Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Podnieście na duchu :)

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Awatar użytkownika
Bale
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 28 maja 2013, o 22:33

28 maja 2013, o 22:46

Witam wszystkich, mam 23 lata, w derealkę bawię się już ponad miesiąc i postanowiłem założyć swój temat, mam nadzieję że wkrótce będę mógł go pozytywnie podsumować słowami "znowu jestem zdrowy" :) . Trafiłem tu bezpośrednio z innego bardzo popularnego forum za namową jednego z użytkowników, już widzę że to rzetelniejsze miejsce.

Do rzeczy. Zawsze byłem nerwowy, szybko się "gotowałem" a serce waliło jak oszalałe. Przyzwyczaiłem się i do niedawna potrafiłem z tym żyć całkiem normalnie. Pierwsze symptomy pojawiły się na ostatnim roku studiów, gdy okazało się, że jednak nie wszystko przychodzi mi z taką łatwością jak w szkole podstawowej czy gimnazjum, wiecie, zacząłem zawodzić oczekiwania rodziców, no i samego siebie - problemy z promotorem, znalezieniem pracy, miałem wrażenie że nie nadążam za rówieśnikami. Do tego kompleksy i lenistwo. Wszystko oczywiście wpłynęło na mój rozwój emocjonalny, poziom pewności siebie zaczął spadać w zastraszającym tempie, motywacja i ambicja również mocno podrażnione mimo najlepszego wieku w życiu, ale jakoś udało mi się wyjść na prostą i byłem przekonany, że wraz z rozpoczęciem magisterki będzie już tylko lepiej..

Niestety. Nowe miasto, nowi ludzie i ten niezrozumiały stres, lęk, że nie sprostam, że wybrałem zły kierunek (to akurat jest prawdą i dlatego przerwałem studia). Po prostu się bałem, ale nie na tyle, żeby sobie wkręcać jakieś dziwne choroby, nadal potrafiłem się śmiać i spotykać z ludźmi, miałem-mam pasje, zainteresowania, ale chyba ten nagromadzony stres w końcu musiał dać o sobie znać i w końcu po jednej imprezie obudziłem się z, wszystko na to wskazuje, derealizacją.

Na początku się nie przejąłem, byłem pewien że to kac, co prawda trwa aż do wieczora, ale w końcu minie. Nie minął, dzień po dniu czułem się nieswojo, ale w żadnym wypadku nie podejrzewałem, że to coś tam "na górze", raczej tłumaczyłem to sobie jakimś wirusem, infekcją czy pasożytem. Poszedłem do lekarza, wyjaśniłem że nagle widzę wszystko jak za szybą, zmierzono mi ciśnienie i inne takie. Wszystko w normie, tylko to tętno - dostałem krople na uspokojenie :D Zrobiłem badania - krwi i moczu - znowu wszystko OK. Pani doktor ze smutną miną doradziła psychiatrę...

Broniłem się, nie chciałem dopuszczać do siebie myśli, że będę musiał iść do lekarza 'od czubków', dlatego zacząłem odwiedzać neurologów. Najpierw dostałem tabletki na migrenę (jednym z moich uciążliwych objawów jest ból głowy), ale raczej mi one nie pomogły. Dostałem skierowanie na badanie EEG (fale mózgowe), zrobiłem, nic nie wykazało. Dostałem kolejne tabsy - Memotropil - miały naprawić moją koncentrację, pogorszoną pamięć i ogólne zmęczenie, senność. To co przeżyłem po jednej tylko tabletce, to był koszmar. Po kilku godzinach rozbolała mnie głowa na tyle, że nie mogłem leżeć, milion myśli kołatało mi się w głowie, myślałem że oszaleję. Rano obudziłem się w lepszej formie, ale zauważyłem, że derealka nasiliła się. Zacząłem panikować, ale też czuć się coraz bardziej wyłączony, bałem się własnych myśli, czasem nie mogłem zasnąć przez całą noc. Tragedia.

Odstawiłem ten Memotropil i zapisałem się do innego neuro. Ten zbadał mnie od stóp do głów, przejrzał wszystkie dotychczasowe badania i stwierdził, że nie ma mowy o żadnym neurologicznym schorzeniu. Trochę pogadaliśmy i zauważył, że chodzi o lęk, chociaż kiedy wspomniałem o derealizacji to zrobił zdziwioną minę, to samo pierwszy specjalista - "nie ma czegoś takiego". Przepisał mi Xanax i kupię go dopiero jutro, jakoś mi nie śpieszno do faszerowania się lekami.

Właśnie, myślicie, że wyjście z tego jest możliwe przy jak najmniejszym nakładzie farmakologicznym? Chodzi mi o to, żeby uporać się z tym cholerstwem bez niepotrzebnych wspomagaczy. Boję się o jakieś nieodwracalne zmiany w mózgu czy chociażby uzależnienie i takie jest moje postanowienie, żeby wyjść z tego naturalnymi sposobami. Wiele przypadków potwierdza, że to możliwe. Drugie pytanie - jak to jest z psychiatrą? Jeśli ma mi to pomóc, to w końcu się tam wybiorę, tylko że nie wiem kompletnie jak się za to zabrać. Potrzebne jest skierowanie? Prywatnie, NFZ? Ile kosztuje taka wizyta? Ewentualna terapia? Psychiatra czy psycholog? Jestem zielony, proszę o odpowiedź.

Naprawdę chcę wierzyć w to, że wystarczy pozytywne myślenie, zdrowy tryb życia, witaminy, rowerek, kondycja. To tylko (i aż) nasza wyobraźnia!

Aa, jeszcze jedno. Podobno znałem uczucie derealki już od małego, tzn. pamiętam to już w gimnazjum, takie kilkusekundowe "zawiechy" w czasie lekcji, myślałem że każdy człowiek to miewa. Gdy niedawno próbowałem wytłumaczyć mamie co mi teraz dolega, powiedziała, że podobno gdy byłem małym chłopcem, to czasami pytałem "gdzie ja jestem?", etc. więc może to wrodzone?

Pozdrawiam :wink:
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

29 maja 2013, o 00:33

Witaj Bale,

Widzę że masz już ogólną wiedzę o Derealizacji jednak masz złe nastawienie do tego STANU UMYSŁU, nie chcę się powtarzać bo rozwinąłem ten wątek w wielu tematach, zresztą nie tylko ja. Przede wszystkim sam Admin tego forum Victor napisał świetne posty na temat DD. Jeśli jeszcze ich nie czytałeś to koniecznie przeczytaj. Również polecam Ci przeczytanie postów użytkownika Derealizacji któy aktualnie przygotowuje kompendium o DD. On miał DD o wiele dłużej niż ja i z niego wyszedł. Jest mnóstwo informacji na temat samego DD więc jeśli jeszcze tego nie czytałeś i uważasz że grozi Ci jakieś schorzenie/choroba bo masz DD to jesteś w błędzie. I to dużym. Ja też tak myślałem na samym początku jednak jest to tylko i wyłącznie defensywny system Twojego umysłu. Odrealnienie i filozoficzno-egzystencjalne mysli mają na celu odwrócenie uwagi od Twojego podświadomego prawdziwego problemu. Ja to nazywam konflikt wewnętrzny. Inne posty na temat samego DD dadzą Ci konkretną wiedzę na ten temat. Ułatwie Ci zadanie i podepnę kilka tematów które Ci polecam:

viewtopic.php?f=14&t=2389 - 'DD prosta sprawa' przez Victora (podstawowy post jeśli chodzi o DD
viewtopic.php?f=14&t=462&start=105 - Myśli egzystencjalne itp, napisałem tam post odnośnie zwiększania pewności siebie + dałem ćwiczenie któe gorąco polecam
viewtopic.php?f=14&t=2366 - porady odnośnie wychodzenia z DD - Leila
viewtopic.php?f=14&t=3075 - To co uważam za najważniejsze czyli jak patrzeć na DD i jak wyciągnąć z tego stanu korzyści dla samego siebie na przyszłość

Po przeczytaniu tych postów powinieneś mieć większe pojęcie o tym stanie i mam nadzieję że Twój lęk przed DD spadnie. Jednak to co chciałbym dodać i pewnie (znowu się powtórzę :D) To chciałbym byś odpowiedział sobie na następujące pytania bo widzę po Twoim poście że nadal nie wiesz co tak naprawdę 'Ci w duszy gra' :D :

1. Co sam o sobie myślisz?
2. Czego się obawiasz? (nie mam na myśli stanu DD tylko ogólnie)
3. Co chciałbyś w sobie zmienić?
4. Jak myślisz, przez co wystąpiło DD? (co spowodowało że umysł musiał aktywować defensywę by się bronić przed zagrożeniem? Co to był za stres i przed czym? Jak myślisz?
5. Jaka jest Twoja wartość w TWOICH oczach? (Po wykonaniu ćwiczenia o którym wspominałem powyżej powinna być OGROMNA ;))

Odpowiadając SOBIE na te pytania powinieneś dojść do tego jakie stresy masz w życiu i z czego one wynikają. Główną sprawą jest Twoja samoocena i poczucie własnej wartości. Z tego wynikają konflikty wewnętrzne przez co pojawiają się stany typu DD lub depresje, stany lękowe i inne niepotrzebne stany. Bądź ze sobą szczery przy udzielaniu odpowiedzi na te pytania bo robisz to przede wszystkim dla SIEBIE. ;)

Życie jest zbyt krótkie na strach, zastap strach odwagą a wszystko się zmieni ;)

Powodzenia :)

-- 29 maja 2013, o 00:49 --
Na koniec dodam jeszcze że wszelkie lęki, blokady oraz obawy wynikają z braku SPÓJNOŚCI z samym sobą. Jeśli chcesz coś samemu osiągnąć ale podświadomość Ci to blokuje to wtedy powstaje wewnętrzny stres który się nawarstwia aż w końcu umysł nie wytrzymuje tej presji i zaczyna płatać Ci figle (DD itp) Także kluczem jest odkrycie i wyeliminowanie Twoich błędnych przekonań na Twój temat lub otoczenia (na przykład obawa co ludzie o mnie powiedzą gdy zrobie to czy tamto).
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Awatar użytkownika
Bale
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 28 maja 2013, o 22:33

29 maja 2013, o 14:22

Wielkie dzięki za odpowiedź, Divin. Rozumiem, że sam wyszedłeś już z DD? Ile to trwało?

Wydaje mi się, że wiem już na tyle dużo, że nie grozi mi żadna urojona schizofrenia, przechodziłem przez to z 2 dni, ale przeszło. Z drugiej strony zastanawiam się teraz czy nie było mi lepiej na samym początku, gdy nie miałem kompletnie pojęcia co mi dolega, ale mimo wszystko towarzyszyła mi pewność, że to przejściowy stan - bardziej fizyczny - i w końcu minie, jestem tylko przemęczony. Łatwiej było mi podchodzić do codziennych obowiązków, teraz kiedy jestem "dokształcony" w temacie DD to muszę się jakby bardziej pilnować, częściej o tym myślę (za często), zamiast wziąć się do roboty.

Pytania, które postawiłeś są b. pomocne, ale ja już dawno znam na nie odpowiedź. Ostatnich kilka miesięcy w moim życiu nasiliły we mnie kompleksy, z którymi wcześniej sobie radziłem. Byłem z nimi pogodzony, ale też nad nimi wcale nie pracowałem - kiedy teraz koniecznością jest zmiana tego podejścia, będzie mi niestety 2 razy trudniej.

Mam teraz inny problem, nie wiem skąd się to wzięło, ale nie mogę zasnąć już drugą noc z rzędu. Leżę z zamkniętymi oczami - spokojny, waleriana mi pomaga, nie mam lęków - ale po prostu nie nadchodzi ten moment "odpłynięcia", mimo że staram się o niczym nie myśleć (wcześniej miałem jeszcze tak, że w głowie pojawiał się ciąg losowych myśli, obrazów, jakbym słyszał myśli nienależące do mnie, mało przyjemne, ale prawie przeszło). Jestem przez to rano wyczerpany i bolą mnie oczy, ktoś przez to przechodził?

Kiedy pojawiła się DD, nie miałem z tym problemu. Wysypiałem się po 8-10 godzin, a i w czasie dnia potrafiłem się zdrzemnąć. Nie miałem ŻADNYCH myśli egzystencjalnych czy stricte psychologicznych, bo byłem przekonany, że to schorzenie fizyczne. Tak chyba trzeba do tego podchodzić.
Derealizacja
Gość

29 maja 2013, o 15:00

Widzę, że zostałeś przegoniony z innego, na nasze forum - w tym dobrym znaczeniu rzecz jasna.
Na tamtym chyba rzeczywiście nie ma czego szukać - większość osób tam zamiast przyjąć powszechnie już wiadome fakty, dalej wyszukuje jakichś fantazyjnych teorii - nie dopuszczając tym samym do siebie prawdy, jak banalną rzeczą jest depersonalizacja. Mimo iż na początku ciężko w to uwierzyć. ;)

-- 29 maja 2013, o 14:06 --
Zadałeś pytanie, czy da się z tego wyjść bez pomocy leków - wpadłem tylko na chwilę i ledwie rzuciłem okiem na temat, pewnie Divin już Ci odpisał - tak, da się wyjść bez leków - właściwie nie ma leków na derealizacje, bo nie jest ona chorobą. Są dwie interpretacje - ale zbiegają się do tego samo. Derealizacja jest przejawem lęku - takim jak ból brzucha, suchość w gardle, pocenie się dłoni i mnóstwo innych.

-- 29 maja 2013, o 14:10 --
Jak długo trwa dd - to jest zależne tylko od Ciebie.
Może trwać kilka miesięcy, lub kilka lat - wszystko zależy od jednej rzeczy, czy dasz swojemu umysłowi odpocząć od lęku, zmartwień, frustracji, nerwów, stresów - czy dalej, będziesz ten już bardzo zmęczony umysł mordował.
Dopóki umysł w stanie defensywy (dd) będzie odczuwał zagrożenie - nie wyłączy mechanizmu obronnego.
Awatar użytkownika
Bale
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 28 maja 2013, o 22:33

29 maja 2013, o 15:42

Pełna zgoda. Ja już zaakceptowałem ten stan, zrozumiałem że trzeba z nim żyć jak z grypą, chociaż czasem jest trudno. Myślę, że jestem teraz na drodze do "wyleczyłem lęki - derealizacja pozostała", nie wiem czy to dobrze czy nie, ale z każdym dniem czuję że oswajam tego niechcianego gościa. Doskwierają mi tylko te fizyczne bonusy jak bóle głowy czy właśnie ta cholerna bezsenność, ale zamierzam nałożyć sobie nową, stałą rutynę dnia, jestem pewien że w ten sposób nie tylko odpędzę DD, ale też stanę się lepszym człowiekiem, w końcu ta nasza przypadłość bądź co bądź uszlachetnia, wzmacnia. Przynajmniej powinna. :!:

Możecie napisać coś jeszcze o terapiach? Jak bardzo są a) konieczne, b) przydatne? Z reguły jestem sceptycznie nastawiony, tak samo jak do leków, ale mogę być w dużym błędzie.
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

29 maja 2013, o 16:05

Ja nadal mam DD, trwa ono już 6 miesięcy. Różnica jest jednak ogromna bo uświadomiłem sobie ile mnie to doświadczenie nauczyło więc traktuje to pozytywnie. Teraz wiem gdzie popełniłem błędy i jak można sobie ze sobą poradzić. Nie wszystkie życiowe doświadczenia są przyjemne (To na pewno nie jest :D) Jednak ze wszystkiego można wyciągnąć wnioski na przyszłość. Teraz sobie żyje tak jak dawniej, nic nie wstrzymuje tylko dlatego że mam ten stan. Rozumiem że to tylko przejściowe i daje umysłowi się zregenerować. Przestałem wchodzić w dogłębne analizy tego stanu i tego jak się teraz czuje. Żyję? To najważniejsze reszta mnie nie obchodzi :D.

Co do terapii to mnie osobiście bardo dużo dała hipnoterapia. Zamieszczam link do mojego postu na ten temat, tam postarałem się wyjaśnić całe to pojęcie hipnoza w kwestii leczniczej. viewtopic.php?f=20&p=18574#p18574
W moim wypadku występował lęk i myśli samobójcze. Przez to że wszystko mi się zaczęło w łazience to jakoś tak sobie mój umysł skojarzył i jakby zakotwiczył negatywne myśli właśnie z tym miejscem. Po jeden sesji hipnotycznej zauważyłem że tego lęku i tych myśli nagle nie ma. Po tygodniu już kompletnie te myśli mi wyszły z głowy jednak DD się pojawiło przez to że tak się martwiłem że naprawdę kiedyś zabije siebie lub zrobię komuś krzywdę. To był ogromny stres i presja i umysł tego nie wytrzymał, musiał aktywować defensywę. Zresztą opisałem moją genezę zaburzenia w którymś z postów.

Polecam Ci również afirmacje i techniki NLP, one mi pomogły nastawić się pozytywnie i jakby się przeramować że wszystko jest ok i to co mi się wydaje to tylko zmiana percepji postrzegania siebie i świata.

Odnośnie Twoich problemów ze snem to na początku mojej przygody z DD też trudno mi było zasnąc lub budziłem się w nocy z przerażeniem. To wynika z tego że nawet jeśli myślisz że jesteś spokojny to gdy czymś się martwisz Twoja podświadomość nadal to widzi za jakieś zagrożenie, nadal to 'trawi' i przez to nie może się uspokoić. Mnie pomagały jakieś ulubione filmy chumorystyczne/komedie, rozmowa z kimś przed snem. Cokolwiek byle by tylko odwrócić uwagę. W końcu usypiałem samoistnie.

Odnośnie leków myślę że Derealizacja zawarł w swoim poście wszystko co powienieneś wiedzieć. Leki działają na symptomy jednak problemu nie rozwiązują. Bywają pomocne przy ekstremalnych stanach by się uspokoić jednak są też trujące dla organizmu bo to jednak chemia (Zresztą w czym jej teraz nie ma). Ja jednak nie używałem żadnych leków i nie polecam. Wszystko siedzi w głowie i to tym się trzeba zająć a nie tuszowaniem symptomów. :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
niett
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 12 maja 2013, o 14:51

29 maja 2013, o 22:22

Czytajac ze przeczytalem ze to wszystko nas uszlachetnia i to jest prawda, mam inne przemyslenia o zyciu i sobie niz dawniej....na plus oczywiscie.
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

29 maja 2013, o 23:04

Niett to świetnie, to starałem się przekazać w ostatnich postach. Zmiana poglądu na DD i dostrzeżene w tym pozytywów oraz wyciągniecie z tego stanu wniosków na przyszłość sprawia że:

1. Jesteśmy odporniejsi na stresy i lęki ( w końcu przechodzimy przez okropny stan który poddaje nam wielu próbom)
2. Dzięki terapiom, własnym analizom poznajemy bardziej siebie.
3. Skoro wiemy co jest nie tak, możemy to zmienić
4. Potwierdzone jest również to że osoby które miały DD o wiele lepiej znoszą stresy i marne szanse że DD nas znowu złapie. (Jeśli poradziliśmy sobie z komfliktem wewnętrznym).
5. Przez naszą desperacje i chęć wyjścia z DD poznajemy wiele różnych metod radzenia sobie ze stresem itp.

Jak widzicie, bardzo dużo pozytywów z tego stanu można wywnioskować. To tak jakbyśmy skoczyli na wyższy poziom psychiczny :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Awatar użytkownika
Bale
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 28 maja 2013, o 22:33

1 czerwca 2013, o 22:45

Często nachodzi was kryzys? Byłem przekonany, że odpędziłem te najgorsze myśli na dobre i podchodzę do DD tak racjonalnie, jak to tylko możliwe, ale ..poryczałem się właśnie jak ostatnia ciamajda :D I to w zupełnie niepasującym do tego momencie: wyjechałem dziś dość daleko na jakąś wystawę w muzeum i poszwędać się po dużym mieście, tak żeby znaleźć sobie jakieś wyczerpujące zajęcie i odciążyć umysł od myślenia o derealizacji. Wszystko szło zgodnie z planem, dopóki nie pojawił się bezzasadny lęk, straciłem cały zapał, zacząłem się dygotać, nie byłem w stanie zjeść normalnie obiadu, taki czułem ścisk w żołądku, ale wpływ na to musiało mieć też zmęczenie, nie spałem od ponad 30h. Nie wiem czemu to piszę, chyba muszę się poużalać nad sobą, chociaż to do mnie niepodobne.. Wiem natomiast, że to mnie jeszcze tylko zmotywuje. Od jutra walka na nowo! :dres:
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

1 czerwca 2013, o 23:36

Kryzysy są jak natrętne kochanki :) Co jakiś czas przyjdą z wizytą upomnieć się o coś, żeby coś kupić, żeby je kochac a nie daj boże się ohajtać :) )
Ogólnie rzecz biorą przeczytałem twoja historyję i przede wszystkim to jak sam piszesz zawsze byłes trochę nerwowy. Więc musisz teraz brać poprawkę na coś takiego, ze jak już raz zaznałeś smaku dd czy wiekszego lęku, to może on cię nawiedzić niespodziewanie, bez ostrzeżeń czy powodów w tej chwili.
Tak to już niestety działa, tak działa lek, nerwica, i wszelkie lekowe sprawy, w tym i derealizacja.
Poużalac nad sobą też się czasem trzeba ale czasem :) Podejście w stylu, zę jestem twardy i mnie to nie rusza, powoduje, ze w środku się z tym szarpiemy, kazdy może mieć gorszy czas i można sobie popłakac, nawet i facet, to tylko głupie stereotypy, że niby nie :)
Za dużo miałeś stresu, za duzo jak piszesz kompleksów i dlatego jak pytasz o terapię to jednak ja myślę, ze warto na takową chodzić. Bowiem dd i lek pokazuja, ze jednak coś jest nie tak i pewne rzeczy trzeba sobie poukładać, rzecz jasna można zrobić to samemu ale pewne rzeczy dobrzy terapeuci widzą, a dla nas może to być rzecz nie do zmiany bądź nie wymagająca zmiany.
No praca nad sobą jest bardzo ważna.

Derealizacja nie uszkadza mózgu, nie jest też schizofrenią ani inna ciężką chorobą psychiczną.
Na ten moment na pewno nie możesz się podłamać, ani dać za wygrana temu strachowi przed objawami i lękiem. To w zasadzie jest kluczem do wyzdrowienia z lęku. Kiedy go dostajemy po raz pierwszy ciągle poswiadomi o nim myslimy i obawiamy się go. Wiem, zę trudno przestać sie obawiać. Ale jak dopuścisz do siebie myśl, że taki lęk jak dziesiaj złapie cię może jeszcze nieraz i mimo to jest to absolutnie niegroźne a ty nadal nie zrezygnujesz z tego co robiłeś na rzecz lęku, to po którymś razie lek nie przyjdzie. Bo ty przestaniesz się tego bać.
Lek, nerwice i tym podobne sprawy można porównac do trningu. W momencie pierwszego większego lęku, stresu, w jedną chwilę nasz mózg wchodzi w stan zagrożenia i trwa w nim potem cały czas. Przez pierwsze tygodnie, boimy się, szukamy chorób, nakrecamy i trenujemy, utwiwerdzamy mózg w tym przekonaniu.
A kiedy mimo lęku wychodzimy, mimo objawów żyjemy, przestajemy się nakręcac i bać odwracamy tą pętle lęku i zaczynamy zdrowieć. I nie znaczy to, ze lęk od razu mieie, bo może jeszcze potrwać nieraz ale w końcu nadchodzi taki moment kiedy już nie przychodzi, osiąga się władzę nad nim, mózg wychodzi z tego stanu a my mamy spokój.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

1 czerwca 2013, o 23:58

Victor a czy mimo tego że u mnie już lęk nie występuje (a jak się pojawia to na kilka minut i rzadko) a ja nadal nie czuję się sobą i miewam myśli egzystencjalne/filozoficzne to jestem w procesie zdrowienia?

Bo teraz mam jakby taki spokój mimo że myślę o swoim stanie ale już mnie on nie przeraża tak jak dawniej. Najlepsze jest chyba to że nie jestem w stanie sobie przypomnieć uczucia sprzed kilku miesięcy (gdy bałem się DD i nic on nim nie wiedziałem). Jakby każdego dnia mam inne odczucie, jakby nastrój i wspomnienia są takie puste (pewnie przez blokadę emocjonalną). Wogóle nie mogę sobie przypomnieć jak się czułem wczoraj. Ciekawa sprawa z tym DD. :D

Dodam jeszcze że jakoś tak mam gdy śpię i się rano budzę to przez kilka minut czuję się naprawdę dobrze (Nim zdam sobie sprawęże już nie śpie i proces myślenia się budzi :D). Również po obudzeniu zawsze mam inny nastroj i uczucia związane z rzeczywistością. Czy to proces zdrowienia? Może powienienem sobie więcej drzemać?

Nauczyłem się z tym żyć czyli napewno jakiś progres jest jednak ciekawi mnie Twoje zdanie jako że jesteś 'weteranem' w tym temacie :D
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

2 czerwca 2013, o 01:25

Każdy lęk i zaburzenie typu nerwica, derealizacja to jest choroba myślenia. Dlatego bardzo czesto osoby z lękami jak się zapomną to zdrowieją, albo kiedya się budza to jakiś czas jest im dobrze, bo w tych zaburzeniach myslenie wpływa na objawy.
Lęku jako takiego czuc nie trzeba, umysł zakodował sobie w momencie tych pierwszych objawów i ataku i teraz jak sobie w sekunde przypomnisz o tym on nadal czuje się zagrożony a ty nadal sie źle czujesz.
Proces zdrowienia też trudno określic, nie ma to ramówek, ale na pewno jeśli nie nakrecasz się w domu, ze umierasz i nie czytasz o schizie oraz nie załamujesz się w domu to jesteś w procesie zdrowienia cały czas. Grunt żeby czuc poprawe do stanu poprzedniego ale też za bardzo nie wczuwac się w to jak się czułem wczoraj a jak dzisiaj, bo to powoduje skupianie sie na sobie i skanowanie swoich objawów a to z kolei powoduje, że nadal się źle czujemy bo ciągle o tym jakby myslimy.
Nie ważne czy czujesz się tego dnia trochę inaczej niż innego, lepiej na tym się nie skupiac bo to jest nadal analizowanie naszego stanu. A poprawa najszybciej przyjdzie taka gruntowna jak przestaniemy to analizować.
Stan derealizacji jest zawsze tak dziwny, ze trudno opisać to nawet słowami, zwykle ja opisywałem to jako stan wegetacji, nie czułem niczego i mało co pamietałem, to w takim dużym skrócie ale moje emocje były na poziomie pomidora leżącego na rynku, po prostu byłem i to wszystko i kazdego dnia jakbym był tu na nowo.
Dlatego nie warto póki masz ten stan nadal wczuwac się zbytnio w kazdy szczegół, analiza jest okropna w tym stanie i nie warto tego robić.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

2 czerwca 2013, o 01:37

Wielkie dzięki za odpowiedź, cały czas to sobie mówię żebym przestał analizować, jednak czasami chęć poczucia się tak jak dawniej lub zrozumienia samego siebie jest silniejsza. U mnie w sumie największym problemem jest właśnie to wczuwanie się w siebie. Jak nic nie robię to od razu umysł sprawdza swój stan. Już tego nie miałem przez dłuższy czas, jednak teraz znowu wskoczyło. No nic, robić swoje i się nie przejmować to chyba najlepsze co mogę zrobić.

Co do uczuć to ja już nie pamiętam co to słowo oznacza, to chyba anhedonia bo tyczy się to głównie tych uczuć dobrych (radość, miłość) ale z drugiej strony rozpłakać się mi jest też ciężko. Normalnie tylko odczuwam gniew, irytację itp. Cieszę się że już bardzo żadko łapie mnie smutek który dawniej mi częściej towarzyszył także jestem dobrej myśli że to właściwa droga. :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Awatar użytkownika
Sagem
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 535
Rejestracja: 11 maja 2013, o 12:47

2 czerwca 2013, o 11:25

Ja też byłem na dobrej drodze i od kilku dni znowu mnie sponiewierało ;) Wystarczyła jedna myśl a reszta posypała się sama i znowu lęk lęk itd ;) trzeba z tego wyjść tak jak się w to weszło bo zauważyłem że gdy na początku sobie wkręcałem że schizuje itd to mój mózg zaczął w to wierzyć i tak się zachowywał przez co sam myślałem że to jest prawda i mamy błędne koło ;) ja też jeśli chodzi o uczucia to czuję te gorsze a z radością itd jest gorzej ;) chociaż tyle że mogę sobie popłakać więc tu mam lepiej niż Divin ;) ale fakt mam tak samo niby myślałem coś tam się martwiłem a z drugiej strony jestem dziwnie spokojny jakby mi było już wszystko jedno ;) no i do tego dochodzi reszta objawów pustka w głowie ,tak jakbym na automacie wszystko robił itd nie mam jeszcze takich emocji uczuć jeśli też chodzi o wrażliwość, zawstydzenie , czy coś jest dobre czy złe nie odczuwam tego ale wiem co i jak ;) tez macie podobnie? jutro idę do psychologa mam nadzieję że jakiś porządny będzie ;) a tak mam zamiar sam się wziąć za siebie bo kto inny jak nie ja ;) zacznę robić sobie jakieś dobre afirmacje i wmawiać sobie odwrotność tego co sobie tłukłem przez 2 miesiące czyli np mówiłem sobie że schizuję to teraz Jestem zdrowy psychicznie itd mojej mamie to bardzo pomogło podczas jej 5 letniej nerwicy więc też spróbuję ;) dla mnie też czasami jak mam przebłyski normalnego widzenia świata to też nie do końca potrafię rozróżnić czy widzę normalnie świat choćby na chwile czy nie ;d

-- 2 czerwca 2013, o 11:32 --
Widzicie nie ma co sobie wkręcać niczego bo ja sobie na początku jak nie wiedziałem co to jest to wkręcałem schizy itd i ostatnio znowu mnie sponiewierało i teraz cały czas towarzyszy mi uczucie że wszystko co robię i mówię to jakieś pokręcone jest itd towarzyszy mi uczucie i wrażenie że jestem i zachowuje się jak czubek itp niemiłe uczucie i mam zamiar z tego się wyplątać bo to za daleko poszło i to na własne życzenie ale wiecie wystarczy jedna myśl i umysł sam zaczyna mielić i przerabiać myśli ;)
Jeżeli ktoś nie kocha Cię tak jakbyś tego chciał, nie oznacza to, że nie kocha Cię on z całego serca i ponad siły.
Strach boi się odważnych.
Per Aspera Ad Astra - Przez ciernie do gwiazd.
Nigdy nie wiesz jak silny jesteś, dopóki bycie silnym nie stanie się jedynym wyjściem jakie masz.
Awatar użytkownika
Bale
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 28 maja 2013, o 22:33

10 czerwca 2013, o 21:27

Nie widzę żadnego powiązanego tematu więc napiszę w "swoim". Od kilku dni najbardziej wkurza mnie nie całe to odrealnienie, nie żadne napady strachu ani natrętne myśli (te miewam tylko przy zasypianiu, przez co brakuje mi snu własnie, ale nie o tym teraz mowa), a mianowicie zmęczenie i senność w ciągu dnia, przeszukałem forum o DD i niedużo ludzi o tym pisze, a u mnie te objawy są dość silne, np. uczucie słabości w mięśniach już po przebudzeniu, nogi jak z waty (nie ze strachu) i ból oczu, zwłaszcza lewego, co minutę muszę je przymykać albo lekko masować, nie wiem czemu tak. Do tego wysiłek fizyczny męczy mnie bardziej niż wcześniej, zrobiłem np. 10 pompek i czułem się jakbym pływał z godzinę ;d
ODPOWIEDZ