Witam, jestem tutaj nowa. Mój problem zaczął się pod koniec lutego tego roku kiedy po stresach, nerwach zaczęły dziać się ze mną dziwne rzeczy. W listopadzie zeszłego roku zaczął towarzyszyć mi dziwny lęk przed wychodzeniem z domu - mimo to wychodziłam ale ciagle miałam w głowie lęk, ze ktoś mnie napadnie, ze ktoś za mną idzie i chce zrobić mi krzywdę. Trwało to do lutego aż w końcu pojawiły się objawy i lęk ten przerodził się w lęk przed chorobami. Zaczęło się bólem łydek - bol był tępy, miałam uczucie zimna w łydkach, ból przechodził tylko w trakcie chodzenia - trwało to 3 dni
- kiedy ból w łydkach przeszedł miałam wrażenie przez 2 tygodnie, ze nogi są jakieś słabe
- mrowienie i drętwienie kończyn było non stop
- uczucie słabych rąk i ich drżenie (trwało pare tygodni)
- uczucie palenia skory na łydkach
Oczywiście po tym wszystkim wyczytałam w necie o SM i miałam jeden objaw który się wtedy jeszcze nie pojawił - zapalenie nerwu wzrokowego. I wiecie co? Tak się bałam tego objawu, ze pojawił się on po 3 dniach

Tak, bolało mnie oko dość mocno i ból nasilał się przy poruszaniu gałka oczna (trwało to 3 dni). Miałam renzonans, 2 badania okulistyczne oraz wzrokowe potencjały wywołane i wszystko wyszlo okej. Kiedy skończyła się faza na SM to pojawiły się fascykulacje, na całym ciele. I chyba nie muszę Wam pisać co zaczęłam sobie wkręcać? Kiedy przeczytałam o SLA zaczęła się faza z językiem (uczucie cofania się języka do gardła, uczucie jakby był oparzony i oczywiście cały czas obserwacja czy nie zanika) miałam wykonane EMG, z którego nic nie wynika ale ja nadal się boje. Obecnie bola mnie mięśnie, stawy i to oko od czasu do czasu tez mnie zaboli, mam uczucie łaskotania mięśni. Boje się, ze to SLA ten koszmar trwa już 5 miesięcy... Czy myślicie, ze moje objawy sa typowo nerwicowe? Nawet te z tym okiem? Dziękuje za odpowiedzi.