Dobrzy ludzie! doradźcie, naprostujcie, pocieszcie jeżeli się da, bo już nie wiem czy wariuję czy coś naprawdę jest na rzeczy. Najpierw okoliczności: mam wiosen 39 i pracę siedzącą od 13 lat (obecnie umiarkowanie stresująca - bardziej to ja się nią przejmuję na wyrost - jestem tego świadoma). Ogólnie jestem osobą bardzo przejmującą się, dużo rzeczy jest okupione nerwami - zdrowie najbliższych, nawet wyjazd na urlop mnie stresuje

3 lata temu miałam w pracy poważny czas mobbingowy, który trwał ok 1,5 roku. Od jakiegoś czasu (z pół roku wstecz) zaczęło mi się kręcić w głowie, w sensie pływać obraz - jak by się człowiek nawalił, ale bez alko. Od czasu do czasu nie mogłam złapać pełnego oddechu, serce mi kołatało. A ponieważ lubię być dobrze przebadana to udałam się do lekarza POZ, ten dał mi skierowanie do neurologa. Neurolog zalecił najpierw TK głowy z kontrastem (wszystko ok)potem RM odcinka szyjnego i piersiowego. Tu wyszła dyskopatia (tak powiedział neurolog) w opisie: "dyskretna, prawostronna wypuklina krążka m-kr." Od jakiegoś czasu obraz delikatnie pływa mi już dzień w dzień (raz delikatniej raz mocniej), takimi falami przychodzi nagłe osłabienie, urywany oddech, kołatanie serca. Najbardziej popołudniami po pracy i na weekendach. I teraz już nie wiem czy to od tej szyji (stosuję się do wszystkich zaleceń - chodzę na kijki kilka razy w tygodniu, co wieczór robię zestaw ćwiczeń na dyskopatię, trzymam prawidłową postawę, już niedługo rehabilitacja), czy może to jakieś objawy nerwicy której nie jestem świadoma

widzę że jest tu sporo fizjo i osób z podobnymi historiami - może coś mądrego podpowiecie
