Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pseudonerwicowe początki schizofrenii

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Ruda1990
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 178
Rejestracja: 2 sierpnia 2018, o 12:11

6 września 2018, o 10:49

Zalękniona25 pisze:
6 września 2018, o 10:35
Ruda1990 pisze:
6 września 2018, o 10:26
Zalękniona25 pisze:
4 września 2018, o 14:04
I to uczucie że nie wytrzymam już tego wszystkiego. Patrzę na ludzi i myślę jak oni potrafią żyć tak normalnie. Dla mnie normalne życie się chyba skończyło. Czuję że już zawsze taka będę.
Zlękniona! To jest okropne paskudztwo! Też miałam tak, że wszędzie widziałam zarysy twarzy(np. w drzwiach drewnianych jak są te łączenia) przed snem słyszałam głosy przy zasypianiu, czytając tekst wszędzie wydawało mi się, że jest słowo rak albo schizofrenia(tych rzeczy się mega boję) niestety...jesteśmy w stanie lękowym, co znaczy, że nasz mózg jest trybie awaryjnym-ma za zadanie sprawić, zebysmy przetrwali. A że nie ma realnych zagrożeń, wyszukuje ich wszędzie. W skrócie ten stan lękowy ma nam pomagać w ciezkich sytuacjach, zagrażających życiu. My z różnych powodów napielismy nerwy do granic wytrzymałości-dzieki czemu mamy objawy somatyczne układu nerwowego-rozne bóle, zawroty głowy, jadłowstręty i co jeszcze duszą zapragnie. Boimy się ich(zupełnie niepotrzebnie, bo oprócz tego, że są mega nieprzyjemne, nic nam nie zrobią bo organizm nie jest tak głupi, żeby się sam zabił czy doprowadził do choroby) dzięki czemu napędzamy lek i koło się zamyka. I tak wkolo macieju...ja póki co próbuję przestawać sobie "przeszkadzać" w odburzoniu. Przestałam czytać głupoty na internecie, przy objawach nie dziwię się, że są i wręcz traktuje je jak katar-nieprzyjemne zjawisko, które mnie nie zabije ale troszkę powkurza. Śmiem twierdzić, że przynajmniej połowę obecnych objawów mieliśmy na codzien, tylko nie zwracaliśmy na nie uwagi ze względu na to, że nasz umysł nie był w trybie awaryjnym ;-)

Ruda1990 jak ja Ci dziękuje za ten post. Opisujesz wszystko identycznie to co ja mam, już myślałam że tracę kontakt z rzeczywistością. :roll: Pocieszyłaś mnie i dziękuje Ci bardzo. Jest u mnie trochę lepiej, już jak napada mnie lęk to pozwalam mu po prostu być. Jest lepiej i wierzę że wyjdziemy z tego :D
Kochana, czy bierzesz jakieś leki? Ja niestety od 2 miesięce biorę Venlectine, od dzisiaj schodzę z dawki. Szczerze, nie czuje, żeby mi to pomogło, dopiero od paru dni czuję się lepiej(odkąd mam terapię z Wiktorem przez Skype) .
Zalękniona25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 444
Rejestracja: 21 czerwca 2018, o 10:01

6 września 2018, o 12:51

Ruda1990 pisze:
6 września 2018, o 10:49
Zalękniona25 pisze:
6 września 2018, o 10:35
Ruda1990 pisze:
6 września 2018, o 10:26


Zlękniona! To jest okropne paskudztwo! Też miałam tak, że wszędzie widziałam zarysy twarzy(np. w drzwiach drewnianych jak są te łączenia) przed snem słyszałam głosy przy zasypianiu, czytając tekst wszędzie wydawało mi się, że jest słowo rak albo schizofrenia(tych rzeczy się mega boję) niestety...jesteśmy w stanie lękowym, co znaczy, że nasz mózg jest trybie awaryjnym-ma za zadanie sprawić, zebysmy przetrwali. A że nie ma realnych zagrożeń, wyszukuje ich wszędzie. W skrócie ten stan lękowy ma nam pomagać w ciezkich sytuacjach, zagrażających życiu. My z różnych powodów napielismy nerwy do granic wytrzymałości-dzieki czemu mamy objawy somatyczne układu nerwowego-rozne bóle, zawroty głowy, jadłowstręty i co jeszcze duszą zapragnie. Boimy się ich(zupełnie niepotrzebnie, bo oprócz tego, że są mega nieprzyjemne, nic nam nie zrobią bo organizm nie jest tak głupi, żeby się sam zabił czy doprowadził do choroby) dzięki czemu napędzamy lek i koło się zamyka. I tak wkolo macieju...ja póki co próbuję przestawać sobie "przeszkadzać" w odburzoniu. Przestałam czytać głupoty na internecie, przy objawach nie dziwię się, że są i wręcz traktuje je jak katar-nieprzyjemne zjawisko, które mnie nie zabije ale troszkę powkurza. Śmiem twierdzić, że przynajmniej połowę obecnych objawów mieliśmy na codzien, tylko nie zwracaliśmy na nie uwagi ze względu na to, że nasz umysł nie był w trybie awaryjnym ;-)

Ruda1990 jak ja Ci dziękuje za ten post. Opisujesz wszystko identycznie to co ja mam, już myślałam że tracę kontakt z rzeczywistością. :roll: Pocieszyłaś mnie i dziękuje Ci bardzo. Jest u mnie trochę lepiej, już jak napada mnie lęk to pozwalam mu po prostu być. Jest lepiej i wierzę że wyjdziemy z tego :D
Kochana, czy bierzesz jakieś leki? Ja niestety od 2 miesięce biorę Venlectine, od dzisiaj schodzę z dawki. Szczerze, nie czuje, żeby mi to pomogło, dopiero od paru dni czuję się lepiej(odkąd mam terapię z Wiktorem przez Skype) .
Biorę tylko różeniec górski od 3 tyg. Lekka poprawa jest i tyle. Jakieś witaminki łykam, przede wszystkim mam anemie więc biorę od nowa żelazo. Nie byłam nawet u psychiatry, dwa razy u psychologa byłam ale sprawiła, że pogrążyłam się w gorszej depresji i lęku niż na początku. Staram się ogarnąć sama. Raz jest lepiej raz gorzej. Od marca się z tym męczę. Mam w razie czego hydroksyzynę jak już mnie za bardzo ścina. :roll:
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 906
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

5 września 2019, o 16:04

hathaway pisze:
2 września 2018, o 21:38
Cześć. Powiedzcie bo trochę mnie to męczy czy jest możliwość żeby po położeniu się do łóżka zanim jeszcze odetnie nam świadomość słyszeć tak wyraźnie głos, który wydaje się być twoją myślą, ale mimo wszytsko jest głosem? słyszałam o omamamch hipnagogicznych itd ale nie bardzo wiem czy one mogą pojawić nawet jak nam się wydaje że jesteśmy bardzo świadomi i do snu to jeszcze trochę zostało. Mi się tak zdarzyło, a dodam że żadnych problemów ze snem w nocy nie mam, położę się --> dwie chwile i już śpię. Martwi mnie to bo mam wrażenie, żę byłam wtedy zbyt świadoma żeby pojawił się hipnagog. Pomocy!!!
Ja tak kiedys mialam ze dwa razy. Jakies słowo raz jakby glos ojca raz chyba mamy juz dobrze nie pamiętam. Poczytalam gdzies ze w nerwicy (a w sumie nawet i bez niej) czasem sie tak dzieje. Ja wtedy bylam pamiętam w fazie tuz przed zaśnięciem. Przestraszylam się oczywscie ale zaczelam sobie tłumaczyć ze mozg spłatał mi figla ze zmeczenia.edit:czytam teraz ze to jest psychosomatyczne rozładowanie pod wpływem duzego stresu.
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
ODPOWIEDZ