Nerwica zaczęła się u mnie w listopadzie 2012 od kołatania serca i tętnią 120. Lekarz po zebraniu ode mnie informacji stwierdził nerwicę.Mialam robione ekg i morfologie,wszystko ok.Przepisał Sedam i magnez.brałam przez miesiąc i Bylo ok.Wróciłam do niego z atakiem(wysokie cisnienie i puls). Dostałam znowu Sedam na dwa miesiące,wykupilam go,ale nie brałam.postanowiłam dać sobie jakoś radę bez leków.W razie leków brałam połówkę Relanium 5,które mi pomagało.bardzo dużo dało mi czytanie na forum o wszystkim co sie ze mną działo.Dotarło do mnie,ze na tym polega nerwica.Objawy jako tako ustapily(czasami zdarzają sie ataki,coraz rzadziej biorę połówkę R.),ale od połowy marca mam problemy z ciężkim oddechem,ciężka głowa,i zawrotami/kolowaniem w głowie.
Opisze o co mi chodzi i proszę o jakieś wskazówki,wyjaśnienia.
Kolowanie w głowie jak wspomniałam mam od marca,trwa ono od rana kiedy sie rozkruszam i trwa do wieczora,dzień w dzień.To kolowanie przypomina uczucie bycia po alkoholu,bycia na łódce.Uczucie przechylania w bok,jak siedzę uczucie wpadania w fotel,a jak stoję wbijania w ziemie.jest to strasznie męczące.Zauwazylam,ze jak czymś zajmę kolowanie przechodzi,aż do czasu gdy zacznę o nim myślec.Niestety to myślenie jest silniejsze.Do tego mam piski w uszach,na szczęście nie cały czas.Mam też uczucie ciężkiej glowy,jak bym nie mogła jej utrzymać.Takie napiecie w głowie sięgające aż do zuchwy,ze czasami myśle ze wybuchnie.Zuchwa jest tak napięta,ze jak ja otworze czuje ulgę.Oczy muszę mróżyć czasmi.W sierpniu w czasie tygodniowego wyjazdu czułam sie super,bo nie miałam kołowania.Teraz przez niecały tydzień tez czułam sie super,znowu bez kołowania i kasku na głowie.Myslałam,ze juz tak zostanie,aż do dzisiaj.Znowu sie zaczęło kolowanie.pewnie czułam sie super bo moja głowę zaprzataly przygotowania do świat jak i same święta i nie miałam czasu skupić sie na kolowaniu.Moglam bez problemu chodzić po sklepach.juz mam dosyć .Czy można z tego wyjść?Czytalam,ze ludzie męczą sie z tym po pare lat,ale ile można.
