Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
mała prośba z krótką historia
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 16 sierpnia 2022, o 21:21
a z tym rowerem to mówię już po powrocie s miejscu zamieszkania, w Chorwacji nie było o tym mowy, zrobiłem dokładnie tak jak mówisz, pierwszy dzień hotel i basen, drugi hotel i plaża, trzeci miasto, w czwarty dopiero do dalszego sklepu gdzie przeżyłem bardzo mocny lek, typowy atak paniki gdzie ledwo łapałem oddech. potem było już trochę lepiej i na mieście mogłem w miarę być, powrót samochodem przez góry był okropny.
po prostu dlatego tutaj pisze czy dalej mam męczyć swoje ciało tym lękiem i powtórzyć sobie wiedzę o lęku, czy szkoda zdrowia, bo mój organizm moccno dostaje po raz dupie w ostatnim czasie
po prostu dlatego tutaj pisze czy dalej mam męczyć swoje ciało tym lękiem i powtórzyć sobie wiedzę o lęku, czy szkoda zdrowia, bo mój organizm moccno dostaje po raz dupie w ostatnim czasie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 13
- Rejestracja: 28 lipca 2022, o 13:37
Jak na moje, to miesiąc to co to jest. To było silne doznanie, dotyczące wprost twoich lęków, a się dziwisz, że po tym przeładowaniu miesiąc minął, a ty jeszcze nie na chodzie. Co to jest miesiąc przy silnym doznaniu psychicznym, takie rzeczy mogą ma znacznie dłużej człowieka utrącić.
Tak czy owak. Co tobie radzi psychoterapeuta, jak on się zapatruje na te leki (proszki)? Możesz też zapytać psychiatry, ale psychiatrzy to lekarze i oni zazwyczaj przepisują leki, więc najprawdopodobniej wyjdziesz od niego z receptą
Z twojego pisania wynika, że twój cel to wyjazdy dalekie oraz życie jak osoba bez żadnych lęków. Więc chcesz dodać leki, żeby zupełnie lęki wyeliminować.
Na twoim miejscu robiłabym co najmniej jedno lub drugie, terapia czy leki - ale nie rzucałabym terapii i bez prochów sobie się wybierała na wariata na odczulanie.
Ciekawe, czy ta terapia daje ci ulgę, bo po prostu masz z kim o tym pogadać? Co daje ci ulgę w tych spotkaniach? Jak chcesz skończyć terapię, to warto zapewnić sobie ten element, który ci w niej pomaga, zidentyfikować go. Jeśli np. wykryjesz, że w terapii pomaga ci właśnie sama możliwość rozmowy z kimś, że po prostu potrzebujesz rozmowy - to poszukaj kogoś z nerwicą, by móc z nim o tym pogadać, żeby mieć kogoś, kto rozumie. Bo tak to rzucisz terapię, czyli pozbawisz się tego czegoś, co ci pomaga - i zostaniesz z tym co jest teraz, ale bez tej rzeczy, która ci daje ulgę. Jest to zamiana siekierki na kijek w mym przekonaniu, mówię z własnego doświadczenia, że uważam, że nie warto. Sama taki myk zrobiłam i żałuję, bo mogłam sobie oszczędzić tych przeżyć, z podkulonym ogonem wrócić musiałam do prochów ostatnio i wracam a terapię. Jednym wystarczy praca samemu, innym trzeba terapii, innym potrzebne są leki - nie ma jednego rozwiązania dla wszystkich, bo ludzie mają rozne sytuacje. Moja sytuacja nie sprzyja samo-leczeniu, otoczenie nie wspiera, tylko dobija, a ja sama sobie to już w ogóle jestem wrogiem i mi potrzebna jest pomoc z zewnątrz, bo sama sobie niestety raczej szkodzę na dłuższą metę.
W sumie to nie chcę ci mówić, co masz robić, bo skad mam wiedzieć, co ci pomoże. Może trzeba leki brac, może nie. Co ten twoj terapeuta ci doradzil, co ty sam uwazasz o tym? Czemu jeszcze ich nie bierzesz, nie zdecydowałeś się na nie?
Ci dwaj moderatorzy z tego tu forum to oprócz tych różnych porad, jak lęki ignorować, to mówią o ważnym elemencie zdrowienia: są nim twoje przemyślenia. Człowiek z biegiem czasu myśli nad tym i owym, dochodzi przez to do jakichś wniosków, zaczyna jedne elementy terapii rozumieć teraz, a innych teraz nawet nie zrozumie, bo jeszcze nie przyszedł czas, jeszcze nie masz do tego odpowiedniego doświadczenia. Więc częścią terapii jest też czas. I doświadczenia, przemyślenia. Brzmi to wszystko jak taka mowa-trawa, ale naprawdę to tak wygląda, bez fajerwerków często.
Tak czy owak. Co tobie radzi psychoterapeuta, jak on się zapatruje na te leki (proszki)? Możesz też zapytać psychiatry, ale psychiatrzy to lekarze i oni zazwyczaj przepisują leki, więc najprawdopodobniej wyjdziesz od niego z receptą
Z twojego pisania wynika, że twój cel to wyjazdy dalekie oraz życie jak osoba bez żadnych lęków. Więc chcesz dodać leki, żeby zupełnie lęki wyeliminować.
Na twoim miejscu robiłabym co najmniej jedno lub drugie, terapia czy leki - ale nie rzucałabym terapii i bez prochów sobie się wybierała na wariata na odczulanie.
Ciekawe, czy ta terapia daje ci ulgę, bo po prostu masz z kim o tym pogadać? Co daje ci ulgę w tych spotkaniach? Jak chcesz skończyć terapię, to warto zapewnić sobie ten element, który ci w niej pomaga, zidentyfikować go. Jeśli np. wykryjesz, że w terapii pomaga ci właśnie sama możliwość rozmowy z kimś, że po prostu potrzebujesz rozmowy - to poszukaj kogoś z nerwicą, by móc z nim o tym pogadać, żeby mieć kogoś, kto rozumie. Bo tak to rzucisz terapię, czyli pozbawisz się tego czegoś, co ci pomaga - i zostaniesz z tym co jest teraz, ale bez tej rzeczy, która ci daje ulgę. Jest to zamiana siekierki na kijek w mym przekonaniu, mówię z własnego doświadczenia, że uważam, że nie warto. Sama taki myk zrobiłam i żałuję, bo mogłam sobie oszczędzić tych przeżyć, z podkulonym ogonem wrócić musiałam do prochów ostatnio i wracam a terapię. Jednym wystarczy praca samemu, innym trzeba terapii, innym potrzebne są leki - nie ma jednego rozwiązania dla wszystkich, bo ludzie mają rozne sytuacje. Moja sytuacja nie sprzyja samo-leczeniu, otoczenie nie wspiera, tylko dobija, a ja sama sobie to już w ogóle jestem wrogiem i mi potrzebna jest pomoc z zewnątrz, bo sama sobie niestety raczej szkodzę na dłuższą metę.
W sumie to nie chcę ci mówić, co masz robić, bo skad mam wiedzieć, co ci pomoże. Może trzeba leki brac, może nie. Co ten twoj terapeuta ci doradzil, co ty sam uwazasz o tym? Czemu jeszcze ich nie bierzesz, nie zdecydowałeś się na nie?
Ci dwaj moderatorzy z tego tu forum to oprócz tych różnych porad, jak lęki ignorować, to mówią o ważnym elemencie zdrowienia: są nim twoje przemyślenia. Człowiek z biegiem czasu myśli nad tym i owym, dochodzi przez to do jakichś wniosków, zaczyna jedne elementy terapii rozumieć teraz, a innych teraz nawet nie zrozumie, bo jeszcze nie przyszedł czas, jeszcze nie masz do tego odpowiedniego doświadczenia. Więc częścią terapii jest też czas. I doświadczenia, przemyślenia. Brzmi to wszystko jak taka mowa-trawa, ale naprawdę to tak wygląda, bez fajerwerków często.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Jestem dokładnie w tym samym punkcie, z takimi samymi oczekiwaniami. Leki odstawiłam wiosną po 8 latach, zaczęło się w czerwcu wszystko walić. Na początku lipca mieliśmy lot na wakacje. Działo się ze mną wszystko co możliwe, po czym w dniu samego lotu stres i lęk opadł o jakieś 50%, w samolocie był moment że czułam się normalnie, miałam przeblyski. Na miejscu obcośc i świadomość dużej odległości od domu przyczyniły się do produkcji różnych myśli, zaliczyłam na miejscu niestety dwudniową grupę jelitową. Wymuotiwalam i nekalo mnie mega rozwolnienie. W trakcie myślałam że szaleje. Pobyt na lotnisku w stronę powrotną też był okropny bo czułam się osłabiona, nic nie jadłam z powodu zatrucia, pełne lotnisko ludzi, myśli że nie ma odwrotu, MUSZE wytrzymać odprawę itd. Z chwilą wejścia na pokład wszystko puścilo. Wręcz lot mi się dłuzył i najzwyczajniej nudzil, dawno się nie nudzilam-cudownie jest się nudzić jak normalny człowiek A nie bać ciągle. Wróciłam do domu w zasadzie dumna z siebie, następnego dnia bęc agorafobia max. Wszystko od nowa, sklep, wyjazd do znajomych ma kawę itd. Teraz w sobotę kolejne wakacje, tym razem czeka mnie prom i lęk jest znacznie słabszy niż przed lotem. Niestety nadal każde wyjście z domu to telepanka, do końca sierpnia jestem na urlopie, już mi się po nocach śni jak dam sobie radę z pracą? Z normalnym życiem. Gdzieś tam we mnie się tli że trzrba iść do przodu, oswoję pracę, oswoję normalny tryb życia ale ciało niestety daje popalić albo jestem mega nakręcona adrenaliną i wtedy biorę się za coś, ogród albo sprzątanie, film...albo totalnie osłabiona i z tym radze sobie gorzej bo czuje się wtedy jak 100 latka totalnie bez sił z bólem wszystkiego. Marzę o wakacjach na luzie, o ekscytacji, relaksie, radości z tu i teraz.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Od dawna próbujesz się świadomie odburzyc? Wakacje to jest mega paradoks wszyscy się cieszą a nam jest gorzej. Kolejny obłęd tego wariactwa.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 16 sierpnia 2022, o 21:21
zumba bardzo szanuję, że byłaś na wakacjach samolotem i mimo takie lęku udajesz się na kolejne... najgorsze jest to, że nie potrafisz się cieszyć z urlopu i odpoczynku, a szara rzeczywistość jest najspokojniejsza.
ja wiem, że trzeba i można z tym żyć, ale zmęczenie po takim lęku bardzo daje popalić.
ciężko mieć nadzieję, że kiedyś się to zmieni
ja wiem, że trzeba i można z tym żyć, ale zmęczenie po takim lęku bardzo daje popalić.
ciężko mieć nadzieję, że kiedyś się to zmieni
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Darq30 pisze: ↑17 sierpnia 2022, o 13:24Tak już od jakiegoś czasu. Z dnia na dzień jest lepiej ale stres robi swoje. Moje ostatnie wakacje to jeden wielki stres i ataki paniki.
Czyli widzisz postęp jeśli z dnia na dzień jest lepiej! Wierzę że wakacje też można oswoić. Kiedyś nam się uda. WYJECHAC i ODPOCZĄĆ to musi być rewelacja!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Dziekujezwiedzacswiat pisze: ↑17 sierpnia 2022, o 13:24zumba bardzo szanuję, że byłaś na wakacjach samolotem i mimo takie lęku udajesz się na kolejne... najgorsze jest to, że nie potrafisz się cieszyć z urlopu i odpoczynku, a szara rzeczywistość jest najspokojniejsza.
ja wiem, że trzeba i można z tym żyć, ale zmęczenie po takim lęku bardzo daje popalić.
ciężko mieć nadzieję, że kiedyś się to zmieni
Tak, te momenty kiedy traci się nadzieję są najgorsze. Ja mam niestety takie poranki...w ciągu dnia rzucam sobie jakieś wyzwanie, idę gdzieś gdzie boję się być. Wieczór wtedy jeśli dobrze sobie poradzę jest spoko i rano bym, jakby glowa niczego z pozytywnych doświadczeń nie pamiętała.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 331
- Rejestracja: 20 grudnia 2021, o 13:30
Zumba pisze: ↑17 sierpnia 2022, o 19:22Dokładnie : )Darq30 pisze: ↑17 sierpnia 2022, o 13:24Tak już od jakiegoś czasu. Z dnia na dzień jest lepiej ale stres robi swoje. Moje ostatnie wakacje to jeden wielki stres i ataki paniki.
Czyli widzisz postęp jeśli z dnia na dzień jest lepiej! Wierzę że wakacje też można oswoić. Kiedyś nam się uda. WYJECHAC i ODPOCZĄĆ to musi być rewelacja!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Hejzwiedzacswiat pisze: ↑16 sierpnia 2022, o 21:34cześć.
moja historia z nerwica trwa kilka lat, 5 lat temu zacząłem psychoterapię z lekami SSRI i po półtorej roku po odstawieniu leków czułem się praktycznie wyleczony. wszystko niestety wróciło kiedy zapanował covid, wrocilem na terapię, ale chciałem poradzić sobie ze wszystkim bez leków, historia trwa już 1,5 roku do teraz, terapia działa na mnie trochę jak tabletka, jest mi źle i czekam do terapii kiedy mi się poprawia. Moim największym problemem jest agorafobia, bardzo chciałbym zwiedzać świat, aktualnie o samolocie nie ma mowy, a wyjazdy nawet te 50km budzą we mnie spory lęk (mimo że staram się jeździć). W czerwcu tego roku było już sporo lepiej gdzie wybrałem się na Chorwację, niestety tam na tyle agorafobia mnie zmęczyła, że wróciły lęki nawet przy wyjazdach na rowerze do sąsiedniego miasta.
Jestem dość mocny psychicznie w tym sensie, że mogę próbować się temu stawiać bez leków, tylko jak tak długo nie ma efektów to czy ma to sens? liczyłem, że jak pomine leki to nauczę się z tym żyć, ale powoli trace nadzieję.
czy psychoterapia po której jest mi lepiej i w nią wciąż wierzę, ale patrząc na to logicznie, to jestem w podobnym miejscu cały czas jest sensowna?
jeśli ktoś miał podobne rozmyślenia w swojej historii bardzo bym prosił o pomoc.
nawiasem, mam marzenie zwiedzać świat i odczuwać przyjemność z tego, aktualnie jest to bardzo niemożliwe/utrudnione
Jak się czujesz? Chciałam Ci na pocieszenie powiedzieć że wlasnie wróciłam z kolejnych wakacji. Te na których byłam teraz, trochę odczarowaly poprzedni nieudany wyjazd. Czuje że naladowalam trochę baterię. Zaliczyłam oczywiście momenty gorszego samopoczucia i jeden mega atak paniki ALE ponieważ byłam z rodziną i bardzo bliskimi przyjaciółmi którzy wiedzą co mi jest miałam duża przestrzeń do cwiczenia, poszerzania strefy komfortu daleko od domu. Postanowiłam nie rezygnować z niczego, jak ktoś proponował spacer, pływanie, wycieczkę rowerową to pomimo leku angazowalam się i lęk za każdym razem był ale dało się obok tego nawet cieszyć z tu i teraz. Myślę sobie o Twojej sytuacji, może warto by było wyjechać gdzieś znowu? Zaplanować chociaż przedłużony weekend na wypasie? Odczarować poprzednie wspomnienia? Pozdrawiam!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 16 sierpnia 2022, o 21:21
Hej, chcialem przeprosić za brak odpowiedzi i pogratulować udanej podróżyZumba pisze: ↑29 sierpnia 2022, o 10:43Hejzwiedzacswiat pisze: ↑16 sierpnia 2022, o 21:34cześć.
moja historia z nerwica trwa kilka lat, 5 lat temu zacząłem psychoterapię z lekami SSRI i po półtorej roku po odstawieniu leków czułem się praktycznie wyleczony. wszystko niestety wróciło kiedy zapanował covid, wrocilem na terapię, ale chciałem poradzić sobie ze wszystkim bez leków, historia trwa już 1,5 roku do teraz, terapia działa na mnie trochę jak tabletka, jest mi źle i czekam do terapii kiedy mi się poprawia. Moim największym problemem jest agorafobia, bardzo chciałbym zwiedzać świat, aktualnie o samolocie nie ma mowy, a wyjazdy nawet te 50km budzą we mnie spory lęk (mimo że staram się jeździć). W czerwcu tego roku było już sporo lepiej gdzie wybrałem się na Chorwację, niestety tam na tyle agorafobia mnie zmęczyła, że wróciły lęki nawet przy wyjazdach na rowerze do sąsiedniego miasta.
Jestem dość mocny psychicznie w tym sensie, że mogę próbować się temu stawiać bez leków, tylko jak tak długo nie ma efektów to czy ma to sens? liczyłem, że jak pomine leki to nauczę się z tym żyć, ale powoli trace nadzieję.
czy psychoterapia po której jest mi lepiej i w nią wciąż wierzę, ale patrząc na to logicznie, to jestem w podobnym miejscu cały czas jest sensowna?
jeśli ktoś miał podobne rozmyślenia w swojej historii bardzo bym prosił o pomoc.
nawiasem, mam marzenie zwiedzać świat i odczuwać przyjemność z tego, aktualnie jest to bardzo niemożliwe/utrudnione
Jak się czujesz? Chciałam Ci na pocieszenie powiedzieć że wlasnie wróciłam z kolejnych wakacji. Te na których byłam teraz, trochę odczarowaly poprzedni nieudany wyjazd. Czuje że naladowalam trochę baterię. Zaliczyłam oczywiście momenty gorszego samopoczucia i jeden mega atak paniki ALE ponieważ byłam z rodziną i bardzo bliskimi przyjaciółmi którzy wiedzą co mi jest miałam duża przestrzeń do cwiczenia, poszerzania strefy komfortu daleko od domu. Postanowiłam nie rezygnować z niczego, jak ktoś proponował spacer, pływanie, wycieczkę rowerową to pomimo leku angazowalam się i lęk za każdym razem był ale dało się obok tego nawet cieszyć z tu i teraz. Myślę sobie o Twojej sytuacji, może warto by było wyjechać gdzieś znowu? Zaplanować chociaż przedłużony weekend na wypasie? Odczarować poprzednie wspomnienia? Pozdrawiam!

jak aktualnie Twoja sytuacja?
podróżujesz i czujesz dalej lęk czy jest lepiej?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
Hej. 1 mają minął równo rok od odstawienia leków (po 9 latach brania) i zaczęła się moja walka bez antydepresantow. Jestem obecnie we Włoszech! Wracam w sobotę. Poprawa w kwestii podróżowania jest ogromna, oczywiście nadal nie odważyłabym sue np jechać gdzieś sama bez męża czy znajomych ale tym razem nie przypłaciłam wyjazdu miesiącem historii. Spakowałam się i wyjechałam. Tu na miejscu właściwie większość czasu jest ok, zaliczyłam jeden napad paniki przed 2godzinna wyprawą motorówka ale poradziłam sobie z tym. Dużo pracy włożyłam w to moje odburzanie i widzę efekty chociaż do stanu idealnego jeszcze trochę brakuje, zdarzają sie gorsze dni, wątpliwości. A jak u Ciebie? Pozdrawiamzwiedzacswiat pisze: ↑3 maja 2023, o 22:42Hej, chcialem przeprosić za brak odpowiedzi i pogratulować udanej podróżyZumba pisze: ↑29 sierpnia 2022, o 10:43Hejzwiedzacswiat pisze: ↑16 sierpnia 2022, o 21:34cześć.
moja historia z nerwica trwa kilka lat, 5 lat temu zacząłem psychoterapię z lekami SSRI i po półtorej roku po odstawieniu leków czułem się praktycznie wyleczony. wszystko niestety wróciło kiedy zapanował covid, wrocilem na terapię, ale chciałem poradzić sobie ze wszystkim bez leków, historia trwa już 1,5 roku do teraz, terapia działa na mnie trochę jak tabletka, jest mi źle i czekam do terapii kiedy mi się poprawia. Moim największym problemem jest agorafobia, bardzo chciałbym zwiedzać świat, aktualnie o samolocie nie ma mowy, a wyjazdy nawet te 50km budzą we mnie spory lęk (mimo że staram się jeździć). W czerwcu tego roku było już sporo lepiej gdzie wybrałem się na Chorwację, niestety tam na tyle agorafobia mnie zmęczyła, że wróciły lęki nawet przy wyjazdach na rowerze do sąsiedniego miasta.
Jestem dość mocny psychicznie w tym sensie, że mogę próbować się temu stawiać bez leków, tylko jak tak długo nie ma efektów to czy ma to sens? liczyłem, że jak pomine leki to nauczę się z tym żyć, ale powoli trace nadzieję.
czy psychoterapia po której jest mi lepiej i w nią wciąż wierzę, ale patrząc na to logicznie, to jestem w podobnym miejscu cały czas jest sensowna?
jeśli ktoś miał podobne rozmyślenia w swojej historii bardzo bym prosił o pomoc.
nawiasem, mam marzenie zwiedzać świat i odczuwać przyjemność z tego, aktualnie jest to bardzo niemożliwe/utrudnione
Jak się czujesz? Chciałam Ci na pocieszenie powiedzieć że wlasnie wróciłam z kolejnych wakacji. Te na których byłam teraz, trochę odczarowaly poprzedni nieudany wyjazd. Czuje że naladowalam trochę baterię. Zaliczyłam oczywiście momenty gorszego samopoczucia i jeden mega atak paniki ALE ponieważ byłam z rodziną i bardzo bliskimi przyjaciółmi którzy wiedzą co mi jest miałam duża przestrzeń do cwiczenia, poszerzania strefy komfortu daleko od domu. Postanowiłam nie rezygnować z niczego, jak ktoś proponował spacer, pływanie, wycieczkę rowerową to pomimo leku angazowalam się i lęk za każdym razem był ale dało się obok tego nawet cieszyć z tu i teraz. Myślę sobie o Twojej sytuacji, może warto by było wyjechać gdzieś znowu? Zaplanować chociaż przedłużony weekend na wypasie? Odczarować poprzednie wspomnienia? Pozdrawiam!
jak aktualnie Twoja sytuacja?
podróżujesz i czujesz dalej lęk czy jest lepiej?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 16 sierpnia 2022, o 21:21
miło usłyszeć, że komuś się polepsza 
u mnie było trochę lepiej, ale znów jest dość mocny zjazd i planuje wrócić do ssri bo bez tego nie idzie to niestety tak dobrze. nie wiem dlaczego na siłę unikam leków, czas do nich wrócić i wybrać się do Włoch!

u mnie było trochę lepiej, ale znów jest dość mocny zjazd i planuje wrócić do ssri bo bez tego nie idzie to niestety tak dobrze. nie wiem dlaczego na siłę unikam leków, czas do nich wrócić i wybrać się do Włoch!
