Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Dziwne objawy nerwicy(?)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 23 maja 2016, o 03:07
Czesc, mam 20 lat i chce sie podzielic z wami moimi doswiadczeniami, sytuacja wyglada w sposob nastepujacy. Szybciutko zaczne od podstaw:
- wszystkie mozliwe badania dotyczace chorob ze strony fizycznej mialem robione
- jestem optymistycznie nastawiona osoba, towarzyska, pewna siebie, nie mam zadnych problemow jesli chodzi o jakiekolwiek relacje
Na czym polega wiec problem? od 1,5 roku mam staly ucisk z tylu glowy, jak by ktos mnie ciagnal sznurkiem do tylu i bil mlotkiem jednoczesnie. Mialem okres kiedy przez rok czasu palilem bardzo duzo trawy(tak, tej trawy). Wszystko bylo wporzadku z moja glowa i pewnego dnia zauwazylem jakis dziwny objaw derealizacji, jak bym czul sie w filmie. Objawy utrzymywaly sie przez 2 dni, a ze bylem kiedys osoba wysportowana, ktora zmienila styl zycia na gorszy, poszedlem sprawdzic wydolnosc swojego organizmu i poszedlem pobiegac. Niestety doznalem strasznego szoku, organizm nie wytrzymal i serce zaczelo mi bardzo szybko i mocno bic, tak, ze pomimo spokojnego oddechu, bicie serca nadal sie utrzymywalo. Sytuacja byla tak kiepska, ze upadlem na chodnik i lezalem z dobre 15 minut, czekajac az jakis samochod raczy sie zatrzymac i mi pomoc (byl to pozny wieczor). Duzo przejezdzajacych osob mialo mnie gdzies do momentu az jakas babcia sie zatrzymala i mi pomogla dotrzec do domu. Czy to mialo wplyw na moja psychike? Nie wiem. Wiem natomiast, ze od tamtej sytuacji zaczely sie uciski w glowie. Przez nastepne 3 miesiace mialem takie derealizacje, ze idac do sklepu, patrzylem sie na swoja reke i zastanawialem sie w jaki sposob nia ruszam, a patrzac sie na swoje nogi zastanawialem sie w jaki sposob ja chodze (jak bym byl odciety od swojego ciala i podziwial siebie przez film). Dziwne rzeczy sie ze mna dzialy, bo mialem problemy z czytaniem napisow w filmie albo klikajac play w filmikach na youtube, zamykaly mi sie oczy, bo mialem lek przed tym jak nagle sie filmik ma zaraz odpalic (serio). Mialem tez kolotania serca w glupich sytuacjach, ktore tez samoistnie ustaly. Po kilku miesiacach od tamtych wydarzen, postanowilem pojsc do psychiatry, wiec babka mi przepisala ketrel i setaloft. Bralem tabletki poltora miesiaca, derealizacje ustaly wiec Ketrel kazala mi odstawic, Setaloft brac. To drugie odstawilem bez jej wiedzy na wlasna reke, biorac po pol tabletki przez prawie 2 tygodnie, bo mialem duze problemy z potencją i denerwowalo mnie to. Niestety po odstawieniu, uciski w glowie sie nasilily.
Wiec na czym teraz stoje? przez 24h na dobe mam staly ucisk w glowie, ktory tak mi uniemozliwia funkcjonowanie, ze ciezko mi rozmawiac z ludzmi. Ciezko mi czasami uzywac ciezszych wyrazow, bo nie moge sie skupic przez ucisk w glowie, to uzywam prostszych slow. Jak sie mocno koncentruje albo skupiam to mam dziwne drgawki, jak by mi sie glowa trzesla w bezruchu. Jestem nadwrazliwy na nagly, glosny dzwiek albo gwaltowna sytuacje. Mam tez lek przed sytuacjami, ktore maja sie zaraz wydarzyc, a ja jestem tego swiadom (np. ktos postawi pulapke na mysz, a ja patrzac sie na ta pulapke, dostaje silniejszego ucisku w glowie i wiem, ze jak ona w nią wpadnie to sie tego przestrasze). Wpadlem na trop, ze to moze byc nerwica, bo niedawno mialem sytuacje, w ktorej normalnie, bedac wyprowadzonym z rownowagi bym sie uspokoil, a pomimo tego zaczalem sie caly trzasc i nie moglem tego opanowac. Nie mam pojecia co sie dzieje z moja glowa, uwazam sie za silna psychicznie osobe, ale mam wrazenie jak by moj wlasny organizm mi sie przeciwstawil. Jak bym stracil jakas supermoc. Jestem nieufny wobec brania lekow, bo mam obawy, ze one mi zmienia osobowosc. Mam listek tego Setaloftu i wiem, ze nie powinno sie czegos takiego brac jak cukierkow, ale czasami bol jest tak silny, ze raz na jakis czas po prostu sobie lykam pol tabletki i juz po niej doznaje ulgi, bol sie znacznie zmniejsza. Mam po nich skutki uboczne, wiem, ze nie bede mogl przez nie zyc w normalnym, zdrowym zwiazku, ale objawy mi tak dokuczają, ze nie wiem juz co mam robic. Mam obawy przed tym, ze zmarnuje sobie cale zycie cierpiac na cos takiego, ze bede musial brac leki do konca zycia jak zostane w sytuacji bez wyjscia. Niech mi ktos cos doradzi, chociaz odpowie, zalezy mi na czymkolwiek. Nie rozumiem na czym to cholerstwo polega, caly czas jestem sobą, czuje sie normalnie, ale objawy są.
- wszystkie mozliwe badania dotyczace chorob ze strony fizycznej mialem robione
- jestem optymistycznie nastawiona osoba, towarzyska, pewna siebie, nie mam zadnych problemow jesli chodzi o jakiekolwiek relacje
Na czym polega wiec problem? od 1,5 roku mam staly ucisk z tylu glowy, jak by ktos mnie ciagnal sznurkiem do tylu i bil mlotkiem jednoczesnie. Mialem okres kiedy przez rok czasu palilem bardzo duzo trawy(tak, tej trawy). Wszystko bylo wporzadku z moja glowa i pewnego dnia zauwazylem jakis dziwny objaw derealizacji, jak bym czul sie w filmie. Objawy utrzymywaly sie przez 2 dni, a ze bylem kiedys osoba wysportowana, ktora zmienila styl zycia na gorszy, poszedlem sprawdzic wydolnosc swojego organizmu i poszedlem pobiegac. Niestety doznalem strasznego szoku, organizm nie wytrzymal i serce zaczelo mi bardzo szybko i mocno bic, tak, ze pomimo spokojnego oddechu, bicie serca nadal sie utrzymywalo. Sytuacja byla tak kiepska, ze upadlem na chodnik i lezalem z dobre 15 minut, czekajac az jakis samochod raczy sie zatrzymac i mi pomoc (byl to pozny wieczor). Duzo przejezdzajacych osob mialo mnie gdzies do momentu az jakas babcia sie zatrzymala i mi pomogla dotrzec do domu. Czy to mialo wplyw na moja psychike? Nie wiem. Wiem natomiast, ze od tamtej sytuacji zaczely sie uciski w glowie. Przez nastepne 3 miesiace mialem takie derealizacje, ze idac do sklepu, patrzylem sie na swoja reke i zastanawialem sie w jaki sposob nia ruszam, a patrzac sie na swoje nogi zastanawialem sie w jaki sposob ja chodze (jak bym byl odciety od swojego ciala i podziwial siebie przez film). Dziwne rzeczy sie ze mna dzialy, bo mialem problemy z czytaniem napisow w filmie albo klikajac play w filmikach na youtube, zamykaly mi sie oczy, bo mialem lek przed tym jak nagle sie filmik ma zaraz odpalic (serio). Mialem tez kolotania serca w glupich sytuacjach, ktore tez samoistnie ustaly. Po kilku miesiacach od tamtych wydarzen, postanowilem pojsc do psychiatry, wiec babka mi przepisala ketrel i setaloft. Bralem tabletki poltora miesiaca, derealizacje ustaly wiec Ketrel kazala mi odstawic, Setaloft brac. To drugie odstawilem bez jej wiedzy na wlasna reke, biorac po pol tabletki przez prawie 2 tygodnie, bo mialem duze problemy z potencją i denerwowalo mnie to. Niestety po odstawieniu, uciski w glowie sie nasilily.
Wiec na czym teraz stoje? przez 24h na dobe mam staly ucisk w glowie, ktory tak mi uniemozliwia funkcjonowanie, ze ciezko mi rozmawiac z ludzmi. Ciezko mi czasami uzywac ciezszych wyrazow, bo nie moge sie skupic przez ucisk w glowie, to uzywam prostszych slow. Jak sie mocno koncentruje albo skupiam to mam dziwne drgawki, jak by mi sie glowa trzesla w bezruchu. Jestem nadwrazliwy na nagly, glosny dzwiek albo gwaltowna sytuacje. Mam tez lek przed sytuacjami, ktore maja sie zaraz wydarzyc, a ja jestem tego swiadom (np. ktos postawi pulapke na mysz, a ja patrzac sie na ta pulapke, dostaje silniejszego ucisku w glowie i wiem, ze jak ona w nią wpadnie to sie tego przestrasze). Wpadlem na trop, ze to moze byc nerwica, bo niedawno mialem sytuacje, w ktorej normalnie, bedac wyprowadzonym z rownowagi bym sie uspokoil, a pomimo tego zaczalem sie caly trzasc i nie moglem tego opanowac. Nie mam pojecia co sie dzieje z moja glowa, uwazam sie za silna psychicznie osobe, ale mam wrazenie jak by moj wlasny organizm mi sie przeciwstawil. Jak bym stracil jakas supermoc. Jestem nieufny wobec brania lekow, bo mam obawy, ze one mi zmienia osobowosc. Mam listek tego Setaloftu i wiem, ze nie powinno sie czegos takiego brac jak cukierkow, ale czasami bol jest tak silny, ze raz na jakis czas po prostu sobie lykam pol tabletki i juz po niej doznaje ulgi, bol sie znacznie zmniejsza. Mam po nich skutki uboczne, wiem, ze nie bede mogl przez nie zyc w normalnym, zdrowym zwiazku, ale objawy mi tak dokuczają, ze nie wiem juz co mam robic. Mam obawy przed tym, ze zmarnuje sobie cale zycie cierpiac na cos takiego, ze bede musial brac leki do konca zycia jak zostane w sytuacji bez wyjscia. Niech mi ktos cos doradzi, chociaz odpowie, zalezy mi na czymkolwiek. Nie rozumiem na czym to cholerstwo polega, caly czas jestem sobą, czuje sie normalnie, ale objawy są.
- elala73
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 439
- Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44
Witaj , objawy wskazują na nerwicę . Piszesz ,że cały czas jesteś sobą , i dobrze , bo nerwica to stan bardzo świadomy (aż za bardzo) . Jeśli nie chcesz brać leków , to wybierz inną alternatywę np. terapie .W między czasie możesz posłuchać divovica i zgromadzić potrzebną wiedzę . W jednym słowie trudno napisać o całym mechanizmie nerwicowym .
Trzymaj się
Trzymaj się
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 89
- Rejestracja: 14 marca 2016, o 07:14
Cześć, jeśli Cię to pocieszy, to u mnie było podobnie - mam na myśli schemat. Lubiłam jarać trawsko, robiłam to dość regularnie, przyszedł taki moment w którym miałam dużo stresów (z których zdałam sobie sprawę już po wpadnięciu w nerwicę ;D, bo przecież byłam rzecz jasna zawsze "twardą i odporną psychicznie osobą" i nie dopuszczałam do siebie myśli, że z czymś sobie nie daje rady) no i bach. Również zmagałam się przez wiele długich tygodni (miesięcy w sumie) z okropnym bólem głowy i uciskami, które mogę porównać do opisu, który przedstawiasz. Nie martw się, bo to mija. Jeśli nie jesteś przekonany co do leków, to zastanów się czy je brać. Musisz wiedzieć, że leki nie załatwiają sprawy i leczą objawowo. Moim zdaniem (i zapewne nie tylko moim) podstawą do wyjścia z zaburzenia jest wiedza, co potwierdza mnóstwo osób tu na forum. Więc pierwsze co to słuchaj sobie nagrań, czytaj artykuły, dowiedz się jak to działa, przyjmij to i z czasem wszystko będzie lepiej 

Syr 11,10: "Synu, nie bierz na siebie zbyt wiele spraw, bo jeśli będziesz je mnożył, nie unikniesz szkody. I choćbyś pędził, nie dopędzisz, a uciekając nie uciekniesz."
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 23 maja 2016, o 03:07
Byłem u trzech nerugologów, każdy z nich robił mi to samo badanie, jedna babka mi przepisała oprócz tabletek typu Neurovit badz takich na zapalenie kręgów(ktore i tak nic nie pomagaja) to w dodatku Pramolan, gdzie po przeczytaniu ulotki na internecie nawet tego nie kupilem. Wszystkie badania typu oczy, uszy, etc. mialem robione. Mialem nawet tomografie głowy robioną. Jestem pewien, że to nie jest ten problem. Czytałem już niektóre wypowiedzi dotyczące tego problemu i owszem, za każdym razem jak "na siłę" myślę pozytywnie to bóle głowy całkowicie ustępują, ale nie zawsze potrafie podtrzymać ten stan. Są sytuacje w których się będę stresował, bo to normalne według mnie. I za każdym razem kiedy coś takiego się dzieje, staram się obejść jakoś ten ból, wmawiając sobie, że jestem w jakimś filmie komediowym etc. Na różne sposoby próbowałem siebie oszukiwać, ale to jest cholernie męczące. Ciągłe uczucie, jak bym pojedynkował się z cieniem, nie moge w ogole uwierzyc, ze cos takiego moze sie dziac ze mna, spory kawal czasu sobie wmawialem, ze cos mi sie zmienilo w funkcjonowaniu mozgu przez jaranie, albo dostalem traumy po tej sytuacji z bieganiem i organizm mi sie rozregulował. Bycie "silnym psychicznie" pomaga, ale to nie jest takie proste w moim mniemaniu. Czasami po prostu sie poddaje i "puszczam", zostawiam sobie pustkę w głowie, bo wtedy nie mam skupienia na niczym innym niż na bólu w głowie. Największym katalizatorem do czegokolwiek jest piwo - wypije jedno, nie mam lęków, ale ucisk w głowie się nasila. Jednego dnia dla eksperymentu spaliłem gieta, żeby zobaczyć, czy to co mi się dzieje jest serio związane z jakimiś problemami z psychiką i faktycznie, pogorszyło mi się. Trudno mi w to uwierzyć, że coś takiego może istnieć. Wiele bym oddał, żeby powrócić do "naturalnego" stanu, w którym stres i lęk nie objawia się żadnym bólem głowy (chociaż i tak mam go nonstop) ani nie przeskakuje na żołądek czasami. To jest chore. Nie boję się ani wychodzić z domu, ani rozmawiać z ludźmi (chociaz musze w inny sposob niz kiedys), czasami mam problem ze skupieniem sie spojrzeć komuś w oczy (a nigdy nie miałem) ale to akurat umiem spokojnie obejść. Wiec tak jak mówiłem - jestem całkowicie sobą, oprócz tego, że dokuczają mi objawy. Czesto mysle o byle pierdolach, typu - skręcam oczyma i moje mysli nie potrafia nadążyć za tym, albo mysle o glupocie typu "w jakiej pozycji powinienem teraz reke polozyc na nodze" - jak by to bylo cos istotnego. Co do oczu, mam wrazenie, ze momentami mam je otwarte za szeroko. Jakies smieszne badania na nadczynnosc tarczycy tez mialem robione. Magnezu polknalem wagon, tych witamin chyba tez
Czasami rozmyslam nad tym jak to bylo kiedys, gdzie mialem naturalne skupienie i moglem myslec o kazdej pierdolce, albo jak to bylo kiedys za normalnych czasow. Chcialbym, zeby to kiedys przeszlo.

- zdravko
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 667
- Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54
Teraz to jesteś wycofany w siebie, więc stan masz jaki masz, ciągle skanowanie, jedyna opcja to musisz to puścić, czym bardziej będziesz się zamykał na bodźce zewnętrzne tym będzie gorzej, ja praktykuje rower, jadę czuję wstrząsy,nie czuję łaskotań, prądów itp (moje jazdy
),nie sądzę ,żebyś myślał o otwartych oczach, czy ręce są twoje czy nie ,po prostu bodziesz skupiony na jeździe.
Tez kiedyś jarałem ,ale mi nic nie było poza jednym objawem który czasem się odzywa (dziwnie się słyszę,odbieram swój głos), zawsze to mnie bawiło w stanie upalenia i to mi już zostało, tylko teraz nie jest to zabawne.
A te bóle głowy możesz mieć od napiętego karku,jest jakiś mechanizm który łączy napięte mięśnie z bólem oka i głowy,no a to masz już ze stanu nerwicowego, jak się wymixujesz z niego to to powinno przejść.

Tez kiedyś jarałem ,ale mi nic nie było poza jednym objawem który czasem się odzywa (dziwnie się słyszę,odbieram swój głos), zawsze to mnie bawiło w stanie upalenia i to mi już zostało, tylko teraz nie jest to zabawne.
A te bóle głowy możesz mieć od napiętego karku,jest jakiś mechanizm który łączy napięte mięśnie z bólem oka i głowy,no a to masz już ze stanu nerwicowego, jak się wymixujesz z niego to to powinno przejść.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 23 maja 2016, o 03:07
Mam ochote sie zabic, nie chce mi sie zyc. Nie czuje sie soba, nie moge normalnie funkcjonowac, cierpie caly czas, nikt mnie nie rozumie, nikt nie rozumie tego, ze jestem chory. Mam tego dosyc i dosyc ludzi.
-- 25 maja 2016, o 21:58 --
Zwariowalem totalnie, nie wiem co sie ze mna dzieje, caly czas sie boje byle czego, nigdy tego nie mialem, glowa mnie boli. Nie umiem tak zyc juz, nie chce nawet
-- 25 maja 2016, o 21:58 --
Zwariowalem totalnie, nie wiem co sie ze mna dzieje, caly czas sie boje byle czego, nigdy tego nie mialem, glowa mnie boli. Nie umiem tak zyc juz, nie chce nawet
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: 20 maja 2016, o 22:06
Rozumie Cię więcej ludzi niż sobie wyobrażasz. Wszyscy zmagamy się z jakimiś problemami i zazwyczaj wygrywamy ta walkę. Tobie też się uda tylko wytrwałości Ci potrzeba. Dasz radę.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 23 maja 2016, o 03:07
Patrze na innych ludzi i patrze na siebie i caly czas sie zastanawiam dlaczego mi sie to przytrafilo, nawet moja rodzina mnie nie rozumie, nie moge zyc tak jak inni ludzie, boje sie, ze to bedzie trwalo wiecznie. Nie dam rady juz, same nieszczescia mnie spotykaja od momentu kiedy to sie przydarzylo. Wszyscy mysla, ze sie tylko czyms denerwuje, a nie wiedza co mi sie tak naprawde dzieje. Przegralem.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: 20 maja 2016, o 22:06
Organizm potrzebuje trochę czasu żeby się "nastroić" bo jeśli sporo paliles marihuany to mogło się nieźle w głowie pokiełbasić. Wiem to bo mam kilku kumpli,którym marihuana nieźle psychikę wypaczyła . Uświadom sobie że te dziwne odczucia to zaburzenie które Ci przejdzie. Cierpliwości trochę 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: 20 maja 2016, o 22:06
Na jednego coś działa mocna,na drugiego słabo,a na trzeciego wcale. Każdy ma inną psychikę i inaczej reaguje na bodźce zewnętrzne oraz chemię. Nie patrz na innych, skup się na sobie. Bywa że trzeba trochę poczekać,ale i też podziałać, bo sam to tylko katar przechodzi.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 23 maja 2016, o 03:07
A jesli bede bral jakies leki to one przyspiesza proces dochodzenia do siebie? Z tego co zauwazylem to na mnie wszystko bardzo mocno dziala, bo bralem te leki wczesniej i bardzo szybko odczuwam efekty czegokolwiek.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 22 kwietnia 2016, o 09:34
Witaj,
też jestem nowy w temacie zaburzenia lękowego. Na początku jest piekło. Dosłownie.
Dalej jest lepiej.
Po pierwsze: Nie wkrecaj sobie. Zrób badania. Ignoruj objawy. Wiem, że to na maxa trudne, ale nie ma innej opcji. Rób cokolwiek innego. Tak jak napisał Szczery do Bólu - cierpliwości. Cierpliwości. Serio.
Po dwa: mnie też nikt z otoczenia nie rozumie. Nawet nie próbują. I nie dziwie się, bo dla kogoś kto tego nie przeżył jest to praktycznie niewytłumaczalne (próbowałem kilka razy). Jeśli to Cię pociesza to mam przerąbaną sytuację w domu. Wierzę jednak, że w razie najwyższej potrzeby wykażą się jakimś wsparciem, ale na co dzień jest fatalnie ;]
Po trzy: Myślę, że każdy kto się zmaga z zaburzeniem lękowym ma od czasu do czasu myśli w stylu: nie dam rady, to koniec, już nie mam siły. Ja miałem dziś. Przeszły. Wszystko to powoli przechodzi w momencie w którym uświadomisz sobie, że to tylko durne myśli. Możesz je kontrolować. Z czasem mózg się ogarnia - podejście normalnościowe
Po cztery: staraj się relaksować. Czytaj i oglądaj to co polecane dla początkujących nerwicowców. Mi pomogło tysiąc razy bardziej niż psycholog i psychiatra.
Pięć: Ja nie biorę leków, ale jeśli nie dajesz rady to rozważ. W czasie ich działania musisz jednak zmienić swoje życie i podejście.
Trzymaj się gościu, bo nie jesteś sam
też jestem nowy w temacie zaburzenia lękowego. Na początku jest piekło. Dosłownie.
Dalej jest lepiej.
Po pierwsze: Nie wkrecaj sobie. Zrób badania. Ignoruj objawy. Wiem, że to na maxa trudne, ale nie ma innej opcji. Rób cokolwiek innego. Tak jak napisał Szczery do Bólu - cierpliwości. Cierpliwości. Serio.
Po dwa: mnie też nikt z otoczenia nie rozumie. Nawet nie próbują. I nie dziwie się, bo dla kogoś kto tego nie przeżył jest to praktycznie niewytłumaczalne (próbowałem kilka razy). Jeśli to Cię pociesza to mam przerąbaną sytuację w domu. Wierzę jednak, że w razie najwyższej potrzeby wykażą się jakimś wsparciem, ale na co dzień jest fatalnie ;]
Po trzy: Myślę, że każdy kto się zmaga z zaburzeniem lękowym ma od czasu do czasu myśli w stylu: nie dam rady, to koniec, już nie mam siły. Ja miałem dziś. Przeszły. Wszystko to powoli przechodzi w momencie w którym uświadomisz sobie, że to tylko durne myśli. Możesz je kontrolować. Z czasem mózg się ogarnia - podejście normalnościowe
Po cztery: staraj się relaksować. Czytaj i oglądaj to co polecane dla początkujących nerwicowców. Mi pomogło tysiąc razy bardziej niż psycholog i psychiatra.
Pięć: Ja nie biorę leków, ale jeśli nie dajesz rady to rozważ. W czasie ich działania musisz jednak zmienić swoje życie i podejście.
Trzymaj się gościu, bo nie jesteś sam
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 36
- Rejestracja: 23 maja 2016, o 03:07
Czasami mi ciezko uwierzyc, ze to kiedys minie. To wydaje sie byc takie nieprawdopodobne. Najlepsze jest to, ze ja nawet nie mysle o tych objawach. Sprobuje pocwiczyc, moze mi to cos da.
-- 27 maja 2016, o 19:59 --
A jesli nie bede bral ani lekow ani nie pojde na terapie? Czy jesli bede ignorowal te objawy to jest szansa, ze to kiedys przejdzie? Boje sie, ze jesli nie bede tego leczyl to moge dostac gorszej choroby niz nerwica.
-- 27 maja 2016, o 19:59 --
A jesli nie bede bral ani lekow ani nie pojde na terapie? Czy jesli bede ignorowal te objawy to jest szansa, ze to kiedys przejdzie? Boje sie, ze jesli nie bede tego leczyl to moge dostac gorszej choroby niz nerwica.