Widzę, że nieco zmodyfikowałaś post.
Odniosę się do tego wyzywania. Tak, jesteśmy ludźmi, ale to nie oznacza, że normalne jest wyzywanie kogokolwiek. Ludzi powinno się traktować z szacunkiem, odnosić do nich grzecznie, pomijając ekstremalne sytuacje (bo raczej nie będziesz rozmawiać grzecznie z kimś, kto zaczepia cię na ulicy w nieprzyjemny sposób). Traktujmy innych tak, jak chcemy, żeby nas traktowano. Szanujmy siebie i innych. Wyzywanie nie ma z tym nic wspólnego. Owszem, nikt nie jest święty i każdemu raz na jakiś czas zdarzy się, że nerwy puszczą. Nie powinno to jednak stawać się normą i być traktowane jako normalne zjawisko.
Nie obwiniaj się o to, że wyrzuciłaś z siebie, to co budziło emocje. Logiczne, że gdy zauważyłaś, jak psycholog to odebrał, to zaczęłaś bronić rodziców.
Dlatego właśnie nie lubię terapeutów i psychologów, bo u nich zwykle wszystko musi być określone w danym schemacie. Mało jest takich, którzy spojrzą na problem z boku, z życzliwością.
I co to w ogóle za straszenie psychotropami, zmuszanie do terapii? Jakby mi tak psycholog powiedział, to zobaczyłby jak zamykają się za mną drzwi jego gabinetu.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
rodzice a zaburzenie
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06
Byłan rozwalona emojonalnie tego dnia więc nawet wtedy nie wyczuwałam nie odpowiedniego zachowania.Dopiero dzisiaj wysuwam wnioski.Wtedy umiałam tylko napisać, że jej (psycholog) było przykro, ale to że śmiała powoedzieć,że moi rodzice ją wkurzyli to juz na to nie patrzyłam.Naprawdę czuje, że z tego by nic nie wyszło.Może bym i sie wygadała ale czułan jej chęć stawiania muru między mną a rodzicami.Jakby to była osoba neutralna próbująca do czegoś dojśč, a nie tylko oceniać rodziców to faktycznie mogłoby mi pomoc.Nie tylko ulżyć, ale też zobaczyć moją winę.Bym mogła się nauczyć czegoś też.Thori pisze:Widzę, że nieco zmodyfikowałaś post.
Odniosę się do tego wyzywania. Tak, jesteśmy ludźmi, ale to nie oznacza, że normalne jest wyzywanie kogokolwiek. Ludzi powinno się traktować z szacunkiem, odnosić do nich grzecznie, pomijając ekstremalne sytuacje (bo raczej nie będziesz rozmawiać grzecznie z kimś, kto zaczepia cię na ulicy w nieprzyjemny sposób). Traktujmy innych tak, jak chcemy, żeby nas traktowano. Szanujmy siebie i innych. Wyzywanie nie ma z tym nic wspólnego. Owszem, nikt nie jest święty i każdemu raz na jakiś czas zdarzy się, że nerwy puszczą. Nie powinno to jednak stawać się normą i być traktowane jako normalne zjawisko.
Nie obwiniaj się o to, że wyrzuciłaś z siebie, to co budziło emocje. Logiczne, że gdy zauważyłaś, jak psycholog to odebrał, to zaczęłaś bronić rodziców.
Dlatego właśnie nie lubię terapeutów i psychologów, bo u nich zwykle wszystko musi być określone w danym schemacie. Mało jest takich, którzy spojrzą na problem z boku, z życzliwością.
I co to w ogóle za straszenie psychotropami, zmuszanie do terapii? Jakby mi tak psycholog powiedział, to zobaczyłby jak zamykają się za mną drzwi jego gabinetu.
No fakt nie jest to normą, ale w moim środowisku to było zawsze.Aż dla mnie stało sie to normą.Rzadko w moim kierunku, ale często byłam świadkiem.Ludzie wyzywają sie w klasie od "szmat" "franc" i staje sie to powoli taką normą.Ludzi obcych można ominąć jak robią przykrość bo rzadko coś zrozumieją, ale z bliskimi pasuje sie dogadać


Miej wyjebane, a będzie ci dane :)