Post pełen niesamowitych sprzeczności i nie chodzi o chaos, bo akurat post zrozumiale przedstawia to co trzeba. Tylko używasz słów "wyzdrowiałem z depersonalizacji i nawrót depersonalizacji" podczas gdy ciągle masz nerwicę lękową, latasz po badaniach i ciągle zapewne żyjesz obawami, chorobami i swoimi lękami, chłopie przecież to nie logiczne mówić że ty z czegokolwiek wyzdrowiałeś.
Trzeba zrozumieć, że sama depersonalizacja nie jest jakąś osobną straszną chorobą, która złapała cię z jakiś mój boże nie wiadomych przyczyn. Dokskonale wiadomo czemu ją odczuwasz.
Od samego poczatku wpadłes w stan lekowy, hipochondrię (ona też jest stanem lekowym) badałeś się, wkręcałeś, utwierdzałeś się w swoich obawach, nie próbowałeś zapewne oprócz badan i wiecznego uspokajania "ryzykować" konfornotwac się z tymi objawami ale nadal w nich tkwiłes i je utrwalałeś.
W końcu dostałes od tego odcięcia, czyli depersonalizacji, niepokoju, no bo ile można żyć wyimaginowanymi chorobami, wszystko ma swoje granice!
Depersonalizacja to straszny stan, zgodze się z tym, jednak nie jest zwiazany z choroba psychiczna czy psychoza, jest to stan odciecia umyslu bo czegos mial w danej chwili dosc, w twoim wypadku wiecznych lęków, obaw a i moze jakis stresow ktore w zyciu sie ciagna a ty ich nie zmieniasz bo przeciez "chorujesz"...
Potem ci DD zeszło, co jest mozliwe ale nadal ty swoim zachowaniem nie zmieniłes nic, nadal lekarze, badania, lęki, żadych prób terapii siebie samego, zmiany swojego nastawienia (a przynajmniej nic o tym nie piszesz) i znowu jakieś białaczkik sraczki, i ty się dziwisz, ze znowu cię odcieło i mówisz, ze to nawrót?
To żaden nawrót tylko po prostu taka kolej rzeczy...im dłużj w lęku i im bardziej będziesz dawał się ponosić to takie "nawroty" cię czekają, bo tu nie ma miejsca żadne wyleczenie sie, tylko próby oszukiwania samego siebie, że się leczysz bo bierzesz leki a tu trzeba przestać tak bardzo panikować z byle objawu, dystansowac się do swoich myśli lękowych, zrozumieć, ze nie musisz za nimi latac, że ty masz władze o czym myslisz i jaka mysl jest wazna.
Trzeba ryzykowac i mowic to dawaj ta chorobe ja znowu badac sie nie bede i zajac sie zyciem a nie ciagle wyimaginowanymi chorobami!
Tak sie nie da chlopie przezyc zycia, chcesz wiecznie sie tak bac? Nie chcesz?
To mozesz przestac to robic od dzis, doslownie, troche ryzyka, troche akceptacji ze jest zle i zaczniesz dochodzic do siebie, powoli bo powoli ale zaczniesz, jak beda kryzysy nadal bedziesz to robil az do skutku!
A do tego będziesz zajmował się realnym życiem a nie "chorowaniem:" i to mimo objawów i wątpliwości!
A na koniec pytasz czy to na pewno nerwica a nie inna choroba...no normalnie az zal sciska serce jak ludzie sobie krzywde lubia sami robic.
Ten post to nie atak - jakbys wszystko bral do siebie, to od razu mowie to MOTYWACJA!
Tu dzialac trzeba a terapia jak najbardziej, bo moze w tym pomoc!
info-dla-swiezakow-i-obytych.html