Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Powrót do biegania - próba I

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

14 grudnia 2016, o 21:51

Tak, na tym polega. Ale czy nie powinno być tak że w czasie biegu zaczynam czuć brak siły ale mimo wszystko jakoś biegnę a tylko czuję brak siły ?
Trudniej jest pozbyć się obawy przed czymś jeśli to się faktycznie dzieje.
Bać można się schizofrenii ale od strachu ona się nie pojawi.
Można się bać ataku serca ale poza wrażeniem że zaraz zemdlejemy nic się nie stanie.
Gorzej jak np występuje się publicznie i obawia się kompromitacji z powodu problemów z mówieniem (bo pojawia się atak paniki) bo ta obawa jest realna.
Nerwicowy strach przed nieudanym stosunkiem może powodować nieudany stosunek.
Strach przed biegunką może powodować biegunkę.
Tutaj chyba nie wystarczy samo powiedzenie że nic się nie stanie skoro właśnie dzieje się to czego się obawiamy xD
Ale jak z tym walczyć to szczerze mówiąc nie wiem. No teoretycznie wiem, że zmienić nastawienie do problemu. Ale jak się nie bać albo jak nabrać olewczego podejścia ?
Awatar użytkownika
kratka74
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 61
Rejestracja: 12 grudnia 2016, o 12:17

14 grudnia 2016, o 22:13

To co ja przeżywałam w atakach lękowych to tylko ja wiem. Ja już chyba wszystkiego się bałam. Ale pamiętam,że na siłe jezdzilam np. pocoagiem do warszawy i spowrotem duszać się ze strachu z xanaxem w torebce na wszelki wypadek. Ale jechałam .Mi zawsze pomagało: trudno najwyżej zemdleje/padnę/wrzasnę na cały autobus/walne kogoś/zawsze już będę się tak czula. Akceptacja to polowa sukcesu.jak umysl trochę silniejszy się robił to szło to wszystko nawet ignorować-w bok glowy przesuwać. Teraz obecnie jak mi przyłupało po dłuższej przerwie -mam taki atak lękowy ze autentycznie cala się trzese-nie wiem co będzie.No ale walczę,nie boję się tego wcale..ale ataki i tak mnie dopadają.
Marcin82
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 79
Rejestracja: 15 lipca 2016, o 11:09

20 grudnia 2016, o 18:16

Widzisz. Boisz sie tego uczucia i dlatego ono sie pojawia. Nie wazne czy boisz sie publicznych wystapien czy powiedzmy swedzacego ucha. To nie istotne. Dzialaj mimo leku sumiennie a bedzie poprawa.
My head don't work, the meds don't work
But I don't want to be dead, dead don't work
Sleep's the cousin of death, the bed don't work
Maybe I'd rather be dead, dead don't hurt
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

25 grudnia 2016, o 14:22

Witam,
Poszedłem wczoraj biegać. Z góry założyłem że będę biegał krótko bo tylko 30 min byle cokolwiek przebiec. Przebiegłem 40 min. Zacząłem się też męczyć ale było to inne zmęczenie niż ostatnio, bo nie było to nagły odpływ sił i odrętwienie tylko takie prawdziwe zmęczenie i ewidentnie krążeniowo nie nadążał organizm - pewnie efekt roztrenowania. Ale miałem poczucie że mógłbym i tak dalej biec no i to zmęczenie jednak w moim odczuciu było takie pozytywne a więc na plus.

Sen też mi się poprawił, w ostatnich dniach bardzo dobrze spałem. Lęki też odpuściły. Niestety nie pozbyłem się tego co dla mnie najważniejsze. Mianowicie nadal czuje się taki otępiały, nie mam chęci do niczego, nic nie cieszy i wszystko wydaje się takie smętne bez barw. Może to też efekt tej pogody, bo non stop pada, jest ciemno na tym dworze.
aeiouy13
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 26 października 2016, o 09:06

27 grudnia 2016, o 11:17

Hej,

Ja też biegam. Zaczęłam długo przed zaburzeniem i nie chce z tego rezygnować. I nie rezygnuje. Biegam cały czas. Przed zaburzeniem biegałam więcej. Teraz jak nie mogę zrobić iluś tam km to ich nie robię i tyle. Nie naciskam na siebie. Staram się być wyrozumiała dla siebie. Przecież to hobby. Ma sprawiać przyjemność. Jak Ci się polepszy to niejedna życiówka przed Tobą.
ODPOWIEDZ