Witaj Cicha rzeko.

Widzę, że masz sporo bałaganu w życiu... Przypuszczam, że ten paskudny incydent z zakrztuszeniem się nie jest sam w sobie przyczyną Twojego obecnego samopoczucia, tylko po prostu wydobył na światło dzienne lęki, które siedziały głęboko w Tobie. Nie da się w nieskończoność nosić takiego bagażu. Skoro, jak powiedziałaś, miałaś depresję i nerwicę, to wcale nie znaczy, że żyłaś spokojnie. Po prostu miałaś jeszcze w sobie siłę, która wyparowała. To nie dziwne, każdy by w pewnym momencie doszedł do ściany.
Nie bój się, że terapie i leki nie pomogą, skoro nawet nie spróbowałaś.
Jeśli byś miała w rodzinie kogoś dorosłego, komu możesz zaufać i się zwierzyć, to na pewno już samo to by Ci pomogło, bo mam wrażenie, że czujesz się osamotniona we własnym domu.
Poza tym, jeśli w szkole masz psychologa i jest on w miarę fajny, to mogłabyś do niego pójść. Jesli jest beznadziejny, bo tak czesto bywa, albo go nie ma wcale, to może wybierz się do jakiegoś lekarza na miasto, z NFZ. Leki powinny na receptę powinny Ci pomóc, szczególnie jeśli jeszcze nie brałaś żadnych oprócz tych bez recepty w aptece.
Wiem, że to co czujesz jest paskudne, znam to uczucie i właśnie dzięki temu wiem, że nikt za Ciebie nie przemieni Twoich odczuć, więc musisz spróbować wszystkich środków, żeby zacząć czuć się w miarę znośnie i potem stopniowo poprawiać swoją sytuację. Jest to możliwe, poczytaj sobie wątki na tym forum, gdzie ludzie piszą o znaczacej poprawie, czy całkowitym pożegnaniu tych paskudnych stanów emocjonalnych.