Prawda jest taka, że po prostu kryzys Ci przejdzie i tyle. ;p I dajesz radę, w zaburzeniach emocjonalnych zawsze się daje radę, bo mimo kryzysów, płaczów, bóli to czas leci i swoje też robi. I jeśli w tym czasie nie zamykamy się tylko na beznadzieję to nawet kryzys, który po prostu przeczekujemy daje bezcenne doświadczenia.
W kryzysie większym nie sięgaj od razu po to CO ROBIĆ Z MYŚLAMI, bo i tak mało co dotrze do Ciebie, a tak naprawdę to możesz po prostu nucić pod nosem i to też będzie forma ignorowania i puszczania kontroli, nie wiem nawet czy momentami nie największa. ;p Kryzys próbuj po prostu przeczekiwać z nastawieniem, że to co się mi dzieje to dzieje się tylko na poziomie myśli i emocji, a te są zmienneeee jak laska przed okresem

a nawet trochę gorzej. Więc prędzej czy później unormuje się i razem z tym pięknym akcentem akceptacyjnym nucisz sobie piosenkę pod nosem. Ruszając tyłek i próbując ogarnąć jakieś sprawy dnia bieżącego.