Mnie w zasadzie też nie przeraża to, że to jakaś poważna choroba psychiczna, co raczej świadomość tego, że sprawiam wrażenie normalnego i zdrowego, a w środku cierpię i cierpieć jeszcze będę, np. perspektywa wyjścia z DD sama w sobie nie jest łatwa i krótka = no i mam gotową kolejną myśl, która tylko mnie bardziej nakręca

Poza tym właśnie to wręcz denerwuje niemiłosiernie, że wewnątrz siebie krzyczę i pragnę powrotu do normalności, ale właśnie blokada w głowie jest mocno "zamurowana", denerwuje mnie to, że chcę się odprężyć przy meczu czy filmie, a uwaga i koncentracja mi po prostu na to nie pozwalają. Nie rozumiem tego, że nie rozumiem otaczającego mnie świata, znaczy się teorii mam już mnóstwo, ale w praktyce te ograniczające schematy myśleniowe i "torowiska" jak mi to lekarz powiedział są jeszcze zbyt mocno utrwalone.
Ja bym chyba nie wytrzymał drugiego tyle w tym stanie bez działania, totalnie bym się chyba w sobie zamknął i stracił ochotę do życia, także propsy

ale na terapię musisz się zapisać chyba, skoro u Ciebie to trwa prawie rok już bez wyraźnej poprawy. Pocieszę Cię, że ten mój lekarz też ma świadomość, że moje zaburzenie lękowe weszło już na konkretny level, ale pocieszył mnie słowami, że "możemy zawrzeć umowę, że po miesiącu będę czuł się lepiej", a później zostanie już takie "doleczanie" i oglądanie człowieka wychodzącego na prostą po takim życiowym zakręcie jest ponoć najprzyjemniejszą stroną jego zawodu.