Na forum jestem od niedawna i już miałam okazję porozmawiać na czacie i pokrzepić sobie swoją duszę ale mam pewien dylemat i chciałam przekazać swoją sprawe w wieksze grono forum

2 lata temu dostałam nerwicy lękowej, nie był to mój chlubny czas bo sama sobie szkodziłam, nie chciało mi się za bardzo studiować i tak w sumi nie wiedziałam co z życiem dalej robić, trochę imprezowałam i któregoś razu po kłotni z rodzicami popłakałam się i zaczełam się źle czuć, na początku po prostu było to niezrozumiałem uczucie płynące z głowy a potem przyszedl lek. Czuje to napiecie caly czas, mam drgania, szybkie bicie serca, dziwne zawroty głowy raz mniejsze raz większe, ciagle czuje sie chora, umierajaca i najchetniej biegalabym nadal po lekarzach. W sumie trudno mi te objawy powymieniac w ciągu tych dwóch lat.
Były też okresy lepsze że czułam sie lepiej.
Poszłam na psychoterapię gdzie zaczeliśmy układanie życia i szukanie skumulowanych emocji, nie mogę powiedzieć bo dowiedziałam się troche o sobie podczas tej terapii ale o ile na początku mi się to podobało, teraz trochę ze smutkiem stwierdzam, że nie wiem czy przydało mi się to jeżeli chodzi o moją nerwicę.
Bo tutaj ciągle chodze chora, niby czasem lepiej ale nie widze poprawy za bardzo, do tego od kilku miesięcy mam coraz częściej ataki paniki bo już pora iść do jakiejś solidnej pracy, nawet terapeutka powiedziała, ze pora wyfrunąc z gniazda i dobrze by mi to zrobiło ale ja nie moge za bardzo podróżować po mieście i wizja pracy mnie powala lekowo.
Na terapi dowiedziałam się że mogę spróbować lekow....ktorych tak bardzo nigdy nie chcialam, zawsze ufałam swojej pani psycholog nie czytalam niczego, zadnych stron o nerwicach ale zaczynam miec mieszane uczucia co do tego wszystkiego, bo ja po dwoch latach jestem w tym samym miejscu. Czytalam troche o zmaganiach tutaj niektorych i nie tylko na Waszym forum i stwierdzam ze mnie nikt nigdy nie mowil zebym robila konfrontacje.
Poprzez ukladanie swoich spraw i zycia mialam wyjsc z nerwicy ale teraz sie to zatrzymalo bo mnie nerwica nie do konca pozwala to zrobic.
Czy ja mam kochani zrezygnowac z tej terapi? Chodze na to 2-3 razy w tygodniu ale jesli mam byc szczera znudzilo mnie to

Czy Waszym zdaniem mam brac leki? Czy bez tego nie moge sie obejsc? Czy musze dotrzec do glebi siebie aby wyjsc calkiem z tych atakow?
Pozdrawiam za wszelkie rady bede wdzieczna.