeuta i nie znalazłam - owszem są,ale zajmujący się uzależnieniami:?
Jestem już tak zmęczona i zdesperowana swoimi stanami,że czuję wewnętrzną złość.
Rozmawiam sama ze sobą, rozpraszam złe myśli, próbuję medytować-co mogę więcej?
Gdzie Ci dobrzy terapeuci, dla których człowiek to nie kolejny przypadek, czy dobry zarobek ale zagubiony,nieszczęśliwy umysł, któremu trzeba pomóc cieszyć się życiem?
Przyznaję,że w przeszłości próbowałam tej metody i widocznie nie trafiłam na odpowiednią osobę.Nic nie wynosiłam z tych spotkań a nawet odnosiłam wrażenie,że człowiek który miał za zadanie mi pomóc patrzył tylko na zegarek.Nic nie wynosiłam z tych spotkań.Pewnie to powód teraźniejszego zniechęcenia do psychologów.
Orientowałam się czy w mojej okolicy jest jakiś terapeuta i nie znalazłam - owszem są,ale zajmujący się uzależnieniami:?
Jestem już tak zmęczona i zdesperowana swoimi stanami,że czuję wewnętrzną złość.
Rozmawiam sama ze sobą, rozpraszam złe myśli, próbuję medytować-co mogę więcej?
Gdzie Ci dobrzy terapeuci, dla których człowiek to nie kolejny przypadek, czy dobry zarobek ale zagubiony,nieszczęśliwy umysł, któremu trzeba pomóc cieszyć się życiem?
- Kamień
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1458
- Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47
a, co jeśli nie mam potrzeby zmiany siebie, postrzegania siebie, świata, ludzi - bo nigdy z tym wszystkim nie miałem problemu... a po prostu mam objawy DD bo się ich boje i na nie nakręcam... :/
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 91
- Rejestracja: 4 stycznia 2011, o 23:43
Mozna, naprawde mozna ja jestem juz zdrowa a dd deprecha to moje drugie imie bylo. Jak dla mnie jedynym wyjsciem jak sa objawy jest zyc razem z nimi i nie przezywanie ich, trzeba miec dosc chyba tych wszystkich objawow, do tego stopnia ze jest ci obojetne czy umrzesz czy zwariujesz. Wtedy wychodzisz naprzeciw tym objawowm robiac wszystko, zyjac a zarazem objawy majac. Po czasie to puszcza. Po prostu puszcza. Czytalam nie raz ze umysl musi sie uspokoic a my musimy porzucic kontrole, to jest wlasnie to. To jest to co dziala.
czuje-sie-coraz-lepiej-t3252.html#p24754
czuje-sie-coraz-lepiej-t3252.html#p24754
- Mr.DD
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 385
- Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17
Haha, Teravita, kurczę już sobie wyobrażam jak to wszystko musi wyglądać jak człowiek wyzdrowieje i te objawy muszą wydawać się śmieszne i wgl
Myślę że jak ma się wiarę to wszystko się da. Ale zwróciłem uwagę że nawet jak coś sobie przeczytałam to przez moje zaburzenia pamięci już po godzinie zapominam i wtedy łatwiej się dać lękowi ale trudno, widocznie tak musi być

Myślę że jak ma się wiarę to wszystko się da. Ale zwróciłem uwagę że nawet jak coś sobie przeczytałam to przez moje zaburzenia pamięci już po godzinie zapominam i wtedy łatwiej się dać lękowi ale trudno, widocznie tak musi być

Cierpienie wymaga więcej odwagi niż śmierć.
Niektórzy po zapadnięciu zmroku już nie potrafią uwierzyć w słońce. Brakuje im tej odrobiny cierpliwości, aby doczekać nadchodzącego poranka. Kiedy przebywasz w ciemnościach, spójrz w górę. Tam czeka na ciebie słońce.
Niektórzy po zapadnięciu zmroku już nie potrafią uwierzyć w słońce. Brakuje im tej odrobiny cierpliwości, aby doczekać nadchodzącego poranka. Kiedy przebywasz w ciemnościach, spójrz w górę. Tam czeka na ciebie słońce.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 26 grudnia 2013, o 18:57
Właśnie tak,jak człowiek zdrowo rozsądkowo pomyśli o tych atakach,nieuzasadnionym strachu to się w głowie nie mieści skąd takie bzdury do głowy przychodzi.Czasem jak jestem w lepszej formie opowiadam mężowi o swoich lękach i szczerze to naprawdę brzmi śmiesznie.Żeby tylko zawsze takie było, ale niestety w czasie trwania ataku tak zabawnie nie jest.
Dla mnie najgorsze są wieczory-jak już się ściemnia to zdrowy rozsądek jakby gdzieś znikł.
Trzeci dzień moje myśli prowadzą ze sobą intensywny dialog i muszę przyznać,że to działa.Wygląda to jakbym była podzielona na dwie osoby i obie się ze sobą spierały,ośmieszały.
Setaloft wciąż biorę, choć szczerze chciałabym go rzucić w cholerę,ale boję się...
Dla mnie najgorsze są wieczory-jak już się ściemnia to zdrowy rozsądek jakby gdzieś znikł.
Trzeci dzień moje myśli prowadzą ze sobą intensywny dialog i muszę przyznać,że to działa.Wygląda to jakbym była podzielona na dwie osoby i obie się ze sobą spierały,ośmieszały.
Setaloft wciąż biorę, choć szczerze chciałabym go rzucić w cholerę,ale boję się...
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Spokojnie Jagoda, od czegoś trzeba zaczać, jesli lek dał działanie po którym jest poprawa, możesz bardziej skupić się na własnie dialogach czy innych kwestiach. Nie ma sensu od razu tak setaloftu odrzucać skoro już go bierzesz. Jeszcze przyjdzie na to czas 

Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 12
- Rejestracja: 26 grudnia 2013, o 18:57
Kolejny raz muszę się zgodzić.Po prostu tęsknię za życiem z dnia na dzień bez natręctw, zastanawianiem się na jaką chorobę cierpię.
Pewnie to wpływ pogody, że samopoczucie nie jest najlepsze.Brak słońca robi swoje...
Zastanawiam się czy w gorszych stanach odczuwacie takie dziwne uczucie, że własny głos jest jakby odległy, że mimo normalnej konwersacji z drugą osobą myśli skupiają się na wewnętrznym świecie:zaraz upadnę, umrę, zemdleję...-to straszne:(
I niby wszystko wiem, że tak właśnie przebiega nasz chory stan, ale wciąż mnie dziwi, dlaczego sami sobie to robimy...
Szczerze mam dość:kilka pozytywnych dni i znów dołek i budzenie w nocy z lękiem...kiedy to się w końcu skończy...
Pewnie to wpływ pogody, że samopoczucie nie jest najlepsze.Brak słońca robi swoje...
Zastanawiam się czy w gorszych stanach odczuwacie takie dziwne uczucie, że własny głos jest jakby odległy, że mimo normalnej konwersacji z drugą osobą myśli skupiają się na wewnętrznym świecie:zaraz upadnę, umrę, zemdleję...-to straszne:(
I niby wszystko wiem, że tak właśnie przebiega nasz chory stan, ale wciąż mnie dziwi, dlaczego sami sobie to robimy...
Szczerze mam dość:kilka pozytywnych dni i znów dołek i budzenie w nocy z lękiem...kiedy to się w końcu skończy...
- nierealna
- Ex Moderator
- Posty: 1184
- Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22
oj no pewnie
depersonalizacja często towarzyszy derelce 
A co do pogody, ja własnie zauwazyłam różnicę. Dzisiaj pięknie słonko świeci a ja od razu lepiej się czuję


A co do pogody, ja własnie zauwazyłam różnicę. Dzisiaj pięknie słonko świeci a ja od razu lepiej się czuję

Tyle razy narzekał na normalność i nudę w jego życiu.
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
-
- Gość
umm widze że tu każdy chyba miał jakieś prochy, a ja się zastanawiam czy da sie faktycznie wyleczyć nie biorac żadnych? mam lęk przed lekami, przez miesiąc miałam depralin rok temu i było po nim tragicznie, jak przestałam go brac to nagle poprawa, jakby bylo o wiele lepiej.. co prawda mój stan powrócił, ale nie ufam lekom, teraz w święta 2 razy paroxinor, inaczej po nim reagowałam niż po depra, ale tez nie chcę tego leku.. na innym forum czytałam posty ludzi i przeraziło mnie to ze biora to latami, 10 lat, 15, 20.... a ja nie chcę, tak bardzo nie chcę byc uzależniona ani od ludzi, ani od leków :c pozatym jeśli tak długo lek jest w organixmie to mysle że gdy nawet powoli sie go odstawi, to i tak organizm będzie wołał o to chyba..
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
M O Ż N A.
O czym świadcza choćby historie niektóre z tego działu o wyleczeniu. Ale forma "bez leków" nie ma polegac na czekaniu z założonymi rękoma
A nawet forma z lekami tez nie ma polegać tylko na braniu tabsów. To całe sedno.
O czym świadcza choćby historie niektóre z tego działu o wyleczeniu. Ale forma "bez leków" nie ma polegac na czekaniu z założonymi rękoma

Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)