Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Objawy depresji. Jakie je mamy? Jak sie czujemy na codzien?
- dziwny123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 994
- Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56
Nie każdy ma chęć do życia. Ja nie mam od wielu lat, prawdopodobieństwo że kiedyś mi wróci jest niewielkie. Może jedynie sztucznie wrócić, gdybym brał antydepresanty, ale musiałbym doczekać generacji psychotropów, która nie ma od groma działań ubocznych na układ nerwowy.
.
.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Dziwny, a nigdy nie brałeś leków? Nie widzisz jakiegoś ratunku w terapii, jeśli nie leki? Ciężko żyć w stanie bezsensu na dłuższą metę.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- dziwny123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 994
- Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56
Nie brałem leków.
Terapia raczej nic nie pomoże, w depresje wpadłem ogólnie mówiąc z powodu dostrzeżenia pewnych rzeczy w sobie (swojej naturze) oraz w rzeczywistości. Rzeczywistości nie zmienię, a na zmianę cech wrodzonych psychologia jeszcze sposobu z tego co wiem nie znalazła.
Kiedyś chodziłem trochę na terapię z powodu różnych zaburzeń, ale musiałem przerwać, gdy dostałem pierwszy staż.
Nie mam czasu na terapię. W tej chwili kończę obecny staż, ale za jakiś czas może trafić się kolejny. Zanim przyjadę domu, zjem obiad, w miarę rozprawię się z osadzonym powietrzem w żołądku, to jest około 20, gabinety psychoterapeutyczne są już nieczynne. A zostawiając powietrze, to w ogóle nie dałbym rady skupić się na terapii.
Terapia raczej nic nie pomoże, w depresje wpadłem ogólnie mówiąc z powodu dostrzeżenia pewnych rzeczy w sobie (swojej naturze) oraz w rzeczywistości. Rzeczywistości nie zmienię, a na zmianę cech wrodzonych psychologia jeszcze sposobu z tego co wiem nie znalazła.
Kiedyś chodziłem trochę na terapię z powodu różnych zaburzeń, ale musiałem przerwać, gdy dostałem pierwszy staż.
Nie mam czasu na terapię. W tej chwili kończę obecny staż, ale za jakiś czas może trafić się kolejny. Zanim przyjadę domu, zjem obiad, w miarę rozprawię się z osadzonym powietrzem w żołądku, to jest około 20, gabinety psychoterapeutyczne są już nieczynne. A zostawiając powietrze, to w ogóle nie dałbym rady skupić się na terapii.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Kurcze, ale męczysz się w ten sposób. Szacun, że pracujesz i coś robisz, ale fajno byłoby gdybyś sam sobie chciał też pomóc.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
A co Cię czeka? Chcesz się tym podzielić?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- dziwny123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 994
- Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56
- samodzielne życie - mój umysł jest mocno oporny na naukę samodzielności (nie jest zdolny do ogarnięcia samodzielnego życia tak, b funkcjonować w nim swobodnie), być może w ogóle samodzielności nie ogarnie i śmierć rodziców, bądź jeśli wyprowadziłbym się od rodziców, skończy się to dla mnie śmiercią głodową, a jeśli ogarnie, będzie musiał chodzić na bardzo wysokich "obrotach", żeby ogarniać, w efekcie non stop będzie mocno zmęczony.
- praca - mam bardzo niską sprawność umysłową, nie posiadam wiedzy, umiejętności potrzebnych do pracy, w efekcie jeśli gdzieś mnie jakimś cudem przyjmą do pracy poza stażami z PUP, będę mieć ciągły kipisz w głowie próbując ogarnąć zakres obowiązków, a być może popełnię jakieś bardzo poważne w skutkach błędy. Dodatkowo pracując, coraz bardziej będzie dawać się we znaki organiczna lub psychogenna narkolepsja, gdyż mój zegar biologiczny nie potrafi dobrze obsłużyć pracy w godzinach rannych. Mam też silny pracowstręt, z natury nienawidzę tego, że w życiu trzeba pracować, pracowanie będzie powodować coraz więcej frustracji, złości
- emerytura ojca, do której pozostało kilka lat - analizując relacje pomiędzy moimi rodzicami, jest niemałe prawdopodobieństwo, że gdy rodzice będą przebywać ze sobą non stop, rozwinie się przemoc, co akurat dla mojej słabej i z wiekiem wciąż słabnącej psychiki, subiektywnie będzie piekłem
- postępujący infantylizm emocjonalny - coraz błahsze sprawy powodują coraz więcej lęku lub złości i to cały czas postępuje
- nadprzyrodzona postępująca choroba przewodu pokarmowego - dolegliwości gastryczne, nie mające naukowego wyjaśnienia, zmieniające niekiedy prawa fizyki wewnątrz przewodu, coraz bardziej utrudniają mi życie i są one rozplanowwane tak, by mi jak najbardziej przeszkadzać i narażać m.in. na dyscyplinarne usunięcie ze stażu
- praca - mam bardzo niską sprawność umysłową, nie posiadam wiedzy, umiejętności potrzebnych do pracy, w efekcie jeśli gdzieś mnie jakimś cudem przyjmą do pracy poza stażami z PUP, będę mieć ciągły kipisz w głowie próbując ogarnąć zakres obowiązków, a być może popełnię jakieś bardzo poważne w skutkach błędy. Dodatkowo pracując, coraz bardziej będzie dawać się we znaki organiczna lub psychogenna narkolepsja, gdyż mój zegar biologiczny nie potrafi dobrze obsłużyć pracy w godzinach rannych. Mam też silny pracowstręt, z natury nienawidzę tego, że w życiu trzeba pracować, pracowanie będzie powodować coraz więcej frustracji, złości
- emerytura ojca, do której pozostało kilka lat - analizując relacje pomiędzy moimi rodzicami, jest niemałe prawdopodobieństwo, że gdy rodzice będą przebywać ze sobą non stop, rozwinie się przemoc, co akurat dla mojej słabej i z wiekiem wciąż słabnącej psychiki, subiektywnie będzie piekłem
- postępujący infantylizm emocjonalny - coraz błahsze sprawy powodują coraz więcej lęku lub złości i to cały czas postępuje
- nadprzyrodzona postępująca choroba przewodu pokarmowego - dolegliwości gastryczne, nie mające naukowego wyjaśnienia, zmieniające niekiedy prawa fizyki wewnątrz przewodu, coraz bardziej utrudniają mi życie i są one rozplanowwane tak, by mi jak najbardziej przeszkadzać i narażać m.in. na dyscyplinarne usunięcie ze stażu
- Maskamiki
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 14
- Rejestracja: 12 lutego 2017, o 23:27
u mnie było i jest bardzo różnie. Najgorsze moim zdaniem jest otępienie, im dłużej trwa tym bardziej jest się przekonanym, że taki stan już będzie zawsze i nie ma innej opcji. Ja odczuwałam totalną obojętność, pustkę w środku i nie mogłam płakać.
Zdarzało się, że bywałam wrogo nastawiona do innych (to, że odczuwam wrogość do siebie przyjmuję jako oczywistą oczywistość), na przykład wszystko odbierając jako atak, a każdy komentarz jako krytykę. (okazuje się, że mózg jak chce, to potrafi! - wszystko przerobić na komunikat obraźliwy, pogardliwy, atakujący,itp..Jednym słowem taki, przed którym należy się bronić.)
Teraz czuję się jakbym się cofnęła w rozwoju (choć są i tacy co widzą w tym progres), bo moja emocjonalność jest rozmemłana jak rozgotowany kisiel. Na wszystkich filmach ryczę, animowanych też. Ryczę czytając książki.,Boję się, że za niedługo zaczną mnie wzruszać reklamy sokowirówek..
Zdarzało się, że bywałam wrogo nastawiona do innych (to, że odczuwam wrogość do siebie przyjmuję jako oczywistą oczywistość), na przykład wszystko odbierając jako atak, a każdy komentarz jako krytykę. (okazuje się, że mózg jak chce, to potrafi! - wszystko przerobić na komunikat obraźliwy, pogardliwy, atakujący,itp..Jednym słowem taki, przed którym należy się bronić.)
Teraz czuję się jakbym się cofnęła w rozwoju (choć są i tacy co widzą w tym progres), bo moja emocjonalność jest rozmemłana jak rozgotowany kisiel. Na wszystkich filmach ryczę, animowanych też. Ryczę czytając książki.,Boję się, że za niedługo zaczną mnie wzruszać reklamy sokowirówek..
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 185
- Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38
Ja się nie do końca zgodzę, że depresja jest tylko od "złego myślenia" Człowiek już od dawna stara się być świadomy swoim myśli, które przepływają przez głowę i wiadomo, że nie wszystkie wychwyci, ale poziom "ich głośności" jest na tyle duży, że jestem w stanie wychwycić czy myśl zapoczątkowała jakiś stan. I niestety ale mam takie momenty, że np tańczyłem na dyskotece np i jak się to "coś" włącza to, w 1 sekundę się odechciewa wszystkiego, tańczenia, rozmowy, odczuwam wtedy takie maksymalne cierpienie, napięcie, stres, że się ma ochotę tylko krzyczeć i wyć z bólu i płakać, nie wiem jak to opisać, mam to bardzo często... Potem jak taki stan mija np na parę godzin, to jest dość znaczna ulga... Po prostu tak jakby przełącznik się w głowie zmieniał na inny tryb depresyjny w ułamku sekundy. Pamiętam, że jak na początku nerwicy, miałem taki stan przez jakiś czas, to nie mogłem wytrzymać i nawet o samobóju zacząłem myśleć, bo było to nie do wytrzymania, ale mi przeszło po paru godzinach... Takie coś jakby mój mózg to była tablica, a ktoś by mi paznokciami jeździł.
Współczuje komuś jak ma taki stan dzień w dzień przez parę miesięcy np... Bo ciężko to wytrzymać. Przy kolegach trzeba udawać, że jest się w miarę zadowolony itd... A w wyobraźni, jak się człowiek autem rozpędza w ścianę, albo w drzewo. Czasem jak mam ten stan dłużej, to zaczynam się bać, że nie wytrzymam i sobie puknę w łeb.
Żeby tak człowiek mógł się jak dawniej zrelaksować i nie martwić się, że kiedyś nie wytrzymam... Oddałbym za to wszystko... Takie poczucie spełnienia i spokoju duchowego, spójności z ziemią z ludźmi, ze światem. Poczuciem, że jest się jego częścią.
Współczuje komuś jak ma taki stan dzień w dzień przez parę miesięcy np... Bo ciężko to wytrzymać. Przy kolegach trzeba udawać, że jest się w miarę zadowolony itd... A w wyobraźni, jak się człowiek autem rozpędza w ścianę, albo w drzewo. Czasem jak mam ten stan dłużej, to zaczynam się bać, że nie wytrzymam i sobie puknę w łeb.
Żeby tak człowiek mógł się jak dawniej zrelaksować i nie martwić się, że kiedyś nie wytrzymam... Oddałbym za to wszystko... Takie poczucie spełnienia i spokoju duchowego, spójności z ziemią z ludźmi, ze światem. Poczuciem, że jest się jego częścią.
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
- dziwny123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 994
- Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56
Depresja nie może być tylko od złego myślenia, przyczyny są różne. W moim przypadku przyczyną pierwszego i drugiego epizodu były nieprzyjemne doświadczenia, a przyczyną trzeciego, obecnego epizodu, świadomość.
W sumie trochę tęsknie za pierwszym epizodem, bo pojawiały się w nim chwilowe stany hipomaniakalne.
W sumie trochę tęsknie za pierwszym epizodem, bo pojawiały się w nim chwilowe stany hipomaniakalne.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1485
- Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02
u mnie to juz chyba zwoje w mozgu sie przestawily i nawet dobre mysli nie daja zmiany samopoczucia
Mistrz 2021 (L)
- N-e-r-w-u-s
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 891
- Rejestracja: 28 lutego 2014, o 17:36
Pamiętajcie przy okazji że obniżony nastrój z minuty na minutę przez jakąś sytuację to nie depresja. Albo jeśli czujecie się mniej wydajni przez kilka dni to też nie depresja. To stan depresyjny nazwa podobna ale trochę temat odbiegly od depresji.
W chwili obecnej bardzo rzadko zaglądam na forum z powodów osobistych. Co za tym idzie brakiem czasu.... Na PW w miarę możliwości odpowiem
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Dokładnie, jak Kolega wyżej. Stan depresyjny właściwy często dla nerwicy to troszkę inna bajka niż depresja. Nadużywanie powszechnie terminu depresja dla obniżonych nastrojów niestety wypacza jej obraz, a trzeba pamiętać, że depresja jest chorobą i nieleczona może prowadzić do śmierci.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- dziwny123
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 994
- Rejestracja: 24 kwietnia 2016, o 16:56
Do śmierci prowadzą tylko cięższe depresje, ja mam zdiagnozowany łagodny epizod depresyjny (i ufam tej diagnozie) i on najpierw musi przejść w cięższy, żeby prowadzić do śmierci. Nie leczę, bo mojej depresji wyleczyć się nie da, musiałbym przestać być świadomym niektórych rzeczy związanych ze sobą i rzeczywistością.
Depresja nie jest chorobą, a zaburzeniem. Chorobą jest ChAD
Depresja nie jest chorobą, a zaburzeniem. Chorobą jest ChAD