Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Schizofrenia? Nerwica? Co mi jest? Zaburzenia somatyczne?

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Karol.swiderskii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 8 listopada 2024, o 13:26

9 listopada 2024, o 19:43

Witam. Nazywam się Karol. Mam 28 lat. Postanowiłem wstawić post z prośbą o pomoc. Mam bardzo duży problem, który blokuje mnie od 8 lat i rujnuje mi życie. W związku z tym cierpi przeze mnie moja rodzina, jak i ja sam egzystuję przez ten czas na ich utrzymaniu. Może zacznę od początku.
W wieku kiedy dorastałem byłem bardzo pewna siebie osobą, która była duszą towarzystwa. Liderem podczas różnych zawodów w szkole, czy też plastyki. Byłem osobą popularną i lubianą. Środowisko mnie akceptowało. To był okres gimnazjalny. Po ukończeniu gimnazjum trzebabylo zmienić szkołę na liceum. Niestety podczas nieobecności mnie, żeby dostarczyć świadectwo szkolne w oryginale szkoła, którą wybrałem odrzuciła mnie jako kandydata. Więc trzebabylo szukać jakiś rozwiązań. Na ostatni moment ,pomogła mi znajoma w tym żeby znaleźć szkołe. W innym środowisku niż w tym w ,którym przebywałem dotychczas. Z centrum miasta na ich obrzeża. Po zaczęciu szkoły miałem bardzo duże problemy w odnalezieniu się w towarzystwie. Czułem że każdy się zna. Czułem że jestem dla nich obcy. I trudno mi było nawiązać relacje z kimkolwiek. Po dłuższym czasie w klasie czy też w szkole porobiły się grupki. Gdzie każdy trzymał z kimś z kim nawiązał jakąś relację. Ja takowej nie miałem. Znałem się z pojedynczymi osobami. Mówiliśmy sobie cześć i szliśmy w swoich kierunkach. Nie utrzymywaliśmy ze soba kontaktu, prócz szkoły. Więc czułem się trochę samotny w szkole. W tym samym czasie miałem problem w domu. Gdzie rodzice rozwodzili się. Było dużo stresu. Dużo przemocy psychicznej. Dużo stresujących sytuacji. Nie miałem z kim porozmawiać o problemach tylko na codzień przychodziłem i zamykałem się w swoim pokoju. Moja matka sama nie wytrzymywała z obecną sytuacją ,która jest z powodu rozwodu i zdrad męża. Więc popadała w depresję i nerwice gdzie musiałem na to patrzeć. Było bardzo dużo odczuwalnego stresu po wejściu w progi mojego domu. Byłem wyczulony na to kiedy zaraz się ktoś do mnie o coś przyczepi i będzie kolejna awantura. Po dłuższym czasie czucia się jaka osoba która nie była zbyt lubiana w szkole. Zacząłem zauważać że moi rówieśnicy znaleźli sobie we mnie osobę z ,której można było się naśmiewać. Nie wyglądałem tak inni nie ubierałem się też tak i widzieli że chyba na siłę chciałem się w kręcić w ich towarzystwo. Bylem i jestem niskim chłopakiem 170 wzrostu. Który nie może powiedzieć że jest przystojny. A wręcz uważam że jestem chłopakiem który raczej nie wygląda na warszawiaka a raczej chłopaka ze wsi. Więc podczas jakiś zgrzytów z nimi miałem problem żeby stanąć i przeciwstawić się większemu czy też bardziej lubianemu. Czułem się źle. Stresowało mnie wszystko. Czułem się gorszy. Czułem się biedniejszy. Czułem się brzydszy od innych. Zacząłem bardzo przywiązywać się do tych uczuć. Po jakimś czasie wpadłem w towarzystwo szkolne, które nie było zbyt powiedzmy dla mnie dobre. Było w nim bardzo dużo marihuany. Po długim czasie przebywania z nimi. Co zawsze było dla mnie na NIE postanowiłem zapalić pierwszego skręta w życiu. Po takim czasie nie pamiętam swoich wrażeń. Lecz mogę powiedzieć ,że od tamtej pory paliłem ja non stop. Najczesniej kupowałem ją od „znajomego” po czym wracałem do domu i paliłem w samotności. Parę razy kończyło się to krwotokiem z nosa podczas gorączki i zemdleniu i wywiezieniu mnie na sor i podłączyła pod kroplówkę. Może odebrało mi to tlen z głowy. Uzależniła mnie do tego stopnia że robiłem to dzień w dzień po powrocie ze szkoły. Pod jej wpływem ZAWSZE schizowalem sie. Że coś się dzieje. Że coś się zaraz stanie ze mną. Że mi słabo. Że zaraz odlecę. Wbrew temu paliłem jej coraz więcej. Od tamtej pory uważałem że jest coś ze mną nie tak. Bałem się palić marihuany przy jakimś znajomym bo obawiałem się konsekwencji że oni mogą pod jej wpływem nawet prowadzić a ja się czuję jak bym miał dostać za chwilę palipitacji serca. I to uczucie że oni patrzą mi w oczy a ja w głębi duszy czuję się jak bym wariował. Czułem że oni to widzą. Miałem bardzo duży lęk przed tym. Dosłownie mnie to paraliżowało. Ten dziwny stan odrealnienia. Nie śmiałem się po zażywaniu tylko wkręcałem bardzo duże dziwne akcje najczęściej na tle nerwowym. Po tych wszystkich przeżyciach w szkole, i w domu jak i z marihuana. stałem się szara myszką wycofana, która przestała przez obawy że ze mną jest coś nie tak odbierać telefony. I poczułem że zwariowałem. Doszło do tego że byłem szarą myszką w szkole w ,której dostawałem złe komentarze ze strony rówieśników i najczęściej przy dużej ilości osób. Jak i od nauczycieli na tle klasy bo do nauki też się nie przykładałem. Gdzie zawsze było pole do wyśmiania mnie. Wracałem do domu i paliłem w swoim świecie. To wszystko we mnie tak narastało że przestałem wychodzić tak jak powinienem do szkoły. Opuściłem się bardzo w nauce. I wszystko tak się skomulowalo ze w drugiej klasie liceum nie zdałem. Zmieniłem szkołę ,która też nie cieszyła się zbyt dobrą opinią i było podobnie. Dalej paliłem przychodziłem do szkoły i też nie byłem zbyt akceptowalny jedyni koledzy których miałem to były osoby które też paliły. Ale były to kontakty tylko szkolne. Jednak poradziłem sobie chcąc nie chcąc napisałem maturę i zdałem szkołę. Gdzie cieszyłem się że to spokój. Nagle przyszedł czas na studia. Nie myślałem o studiach tylko był we mnie lęk i obawa jak to będzie. Co o mnie powiedzą. Co powiedzą o moim dziwnym zachowaniu. Co znów jak ktoś popatrzy mi w oczy i znów będzie widział tą fazę. Poszedłem się zapisać do szkoły prywatnej i zapłaciłem ratę za pierwszy semestr. I tyle mnie tam widzieli. Przez to co przeżywałem podczas pójścia tam. Znów uczucie wyobcowania. Czucia się gorszy. Brzydszy. Mały. Nieatrakcyjny. Było to we mnie tak silne że potrafiłem wybiec ze szkoły na oczach wszystkich przez to uczucie stresu i wzroku na mnie. Przez to że wyglądam jak żul spod żabki. Mały chudy szczur ze wzrokiem psychopaty na fazie. Rzuciłem studia mama wynajęła mi kawalerkę licząc na to że się ogarnę i coś postanowię. A ja zacząłem palić marihuanę dzień do dnia i grać na komputerze odcinając się od świata. Dzień za dniem. Trwało do przez ładnych kilka lat. 3 lata 4 conajmniej. Gdzie te uczucia wspomniane wcześniej mnie nie opuszczały na krok tylko mnie tłamsiły i utrwalały w przekonaniu że jestem ten gorszy brzydszy i że ze mną jest na prawdę coś nie tak i że zwariowałem. I że ludzie to widzą. Bałem się wyjść do biedronki ,która była pod domem przez uczucie odrealnienia ciągłej fazy i stresu. Zniszczyłem się. Próbowałem rozmawiać z mamą ,która mi zabraniała to palić i były przez to ciągłe kłótnie bo co powiedziałem że skończę. To następnego razu widziała mnie upalonego w swoim świecie, który mnie tak zabierał. Gdzie czułem się jak pod wpływem na prawdę czegoś mocnego. Ale byłem sam w mieszkaniu non stop to robiłem co chciałem miałem na to więc kupowałem i to tak trwało. Matka zrezygnowała z kawalerki a ja pojechałem do babci. Czułem się niezrozumiały przez rodzinę. Mówiłem o swoich schizach i jazdach i lekach. Ale mówili że jest to tylko mojej wytłumaczenie do tego żebym nic nie robił. Zamknąłem się w sobie. Poprosiłem dziadka żeby mnie zabrał do ośrodka dla narkomanow zamkniętego w Gdańsku żebym się odciął od marihuany. Po 8 miesiach tam gdzie też miałem problemy z odnalezieniem się w ich zwyczajach itp gdzie też byłem jednostką niezbyt lubianą przez swój sposób bycia. Poprosiłem mamę żeby mnie z tamtąd zabrała. Po 8 miesiach bycia na czysto uprawiani codziennie biegania sportu i pracy w dzień w dzień dalej czułem się odrealniony. Wypisali mnie z wpisem ZABURZENIA OSOBOWOŚCI. Znów wynajęła mi kawalerkę a ja po paru miesiącach pracy załatwionej przez znajomego zacząłem palić przez to że nic się nie zmieniło i dalej się czuję w szeregach ludzi na innego jak by pod wpływem dalej substancji które paliłem. Miałem uczucie że to widzą. Więc się zwoliłem. W międzyczasie zostawiła mnie dziewczyna ,która bardzo kochałem a ja Jeśli nie było co palić to zaczął się alkohol piłem tyle ile było i wychodziłem po więcej żeby się zatracić w tym stanie lecz było to przejściowe. po zwolnieniu się z pracy próbowałem cos na własną rękę i szukałem pomocy u psychiatrów. W ośrodku mi stwierdzi zaburzenie osobowości przez nadużywanie substancji psychoaktywnych. Psychiatra nerwice. Brałem przez jakiś czas jakiś xanax więc zaczęły się leki. Od pół roku jestem u babci na utrzymaniu. Byłem u psychiatry, który mi dał skierowanie do szpitala psychiatrycznego. Powiedział że może być to schizofrenia bądź zespół odstawienia. Lecz po pół roku czasu myślę że coś by się poprawiło. Na ten moment mam powiedziane że mam znaleźć pracę jeśli nie to nie będę mógł dalej u niej mieszkać. PO PÓŁ ROKU ODSTAWIENIA WSZYSTKIEGO CO JEST MOŻLIWE. Marihuana alkohol leki. Czuję się dalej odrealniony jak by w swoim świecie. Dalej jak wychodzę na miasto czuję się bardzo nierealnie. Do tego mam jakąś fobię społeczną. Uczucie lęku.ze dziwnie się zachowuje że na wszystko zwracam uwagę. Że mi słabo że zaraz zemdleje. Zauważyłem codzienny ucisk w skroniach który paralizuje mi twarz. Uczucie otwartych oczu jak bym był naszprycowany niewiadomo czym a babcia mi mówi że wygladam normalne. to ciągle mruganie. Mam wrażenie że mrugam co sekundę 5 razy na sekundę. Jak bym miał sparaliżowana ze stresu całą twarz a zwłaszcza oczy. Jak bym się zawiesił na fazie. Byłem zamknięty przez 3 lata w pokoju przed monitorem z komputerem i paliłem marihuanę. Jak bym miał zmienione jakby zaburzenie percepcji i mrugał i wszystko klatkowal. Do tego ten ucisk w skroniach i lekkie pieczenie jeśli nie mrugnę. Ciągle na to zwracam uwagę. Bardzo mnie to męczy. Do tego uczucie ciągłe zmęczenia. Mam wrażenia że wszystko kaltkuje przez zmianę percepcji i ten ucisk w skroniach. Mam uczucie ciągłego stanu napięcia. Mam uczucie lęku gdy mam się z kimś spotkać choćby nawet na rozmowę o pracę a najchętniej to bym uciekł bo mnie to trzyma. Mam uczucie osłabienia mam uczucie że ludzie widzą w moich oczach że jestem na fazie chociaż nie palę. Mam uczucie wychodzenia mi oczu z orbit i silny ucisk w skroniach i w płacie czołowym Mam uczucie i halucynacje hppd śnieg optyczny piksele na niebie piksele na ścianie gdzie nie widzę tynku tylko widzę migające światła. Jak bym sobie ułożył schemat poruszania oczu własny. Nie zwracam uwagi na to co mnie otacza tylko na to że mam jakieś światła migające na dworze przed oczami. Bądź że nie mogę nimi płynnie ruszać przez to. Do tego czasem jak mnie coś zestresuje to takie uczucie lęku. Jak bym zastygał jak by mnie coś paraliżowało. I jestem już smutny zmęczony.Moja samoocena jest równa 0 mam uczucie depresji. CZY TO NERWICA? CZY TO SCHIZOFRENIA? Co robić. Chce się wziąć za siebie ale nie wiem co robić. Czy powinienem coś brać? Jakieś leki i wtedy próbować wyjść prostą? Jeszcze raz napiszę dla pewności bo uważam że lęki fobia społeczna i nerwy są od uczucia ciągłego napięcia w oczach i skroniach. Zaciśnięte nerwy na skroniach zaburzenie widzenia tak jak bym się zawiesił pusty wzrok. Jest dla mnie jakby nienaturalne ruszać oczami.Tak jak bym sparaliżował głowę. Ciągle uczucia gorąca Czy jest to możliwe? Dopamina serotonina czy neurony się pospalały czy szare komórki tak jak by mi płat czołowy nie działał i przez to nie jestem sobaą. Bardzo relaksuje mnie zimna woda i okłady zimnej wody na czole i skroniach i to przechodzi na moment. Tak jak bym miał popalone styki. To trwa już tyle lat. Proszę doradzie. Miałem niedawno wypadek samochody nie z mojej winy. Miałem tomograf nic nie pokazywało nic złego. Neurolog kiedyś mi powiedział i patrzył na mnie jak na idiotę jak o wszystkim mówiłem to mówił że mam traume. Ja ,przez tyle lat żyje w strachu i lęku przed tym co się dzieje. Nawet jeśli próbuje jogi i sportu żeby uspokoić nerwy to nic to nie daje dalej jest ten ucisk. Czy przez zmianę percepcji i silne hppd po marihuanie mogło mi tak zostać i tak sparaliżować głowę? Inni palili to samo co ja i nic im nie jest. Chociaż moje ciągi to lata a ich okazjonalnie. Popalone styki? Czy co to jest. Przegrzałem sobie mózg? Czy przez ciągły stres trwanie w moich wkrętakach na prawdę lęk przed wszystkim mogłem przez 8 lat plus używki mogły zaburzyć tak układ nerwowy że mnie tak to paraliżuje? Ucisk głowy w skroniach. Oczy jak się patrzę przed siebie otwarte aż mam uczucie że są wyłupiaste. Uczucie lęku. Nie wiem co mam napisać. Czy coś potraficie doradzić? Mam też uczucie że każdy o mnie mówi w sklepie. Na ulicy Że każdy na mnie patrzy. I widzimy mnie przez ten pryzmat co oceniam sam siebie. Że się dziwnie zachowuje. Bardzo się kontroluje. Że ich uśmiechy i śmianie się jest zawsze ze mnie. Nawet jak po prostu swobodnie rozmawiają .Że jeśli ktoś popatrzy na mnie. To przez to że jest zdziwiony jak ja wyglądam jak żul i śmieć. Że moje oczy pokazują że oszalałem a ludzie to widzą i mnie komentują. Ciągle przeglądam się w lustrze. Jak wyglądam. Czy widać po mnie i po moich oczach że oszalałem. Proszę doradźcie mi czy to schizofrenia paranoidalna z nerwica lękowa. Bardzo się męczę. Doradźcie mi.
Axis
Nowy Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 23 września 2024, o 16:19

10 listopada 2024, o 22:17

Jeśli dobrze rozumiem to w tej chwili jesteś od pół roku czysty tak? Zero trawy, alko i leków? Jak z elektroniką, dużo siedzisz? Jak wygląda Twój przykładowy dzień, o której wstajesz, co jesz, co robisz, o której się kładziesz?

Dalej, co lubisz robić? Sport (jaki), muzyka, książki, zwierzęta? Jakiego rodzaju pracy szukasz (jeśli szukasz) lub jaką chciałbyś mieć?

Gdybyś pewnego dnia obudził się i stwierdził że jesteś na świecie sam to co byś robił?
Karol.swiderskii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 8 listopada 2024, o 13:26

11 listopada 2024, o 09:17

Axis pisze:
10 listopada 2024, o 22:17
Jeśli dobrze rozumiem to w tej chwili jesteś od pół roku czysty tak? Zero trawy, alko i leków? Jak z elektroniką, dużo siedzisz? Jak wygląda Twój przykładowy dzień, o której wstajesz, co jesz, co robisz, o której się kładziesz?

Dalej, co lubisz robić? Sport (jaki), muzyka, książki, zwierzęta? Jakiego rodzaju pracy szukasz (jeśli szukasz) lub jaką chciałbyś mieć?

Gdybyś pewnego dnia obudził się i stwierdził że jesteś na świecie sam to co byś robił?
Tak. Od pół roku nie palę marihuany. Nie biorę leków. Nie piję alkoholu od długiego czasu. Z używek tylko jestem uzależniony nawet bardzo od papierosów elektrycznych i jednorazówek. Potrafię ich przez dzień wypalić ze dwie a nawet trzy. Zawsze mam ją przy ustach. Bardzo dużo czasu spędzam przy telefonie. Skroluje instagrama. Przeglądam you tuba. Oglądam na nim filmy. I też rozglądam się za pracą. Od dłuższego czasu przez brak pracy. Mój dzień nie wygląda najlepiej. Wstaję najpóźniej o 9-10 i nie mam zbyt dużego zajęcia. Najczęściej nie jem śniadania. Jakoś od dziecka nie byłem tego nauczony. Jadam obiad. I późną kolację. Od 2 tygodni trzymam dietę. Staram się nie jadać cukrów smażonych mięs. I tłuszczów. Najczęściej siadam przed komórką i spędzam dzień w łóżku. Oglądając różne rzeczy.i paląc e papierosa.Od tygodnia zacząłem uprawiać ćwiczenia jak joga rano godzinę bo naczytałem się że poprawi to motorykę głowy. Wychodzić na spacer pomimo tych wszystkich swoich lęków itd. Staram się bardzo wychodzić sam na spacer chociaż na pół godziny. Kładę się jak mi dzień zleci. I już jestem zmęczony raczej późno. 23/12 godzina. Nie mam zbyt dużych zainteresowań. A to co mnie interesuje kosztuje. I nie jest w moim budżecie. Lub nie mam możliwości rozwoju bo chociażby nie mam już nawet laptopa.Samochody.Malowanie. Projektowanie kiedyś interesowałem się sportem. W sensie lubiłem grać w piłkę. Siatkówke Ale to od lat nieaktualne gdyż zostałem wykluczony z mojej grupy znajomych przez swoje problemy. I nie mam zbyt z kim. A do klubu boję się iść. Zawsze chciałem iść na siłownię i też zacząć coś ze soba robić ale też się tego boję. Nie mam z kim. Nie umiem ćwiczeń. Nie mam też pamięci do ich uczenia się samemu. Więc jeśli chodzi o jakikolwiek jak to można nazwać sportem to. Spacer i parę ćwiczeń rano. Muzykę lubię raczej spokojna. Relaksacyjna. Lubię włączyć radio i go słuchać. Wychowałem się na red hot chilli pepeepers. Lubię pop spokojny. Czy też jakiś dobry relaksujący bicik. Książek nie czytam wgl. Jedyne co czytam to różne fora co mi jest. Artykuły o psychologi i to wszystko na komórce podczas leżenia w łóżku. Zwierzęta kocham bardzo koty psy ale mieszkam u kogoś i nie mam możliwości mieć swojego zwierzęcia. Moja mama ma dwa psy ale nie mogę u niej mieszkać a mieszka 300km ode mnie. Zawsze lubiłem wyjść na spacer z psem. Konie też od dziecka lubiłem gdyż było to hobby mojej mamy. Ale nie mam możliwości też jazdy z nią do stajni.
Od początku listopada do końca grudnia muszę znaleźć pracę gdyż moja babcia i cała rodzina postanowiła że nie mogę dłużej być na czyimś utrzymaniu bo mam 28 lat. I oni też chcą mieć swoje życie a nie wieczny temat mój i kłopot który trwa 7 lat.
I od 1 grudnia nie mam gdzie mieszkać. Może mnie weźmie do siebie moja dziewczyna ale pod warunkiem że będę walczył o siebie i szukał pracy i ja znajdę i się ułoży. Bo nie będzie mnie utrzymywała. Jestem tylko po maturze. Studia przerwałem przez chyba nerwice i swoje paranoje. I uzależnienie od marihuany. Więc nie mam zbyt dużego wyboru. Mam prawojazdy. Ale w moim wieku nie chce wozić pizzy. Gdyż to nawet nie praca na stałe tylko chwilę. Zleceniowka bez umowy o pracę. Myslalem że pójdę na kierowcę i będę jeździł po Polsce busem z towarem ale boję się że nie wiem jak nawet towar zapiąć pasami na pace. Bądź że przez swoje leki dziwne stany nie dam rady cały czas za kółkiem. Krótkie trasy zrobię bez problemu ale z krakowa do Warszawy mam już problem stres i inne pod czas jazdy na trasie szybkiego ruchu. Gdzie są ataki paniki itp. Myślałem żeby pójść na jakiś zakład na ochronę ale gdzie wyślę cv to nikt nie odpowiada. Chociaż ostatnio widziałem ogłoszenie bez doświadczenia. Ale cisza. Myślałem też o pomocy kuchennej w jakiejś restauracji. Kelner barman itp odpadają bo mam paranoję urojenia ksobne nie radzę sobie ze stresem. Stresuje mnie to. Same pójście na rozmowę o pracę jest dla mnie takim wyczynem które mnie paraliżuje :( uciekam od tego. Nie mam więcej pomysłów. Może jakiś kurier.

Teraz zadałeś pytanie. Nie mam pojęcia co bym zrobił. Na pewno zaczął bym eksplorować świat. Zobaczył wszystko co mogę. Gdyż nie było by nikogo kto by na mnie patrzył jak na chorą osobę. Jak na schizofrenika. Paranoika. Nerwicowa. Nikt by mnie nie oceniał i byłbym sam. Nie przeżywałbym życia wtedy tak jak teraz to robię chociażby przy wyjściu do sklepu spożywczego.
Axis
Nowy Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 23 września 2024, o 16:19

11 listopada 2024, o 11:26

Ok, czyli z zainteresowań mamy sport, motoryzację, malowanie, zwierzęta, pewnie jakby poszukać to jeszcze coś by się znalazło, jest z czego budować.

Sport:
- joga - bardzo dobrze, że to robisz jednak ważne, abyś coś Ci to dawało, sprawiało jakąś przyjemność, przynosiło jakieś pozytywne efekty, a nie tylko robisz to, bo gdzieś coś przeczytałeś,
- spacery - również świetna aktywność, staraj się je wydłużać, do godziny, dwóch, możesz chodzić tam gdzie nie ma wielu ludzi, jeśli powodują w Tobie dyskomfort. Spaceruj szybkim tempem, skup się na aktywności samej w sobie, na naturze, pogodzie. Możesz ściągnąć sobie aplikację do monitorowania aktywności i zapisywać dystans jaki przeszedłeś. Zmieniaj trasy, eksploruj, jak byś był sam na świecie, jakby cały świat był dla Ciebie,
- siłownia - ćwicz w domu. Pompki, przysiady, brzuszki, jest cała masa prostych i efektywnych ćwiczeń. Jeśli dużo korzystasz z telefonu to używaj go efektywnie. Istnieją również darmowe aplikacje z całymi planami treningowymi bez sprzętu i bez wychodzenia z domu.

Na sporty drużynowe przyjdzie czas, na razie skupił bym się na spacerach (może przejdą w bieganie) oraz ćwiczeniach siłowych + joga jeśli faktycznie to lubisz i pomaga.

Motoryzacja:
- czy masz samochód oraz czy potrafisz coś przy nim naprawić, czy w ogóle rozważasz pójście w tym kierunku? Często piszesz o pracy kierowcy, czy rozważasz kurs na inną kategorie niż B, jeśli jeszcze jej nie masz. Sprecyzuj proszę swoje zainteresowanie w tym temacie.

Malowanie:
- czy malujesz, szkicujesz na bieżąco? Wystarczy ołówek i zeszyt. Czy widzisz tutaj dla siebie jakąś ścieżkę rozwoju?

Zwierzęta:
- czy w Twoim mieście jest schronisko, być może poszukują wolontariuszy do opieki lub wyprowadzania zwierząt?

Psychologia:
- zapisz się do biblioteki i czytaj książki zamiast fora i artykuły w necie. Jest masa publikacji z zakresu rozwoju osobistego i psychologii. Zamiast czytać o tym co Ci jest, czytaj jak zacząć żyć. Diagnoza w Twoim przypadku nie ma znaczenia, depresja, nerwica, fobia społeczna, nazwij to jak chcesz, grunt że chcesz z tego wyjść, wszystkie aktywności jakie opisujesz, wszystkie próby są tego świadectwem, zmierzasz w dobrym kierunku tylko trzeba stopniowo zwiększać ich objętość. Dłuższe spacery, bardziej zróżnicowane treningi, malowanie, więcej wysłanych CV, każdego dnia troszeczkę więcej.

Wszystko to kosztem czasu spędzanego w internecie. Staraj się stopniowo ograniczać sociale. Wiem że relaksują, ale nie rozwijają, a nam bardziej niż relaks potrzebny jest teraz rozwój. Na rozwoju zbudujesz swoją pewność siebie, a na pewności siebie całe życie. Instagram i YT Ci tego nie zapewnią.

Praca:
- po pierwsze nie ma takiego czegoś jak bycie za starym żeby coś robić, ja poświęciłem 15 lat branży, która mnie wyżuła i wypluła i wieku 40 lat zaczynam od nowa, nie mogąc wybierać co mi się podoba tylko będąc zmuszonym do łapania tego co jest, bo mam rodzinę na utrzymaniu,
- kurierka, pomoc kuchenna, magazyn, dostawca - jest dużo opcji, ale zamiast przebierać i się zastanawiać po prostu zacznij coś robić. Jeśli nie dasz rady na cały etat, zacznij na pół, nie szukaj na siłę umowy o pracę, zacznij od zlecenia i z czasem, jak będziesz się czuł bardziej komfortowo, to przejdziesz na etat. Byle byś miał jakąś swoją kasę.
- czy jesteś zarejestrowany w urzędzie pracy? Być może jakiś kurs zwiększający kwalifikacje refundowany przez urząd.

Wypisałem tego sporo, oczywiście nie musisz robić wszystkiego na raz, ale ważne abyś robił cokolwiek z tego i aby liczba tych aktywności stopniowo rosła, w Twoim tempie, może być powoli, byle do przodu 😉
Karol.swiderskii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 8 listopada 2024, o 13:26

12 listopada 2024, o 15:03

Axis pisze:
11 listopada 2024, o 11:26
Ok, czyli z zainteresowań mamy sport, motoryzację, malowanie, zwierzęta, pewnie jakby poszukać to jeszcze coś by się znalazło, jest z czego budować.

Sport:
- joga - bardzo dobrze, że to robisz jednak ważne, abyś coś Ci to dawało, sprawiało jakąś przyjemność, przynosiło jakieś pozytywne efekty, a nie tylko robisz to, bo gdzieś coś przeczytałeś,
- spacery - również świetna aktywność, staraj się je wydłużać, do godziny, dwóch, możesz chodzić tam gdzie nie ma wielu ludzi, jeśli powodują w Tobie dyskomfort. Spaceruj szybkim tempem, skup się na aktywności samej w sobie, na naturze, pogodzie. Możesz ściągnąć sobie aplikację do monitorowania aktywności i zapisywać dystans jaki przeszedłeś. Zmieniaj trasy, eksploruj, jak byś był sam na świecie, jakby cały świat był dla Ciebie,
- siłownia - ćwicz w domu. Pompki, przysiady, brzuszki, jest cała masa prostych i efektywnych ćwiczeń. Jeśli dużo korzystasz z telefonu to używaj go efektywnie. Istnieją również darmowe aplikacje z całymi planami treningowymi bez sprzętu i bez wychodzenia z domu.

Na sporty drużynowe przyjdzie czas, na razie skupił bym się na spacerach (może przejdą w bieganie) oraz ćwiczeniach siłowych + joga jeśli faktycznie to lubisz i pomaga.

Motoryzacja:
- czy masz samochód oraz czy potrafisz coś przy nim naprawić, czy w ogóle rozważasz pójście w tym kierunku? Często piszesz o pracy kierowcy, czy rozważasz kurs na inną kategorie niż B, jeśli jeszcze jej nie masz. Sprecyzuj proszę swoje zainteresowanie w tym temacie.

Malowanie:
- czy malujesz, szkicujesz na bieżąco? Wystarczy ołówek i zeszyt. Czy widzisz tutaj dla siebie jakąś ścieżkę rozwoju?

Zwierzęta:
- czy w Twoim mieście jest schronisko, być może poszukują wolontariuszy do opieki lub wyprowadzania zwierząt?

Psychologia:
- zapisz się do biblioteki i czytaj książki zamiast fora i artykuły w necie. Jest masa publikacji z zakresu rozwoju osobistego i psychologii. Zamiast czytać o tym co Ci jest, czytaj jak zacząć żyć. Diagnoza w Twoim przypadku nie ma znaczenia, depresja, nerwica, fobia społeczna, nazwij to jak chcesz, grunt że chcesz z tego wyjść, wszystkie aktywności jakie opisujesz, wszystkie próby są tego świadectwem, zmierzasz w dobrym kierunku tylko trzeba stopniowo zwiększać ich objętość. Dłuższe spacery, bardziej zróżnicowane treningi, malowanie, więcej wysłanych CV, każdego dnia troszeczkę więcej.

Wszystko to kosztem czasu spędzanego w internecie. Staraj się stopniowo ograniczać sociale. Wiem że relaksują, ale nie rozwijają, a nam bardziej niż relaks potrzebny jest teraz rozwój. Na rozwoju zbudujesz swoją pewność siebie, a na pewności siebie całe życie. Instagram i YT Ci tego nie zapewnią.

Praca:
- po pierwsze nie ma takiego czegoś jak bycie za starym żeby coś robić, ja poświęciłem 15 lat branży, która mnie wyżuła i wypluła i wieku 40 lat zaczynam od nowa, nie mogąc wybierać co mi się podoba tylko będąc zmuszonym do łapania tego co jest, bo mam rodzinę na utrzymaniu,
- kurierka, pomoc kuchenna, magazyn, dostawca - jest dużo opcji, ale zamiast przebierać i się zastanawiać po prostu zacznij coś robić. Jeśli nie dasz rady na cały etat, zacznij na pół, nie szukaj na siłę umowy o pracę, zacznij od zlecenia i z czasem, jak będziesz się czuł bardziej komfortowo, to przejdziesz na etat. Byle byś miał jakąś swoją kasę.
- czy jesteś zarejestrowany w urzędzie pracy? Być może jakiś kurs zwiększający kwalifikacje refundowany przez urząd.

Wypisałem tego sporo, oczywiście nie musisz robić wszystkiego na raz, ale ważne abyś robił cokolwiek z tego i aby liczba tych aktywności stopniowo rosła, w Twoim tempie, może być powoli, byle do przodu 😉

Robie co mogę. Ćwiczę jogę. Chodzę na spacery. Szukam pracy. Próbuje rysować w zeszycie. Oglądam komedie. Wychodzę z psem.

Ale czy to jakkolwiek ma pomóc na fizyczne dolegliwości ucisku w skroniach? Mrugania częstego w oczach. Bólu oczu. Pustego wzroku. Ja się czuję na prawdę sparaliżowany przez to w mimice buzi. Oczy wyglądają tak jak bym coś przeżywał. Stres. Mam zaburzenia widzenia. Zauważyłem że mam problem z poruszaniem się oczu. Tak jakbym nie mógł robić małych ruchów nimi. Tak jak bym nie mógł podążać wzrokiem za małą mrówka. Obraz mi skacze. Tak jak bym je przyzwyczaił od lat do palenia marihuany i grania w gry przed komputerem. I tak mi została bądź. Jak bym popalił sobie neuroprzekaźniki. Synapsy. Przez tak długi okres palenia. Marihuany „od koleżki” może to jakieś mikro urazy. Nie wiem nie znam się. Mój dzień na prawdę nie jest stresujący. Wstaję rano robię trening wyjdę na spacer itp. A to pojawia się od momentu kiedy otworzę oczy po przebudzeniu a kończy się kiedy usnę i tak w kółko. Przez to mam właśnie derealizacje. Nie wiem czy to nerwica czy jakieś zaburzenie fizyczne. Percepcja też jest lekko zmieniona przez to skakanie mi w oczach. Mam duże światła po popatrzeniu w niebo jak by pieksele lub na ścianę białą lub jak zamykam oczy. Jak by mi zostały resztki nadużywania psychodeliku. Czy tak mi zostanie do końca życia. 7 lat bez zmian to chyba dużo. I tu nie chodzi chyba o sam tryb życia. Może jakieś mikro urazy. Ale to chyba wyszło by na tomografię głowy. Krew też ok. Podwyższony tylko cukier ale zrobiłem dietę i jest ok. Wątroba też miała stan zapalny. Ale też to ogarnąłem. Nie mam pojęcia.
Karol.swiderskii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 8 listopada 2024, o 13:26

12 listopada 2024, o 15:04

Myślałem jest to nerwica z hppd. Myślałem że jest to jakiś mikrourazy mózgu przez to że nadużywałem.
Nie mam pojęcia
Karol.swiderskii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 8 listopada 2024, o 13:26

12 listopada 2024, o 15:08

Mam też Astygmatyzm. Ale małą wadę +07 i +0.8. Trudno mi się jest przyjrzeć czemuś. Na szczegóły itp mogę jedynie zobaczyć ogólnie wzrok. Czasem jest mi trudno popatrzeć dokładnie na kontury telefonu nawet bo mam wrażenie przez ten ucisk że nie podążą płynnie tak jak powinien. Mam dobre okulary.
Karol.swiderskii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 8 listopada 2024, o 13:26

12 listopada 2024, o 15:20

Patrzę się normalnie przed siebie idąc na spacerze i widzę zamiast tego co powinienem to falowanie świateł. A nie szczegóły tego na co patrzę.
Karol.swiderskii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 8 listopada 2024, o 13:26

12 listopada 2024, o 15:46

Pomijając to ja czuję się strasznie psychodelicznie. Nie jestem pod wpływem od roku. A idąc przez miasto czuję się jak bym był pod wpływem. Łapie schizy ksobne. Ciągle jestem napięty. Jak by w trybie czuwania. Impulsywny. Do tego ta dealizacja. I zaburzona mimika. Zwariowałem. Po prostu zrobiłem z siebie narkomana i przegrzałem mózg? Przyzwyczaiłem go do fazy i tak już będzie prawda?
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 577
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

12 listopada 2024, o 16:49

Zjedz magnez, na skurcze pomaga to i na to powinno pomóc. Jeśli obawiasz się choroby psychicznej udaj się do psychiatry i powiedz mu o tym. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Jeśli jednak zachorowałeś, to będzie tylko gorzej - jeśli to zaburzenie to nie jest tak źle warto to przemyśleć (bo z zaburzenia da się wyjść będąc silniejszą wersją siebie ale to wymaga ogromu pracy nad sobą).
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 577
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

12 listopada 2024, o 16:50

Jeśli masz jakieś pytania to pisz śmiało, znam temat choroby i zaburzenia niekoniecznie nerwicy
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Axis
Nowy Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 23 września 2024, o 16:19

12 listopada 2024, o 22:31

Karol.swiderskii pisze:
12 listopada 2024, o 15:46
Pomijając to ja czuję się strasznie psychodelicznie. Nie jestem pod wpływem od roku. A idąc przez miasto czuję się jak bym był pod wpływem. Łapie schizy ksobne. Ciągle jestem napięty. Jak by w trybie czuwania. Impulsywny. Do tego ta dealizacja. I zaburzona mimika. Zwariowałem. Po prostu zrobiłem z siebie narkomana i przegrzałem mózg? Przyzwyczaiłem go do fazy i tak już będzie prawda?
Nie. Nie prawda.

Przez najbliższe dwa dni mam sporo pracy więc postaram się napisać coś pojutrze wieczorem, a tymczasem napisz tylko proszę jak u Ciebie jest z przyjmowaniem płynów. Ile i co pijesz w ciągu dnia ?
Karol.swiderskii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 68
Rejestracja: 8 listopada 2024, o 13:26

12 listopada 2024, o 22:51

Wcześniej pobudzałem się napojami gazowanymi słodkimi. Od 2 tygodni jestem na diecie i piję sama wodę. Przez uczucie gorąca w głowie mógłbym pić i pić. Zwłaszcza coś zimnego. Bo mam odczucie gaszenia pożaru w głowie. Tak samo jak przy zimnym okładzie czy też po przyłożeniu zimnych rąk do skroni i karku. Jeśli chodzi o pitą wodę przeze mnie. Teraz to myślę że wypijam jej litr przez dzień. Zacząłem też od 2 tygodni pić napar z lawendy. Który miał mi coś pomóc ale nie odczuwam żadnych zmian. Rozumiem obowiązki. Czekam na info
Axis
Nowy Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 23 września 2024, o 16:19

13 listopada 2024, o 05:24

Karol.swiderskii pisze:
12 listopada 2024, o 22:51
Wcześniej pobudzałem się napojami gazowanymi słodkimi. Od 2 tygodni jestem na diecie i piję sama wodę. Przez uczucie gorąca w głowie mógłbym pić i pić. Zwłaszcza coś zimnego. Bo mam odczucie gaszenia pożaru w głowie. Tak samo jak przy zimnym okładzie czy też po przyłożeniu zimnych rąk do skroni i karku. Jeśli chodzi o pitą wodę przeze mnie. Teraz to myślę że wypijam jej litr przez dzień. Zacząłem też od 2 tygodni pić napar z lawendy. Który miał mi coś pomóc ale nie odczuwam żadnych zmian. Rozumiem obowiązki. Czekam na info
Litr dziennie to mało, biorąc pod uwagę, że palisz. Ja wypijam 2-3 litry, nie paląc, więc myślę że u Ciebie te 3 litry powinny wjeżdżać na spokojnie. Oczywiście nie musi to być sama woda. Elektrolity, zioła. Słodkie bym odpuścił.
Axis
Nowy Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 23 września 2024, o 16:19

14 listopada 2024, o 20:59

Karol.swiderskii pisze:
12 listopada 2024, o 15:03

Robie co mogę. Ćwiczę jogę. Chodzę na spacery. Szukam pracy. Próbuje rysować w zeszycie. Oglądam komedie. Wychodzę z psem.

Ale czy to jakkolwiek ma pomóc na fizyczne dolegliwości ucisku w skroniach? Mrugania częstego w oczach. Bólu oczu. Pustego wzroku. Ja się czuję na prawdę sparaliżowany przez to w mimice buzi. Oczy wyglądają tak jak bym coś przeżywał. Stres. Mam zaburzenia widzenia. Zauważyłem że mam problem z poruszaniem się oczu. Tak jakbym nie mógł robić małych ruchów nimi. Tak jak bym nie mógł podążać wzrokiem za małą mrówka. Obraz mi skacze. Tak jak bym je przyzwyczaił od lat do palenia marihuany i grania w gry przed komputerem. I tak mi została bądź. Jak bym popalił sobie neuroprzekaźniki. Synapsy. Przez tak długi okres palenia. Marihuany „od koleżki” może to jakieś mikro urazy. Nie wiem nie znam się. Mój dzień na prawdę nie jest stresujący. Wstaję rano robię trening wyjdę na spacer itp. A to pojawia się od momentu kiedy otworzę oczy po przebudzeniu a kończy się kiedy usnę i tak w kółko. Przez to mam właśnie derealizacje. Nie wiem czy to nerwica czy jakieś zaburzenie fizyczne. Percepcja też jest lekko zmieniona przez to skakanie mi w oczach. Mam duże światła po popatrzeniu w niebo jak by pieksele lub na ścianę białą lub jak zamykam oczy. Jak by mi zostały resztki nadużywania psychodeliku. Czy tak mi zostanie do końca życia. 7 lat bez zmian to chyba dużo. I tu nie chodzi chyba o sam tryb życia. Może jakieś mikro urazy. Ale to chyba wyszło by na tomografię głowy. Krew też ok. Podwyższony tylko cukier ale zrobiłem dietę i jest ok. Wątroba też miała stan zapalny. Ale też to ogarnąłem. Nie mam pojęcia.
Pytasz czy aktywności, które wypisałem mają pomóc na fizyczne dolegliwości.

Skoro sam wyeliminowałeś zdecydowaną większość możliwych przyczyn poprzez badania i wizyty u specjalistów to jedynym ich źródłem pozostaje Twój tryb życia czyli:
- palenie e-papierosów,
- nadużywanie elektroniki,
- stosunkowo niska aktywność fizyczna,
- być może niedobór płynów.

Znam sporo byłych i obecnych palaczy marihuany, sam miałem też krótki okres regularnego zażywania i od nikogo nie słyszałem o tak silnych skutkach fizycznych jak przedstawiasz.

Tak więc jeszcze raz cokolwiek Ci jest, na pewno jest to odwracalne, ale wymaga Twojego zaangażowania i cierpliwości. Recepta jest być może zbyt banalna:
- sport,
- książki,
- powietrze,
- słońce,
- woda,
- muzyka,
- aktywność,
- kontakt z ludźmi,
jednak ta banalna recepta wyciągnęła mnóstwo ludzi na prostą, w tym mnie.

Moim zdaniem jeśli zaczniesz zmieniać swój tryb życia, jeszcze bardziej niż robisz to teraz, to Twoje problemy w końcu ustąpią.
ODPOWIEDZ