Dużo z tego co opisałaś, mam identycznieLitlle pisze: ↑30 stycznia 2019, o 20:43Już widzęniepojęta pisze: ↑28 stycznia 2019, o 22:25Widzisz, nakręcać się można na wszystko, na depresję tym bardziej, i bardzoo długo mi zajęło to pojąć, dopóki tutaj nie trafiłam... I teraz wiem, że to nie depresja jako choroba psychiczna, bo ja ciągle o niej myślę,czy to już choroba, czy już to koniec, i w ogóle powoduje to u mnie lęk, i się NAD TYM ZASTANAWIAM czy to depresja.. mam ku temu wiele powodów, ale nie będę tu wyjezdzac ze swoja historią, bo to nie o to chodzi.. Chodzi mi o to, że odkad to wiem, że to sprawka nerwicy, i wszystkie te myśli, objawy wrzucam do jednego wora jest O WIELE ŁATWIEJLitlle pisze: ↑28 stycznia 2019, o 20:30
Dziękuję za dobre słowoja chyba mam to samo. Jak czytałam/słuchałam o skanowaniu siebie, czy mam zawał, czy choroby psychiczne itd..., to ja jakoś nie widziałam u siebie tego skanowania. Ale uświadomiłaś mi, że mam identycznie, ciągle się obserwuję czy ta depresja to już do leczenia, czy leki powinnam brać do końca zycia, czy może już tylko do psychiatryka sie nadaję... A w psychiatryku wiadomo kroplówki i dawki leków coraz większe... i też film leci... Nie cierpie leków i w sumie to ich też się boję, że się uzależnie, że skutki uboczne itd... itp... kołowrót myślowy...
I też się wstydziłam moich lęków
A teraz mam myśli, że sobie wkręcam tę nerwicę i niepotrzebnie ludziom na forum będę doope zawracać, że się tylko wygłupię i takie tam...
Najtrudniej dla mnie jest złapać że jestem w tych chorych myślach, a jak mam te myśli to naprawdę deprecha mnie łapie - no i teraz to już sama widzę jak sama się wkręcam.
Nie umiem złapać tego jak to się dzieje, ze siedzę już cała w tym myśleniu i zwiecha i kręcę się w kółko po domu, czas leci, nic nie zrobione i sobie dowalam, że nic nie zrobione... A to już kumam, że powinnam działać... A myśli wkręcają niewiadomo kiedy. Nie wiem jak ten dystans złapać. Czasem jak się ocknę to mi się udaje, ale na chwilę tylko i zaraz spowrotem kołowrót...
Tak sie zastanawiałam, że ta depresja to z nerwicy (jak mówił Victor w DivoVicu), ale że to nakręcanie się na depresje to mnie objawiłaś. Dziękuę![]()
![]()
Nikt mi tego nie powiedział, ani psychiatra, ani jakaś terapeutka, chociaż na terapię chodziłam chwileczkę tylko, bo nie pomagała mi(jakiś kierunek Gestalt). To forum to najlepsza forma terapii - autoterapii.
Radzę Ci słuchać nawet codziennie po kilka razy nagrań, żeby sobie wbić do głowy, i oczywiście starać się robić 'swoje'.. to bardzo trudne, ale wykonalne.. dasz radę, powodzenia![]()
![]()
że na wszystko można się nakręcać. Obserwuje teraz siebie pod kontem tego co już trochę wiem z forum i widzę jak bardzo się nakręcam. ja skanowałam bardziej to zmęczenie, skupiałam się na tym. Takie wiesz: "Raaaany znowu nie mam siły, znowu oczy mi sie zamykają, nogi z wady itd... energia wypływa ze mnie nagle jak spuszcza się wodę w kibelku w pociągu
odtwiera sie klapka i chlup... po energii. Czasem od razu od rana i "czołgam" sie przez dzień, czasem jest lepiej i w ciągu dnia tak właśnie nagle... Masakra... Dopiero po Twjej odpowiedzi uprzytomniłam sobie, że za "zasłoną" tego zmęczenia z tyłu glowy, jest cały czas myśl: "a może to ta depresja..." Dużo sobie takich "zasłon" zrobiłam lęków moich. Coraz więcej widzę i kiepsko z tym się czuję, raz lepiej, raz gorzej, taka huśtawka. Zauważyłam, że to zmęczenie pojawia sie od myśli głównie. I jest dużo gorsze niż takie prawdziwe fizyczne zmęczenie. Po za tym natręctwa, DD. Nie miałam pojęcia ze coś takego wogóle istnieje...
Zbieram się, żeby napisać coś o mnie więcej w innych działach, ale trudno mi przełamać wstyd i lęk![]()
Ja też mam wiele powodów do depresji. Myślę, że nerwica chwyta sie właśnie tego co początkowo ma sens, bo gdyby mi wkręcała najazd Tatarów, to olałabym przecież z miejsca
Ja przeszłam kilka terapi, indywidualne i grupowe w różnych nurtach, pomijając że nikt nie wspomniał o nerwicy, to tym bardziej jak sobie z nią radzić. Moja wina, bo nie mówiłam... Może kiedyś o tym napiszę...
Jedno zawsze się powtarzało: za dużo analizujesz, po co tyle analizujesz, przestań analiżować, zmień myślenie... - No super, kumam, tylko jak? Zmieniałam myślenie waląc głową w mur - myśleniemanalizowaniem
i rozkminiałam te myślenie i analizy w kółko i w kołko...
![]()
Dziękuję za rady i wsparceI też życze powodzenia
![]()




Trudno, żeby terapia dała efekty skoro bałaś się powiedzieć te wszystkie lęki.. a to powtarzanie Tobie, żebyś przestała analizować pewnie tylko przynosiło frustrację, że nie umiesz.. a filozofia w tym, by pozwolić sobie na tą analizę, nie odpychać tego na siłę, bo to potęguje lęk.. tylko próbować to ignorować i robić co innego, by zająć umysł i ciało.. to bardzo trudne, bo sama jak przyjdzie lęk nie umiem sobie z tym poradzić.. ale potem przychodzi ta ulga ogromna i warto się męczyć by tego doczekać..
Tobie też się uda bo masz już jakiś punkt zaczepienia



