a więc zaczęło się pod koniec czerwca, gdy zachciało mi się pośmiać więc z kumplami sobie zapaliliśmy, ale nie normalnie z fifki tylko z własnej roboty fajki wodnej. Faza była potężna, towar mocny, ścięło mnie z nóg, było mi gorąca itp. no ale potem mi zeszło i poszedłem do domu lecz czułem się jakbym był pijany. następnego dnia znów sobie zapaliliśmy i było wszystko okey, pamiętam że potem w następny piątek znow paliliśmy z fajki wodnej... no i potem się to zaczynało. Nie pamiętam czy w sobote czy w niedziele, ale chyba w niedziele pierwszy raz w życiu tak się czułem. miałem ciężko głowę, jakby lekkie zawroty, byłem delikatnie osłabiony ale wszystko robiłem normalnie, jazda samochodem czy inne czynności. nie wiem ile to trwało ale potem było normalnie, nie miałem tych objawów. w następnym czasie nie paliłem. właśnie wtedy wszystko wróciło do normy tylko jakby moje myślenie i emocje na tym ucierpiały, szukałem wtedy powodów, jakiejś choroby ale nic nie znalazłem. no i pewnego czasu poszedłem sobie na mecz, i słońce strasznie mnie w łeb nagrzało, i na wieczór czułem się fatalnie osłabiony, no ale jakoś dałem radę i poszedłem na piwo, no i wtedy znów przyjarałem, delikatnie, i od tamtej pory nie palę. to było jakieś trzy tygodnie temu. wtedy znów się to zaczęło, każdy dzień gdy wstawałem rano i byłem wypoczęty ( bo spałem zwykle do 10 lub 11 jak to w wakacje ) to od razu brało mnie te osłabienie, nie wiem czemu, czym to było spowodowane. chciałem znów trenować na siłce ale nie miałem na to sił... i tak przez tyg, to znaczy nie trwało to całe dnie, np. rano i trochę południa, potem normalnie, pod wieczór znów to samo, a na wieczór normalnie i wtedy zaczęły się takie obawy, czy mi to przejdzie i lekki lęk nie wiem przed czym. następnie zaczęło mi się polepszać były takie dni że przez całe 24h było normalnie, ale teraz to wróciło, raz jest dobrze, raz źle, nie wiem co o tym sądzić.... zaczęło się u mnie takie dziwne myślenie, że w momencie gdy jest ok to ja myślę że to jest chwilowe i zaraz lub następnego dnia będzie znów nawrót tych objawów... albo że każda rzez którą robię, gdzie jestem to co sprawia mi przyjemność jest jakieś dziwne i wywołuje u mnie taki obawę, lęk przed tym.
mam tak też że jak wyjdę gdzieś czy coś i jest fajne to następnego dnia jak o tym pomyślę to mnie łapie taka obawa no nie wiem jak to nazwać..... staram się myśleć pozytywnie, zmieniam diete, zaczynam uprawiać jakieś sporty, cokolwiek żeby o tym nie myśleć... a było już dobrze bo te odrealnienie odchodziło, a mnie złapało zasrane przeziębienie. jeszcze pod koniec wakacji jak oglądałem mecze w tv mojej ulubionej drużyny to strzelone bramki i stracone były dla mnie obojętne, mecz oglądałem też z taką obojętnością.

i teraz wiem że człowiek uczy się na błędach, skończyłem z tym nałogiem.
moje objawy derealizacji to:
- świat odrealniony
- brak emocji, uczuć
- dziwne osłabienie organizmu
- brak sił, chęci na cokolwiek
- brak koncentracji
- zaburzenia myślenia
Ja chcę po prostu to wyleczyć i żyć normalnie, tak jak to było dawniej, wiem że to nie jest choroba ale muszę to pokonać. Jakieś rady ?
z góry dzięki za oodp.